Rozdział 66
W sutkach Theo błyszczały dwa małe kółeczka, które nie pozwalały brodawkom przybrać swojej płaskiej formy.
- Może kiedyś spróbujemy chodzenia na smyczy, przyczepionej do nich? - zapytał uległy, ocierając oczy ze śladów łez.
- Przez najbliższe miesiące nie zalecam. Muszą się dobrze zagoić — mruknął Travis. - Chcesz odpocząć czy zabieramy się już za ucho? Obiecuję, że tego przekłucia w porównaniu z poprzednim nawet nie poczujesz.
- Fizycznie może nie, ale emocjonalnie... mogę prosić o chwilę? - zapytał, znów zatapiając się w oczach swego pana.
Travis przytaknął, potwierdzając chwilę przerwy. W wolnym czasie zajął się zaklejaniem sutków bandażami.
- Bardzo ładnie sobie poradziłeś, jestem z ciebie tak dumny... - powiedział tymczasem Argo, całując go w czoło.
- Teraz przyszedł czas na ten ważniejszy kolczyk — ciało Theo znów napełniła ekscytacja — Kocham cię panie. Całym sobą, chciałbym być cały twój...
- Jesteś mój, z kolczykiem czy bez niego jesteś mój — zapewnił czule.
Słowa Mastera wbiły się w serce uległego, wchodząc w każdy zakamarek. Czuł się, ze swoją drugą połówką jednością.
- Ale świat nie wie, że jestem twój, a ja chcę to wszystkim wykrzyczeć...
- Teraz będzie wiedział — uśmiechnął się Travis — To jak? Zaczynamy? - wskazał na czarny kolczyk w jałowym opakowaniu.
- Tak. Jestem gotowy — powiedział bez zastanowienia. - Pragnę być cały twój panie. Kocham cię — wyznał, czując, jak tatuażysta przeciera zimnym wacikiem małżowinę jego ucha.
- W takim razie do dzieła — Travis sięgnął po igłę — Wiele osób pyta czemu nie używa' pistoletu. A to dlatego, że igła przebije skórę. Pistolet ją rozrywa. Niewidoczna różnica, ale jednak duża — wyjaśnił w skrócie.
Zagłębił igłę w uchu uległego, przebijając ją sprawnym ruchem. Oprócz rozpierania i chwili bólu Theo nie poczuł jednak nic — Naprawdę w porównaniu z sutkami to nic takiego.
- Zdecydowanie — skinął głową i przetarł dokładnie kolczyk. - No, jest prześliczny. Pasuje ci.
- Panie! - usta chłopaka rozszerzyły się w uśmiechu. Czuł nareszcie pełnię ze swoim partnerem.
- No, zaraz ci dokładnie zapisze, jak dbać by nie wdarło się żadne zakażenie. Teoretycznie mogę ci to też powiedzieć, ale napisanie zawsze jest lepsze, bo wiem, że nie zapomnisz — sięgnął po długopis. - Przede wszystkim, jak się czujesz? Jakieś zawroty głowy? Mdłości?
- Jest w porządku. Boli jak diabli, ale było warto — odetchnął, opierając się o mężczyznę — Aczkolwiek teraz jedyne czego chcę to przytulać się na naszym łóżku z moim panem.
- To musi jeszcze poczekać — wymruczał Argo — Ale gdy wrócimy do domu, obiecuję, że spędzimy dużo czasu, oglądając jakieś seriale. Może jakiś maraton? - uśmiechnął się — Wziąłem wolne na następne dwa dni, więc mamy dużo czasu.
Theo rozradowany przysunął się jeszcze bliżej mężczyzny. Endorfiny zalewały jego mózg do tego stopnia, że nie był w stanie myśleć o niczym innym.
Jego Pan... łóżko... i dwa cudowne dni odpoczynku.
- To jak? Wszystko okey? - upewnił się jeszcze Travis. - Jeśli tak, to możesz się już ubrać. Koniec katorgi — zaśmiał się pod nosem.
Przy ubieraniu uległy dziękował bogom, że jednak zdecydował się ubrać luźną, za dużą o parę rozmiarów koszulkę, zamiast bardziej przylegającego modelu. Usiadł, pochylając się delikatnie do przodu, chcąc uniknąć czegokolwiek dotykającego jego sutków.
Oczekiwał aż i Argo podniesie się z miejsca, żegnając z mężczyzną jednak... Ten zamiast do drzwi zajął jego miejsce na kozetce.
