Rozdział 1.
Jak zwykle rano wyszłam z domu, gdzie się kierowałam ? Oczywiście że do pracy, nie musiałam pracować ale chciałam, lepsze to niż siedzenie w domu. Pracowałam w obozie wypoczynkowym, dla bogaczy, ale nie narzekam, bardzo fajna praca
-Hej Veronica, jak tam dzionek przed pracą ?- zapytała Paula
-Wiesz , jak co dziennie idealne - zaśmiałyśmy się oby dwie i odeszłyśmy w kierunku szatni
Gdy już wychodziłam z szatni, musiałam iść jeszcze szybciutko do toalety.Po załatwieniu swoich potrzeb, kierowałam się do wejść, z rozmachem otworzyłam drzwi ale nie chciały puścić.Zdenerwowana odsunęłam się i wielkim kopniakiem otworzyłam je a już po chwili usłyszałam, jak ktoś krzyczy
-Ała , co za idiota otwiera te drzwi - krzyknął męski głos, a ja szybciutko wyjrzałam za nie, a co za nimi zauważyłam jakiegoś tam faceta.Musiał chyba mocno oberwać, bo trzymał się za twarz
-Przepraszam pan bardzo, nie miałam zamiaru pana tymi drzwiami uderzyć - powiedziałam sztucznie miło, bo tak szczerze trzeba uważać jak się łazi
-Ty nie udolna babo, nie wiesz że drzwi nie otwiera się z takim rozmachem - krzyknął wściekły facet, a we mnie się zagotowało
-Słucham, to ty patrz jak łazisz, książę się znalazł, może mam teraz paść na kolana i przeprosić jaśnie pana - wybuchłam śmiechem, bo facet nie wiadomo co sobie wyobrażał, z kosmosu chyba się urwał
-Słuchaj babo jedna, języczek to ty masz, tylko uważaj gdzie i do kogo go używasz - powiedział wściekły
-A co to ma niby znaczyć ? Za kogo ty się niby uważać ?- zaśmiałam się bo on się naprawdę z choinki urwał
-Jestem Lucjan Pierre- powiedział to tak dumnie a ja już nie mogłam ze śmiechu wytrzymać
-Lucjan? Kto się tak w tych czasach nazywa? Naprawdę cię skrzywdzili - powiedziałam na jednym tchu i dalej się zaśmiałam.Facet tak się mocno wkurzył, że aż złapał mnie pod ramię i przybliżył bliżej siebie
-Słuchaj babo jedna, nikt a to nikt nie będzie się śmiał ze mnie w mojej obecności i mówię ci to już po raz drugi, uważaj sobie co mówisz, bo zapłacisz za to - wysyczał po czym mnie pchnął i odszedł a ja zdążyłam za nim tylko krzyknąć
-Dureń ! - zirytowana wróciłam do pracy, ale niestety nie mogłam się skupić na niczym, bo cały dobry humor zniszczył mi ten cały Lucjan. Gdy tak myślę dalej o jego imieniu nie mogę się przestać śmiać, akurat do niego pasuję. Taki z niego poważna osóbka to i imię w sam raz.
Gdy tak szłam do recepcji do Pauli, akurat zauważyłam że obsługuje klienta. Podeszłam bliżej i kogo zauważyła pana wielkiego Lucjana
-Czy pani mnie śledzi - wypowiedział te słowa, gdy tylko zauważył, jak stanęłam koło biurka
-Nie miała, bym nic lepszego do roboty, tylko chodzić za takim zerem - zaśmiałam się
-Już ci durna babo mówiłem , lepiej uważaj na słowa - wypowiedział wściekły i zwrócił się do mojej koleżanki
-Mógłbym te kluczę od mojego domku wypoczynkowego ?- zapytał uprzejmie, aż się zdziwiłam że on tak potrafi
-Oczywiście, miłego odpoczynku - wypowiedziała Paula i uprzejmie się uśmiechnęła
Facet odwrócił się i spojrzał na mnie
-Dopóki będę na tą babę trafiał , nie będzie to miły wypoczynek - wysyczał ten pajac, czym mnie trochę wkurzył, ale po chwili uśmiechnęłam się do niego uprzejmie i odpowiedziałam
-Pomogła bym panu z tymi bagażami, ale niestety skończyłam swoją zmianę na dzisiaj- odpowiedziałam a jego wyraz twarzy, był fantastyczny
-Tylko nie mów , że tu pracujesz - zapytał szokowany
-Dobrze, nic nie mówię w takim razie Lucjanie - podkreśliłam jego imię i się zaśmiałam
-Zabrakło, już normalnych ludzi i zatrudnili ciebie- zapytał z pretensją czym mnie zdenerwował.Jak śmie mnie obrażać, uważa się za króla całego świata
-Uważaj, bo znowu przywalę ci drzwiami - powiedziałam i odeszłam czym prędzej, bo nie miałam ochoty na dalszą rozmowę z nim.Tak długo jak on tu będzie, nie zaznam spokoju w pracy, już to czuję.
Witam serdecznie, zapraszam na kolejne opowiadanie, mam nadzieję że i to wam się spodoba.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top