Rozdział 59
Dopiero pod wieczór, gdy słońce zaczęło zachodzić, wrócili do domu. Tam mężczyzna dużo uważniej przyjrzał się plecom chłopaka i sięgnął po właściwe maści.
- Nie będę cię oszukiwał i mówił, że nie zaszczypie — przyznał, całując chłopaka w kark — Jestem jednak pewien, że ten ból to dla ciebie nic.
- Najwyżej będę krzyczeć — Theo pozwolił sobie na żart, zaciskając dłonie na pościeli.
- Krzycz, ile zechcesz. Mój drewniany domek nie ma tak cienkich ścian jak się może wydawać — uśmiechnął się, po czym delikatnie zaczął przemywać jego nabrzmiałą skórę — I jak?
- Boleśnie — zdołał wypowiedzieć przez zaciśnięte zęby. Maść szczypała i na razie jedynie pogarszała sytuację.
- Wiem kochany — delikatnie pogładził go opuszkami palców po spiętych mięśniach
- Przepraszam Panie -wypuścił powietrze z płuc
- Nie przepraszaj, krzycz, ile chcesz. A i przeklinać możesz. Wtedy ponoć ból jest mniejszy — wymruczał.
- Hm... nie jest aż tak źle. Póki to Pan mnie dotyka, to wytrzymam — obiecał, starając się wyczuć w bólu, dotyk Pana.
- Owszem i ten ból przyniesie ci niebawem ukojenie, to mogę obiecać — zapewnił mężczyzna.
Chłopak mruknął, miotając się. Starał się oddychać głęboko, jednak nie przynosiło to zbyt wielkiego pożytku.
- Ciii — wyszeptał ten, starając się zachować jak największą możliwą delikatność — Już, jeszcze chwilę...
- Będę mógł potem dostać przysmak, proszę? - zapytał uległy z bólem. Dawno nie miał dostępu do penisa pana, a dziś czuł, że tego właśnie potrzebował.
- Oczywiście, tyle ile zechcesz — obiecał.
- Mmm... Dziękuję — zacisnął dłonie.
Ból powoli mijał. Nadal czuł nieprzyjemne szczypanie, jednak było ono mniej dotkliwe.
- A na co miałbyś ochotę mój chłopcze? - zapytał, stopniowo schodząc w dół, przemywając te mniej obrzmiałe miejsca.
- Na mój ulubiony przysmak... Chciałbym się uspokoić po sesji — zasyczał gdy pam dotknął tkliwego kawałka skóry — Byłem chyba dziś... dobry, prawda?
- Byłeś bardzo dobrym chłopcem. Bardzo grzecznym — pochwalił go, składając czuły pocałunek na ramieniu. - Zasłużyłeś na nagrodę.
- Dziękuję Panie — chłopak odwrócił głowę, by posłać swojemu panu uśmiech.
- Dam ci teraz propozycje. Ponieważ byłeś takim dobrym chłopcem — Argo położył dłonie na udach chłopaka, masując je czule — W ramach nagrody, możesz dostać swój ulubiony przysmak, pójdziemy do salonu, ułożysz się między moimi nogami i będziesz mógł się rozkoszować, ile będziesz potrzebować — uległy zacisnął uda pod wpływem dotyku, wciskając usta w poduszkę. Czuł przeszywającą go przyjemność na samą myśl -Albo pozwolę ci dojść. Wezmę twojego penisa w usta I zrobię ci najlepszego loda.
- Ale... Ale — zaczął, Theo, zapominając nagle zupełnie o bólu. Odwrócił lekko głowę, chcąc spojrzeć na pana. - Przecież... Jesteś Masterem i nie...
- A ty jesteś bardzo grzecznym chłopcem. Moim uległym — mężczyzna przekrzywił głowę, z nieco kpiący uśmiechem — Zasłużyłeś na nagrodę. Możesz wybrać. Gdybym nie miał ochoty na twojego małego przyjaciela w swoich ustach, nie proponowałbym. Tak samo nie proponowałbym dania ci twojego przysmaku.
