Rozdzial 14

Theo odetchnął, odkładając telefon na biurko.

Wczorajszy wieczór i cały dzisiejszy ranek pisał z byłymi uległymi partnerami Pana Argo.  Z większością z nich bardzo przyjemnie się pisało. Ku jemu lekkiemu zdziwieniu, naprawdę zachwalali relację z nim wspominając o tym, że jest bardzo wymagający i ostry jeśli potrzeba, zwłaszcza jeśli chodzi o konsekwencje. Na razie w prawdzie taki się nie wydawał, ale skoro tak mówili...?

Wiele też go dziwiło, pytał o rzeczy, o które oni sami dziwili się, że pytał. Dla niego było oczywiste i nie rozumiał dlaczego reagują zaskoczeniem na pytanie takie jak np.

Jak często odreagowuje na uległych stres lub czy jest bardzo surowy w kwestii błędów w gotowaniu. Czy pozwala im mieć własny pokój czy spać pod drzwiami sypialni. Jak bardzo musi zasłużyć na głaskanie po głowie itp.

W końcu się rozluźnił.
Było... dobrze.

Teraz będzie już szczęśliwy. Szczerzył się do siebie jak głupi i uczył do egzaminu. Jakoś o wiele lepiej szło mu to gdy już się uspokoił.  Zaczął się zastanawiać, czy wyjdzie na bardzo zdesperowanego jeśli napisze do niego, że się zdecydował już teraz?

Postanowił poczekać jeszcze jeden dzień. W ten sposób wyjdzie na bardziej racjonalnego. A ten czas poświęci na naukę by zająć myśli.

Następnego dnia obudził się już o 4.00 nie mogąc spać. Jego emocje mieszały się z ekscytacją, stresem, zdenerwowaniem i radością.

Nie, nie miał siły już czekać.

Wstał i sięgnął po telefon miejąc nadzieję, że odgłos wiadomości nie obudzi mężczyzny i go nie zdenerwuje.

"Zdecydowałem się Panie. Z chęcią spróbuje być Pana uległym."

Wystukał szybko na klawiaturze i zadowolony opadł na pościel. Czuł się jak zakochana nastolatka.

O dziwo, dźwięk przychodzącej wiadomości zabrzmiał zaledwie kilka minut później. Od razu zerwał się z łóżka odczytując ją.

"W porządku Theo, cieszę się z Twojej decyzji. Przyjadę po Ciebie o 13.00, spakuj się"

"Co mam spakować Proszę Pana?" - odpisał niepewnie.

Podniósł się i szybko sięgnął po torbę. Już nie mógł się doczekać!

"Ubrania, przedmioty do higieny. To co potrzebujesz. Jeśli chodzi o jedzenie wszystko mam, możesz wziąć ulubioną maskotkę :)"

Chłopak zarumienił się i sięgnął po małego pluszowego szarego kotka z różowym rogiem jednorożca.

Pan mu pozwolił, więc chyba go nie wyśmieje, prawda?

Włożył ją do torby razem ze wszystkimi niezbędnymi przyborami i podręcznikami. Wziął w dłonie swoją skórzaną obrożę. Czy powinien ją wziąć?

Po chwili namyślania się wsadził ją do torby, cóż, w razie czego nie będzie jej po prostu wyjmował.

Po chwili znów usłyszał dźwięk powiadomienia.  Podbiegł do telefonu chcąc sprawdzić co przyszło.

Może to kolejny od Pana?

Było tak jak sądził. Po chwili zobaczył kolejną wiadomość od niego.

"I prześpij się jeszcze, czeka Cię intensywny dzień"

Poczuł dreszcz ekscytacji.

Intensywny?
Brzmi ciekawie i ekscytująco.

"Dobrze, Proszę Pana" - odpisał z prędkością światła, po czym wskoczył pod kołdrę.

Pan rozkazuje, sługa wykonuje.

Nastawił jeszcze budzik na wszelki wypadek i zamknął oczy. O dziwo jego wcześniejsze problemy ze snem kompletnie zniknęły i od razu zasnął.

Spał jak dziecko, dopóki nie obudził go dźwięk budzika. Przeciągnął się wyłączając go. Co prawda miał jeszcze trzy godziny, ale musi się w końcu dokładnie przygotować.

