5.

5.12 - całowanie się

***

Cas leżał akurat na łóżku i zaczytywał się w dzieło Dantego, gdy Dean przyszedł, usiadł na krawędzi materaca i ściągnął wysokie buty. Odrzucił je na bok i nie zdążyły jeszcze upaść na podłogę, a już starszy Winchester wspierał się na ramionach, wisząc nad Casem.

- Czytam - niebieskie tęczówki napotkały zielone.

- Już nie - Dean pełnym gracji gestem odgarnął grzywkę, opadającą mu na czoło.

- Powiedziałem: czytam - Castiel ponowił swoją wypowiedź, ale (przecząc swoim słowom) zamknął książkę i odłożył ją do tyłu, za poduszkę.

- A ja odparłem: już nie - odparował Dean, wzruszając ramionami. W jego jasnych oczach zagrały figlarne błyski.

Cas znał je bardzo dobrze.

Aż za dobrze.

- Dean, po... - nie dane mu było dokończyć, ponieważ jego ręce zostały unieruchomione, a szyja zaatakowana przez miękkie, delikatne usta.

Cas mimowolnie odgiął głowę, jednak jak tylko udało mu się oswobodzić rękę, sięgnął nią po poduszkę i uderzył nią Winchestera.

- Ała! Za co? - Dean opadł na bok i patrzył teraz z wyrzutem na mężczyznę obok.

Castiel położył dłoń na piersi Dean'a, podniósł się powoli i spojrzał na niego:

- Powiedziałem: czytam, skarbie - po czym pochylił się do przodu i delikatnie pocałował Deana w policzek.

- Znęcasz się nade mną - oznajmił Dean ponurym głosem, gdy Cas znowu sięgnął po książkę, a widząc, że czarnowłosy nie reaguje, blondyn przytulił poduszkę, odwrócił się na bok i zasnął.

***

I jak?

xD

JazzBane^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top