- Ja nie wiem Panie — zarumienił się chłopak. Podniósł się i odwrócił do niego. Patrzył na swojego opiekuna wielkimi oczami.
- Jeśli odmówisz, nie ma w tym nic złego. To, czego chcesz, jest dla mnie najważniejsze — przypomniał.
- Ja... dziwnie czułbym się z tym, jakby Pan sprawiał mi cielesną przyjemność, samemu jej nie przyjmując — skrzywił się — Tak jakoś nie na miejscu. Wolałbym móc cię zaspokoić... proszę.
- Oczywiście mały. Nie zamierzam cię przymuszać. Czy poczujesz się lepiej gdy to najpierw ty sprawisz mi przyjemność, a później ja również to zrobię?
- Ale... miałem przecież wybrać. Albo mój orgazm, albo Pana — zdziwił się.
- Ja podałem propozycje. Wiem, że wybory są dla ciebie wciąż trudne — pogłaskał go po głowie.
- Czyli nie muszę wybierać? - z uśmiechem przylgnął do dłoni. Właściwie nie potrzebował żadnej innej nagrody. Wystarczała mu bliskość Argo.
- Nie musisz Whites. Nie musisz — powiedział, po czym odetchnął — A ja skończyłem.
Theo zmarszczył brwi, widząc, jak jego pan widocznie traci humor - Co Się stało Sir?
- Rozbolała mnie głowa — powiedział mężczyzna, uśmiechając się lekko. W jego głosie brakowało jednak tej pewności co zawsze.
- Oh — chłopak podniósł się do siadu — Może zrobię ci herbatę?
- Nie... Chyba chcę, byś ze mną posiedział Theo — powiedział, znów nikle się uśmiechając i kładąc dłoń na kolanie chłopaka.
- Jak się czujesz, Sir? - zapytał młodszy, po czym ułożył palce na policzku Argo, delikatnie go gładząc.
- Wiesz... Chyba wszedłem w lekki *dom drop — wymruczał, nieco niechętnie i przeczesał swoje włosy, czując, jak nagle zaczynają mu ciążyć.
- To nie dobrze — powiedział mało inteligentnie. Sięgnął po leżący nieopodal koc, okrywając ramiona swojego Pana i dokładnie go opatulając — Dom drop jest taki sam jak Sub drop?
- Cóż, tak, tak sądzę — uśmiechnął się — Ale spokojnie, nie zajmie to długo. Potrzebuje po prostu odpocząć i...
- Nie! - przerwał mu uległy — Muszę się tobą zająć. Pójdę zrobić herbatę I przyniosę ciastko — powiedział jakby bardziej do siebie — Wolisz zostać sam czy iść ze mną? Nie wiem, jak to jest u dominatów — uśmiechnął się przepraszająco.
- Theo, spokojnie — uśmiechnął się z rozczuleniem — Nie jest ze mną tak źle. Poczekam na herbatę w porządku? Nigdzie nie ucieknę — zapewnił.
- Wiem, że nie. Jesteś w więzieniu z koca — poprawił go opiekuńczo, po czym ruszył do drzwi. Zatrzymał się jeszcze przed progiem — W takim razie zaraz wracam.
- Dobrze — mężczyzna pokręcił głów prawdziwie rozczulony, opiekuńczością uległego. Musiał przyznać, iż jest to całkiem miłe.
Theo szybko wrócił, niosąc obiecane przysmaki. Usiadł obok Mastera z niewielkim uśmiechem — Wygodnie ci, Sir?
- Nawet bardzo, ale to nie to sprawia, że czuję się dobrze — powiedział, unosząc na młodszego swoje oczy
Ten zarumienił się intensywnie, po czym odrzekł:
- To teraz się tobą zajmę — stwierdził śpiewnym głosem. — Najpierw herbatka. -zbliżył kubek do jego warg,
- Dam radę pić sam kociaku — wysunął dłonie z koca, chcąc chwycić za kubek.
- Nie! Tak nie wolno — owinął go mocniej. -Teraz masz tylko siedzieć i dać mi się sobą opiekować.
