⭐6⭐
- Co to było?- zapytała Lisa zszokowana.
- Myślałem, że może ty mi to powiesz. W końcu jesteśmy w twoim domu.
Lisa odepchnęła mnie lekko od siebie, a do mnie właśnie dotarło, że dziewczyna naprawdę jest w samym szlafroku. Szybko zrobiłem krok w tył, próbując zapanować nad emocjami i sytuacją, która wymknęła się spod kontroli.
- Przepraszam- mruknąłem, odwracając wzrok, aby dać jej trochę prywatności.
Lisa zapięła szlafrok mocniej, a jej policzki oblał rumieniec. Milczenie między nami było niezręczne i napięte, a ja nie mogłem przestać myśleć o dziwnych odgłosach, które usłyszeliśmy.
Spojrzałem na książkę, którą trzymała w dłoniach. Wyglądała tak znajomo, a niemal tak samo, jak ta którą mam w swoim mieszkaniu. Tylko jak znalazła się w posiadaniu Lisy? Czyżbym przez przypadek spakował ją z prezentem pożegnalnym?
- Może to tylko przeciąg- powiedziałem, choć wiedziałem, że to mało prawdopodobne.
- Może... - odpowiedziała niepewnie, patrząc na mnie z mieszaniną strachu i determinacji- myślę, że powinieneś wyjść. Spotkamy się jutro rano.
Zatrzymałem się na moment, wpatrując się w jej oczy. Wiedziałem, że miała rację. To nie był czas ani miejsce na dalsze rozmowy. Odetchnąłem głęboko, próbując uspokoić burzę emocji, która we mnie wzbierała.
- Dobrze, Lisa. Do zobaczenia jutro rano- powiedziałem cicho, starając się zabrzmieć spokojnie.
Odwróciłem się i skierowałem w stronę drzwi. Wiedziałem, że ta noc przyniosła więcej pytań niż odpowiedzi, ale teraz potrzebowałem czasu, aby przemyśleć wszystko, co się wydarzyło. Zamykając drzwi za sobą, czułem, jak napięcie powoli opuszcza moje ciało. Nie załatwiłem sprawy, z którą do niej przyszedłem.
Gdy wyszedłem z bloku, od razu dostrzegłem mojego przyjaciela opierającego się o maskę mojego samochodu. Jimin odepchnął się lekko i spojrzał na mnie z kpiącym uśmieszkiem. Wiedział, że nie udało mi się wykonać zadania.
- Coś szybko to poszło- zaśmiał się, gdy stanąłem przed samochodem.
- Wal się, Jimin. Mam kolejny problem, za który mnie matka zabije.
- Ona to zabije cię za to, że ukrywasz przed nią swój stan zdrowia. Mniejsza z tym, że nie chcesz zająć się rodzinną firmą.
- Ona nie musi o wszystkim wiedzieć- powiedziałem, gdy otwierałem drzwi auta- z resztą na pewno będzie spokojniejsza. Nie powiem jej, dopóki nie dowiem się, skąd to się wzięło. Zacznie mnie jeszcze ciągać po wszystkich znajomych lekarzach.
- Powinieneś się cieszyć, że ją to interesuje- mruknął pod nosem i wsiadł do samochodu.
- Nie oczekuj, że zacznę cię słuchać w tej kwestii. Tylko raz to się stało.
- O raz za dużo- burknął i odwrócił wzrok w kierunku okna.
Wiedziałem, że się trochę na mnie obraził. Tak zawsze było. Nie słuchałem go jako swojego hyunga, gdy mi radził albo prosił o różne rzeczy, choć wiedziałem, że miał rację. Jakoś sprawiało mi to ogromną przyjemność, ponieważ naprawdę uroczo wyglądał, gdy był zdenerwowany. Tak samo, jak Lisa. Czasem mam wrażenie, jakby byli rodzeństwem, ponieważ widzę tak wiele podobieństw.
Jechaliśmy z Jiminem w stronę mojego domu, a cisza między nami była ciężka od niewypowiedzianych słów. Oboje wpatrywaliśmy się w drogę przed nami, zbyt dumni, by poruszyć temat, który nas dręczył.
Nagle, mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem imię mojej matki. Westchnąłem głęboko, wiedząc, że muszę odebrać.
- To ona- powiedziałem, a Jimin tylko skinął głową, nie odrywając wzroku od okna.
- Cześć, mamo- powiedziałem, starając się zabrzmieć spokojnie.
- Jungkook, gdzie jesteś? - Jej głos był pełen troski jak zwykle. - Dzwoniłam do ciebie wcześniej, ale nie odbierałeś.
- Przepraszam, byłem zajęty. Jestem już w drodze do domu- odpowiedziałem, próbując ukryć zmęczenie w głosie.
- Musimy porozmawiać, synu. To ważne. Kiedy będziesz na miejscu, przyjdź do mojego gabinetu- powiedziała, a ja poczułem, jak napięcie w moich barkach rośnie.
- Dobrze, mamo. Zaraz będę- odpowiedziałem, kończąc rozmowę.
- No to masz przesrane- powiedział Jimin, nie odwracając wzroku od okna.
- Dzięki za wsparcie, hyung- odpowiedziałem, próbując zażartować, ale wiedziałem, że miał rację.
Dojechaliśmy do mojego domu, a ja niechętnie opuściłem samochód. Jimin spojrzał na mnie, jego twarz złagodniała.
