Rozdział 65
Theo wpatrywał się w szybę auta, czując, jak jego serce bije mocniej z każdą przejechaną ulicą. Czuł mieszankę podniecenia, ekscytacji i stresu, co powodowało niemal ból brzucha. A to wszystko z powodu miejsca, do którego jechali. Studia piercingu, w którym pracował zaznajomiony z jego Masterem piercer wykonujący przekucia sutków, jakie zamierzali wykonać.
Choć... Chłopak chyba jeszcze bardziej nie mógł się doczekać przekłucia ucha.
- Ale ci chodzą nogi, tak się nie możesz doczekać czy tak się obawiasz? - uniósł brew długowłosy, gdy stanęli na światach.
- Mieszanka obydwu tak sądzę — uległy ułożył dłonie na udach, chcąc powstrzymać je przed ruchem — Obawiam się bólu, ale jednocześnie... to tak jak przed chłostą. Wiem, że Pan będzie obok i to sprawia, że mój penis staje — poprawił wypukłość w spodniach.
- Aż tak? - zaśmiał się i skinął głową — Dobrze, w takim razie zapewniam, że nie odstąpię cię nawet na chwilę.
Młodszy zostawił dłoń na swoim kroczu, próbując odwrócić własną uwagę od napięcia. Do salonu zostało jeszcze piętnaście minut jazdy, jednak wydawało mu się to wiecznością.
- Byłeś już kiedyś w takim miejscu? Z jakimś znajomym czy coś w tym rodzaju? - zagadnął zaciekawiony Argo.
- W studiu tatuażu? - spytał, by po uzyskaniu skinieniem głowy kontynuować — Nie panie. Nigdy jakoś mnie nie ciągnęło do modyfikacji ciała.
- Nie będę oszukiwał, mówiąc, że jest to ukłucie mrówki. Boli, jednak jest to ból lekki, nietrudny do zniesienia. Zwłaszcza dla ciebie — zapewnił.
- Nie boję się bólu. To tylko igła — zapewnił Theo.
Wyjrzał za okno auta, zastanawiając się nad wszystkim, co przeżył w swoim życiu. O wszystkich smutnych problemach. Odnosił wrażenie, że teraz jednocześnie kończy i zaczyna się jakiś etap jego życia. Przeniósł spojrzenie znów na Mastera.
- Mimo to... Widzę niepewność w twoich oczach — powiedział ten, zerkając na niego przelotnie.
- To ważny krok w naszej relacji. Mam przyjąć pana stały znak, na swoim ciele. Boję się, właściwie nie wiem dokładnie czego — wypuścił powietrze na szybę, pokrywając ją parą wodną.
Nie mógł się powstrzymać przed narysowaniem serduszka. Jego palec sam zakreślił kształt, wpisując w środek niezgrabną literę "A"
Argo, mimo iż udawał, że tego nie widzi, uśmiechnął się delikatnie, widząc poczynania młodszego. I jego serce rozpływało się z rozkoszy i radości. Jego serce wypełnione jego uległym.
Jego Theo...
***
- Jesteście! - niemal krzyknął ucieszony dość młody chłopak krótkich jasnych tlenionych włosach i wytatuowanych rękach.
- Cześć Travis — Argo uściskał go na powitanie. - Widzę, że znów zmieniłeś fryzurę.
- Jak co miesiąc — ten uśmiechnął się szeroko i spojrzał na stojącego za swoim panem chłopaka. — Cześć! - wyciągnął do niego dłoń przyjaźnie.
Widać było, że był nie wiele od niego starszy.
- Dzień dobry — uścisnął dłoń, ciesząc się z nowej znajomości. Obawiał się, że tatuażysta okaże się oschły i wzbudzi w nim jeszcze więcej lęku — Bardzo miło mi pana poznać.
- Travis. Dopiero skończyłam studia, tak stary nie jestem. Chyba... - spojrzał na Argo który przyglądał im się w rozbawieniu — Jestem? - zapytał.
- Niestety. Jesteś i to bardzo — przytaknął Master.
Travis złapał się za materiał koszulki na sercu. Ścisnął go w dłoni. - O nie! Koniec jest już bliski! - wolną dłoń wyciągnął przed siebie teatralnie.