Theo spojrzał na niego niezrozumiale.
- Panie? - zapytał zdziwiony. - Pan też... Coś sobie robi? - uniósł brwi, przenosząc wzrok na zmieniającego rękawiczki i przygotowującego nową igłę Travisa.
Master przeniósł na niego swój ciepły wzrok.
- Sądziłeś, że tylko ty możesz złożyć obietnicę bycia "Moim" zakładając kolczyk? Ty jesteś mój więc i ja będę twój. Wtedy będziemy jednością. Teraz namacalną... - wyjaśnił spokojnie.
- Ależ panie! Przecież... - Czerwony rumieniec pokrył policzki chłopaka. - Chcesz należeć do mnie, tak jak ja należę do ciebie, panie? - zapytał niemal jednym tchem.
- To chyba nic dziwnego co, Theo? - przekręcił głowę — Oboje przysięgam sobie wierność i miłość. To nie układ jednostronny.
- Dla większości Masterów tylko oni posiadają uległego — zauważył, ujmując dłoń Mastera — Jestem zaszczycony tym, że chcesz nosić znak jedności, ze mną panie. Kocham cię...!
Mężczyzna uśmiechnął się i potarł czule jego policzek. - A teraz trzymaj mnie. Co, jeśli zacznę krzyczeć albo zemdleję?
Theo podniósł się. Chciał być blisko pana, by móc okazać mu całe swoje wsparcie. Przycisnął głowę Argo do swojego ramienia.
- Jestem z tobą Sir.
Travis, który dotychczas przyglądał się jedynie temu z rozczuleniem, sięgnął po igłę i gazik, którym tak jak poprzednio przetarł ucho mężczyzny.
- Gotowy? - zapytał.
- Może nie zemdleję, jak mój chłopiec będzie mocno trzymał — zaśmiał się, jednak w jego głosie była nuta strachu.
Gdy Travis przyłożył igłę do płatka ucha mężczyzny, ten podskoczył, piszcząc. Przeraźliwie bał się igieł i nie był to lęk, z którego był dumny.
- No już, już gotowe — Travis czule pogłaskał go po głowie, na co ten przymknął jedynie oczy, wypuszczając powoli powietrze.
- Nie wkurzaj mnie, znów mnie nie ostrzegłeś!
- Znów panie? Masz inne kolczyki? - Theo ułożył dłonie na jego policzkach, stykając swoje czoło z nim.
- Kiedyś już miałem robione przykucie, jednak moja dziurka bardzo szybko się zrosła — wyjaśnił Master, próbując usilnie się zrelaksować.
- Już dobrze, panie. Już po wszystkim — pocieszył go, jednak Argo z sekundy na sekundę robił się coraz bladszy.
Zerwał się z leżanki, gdy utrzymywanie treści żołądka w środku stało się zbyt trudne. Ledwo dobiegł do kosza, nim wymiociny opuściły jego ciało.
- P-pnie! - niemal pisnął Theo, podbiegając do niego ze strachem wywołanym taką nagłą niespotykaną reakcją.
Master kaszlał, starając się nie zakrztusić. Z wdzięcznością przyjął oferowaną przez Travisa wodę.
- Wybacz mały — jęknął, opierając głowę o ścianę.
- Wszystko dobrze Sir? - chłopak kucnął przy Argo, jakby ten miał zaraz umierać. - Napewno?
- Tak Theo. Moja relacja z igłami nie jest najlepsza. Jest wręcz fatalna — zacisnął oczy, powoli się uspokajając.
- Nigdy mi o tym nie wspominałeś... - wymruczał cicho chłopak.
Master posłał mu słaby uśmiech, mrużąc powieki — Nie chwalę się tym zazwyczaj. Dla ciebie jestem jednak w stanie znieść... igły.
- Mimo tego jak się ich bałeś... Postanowiłeś zrobić sobie ten kolczyk... I to po to by... Pokazać, że też jesteś mój? - spytał Theo z niedowierzaniem, czując łzy napływające do oczu.
- Zapłaciłem niską cenę jak za coś tak pięknego. Dałbym siebie zrobić i parę kolczyków, jeśli to pomogłoby nam zlać się jeszcze bardziej w całość.
Theo pociągnął nosem, po czym zaczął płakać.
Nie były to jednak łzy strachu czy smutku a prawdziwego szczęścia. Przepełniającej jego serce radości.
- Panie...!
- Mój mały. Jesteśmy teraz jednym — złączył ich czoła, zaplatając dłonie na talii uległego — Kocham cię, Theo.
