Rozdział 16

Argo uśmiechnął się lekko, widząc szczęście wymalowane na twarzy chłopaka.

- Później będziesz miał chwilę na rozpakowanie, oprowadze Cię dalej - powiedział Master, przyglądając mu się z za drzwi.

- Oczywiście, Panie - opuścił wzrok, podążając dalej za Master'em.

- Tutaj jest moja sypialnia - pokazał na drzwi - Zajrzyj jeśli chcesz.

- Um... Chyba nie wypada mi patrzeć na Pana przestrzeń - wykręcił znów w odruchu swoje palce. W ten sposób rozładowywał stres.

- Spokojnie, wyrażam na to zgodę, więc nie ma w tym nic złego - powiedział łagodnie.

Theo skinął głową i powoli uchylił drzwi do pomieszczenia. Nie przekroczył jednak progu. Jedynie zajrzał i tak czując się jak intruz.

Sypialnia była dość spora. Domek z zewnątrz wyglądał na dużo mniejszy niż był w rzeczywistości. Dwuosobowe dość wysokie łóżko znajdowało się pod ścianą obok małego drewnianego stoliczka z okrągłą lampką nocną. W wazonie stało kilka świeżych, pachnących kwiatów bzu a obok jakiś notatnik z kartkami. Dwa dachowe okna znajdowały się obok siebie tuż nad brązowym fotelem. Na przeciw tego natomiast znajdowała się szafa i drzwi.

- Tu też jest ślicznie. Sam urządzał Pan pomieszczenia? - spytał uległy z miłym uśmiechem.

- Tak - skinął głową i uśmiechnął się - Pytałeś o obowiązki. Jednym z nich będzie wymiana kwiatów i wody w wazonach. - mruknął z zadowoleniem.

- Pan będzie dawał mi kwiaty czy mam sam je zbierać? I jakie mają być? Z kwiaciarni czy z pola? Jakie gatunki? - odrazu nasunęła mu się setka pytań.

- Spokojnie, wystarczą te z ogrodu lub drzewa. Obok werandy rośnie bez. Wszystkiego się dowiesz.

- Dobrze, Proszę Pana - odetchnął, choć Master znów mógł wyczuć jego spięcie. Chłopak ogólnie był dość dużym kłębkiem nerwów

- Dobrze, po reszcie oprowadzę Cię później, widzę, że jesteś zestresowany. Może zrobimy tak... Lubisz kisiel? - zapytał.

- Ja dam radę. Przepraszam - skulił się. Znów wszystko zepsuł emocjami - Tak, kisiel jest dobry.

- Dostaniesz teraz ankietę. W spokoju ją wypełnisz a ja zrobię kisiel, co ty na to?

- Dobrze, Proszę Pana. Ale ja... mogę najpierw zrobić Panu kisiel a potem wypełnić ankietę. Tak powinien zrobić dobry niewolnik, prawda?

- Myślę, że dam radę sam - powiedział - Usiądź na werandzie. Drzwi są w salonie. Tam znajdziesz kartki i długopis. Nie śpiesz się, zależy mi żebyś dobrze zastanowił się nad opowiedziami.

- Oczywiście, Proszę Pana - grzecznie poszedł we wskazane miejscie i usiadł przy drewnianym stoliku. To było przyjemne miejsce z dużą ilością roślinności, która w zamyśle powinna koić jego skołatane serduszko. Spojrzał na kartki.

Były to napisane dość grubą czcionką pytania dotyczące różnych praktyk, narzędzi, doświadczeń i naprawdę wielu rzeczy.

Starał się pisać prawdę. Nie przepadał za kłamstwem, jednak widząc pytanie odnośnie jego preferencji co do narzędzi...

Uległy nie powinien wybrzydzać. - pomyślał

Zaznaczył wszędzie 10/10

Mimo stresu czytał ze zrozumieniem odpowiadając na różne z pytań. W większości starał się zaznaczyć pozytywne odpowiedzi lub twierdzące. W końcu... Co jak Master stwierdzi, że jest wybredny lub słaby i nie zechce go prowadzić?

