Rozdział 46
Argo ułożył wciąż nagiego, nieco sennego chłopaka na łóżku w jego pokoju. Położył jego drobne ciało z wyraźnymi śladami po odgnieceniach lin na skórze na materacu i przeczesał białe jak śnieg włosy — Odpocznij, przyniosę herbatę i maść.
- Dobrze Master — chłopak skulił się na pościeli w kłębek, wdychając zapach Pana z poduszki.
- Poczekaj chwilę — ten zniknął z pomieszczenia, w którym paliła się jedynie lampka nocna dająca lekką żółtą poświatę pokojowi. Nadawało mu to wiele ciepła i sprawiało uczucia przytulnej przestrzeni. Zresztą bardzo prawdziwe uczucie.
Po chwili długowłosy mężczyzna wrócił do pokoju z parującym kubkiem herbaty. Zapalił większe światło — Połóż się na brzuchu Whites — rozkazał,
- Już Sir — zaspany chłopak ułożył się na brzuchu z zamkniętymi oczami. Nadal był poniekąd w Headspace.
Mężczyzna przysiadł na skaju jego łóżka — Chodź, zaraz się napijesz, a teraz nałożymy Ci sprayu na otarcia. - uśmiechnął się.
- Dziękuję mój Panie — wygiął się zadowolony i jęknął, czując dłonie na nadgarstkach. Balsam łagodził nieprzyjemne pieczenie otarć.
- Opowiedz mi o swoich odczuciach — powiedział tymczasem łagodnie Master.
Uległy zamruczał cicho i poprawił swoją pozycję gdy dłonie Pana zjechały na jego plecy — Teraz czy wcześniej?
- Wcześniej, podczas sesji — wyjaśnił spokojnie, jeżdżąc palcami po miękkiej skórze.
Chłopak bardzo zadowolony mruczał pod wpływem dotyku — Było mi ciepło Sir... tak bezpiecznie. Jakby cały czas mnie Pan obejmował.
- Nie czułeś bólu ani ucisku? - zapytał z zaciekawieniem.
- Ucisk tak... ale to nie było złe uczucie -powiedział sennie. Argo zaczął wmasowywać olejek w jego uda — Byłem chyba zbyt głęboko w przestrzeni, żeby czuć ból.
Ten skinął głową — Rozumiem, w takim razie wszystkie uczucia były poprawne. Jestem z Ciebie bardzo zadowolony, nie powiem. Bałem się, że spanikujesz
- Z panem niczego się nie boję — powiedział pewnie, rozkładając nieco nogi. Nie doszedł dziś, więc dotyk na wrażliwych miejscach go podniecał.
Master na to uśmiechnął się jedno — Zadowoliłeś mnie dziś, więc otrzymasz nagrodę... - zwiesił głos.
- N-nagrodę Panie? - zapytał cicho.
- Tak, nagrodę — skinął głową — Oczywiście, nie musisz z niej skorzystać jeśli...
- Nie! Chcę Panie! Ale największą nagrodą jest dla mnie fakt, że Pan jest zadowolony.
- Tak, to wiem — uśmiechnął się Argo, myśląc, jak bardzo uroczy jest chłopak — Dziś będziesz spał przy moim łóżku.
- O-Oh - oczy chłopaka rozszerzyły się — Tak bardzo dziękuję Panie!
Ten w tym czasie wytarł dłonie w ściereczkę i uśmiechnął się — Niech maść wsiąknie. Leż i odpoczywaj. Wykąpie się i wezwę Cię do siebie.
- Oczywiście Panie — skinął głową, oddychając powoli i spokojnie.
W tym czasie jasnowłosy w przeciągu kilkunastu minut wykąpał się i wrócił do nieco już przysypiającego uległego.
Chłopak otworzył oczy, słysząc nadchodzącego Pana i uśmiechnął się do niego sennie.
- Czyżbyś zasnął? - uniósł brew z rozbawieniem.
- Przepraszam Sir — uległy ziewnął, zasłaniając usta dłonią — To po sesji. Jestem trochę śpiący...
- Tak, to częsty objaw. Sesje bywają wyczerpujące nawet te Bondage.
- A teraz chodź, tak jak mówiłem, śpisz przy moim łóżku.
Theo podniósł się z łóżka i przeciągnął lekko. Po tym ruszył za Panem, ciesząc, że może dzisiejszą noc spędzić w jego otoczeniu.
Mężczyzna otworzył drzwi do sypialni. Lampka nocna była już zapalona, a na ziemi tuż koło łóżka położona była sztuczna skóra imitująca jakieś zwierzę. Miała długie miękkie włosie i była dodatkowo ciepła od ogrzewania podłogowego.
Blondynek spojrzał na nią z uśmiechem i opadł na kolana. Było mu zaskakująco ciepło i miękko.
- Zaraz dostaniesz koc — odparł — Po olejku zawsze należy dobrze się wygrzać — uśmiechnął się.
Podał uległemu koc ze wbudowanym ogrzewaniem i potarmosił jego włosy.
- Dziękuję za łaskę Panie — Theo owinął się jak małe Burito.
Mężczyzna tymczasem ułożył się w łóżku — Chcesz, żebym zostawił zapaloną lampkę mały?
- Nie trzeba Master — chłopak zwinął się w kłębek na dywanie.
- Dobrze — po chwili pstryknął wyłącznik i w pomieszczeniu zapanowała ciemność. Theo leżał ułożony na dywanie z szerokim uśmiechem, którego nie mógł pohamować. Zdawało mu się, że nie ma już większego szczęścia jednak... Gdy poczuł dłoń pana, zwisającą z łóżka na swojej głowie. Niemal rozpłynął się z przyjemności.