Uległy nie powstrzymywał chichotu na zachowanie tatuażysty. Wydawał się w jego oczach dziwnie miękki i ciepły. Zapewne byłby dobrym materiałem na przyjaciela.
- No, ale z tego, co słyszałem dziś będziemy coś przekuwać — Travis obrócił się ponownie w stronę Theo.
- Sutki — skinął głową — I ucho — dodał po chwili, przysuwając się bliżej Argo. Chciał zlać się z nim i nigdy więcej nie odchodzić.
- O, sutki, tego dawno nie było. Nie wiem czemu ludzie aż tak się przed tym bronią. - wzruszył ramionami — Napewno będą ci pasować — dodał, uśmiechając się szczerze.
Theo przekrzywił głowę, czując ciepło na policzkach. Pochwały zawsze dotykały jakiejś części jego duszy — Zapewne to ci... - przerwał, aby spojrzeć na Argo — Obawiają się bólu i przepełnia ich strach.
- Za to po tobie nie widać, żebyś się bał — przekrzywił głowę — Ale nie widzę też na twoim ciele kolczyków i tatuaży, by stwierdzić, że jest to coś, do czego się przyzwyczaiłeś.
- Byłem w szkole medycznej. Uczyli się na mnie jak robić zastrzyki — uśmiechnął się do tatuażysty — Choć tego nie robi się raczej na sutkach.
- Zdecydowanie nie, a szkoda... Pewnie ludzi na medycynie było trzy razy więcej choćby z tego powodu — zaśmiał się — No, ale dziś zajmiemy się tobą. Siadaj sobie wygodnie, możesz rozebrać się tam za kotarą — wskazał na bok pomieszczenia. — Oczywiście tylko z koszulki — mrugnął do niego porozumiewawczo — Ale jeśli się nie krępujesz, zdejmuj ją już tutaj.
- Nie ma to raczej znaczenia. I tak zobaczysz mnie gołego od pasa w górę — zsunął nieco zbyt dużą koszulkę, za szczupłych ramion — Co mam... robić? - zapytał, stojąc na środku pomieszczenia.
Starał się zachowywać jakby sytuacja była dla niego łatwa. Zachować wesołość i nie dać się pomieść strachowi. Z każdą sekundą jednak było gorzej.
- Rozmawiałem już z Argo na temat twojego stanu zdrowia. Ponoć niedawno powtarzaliście wszystkie badania i wszystko jest w normie, zgadza się? - zapytał, odwracając się do blatu.
- Tak. Żadnych chorób, mogących stanowić zagrożenie w przypadku kolczykowania. W najgorszym wypadku mogę zemdleć z emocji — przytaknął, podążając wzrokiem za mężczyzną.
- Jak z kwestią znieczulenia? - zapytał ten, po czym wskazał na kozetkę — Usiądź sobie wygodnie.
- Nie jestem... pewny — uległy opadł na kozetkę, siadając na niej i zaciskając dłonie na niebieskim materiale leżącym na nim. - Rozmawiałem z Argo jeszcze w domu. Pomyśleliśmy, że w headspace nie odczuwam bólu w takim samym stopniu... Jednak nie wiem, co o tym sądzisz...
- Myślę, że na pewno nie będzie bolało bardziej niż to, co przechodzisz na co dzień w relacji z tym sadystą — wskazał palcem na Argo i zaśmiał się — Postaram się załatwić to bez boleśnie. - powiedział, po czym dodał — Headspace byłoby w porządku, ale to będzie bardzo krótki zabieg. Nie ma potrzeby sprawiać, że będziesz cały rozpłynięty na coś tak krótkiego.
- Rozumiem... - białowłosy zamknął oczy, widząc, jak spory rozmiar, jeszcze zawiniętej w sterylne opakowanie igły Travis kładzie na tacce.
Mężczyzna dokładnie zdezynfekował oba jego sutki i sięgnął po zacisk, który zamontował na brodawce — Okey, zaraz zaczniemy przekucie — powiedział, po czym spojrzał na Argo — Proszę trzymać pacjenta za rękę — uśmiechnął się.