Udał się do łazienki po swoją maszynkę do wosku. Powoli i dokładnie wydepilował całe swoje ciało oprócz włosów na głowie, brwi i rzęs.

Spojrzał na siebie w lustrze. Chyba było całkiem nieźle.

Przełknął ślinę i krzywiąc się wziął do ręki olejek. Nie wiedział do końca co to było, gdyż dał mu to jego Pan... Cholernie szczypało, ale skóra po nim błyszczała i była przyjemnie gładka. Jęknął nakładając maść.

Musiał być idealny!

Umył się płynem o zapachu konwalii. To były jego ulubione kwiaty. W końcu pachnący i czysty przejechał dłońmi po swoim ciele.

Czy jest teraz wystarczający?
Miał taką nadzieję.

Nago przeszedł do sypialni by wybrać ubrania. Biała bielizna z takimi samymi skarpetkami do kompletu. Spodnie jak zawsze czarne i idealnie wyprasowane. Sprawdził dwa razy czy aby napewno nie ma na nich żadnych zaginięcia. Zatrzymał się jednak przy wyborze koszulki...

Powinna być to zwykła koszulka w jednolitym kolorze? A może koszula?

Zagryzł wargę.

Zdecydował się w końcu na zwykłą białą koszulkę i szary sweter. W końcu już dwa razy dostało mu się za zbyt chłodne ubranie. Gdy stwierdził, że jest już gotowy usiadł na sofie w salonie. Została mu jeszcze godzina.

Co chwilę patrzył w telefon, upewniając się, że nie dostał żadnej nowej wiadomości od swojego, miał nadzieję przyszłego Master'a.

W ten sposób minęło mu większość czasu. Powoli podniósł się dziesięć minut przed czasem, by sprawdzić czy wszystko wyłączył. Wyszedł z torbą z mieszkania pięć minut przed czasem, chcąc poczekać tam, gdzie ostatnio został wysadzony.
Pana Argo jeszcze nie było, więc oparł się plecami o ścianę czekając z niecierpliwością jeszcze raz myśląc, czy napewno wszytko zabrał.

W końcu podjechało po niego znajome auto na którego widok Theo cały się rozpromienił. Próbował powstrzymać ekscytację, ale i tak wyglądał jak podekscytowany perspektywą dostania cukierka pięcio latek.

- Dzień dobry, chłopcze - odparł łagodnie Master, wysiadając z samochodu.

- Dzień dobry, Proszę Pana - powiedział chyląc głowę.

Chciał być grzecznym pieskiem mimo rozpierającej go energii.

- Chodź - wskazał na drzwi, biorąc od niego torbę, wkładając na tylne siedzenie.

Ten oczywiście posłusznie wskoczył na przednie siedzenie i zapiął pasy. Zaczął gnieść swój sweter w rękach.

- Wyspany? - zagadnął, wykręcając z parkingu długowłosy.

- Tak, Proszę Pana. Przespałem się jeszcze siedem godzin po Pana wiadomości.
- potwierdził napiętym głosem.

Siedział jak na szpilkach. Z jednej strony z lęku, z drugiej z ekscytacji.

- Bardzo dobrze - skinął głową - Zabrałeś wszystko co kazałem?

- Tak, Proszę Pana. Ubrania, środki czystości, podręcznik i... Mojego pluszaka - zarumienił się na to ostatnie.

- W porządku - uśmiechnął się szerzej - Skontaktowałeś się z moimi byłymi parterami?

- Tak, byli bardzo mili - odpowiedział uśmiechem - Naprawdę miło mi się z nimi rozmawiało. Ale... Czy mogę spytać, czy Pan rozmawiał z moim byłym Panem?

W jego głowie od razu pojawiło się wyobrażenie, jak były Master powiedział Argo jaki jest beznadziejny.

- Nie, na razie tylko przyjrzałem się jego profilowi - powiedział spokojnie - Na rozmowę przyjdzie jeszcze pora.

- Dobrze, Proszę Pana - odetchnął jakby z ulgą i ułożył się wygodniej na siedzeniu.

Żałował, że tym razem nie dostał płaszcza do okrycia.

————————————————————

Cześć kochani!

Wracam z waszym ulubionym Theosiem.
Chciałabym wam też bardzo podziękować, za prawie 100 obserwujących. To dla mnie naprawdę dużo i dziękuję, że z nami jesteście i nas wspieracie ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top