- Śpij dobrze Whites — rzekł ten.
- Dobranoc Panie — powiedział z głosem pełnym rozkoszy. Zapadł w sen, czując jedynie radość.
***
Theo nakarmił psa oraz kota. Starannie uprzątnął salon i zajął się pracą na podwórku. Zebrał kilka świeżych kwiatów, wkładając je do wazonu w kuchni, salonie oraz sypialni Pana.
Prawdę mówiąc, uwielbiał spędzać czas na dworze. Czerwcowe powietrze było ciepłe i przyjemne. Czas płynął szybko, jednak oczekiwanie na powrót Mastera z pracy strasznie mu się zawsze dłużyło. Wszystkie egzaminy pozdawał, więc i nauką nie musiał się teraz przejmować.
Usiadł na ławeczce przy płocie i zaczął rozmyślać. Pan kazał mu nie szykować dziś obiadu z powodu jakiegoś wyjścia, jakie zaplanował. Nie ujawnił mu jednak szczegółów, mimo że chłopak bardzo chciał je usłyszeć. Nie śmiał jednak prosić.
Drgnął gdy pod ręką poczuł coś ciepłego. Uśmiechnął się na widok Alavara, który ocierał się o jego dłoń.
- Witaj mały -podrapał kota po głowie z uśmiechem i zamknął oczy.
Mruczenie wypełniło przestrzeń, a słodka kulka sierści umościła się na jego kolanach.
- Meeow — zamiauczał kot, jakby również się z nim witał.
- Ktoś jest dziś gadatliwy? Nakarmiłem cię już przecież śliczny — wymruczał, usłużnie robiąc za żywą maszynkę do głaskania.
Kot usiadł, zawijając swój ogonek z przodu przy łapkach i spojrzał na niego, mrucząc cicho.
Siedzieli, wygrzewając się w czerwcowym słońcu. Życie wydawało się takie idealne...
Po jakimś czasie gdy wraz z kotem leżeli na trawie, bawiąc się razem, Theo usłyszał nadjeżdżający samochód. Dobrze znał charakterystyczny dźwięk bramy i to, że to właśnie jego Pan przybył do domu.
Zagryzł wargi, patrząc na mruczącego kota. Nie mógł teraz wstać. To nie legalne, by zrzucić z siebie kotka. Gdy drzwi utworzyły się, krzyknął więc tylko — Tu jestem Panie!
Argo zaśmiał się radośnie, wychodząc z samochodu i zatrzaskując drzwi. Stanął nad leżącym na trawie chłopaka — No proszę, tak witać pana... Cóż to za pozycja? - zapytał, choć w jego głosie wyraźne było rozbawienie.
- Nie mogę wstać, Sir! - poskarżył się chłopak płaczliwie.
Kot rozchylił oczy, słysząc Argo. Podniósł się z gracją i przeciągnął — Meooow! - przywitał się.
- No witaj Alavarze, czy to prawda, że uniemożliwiasz mojemu chłopakowi się podnieść i powitać mnie jak należy? - wziął kota na ręce i podrapał za uchem.
-Meoooow — kocur otarł się głową o dłoń mężczyzny.
Korzystając z okazji, Theo od razu klęknął posłusznie i opuścił głowę.
- No w takim razie chyba Cię ukarze i nie dostaniesz dziś ani odrobiny tej karmy, którą tak uwielbiasz — uśmiechnął się do kota, zerkając na uległego.
Uwielbiał go w tej pozycji.
- Meooow - kot zaprotestował, zeskakując z ramion Mastera. Odszedł z wysoko uniesionym ogonem.
- Chyba obraziłeś naszego księcia, Panie -zaśmiał się Theo.
- Cóż, niestety tak bywa — uśmiechnął się mężczyzna — Jak się czujesz mój chłopcze? Nie nudziłeś się dzisiaj?
Uległy pokręcił głową z uśmiechem -Posprzątałem i obejrzałem kawałek serialu.
- Ooo, jakiego? - zainteresował się mężczyzna.
Chłopak na to odpowiedział słodkim rumieńcem — A jakiegoś. To nic ważnego Sir.
- Hmmm, jestem ciekaw, na jakiej platformie ten serial oglądasz — uśmiechnął się mężczyzna i pstryknął go w nos — Okey, chodź, czas się zbierać.
Uległy zaśmiał się tak samo rozbawiony i ruszył za Panem. Podskakiwał zadowolony. Czuł się taki szczęśliwy i pełen energii.
- Przebierz się. Nie musisz ubierać się elegancko, bardziej by było Ci wygodnie — odparł.
- Nie powie mi Pan, gdzie jedziemy, prawda? -zarumienił się słodko, jednak skinął głową.
- Nie... Powiem jedynie, że dobrze znasz to miejsce — uśmiechnął się.
Uległy przebrał się, cały czas zastanawiając. Gdy obejrzał się w lustrze, stwierdził, że wygląda nawet schludnie. Ostatnio jego samoocena znacznie się poprawiła.
Wpiął we włosy spinkę z kwiatkiem, którą dostał kiedyś od Pana i się uśmiechnął. W tym czasie Argo jedynie odświeżył się szybkim prysznicem i ubrał dość wygodnie, jednak wciąż zjawiskowo. Przynajmniej według uległego. - Gotów Whites? - zapytał mężczyzna, stając w progu.
- Tak Panie! - powiedział radośnie, klękając przed nim z wielkim uśmiechem.
- Dobrze — uśmiechnął się mężczyzna — Zatem ruszajmy — skinął mu głową.
___________________________
Jestem ciekawa, czy wiecie do jakiego miejsca się wybierają. Może ktoś zgadnie?
Jak wam mija tydzień? 💞
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top