- Ok...ey — odetchnął i pozwolił się napoić — Jak to robisz, że herbata zrobiona przez ciebie jest taka dobra?
- Czytałem o sztuce jej parzenia — wyjaśnił, pojąć go wolno — Zaparzyłem ci rumianek. Na nerwy.
- Na nerwy? - uniósł brew — Moja babcia to piła jak byłem mały i gdy dawałem jej w kość. - roześmiał się na to wspomnienie.
- Byłeś niegrzecznym, małym chłopcem? -zapytał Theo, zbliżając ciastko do warg pana.
- Raczej zadawałem wiele uciążliwych pytań, na które nie umiała odpowiedzieć — uśmiechnął się i uniósł brwi — Tylko nie wejdź za bardzo w rolę.
- Wybacz, Sir. Próbuję cię rozśmieszyć -Przyznał, pokrywając się rumieńcem. Wsadził pozostałą połówkę ciastka do własnych ust.
- I bardzo cię się udaje — mężczyzna złożył pocałunek na czole białowłosego — Jestem dziś zwyczajnie wrażliwy. Wiesz... Często to wszystko nie jest proste...
- Bycie Panem? - dopytał uległy, kładąc dłoń na włosach Mastera i drapiąc go po wrażliwej skórze głowy.
- Tak — skinął głową — Zdarzają się chwile, w których wątpię w samego siebie.
- Jesteś tylko człowiekiem. To naturalne — znów podsunął mu herbatę, nie zaprzestając gładzenia — Odpocznij. Dziś ja się tobą zaopiekuję.
- To dla ciebie stresujące — stwierdził, głaszcząc go czule.
- Skąd ten pomysł? Jestem uległym, ale niesienie pomocy zawsze sprawiało mi radość — przyznał, przekrzywiając głowę.
Znaleźli się w ciekawiej sytuacji. On głaskał pana, a pan jego. Nie mógł powstrzymać uśmiechu — Nawet nie wiesz, jak często w czasie bandażowania różnych wandali na moim osiedlu ich pocieszałem. Wszyscy sądzą ze to bezduszni bandyci, jednak w głębi bardzo cierpią. Choć udają takich twardych.
- Tak jak większość ludzi. Będąc na swoich pierwszych praktykach BDSM spotykałem młodych masterów, którzy naprawdę uważali, że nie mogą być słabi i nadmiernie emocjonalni. Naoglądali się Greya i pornoli, w których głównym motywem była dominacja i pokazywanie ogromnej siły fizycznej i słownej, na jaką nie zdobyliby się w życiu.
- Jesteśmy tylko ludźmi — przytaknął z westchnieniem — Może się położymy w salonie? Włączę jakiś serial, potulimy się? -zaproponował.
- Dobry pomysł — skinął głową, nie zdejmując koca z ramion, ruszył w stronę przestronnego pomieszczenia. Wyglądał teraz naprawdę jak elf. Z długą białą peleryną i spływającymi po niej włosami.
Theo zaśmiał się wesoło, widząc to. Musiał kupić mu pelerynę i łuk. Gdy o tym myślał, musiał przyznać, że wizja władczego elfa, który znalazł go w swoim lesie i zabrał w niewolę, jako swoje zwierzątko wydawała się... kusząca.
- Może włączmy po prostu muzykę? - zaproponował mężczyzna, rozsiadając się na kanapie.
- Co takiego byś chciał? - zapytał, siadając obok. Przykrył się własnym kocem, po czym owinął ramionami Argo, przytulając się do niego.
- Włącz jedną z playlist — poprosił, podając mu swój telefon. Zaraz po chwili z głośnika przy telewizorze popłynęła przyjemna melodia.
- To teraz przytulanie — oparł głowę blondyna o swoją klatkę piersiową, oplatając go ramionami. Pocałował go też w czubek głowy w wyrazie czułości.
- Może zamienimy się rolami co? Takie bycie zaopiekowanym bardzo mi się podoba — uśmiechnął się.