- Spokojnie, mój mały — Master zbliżył się do swojego chłopaka, chwytając go za rękę. Wolną dłoń zaciskał na karku Theo, nakierowując jego spojrzenie na swoje. - Jestem tu, dasz sobie radę.
Uległy posłusznie zatopił się w oczach swego Mastera. Wydawały się tak bezpieczne, pełne spokoju.
- Okey, mogę policzyć do trzech i przebijemy — sięgnął do specjalnego opakowania po nową igłę.
- Możesz po prostu kłuć. Dam sobie radę. - w głosie młodzieńca była dziwna pewność. Brakowało w nim obecnej przed chwilą obawy.
- W porządku, w takim razie opowiem ci o takim jednym kliencie, który... No cóż, uważał, że przekłucie sutków to takie hop siup — uśmiechnął się, szybko przebijając brodawkę — Był niezwykle pewien, że to tak jak z uszami, a potem, jak się odwróciłem, aby przebić mu drugi, to zwiał przez to okno — wskazał za siebie, zwinnie przebijając też drugi — O, już. Po wszystkim.
Theo jęknął, czując ból delikatnych tkanek. Uczucie było wyjątkowo intensywne, jednak nie aż tak jak się spodziewał. - Kurwa — przeklął jednak, zaciskając dłoń na ręce Mastera.
- Kurwą nie był, prędzej uciekinierem — zaśmiał się pod nosem — Ale przynajmniej zapłacił z góry, więc jego strata.
- Nie sądziłem, że zrobisz oba od razu — jęknął, czując promieniujący ból. Łzy zaczęły wypełniać jego oczy.
- Ano tak jest szybciej, głównie dlatego, że potem jak byśmy przestali na jednym, to byś szybko nie chciał przebić drugiego, tylko najpierw się zrelaksować po pierwszym. A tak... Mamy z głowy nie?
Gdyby Theo mógł rzucać gromy spojrzeniem, cały pokój stanąłby w płomieniach — Wolałbym móc się przygotować — wymruczał niechętnie.
- Bardzo dobrze ci poszło, nawet nie miałeś odruchu, by mnie walnąć, więc jest super. Teraz tylko przetrzemy. - sięgnął po gazik.
- Zaczekaj! - krzyknął, jednak gazik nasączony alkoholem już dotknął jego skóry.
Ból przeszedł przez całe jego ciało, ostrymi igiełkami wbijając się w ciało.
- Możesz krzyczeć i mnie obrażać, przywykłem serio. Czasem zapisuje sobie nawet, jak mnie nazywają. Moje ulubione to chyba... "Ty parszywy żółwiu" lub... "Ciapata łachudro"? To też było dobre — zaśmiał się znów cicho.
- Nie będę cię obrażać. To byłoby niemiłe — jęknął z bólem, gdy kolejny gazik przetarł drugi z jego sutków — Ponadto obok stoi mój pan.
- Racja, on by mnie nie obrażał, po prostu przełożył przez kolano — uśmiechnął się, znacząco patrząc na Argo — A to już by nie było zabawne.
- Od przekładania cię przez kolano jest Fredrick. Z mojej wiedzy wynika również, że zazwyczaj nie narzekasz, gdy tatuś się tobą zajmuje — Argo uśmiechnął się kpiąco, tuląc do siebie swojego uległego.
- Racja... - zarumienił się lekko mężczyzna. — Święta racja — dodał, po czym wyprostował się — Już po wszystkim, teraz jedynie opatrunek.
- Podobają ci się panie? - zapytał uległy, samemu przyglądając się swoich rozognionym brodawką.
- Są piękne, wycałuję je, gdy już nie będą bolały — uśmiechnął się Master z dumą.
Jego chłopiec był taki dzielny...
___________________________
Wooow, chyba pierwszy raz wbiliśmy pod rozdziałem 200 gwiazdek. Bardzo, bardzo wam dziękuję i mam nadzieję, że może i pod tą częścią będzie ich aż tyle. Zwłaszcza, że coraz szybciej jesteśmy przy końcu.
Ps. Co sądzicie o przekłutych sutkach Theo? Biedak...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top