W końcu po parudziesięciu minutach odetchnął i odłożył długopis. Zastanawiał się czy ma zanieść skończoną pracę do środka czy czekać tu na Pana... W
końcu postanowił jednak wstać.

***

Argo stał w kuchni układając owoce i biszkoptowe ciastka na wierzchu cytrynowego kisielu. Odwrócił się słysząc kroki.

- Już skończyłeś? - zdziwił się lekko.

- Tak, Proszę Pana - wyciągnął przed siebie kartki w trochę trzęsących się dłoniach.

Ten podał mu miskę.

- Usiądź, za moment do Ciebie wrócę - wziął kartki w dłonie.

- Dobrze - chłopak przyjął deser i usiadł przy kuchennym krześle, jednak nie zaczął jeść. Nie dostał w końcu takiego polecenia.

W tym czasie mężczyzna odruchowo przeleciał wzrokiem po kartkach. Bardzo pobieżnie, jednak jego wzrok od razu zwróciło zaznaczenie pozytywne większości rzeczy. W szczególności rzuciły mu się przedmioty do chłosty lub kar cielesnych.

Zacmokał pod nosem niezadowolony. Uległy wyraźnie naciągał rzeczywistość i nie podobało mu się to za bardzo.
Przerzucił kartkę, i uniósł brew widząc zaznaczenie 10/10 wytrzymałości i przyjemności przy bacie. Teraz był pewien, że chłopak zaznaczył to, co jak twierdził, jemu się spodoba.

Odetchnął trochę rozczarowany, zastanawiając się co ma teraz zrobić. Musiał oduczyć chłopaka takiego zachowania.

Po chwili w jego głowie narodził się pomysł, westchnął, nie chciał stresować chłopca, jednak to co zrobił było bardzo nie mądrym zachowaniem, które gdyby miał do czynienia z innym Masterem, mogło skończyć się tragicznie.
Postanowił więc, chociaż nie było to łatwe, podjąć pewne kroki.

- Theo - odwrócił się w jego stronę - Nie jesz? - zapytał wzdychając.

- Nie, Proszę Pana. Nie powiedział mi Pan że mogę, więc... Wolałem się wstrzymać

- Możesz jeść - uśmiechnął się nikle - Stwierdziłem, że możemy zrobić dziś sesję.

Chłopak zaczął wtedy konsumować ze smakiem i skinął głową - Oczywiście, Panie.. A mogę wiedzieć jaką?

- Zobaczymy jak pójdzie z batem - odparł - Kilka serii po 10 uderzeń powinno być na razie wystarczające. Chodź na podstawie ankiety może być to za mało.

Oczy chłopaka rozszerzyły się, a oddech wyraźnie przyspieszył. Zaczął wyglądać jakby miał się zaraz rozpłakać.

-D-dobrze, Panie - powiedział słabym głosem.

- Proszę żebyś po zjedzeniu rozebrał się i przyszedł do mojej sypialni - powiedział. - Pokażę Ci łazienkę - znów się uśmiehnął.

Wszystko co powiedział było nie prawdą, jednak co najbardziej go martwiło, chłopak zupełnie zdawał się nie dostrzegać. Jego niepokój związany z tym, jak bardzo niekompetentny musiał być jego Master wzrósł. Dzieciak nie zwrócił uwagi na nic, ani na to, że chce wykonać sesję bez przedstawienia mu swoich oczekiwań ani upewnienia się czy chłopak dobrze się czuje, bez ustalenia hasła bezpieczeństwa i po zjedzeniu posiłku. W dodatku nie w specjalnym pomieszczeniu a jego sypialni. Pokręcił głową czując, że naprawdę czeka go dużo pracy.

_________________________

Hej hej!

Jak tam u was słoneczka? Pierwszy dzień w szkołach/uczelniach albo po prostu w pracy?

Życzę miłego dnia i wiem, że dacie radę!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top