- Też cię kocham Master. Najbardziej! Najbardziej na świecie — chłopak wtulił się w ciało mężczyzny, czując ten przyjemny zapach, jakim emanował.
Zapach bezpieczeństwa i miłości.
***
- I jak ci się podoba? - Argo stanął za uległym, gdy ten przyglądał się nowemu kolczykowi w lustrze ich łazienki.
Był mały, ale pan przygotował już na jego życzenie inny kolczyk, tym razem z ozdobnymi kamieniami. Ich kolor idealnie odwzorowywał kolor oczu Argo.
- Ten następny będzie mi się podobać jeszcze bardziej, ale i teraz jestem najszczęśliwszy na świecie.
- Najszczęśliwszy? - Master uniósł brwi i zaczesał kosmyk białych włosów za ucho chłopca, chcąc, aby ten lepiej go dojrzał w odbiciu — To... Duże słowo.
- Nigdy nie byłem szczęśliwszy w moim życiu. Jest mi... Zwyczajnie dobrze. Nie czuję się już tak pusto... - wtulił się w Mastera, posyłając mu zalotne spojrzenie w lustrze.
- Pusto powiadasz...? - zapytał, oblizując usta komuszkiem języka.
- Duchowo! - krzyknął, po czym uderzył pięścią, klatkę pana nie mogąc powstrzymać śmiechu — choć fizycznie... też.
- I to zaraz zmienimy — dodał pod nosem.
- Wypełnisz mnie fizycznie, mój panie? - zjechał dłonią, aż do krocza Argo, łaskocząc je opuszkami palców przez spodnie.
- Być może, jeśli ładnie mnie o to poprosisz... - powiedział jednym z tych tonów, który powodował erekcję u młodszego od razu.
Uległy opadł na kolana, płaszcząc się przed starszym. Uważał jednak cały czas na swoje sutki, gdyż nawet delikatnie dotknięcie ich powodowało ból.
Uniósł wzrok na pana, starając się przybrać jedną ze swoich popisowych min szczeniaka — Proszę Panie? Jestem taki pusty... błagam!
Dłoń Argo spoczęła na gładkim policzku uległego, po czym zjechała na jego podbródek, unosząc go w górę.
- O co błagasz chłopcze...?
- Błagam panie... proszę, ofiaruj mi tę łaskę i wypełnił swoim przyrodzeniem moje niewolnicze ciało — zaskomlał, wyginając się niekontrolowanie. Chuć trawiła mu trzewia.
- Dobrze, poczujesz mnie... Poczujesz mnie najsilniej, jak tylko możesz... Mój chłopcze.
Z tymi słowami nachylił się i ucałował lekko to nieskazitelne czoło, okryte grzywką.
A potem zajął się nim tak, jak przyrzekł.
____________________________
The End
Cóż, wszystko co dobre to się dobrze kończy i choć wiem, że na pewno będziecie tęsknić za tą dwójką, to zapewniam, że pojawią się oni w jeszcze nie jednym opowiadaniu. A może napiszemy o nich jakiegoś one shota?
To już zależy od was.
Cała ta książka może nie była pełna dram i zdarzeń oraz nieoczekiwanych zwrotów akcji jednak zawarła w sobie to na czym najbardziej nam zależało. A jest to przedstawienie poprawnie wyglądającej, nietoksycznej relacji BDSM, z którymi ciężko spotkać się na wattpadzie.
Mamy nadzieję, że nie jesteście znudzeni tym, że w głównej mierze skupiałyśmy się na opisach, przedstawieniu fetyszy i praktyk a nie fascynującej fabule. Oczywiście, można było to połączyć, jednak jako że to pierwsza tego rodzaju opowieść, nie mamy jeszcze wprawy i mam nadzieję, że nam to wybaczycie.
No i oczywiście że zostaniecie, zapoznając się z nowymi opowiadaniami nad jakimi już pracujemy i mam nadzieję, które ukażą się niedługo.
W tajemnicy powiem, że jedna z nich będzie o Ageplay 😝
No. I to chyba wszystko, co chciałam wam powiedzieć. Trzymajcie się w zdrowiu i bądźcie ostrożni wchodząc w nowe relacje.
Nie bójcie się pisać priv w sprawie jakichkolwiek obaw.
Zachęcam też do zaobserwowania konta w celu bycia na bieżąco ze wszystkimi nowościami❤️
Pozostająca w miłości pani Catio^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top