- Jungkook, poważnie. Musisz porozmawiać z matką o swoim zdrowiu. Ona ma prawo wiedzieć- powiedział, a ja tylko westchnąłem.
- Wiem, Jimin. Po prostu... to nie jest takie proste- odpowiedziałem.
- Życie nigdy nie jest proste, ale musisz to zrobić. Dla niej i dla siebie- powiedział, kładąc rękę na moim ramieniu.
Skinąłem głową, wiedząc, że ma rację, ale wciąż czując ciężar, który spoczywał na moich barkach. Weszliśmy do domu i skierowałem się w stronę gabinetu mojej matki. Drzwi były lekko uchylone, więc wszedłem bez pukania.
- Mamo, jestem- powiedziałem, zamykając za sobą drzwi.
Moja matka siedziała przy biurku, przeglądając jakieś dokumenty. Podniosła wzrok i spojrzała na mnie z troską, ale coś podpowiadało mi, że tylko maskuje swoją złość.
- Jungkook, może zechcesz mi wyjaśnić, gdzie jest nasza rodzinna pamiątka?- powiedziała, a ja poczułem, jak serce zaczyna mi szybciej bić.
- Mamo, ja... - zacząłem, ale przerwała mi.
- Proszę, tylko nie kłam. Wiesz, jak bardzo ważna jest ta księga dla naszej rodziny- powiedziała, a ja wiedziałem, że nie mogę dłużej ukrywać prawdy.
- Dobrze, mamo. Powiem ci wszystko- odpowiedziałem, siadając na krześle naprzeciwko niej- jakimś cudem znalazła się ona u jednej z moich pracownic. Nie wiem, jak to się stało.
- Nie wiesz? - powtórzyła moja matka z wyrazem niedowierzania na twarzy. Jej oczy przeszywały mnie na wskroś, a ja czułem, jak ciężar odpowiedzialności spada na moje ramiona.
- Naprawdę, mamo- odpowiedziałem, starając się brzmieć pewnie. - Nie mam pojęcia, jak ta książka mogła trafić do Lisy. Może ktoś z rodziny pomylił się i przekazał ją jej zamiast mnie? Albo... - zawahałem się, próbując znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie. - Może ktoś z biura ją przechwycił i przekazał Lisie jako żart?
Moja matka westchnęła, a w jej oczach pojawiła się mieszanka złości i rozczarowania.
- Jungkook, ta księga nie jest zwykłą pamiątką. To nasza rodzinna spuścizna, coś, co jest przekazywane z pokolenia na pokolenie. Jak mogłeś dopuścić do tego, że znalazła się w rękach kogoś spoza rodziny? - Jej głos drżał z emocji, a ja czułem, jak moja wina staje się jeszcze bardziej namacalna.
- Przepraszam, mamo- powiedziałem cicho. - Nie miałem pojęcia, że coś takiego się stanie. Obiecuję, że ją odzyskam.
- Oby tak było- odpowiedziała zimno. - I oby ta dziewczyna nie zrobiła z nią niczego głupiego.
Wiedziałem, że muszę działać szybko. Wstałem z krzesła, gotów wrócić do Lisy i wyjaśnić całą sytuację.
- Jutro to załatwię, mamo. Muszę porozmawiać z Lisą i dowiedzieć się, jak ta książka trafiła w jej ręce- powiedziałem, próbując przekonać ją i siebie, że mogę naprawić ten bałagan.
- Pamiętaj, Jungkook, ta księga to nie tylko nasza historia, ale i moc, której nie można lekceważyć- powiedziała, a jej słowa brzmiały jak ostrzeżenie.
- Rozumiem, mamo- odpowiedziałem, kierując się w stronę drzwi. - Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby ją odzyskać.
Wróciłem do samochodu, gdzie Jimin czekał na mnie z wyrazem zmartwienia na twarzy.
- Co się stało? - zapytał, widząc moje napięcie.
- Muszę wrócić do biura i przygotować wszystko na jutro- odpowiedziałem, wsiadając do samochodu. - Sprawa jest poważniejsza, niż myślałem.
- Coś cię niepokoi- zauważył Jimin, a ja tylko skinąłem głową.
- Ta księga, którą miała Lisa... to nasza rodzinna pamiątka. Muszę ją odzyskać, zanim stanie się coś złego- powiedziałem, ruszając w stronę biura.
Czy wierzyłem, że zawartość księgi jest prawdziwa? Oczywiście, dlatego obawiałem się, że Lisa zacznie z niej w pełni korzystać, co mogłoby przynieść niespodziewane skutki dla nas wszystkich, a zwłaszcza dla niej samej. Miałem też osobisty powód, by odzyskać tę księgę. Chciałem zapobiec temu, co zaczynało się ze mną dziać, a co będzie lepsze niż to zaklęcie?
Czułem, że czas ucieka, a każda minuta mogła być na wagę złota. Nie mogłem pozwolić, aby nasza rodzinna spuścizna pozostała w niepewnych rękach. Musiałem działać szybko i skutecznie, zanim będzie za późno.
Od Autorki: Kochani! Mam nadzieję, że się wam spodobał rozdział. Jak myślicie, jak szybko Lisa zdecyduje się na użycie zaklęcia?
Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. To dla mnie bardzo ważne.
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top