- Dziś na pewno. Wystarczy ci bycia panem -wymamrotał Theo w jego włosy. - Możesz się rozluźnić i odpocząć. Ja się wszystkim zajmę.
- Aż tak źle ze mną nie jest. Po prostu... Naszło mnie lekkie zwątpienie.
- Chcesz o tym pogadać? Miałem już podstawy z psychologii na studiach — ułożył dłoń na karku mężczyzny, delikatnie drapiąc.
- Cóż, rozmowa zawsze jest kluczowa — stwierdził — Nie zamierzam jednak obarczać cię moimi myślami, które często nie mają wiele z prawdą.
- Czasem dobrze jest się komuś wygadać. A ja... jestem twoim parterem. Możesz na mnie liczyć.
- Dziś sprawiłem ci ból. Oczywiście za twoją zgodą i nie pierwszy raz w naszej relacji jednak... To wciąż jest coś, co w pewnym stopniu mnie boli.
- Nie jesteś sadystą? - zdziwił się.
- Czy każdy Master musi być sadystą? - uniósł brew.
- Nie. Oczywiście, że nie, ale pomyślałem... -zamilkł na chwilę — Nie sprawia ci przyjemności chłostanie mnie?
- W jakimś stopniu tak jest. Jednak mam w sobie człowieczeństwo i oczywistą dla większości ludzi wrażliwość i emocjonalność. Dlatego też, mimo iż odczuwam podniecenie i pewien rodzaj satysfakcji z zadawania ci bólu tam w środku wciąż się obawiam. Tego czy nie robię tego zbyt mocno, czy cię nie ranie...
Theo skinął głową — To różni sadystów od psychopatów. Empatia i fakt, że nie chcą zrobić nikomu krzywdy - pocałował swojego opiekuna w czubek głowy.
- Mimo tylu lat doświadczenia i pewności, że to, co robię, jest w pełni opanowane, czasem się waham. Nie fizycznie, swojej siły i narzędzi jestem pewien. Wiem, jak bić, gdzie i czym. Znam twoje możliwości a mimo to...
- Boisz się, że skrzywdzisz uległego psychicznie? - zgadł.
Ten skinął głową — Przechodziłem wiele testów psychologicznych. Starałem się jak najlepiej rozumieć zachowania jednak... każdy jest inny.
- Tak to już niestety jest — uległy mocniej przycisnął do siebie blondyna — Ale ja ci powiem kiedy coś będzie nie tak. Nie jestem już tym samym uległym co na początku
- Wiem o tym kociaku. Jestem naprawdę dumny z tego jak bardzo się zmieniłeś.
- Terapia bardzo pomogła. Pozwoliła mi zrozumieć siebie — przyznał z ciepłym uśmiechem — A teraz może spróbujesz się przespać? Wyglądasz na zmęczonego, w końcu sesje są męczące nie tylko dla uległych, ale i dominujących — zebrał włosy z jego twarzy, delikatnie zaplatając je za ucho.
- A może razem się prześpimy? - zaproponował — Lubię gdy śpisz przy mnie.
- Dziś będziesz spał w moich ramionach. Możesz się już rozluźnić — uległy sam zamknął oczy.
Ten skinął głową i odetchnął.
O to przecież chodziło. By oboje czuli się przy sobie dobrze i bezpiecznie. Choć teoretycznie nie byli parą w rozumieniu świata, to co ich łączyło było tak samo mocne jak związek.
__________________________
Dom drop — znany również jako top drop, to zmiana stanu psychicznego, której doświadczają niektórzy dominaci po scenie BDSM. Drop Dominata często wiąże się z problematycznymi uczuciami, takimi jak depresja lub poczucie winy. Te uczucia mogą wydawać się jeszcze trudniejsze, gdy pojawiają się po intensywnej scenie BDSM.
Macie małe wyjaśnienie w razie gdyby ktoś nie wiedział ❤️
A ja was żegnam po wsiadam do samolotu. Mam nadzieję, że przeżyję
Do zobaczenia! ✈️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top