Rozdział 50
Whites uchylił powieki, które miał przymknięte podczas gdy jego Pan w trakcie rozmowy głaskał go po włosach.
Słysząc kroki, spojrzał na skąpo ubraną kobietę w stroju pokojówki, która zbliżyła się w ich stronę. Jej włosy uczesane były w dwa kucyki, a jej obcasy były niezwykle wysokie.
- Zamówienie, które Panowie złożyli, zostanie, przyniesione za kilka minut. Jakie życzą sobie panowie napoje? - zapytała słodkim głosem.
Mężczyźni po kolei składali zamówienia dla siebie i swoich partnerów. Gdy przyszła pora na Argo, jego uległy wtulił twarz w materiał jego spodni. Nie wiedział, czy wolno mu coś zamówić, a patrzenie na kelnerkę go zawstydzało
- Cola z lodem i Sok porzeczkowy dla mojego chłopca.
- Oczywiście — dygnęła teatralnie — Czy to urocze stworzenie będzie jadło przy stole? - zapytała, na co i Argo przeniósł wzrok na uległego.
- Chciałbyś zjeść na podłodze czy przy stole? - zapytał łagodnie.
- J-ja... Chyba powinienem na podłodze Sir? -zapytał, bardziej niż stwierdził, patrząc na Landon'a. Starszy od niego uległy zaczął służyć mu za przykład.
- Landon lubi jeść na ziemi, ale na przykład Nath za tym nie przepada i woli jeść z nami. Powiedz to, co czujesz i czego szczerze chcesz. Jedzenie z ziemi w publicznych miejscach na początku może być trudne mały.
- A będę mógł zostać obok Pana? - zapytał, starając się nie zwracać uwagi na kelnerkę przypatrującą mu się. Nie przepadał za zmuszaniem ludzi do oczekiwania, ale jego Pan dobitnie uświadomił mu, że jego komfort jest najważniejszy i nie powinien spieszyć się w podejmowaniu decyzji ze względy na kogoś.
- Oczywiście, ani na chwilę się stąd nie ruszę — zapewnił.
- W takim razie mogę zjeść na ziemi, Sir? Proszę. - powiedział już bardziej pewnie.
- Oczywiście — spojrzał na kobietę, która znów dygnęła i po zapisaniu czegoś w notesie ruszyła do następnego stolika. - Jestem z ciebie dumny Whites, bardzo dobrze — pochwalił go mężczyzna.
- Dziękuję Sir. - Uśmiechnął się naprawdę szczęśliwy.
Lekko podskoczył gdy kątem oka zauważył Landon'a przesuwającego się obok niego. Jego Pan usiadł obok przy stole, więc teraz i obaj siedzieli blisko siebie.
Starszy uległy położył przed młodszym coś w rodzaju maty i sięgnął po poduszkę. - Możesz klęczeć na miękkim? - Zapytał.
- Um, ja... Nie wiem — przyznał chłopak niepewnie i zerknął na swojego pana.
- Tak mały. Masz zgodę — powiedział ten łaskawie, na chwilę przerywając rozmowę z innymi mężczyznami.
- W takim razie proszę — Landon podał mu też poduszkę, samemu wyjmując ze stojącej obok niego torby coś na wzór bardzo cienkiego dywaniku. Różnił się on od tych ogólnodostępnych w lokalu. Przede wszystkim wyglądała na mniej wygodną.
- Dlaczego ty masz inną? - zapytał cicho Theo.
- Mój Master uważa, że lepiej się sprawuję gdy odczuwam lekki dyskomfort. Z czym się w pełni zgadzam. Wolałbym klęczeć na samej podłodze, ale Pan nie chce, bym uszkodził sobie kolana. Tak bardzo o mnie dba -powiedział, a na jego usta wszedł uśmiech.
- Oh, to takie piękne — uśmiechnął się lekko młodszy. - Może ja też tak powinienem, żeby pokazać Panu, że mogę... że się staram?
- Nie sądzę, by to był dobry pomysł -odpowiedział, kręcąc głową — Porozmawiaj z nim o tym po obiedzie, ale decyzje, które mogą wpłynąć w jakiś sposób na twoje zdrowie, powinieneś podejmować po dyskusji z Masterem.
- Masz rację — skinął głową, po czym uklęknął na poduszce i odwrócił głowę, widząc jak tym razem chłopak ubrany jedynie w lateksowe bokserki i krawat stawia dania przed mężczyznami przy stole. Whites patrzył po nich, zastanawiając się, co jemu zamówił jego Pan.
Gdy posiłki stanęły już przed wszystkimi Masterami, ten sam mężczyzna przyszedł z trzema talerzami dla uległych. Najpierw postawił naczynie przez Nath'em, po czym ustawił dwa półmiski na matach przed Theo i Landon'em.
- Smacznego — powiedział, kłaniając się, po czym odszedł, a Argo spojrzał na swojego podopiecznego.
- To risotto curry z kurczakiem — odparł mężczyzna — Będzie Ci je łatwiej jeść. Oczywiście możesz jeść sztućcami z ziemi lub ustami. Jak wolisz mały.
-Dziękuję Panie — uśmiechnął się. Danie pachniało wspaniale. Spojrzał na Landon'a, który teraz pochylał się nad swoim talerzem, jedząc z gracją. Theo widział ludzi jedzących sztućcami, którzy wyglądali na gorzej wychowanych.
Nieumiejętnie zaczął kopiować jego ruchy.
- Hah. Lan chyba został matką — skomentował jeden z Azjatów, patrząc na to rozbawiony -Uczy młodego szczeniaka.
- Bardzo dobrze sobie radzi. To w końcu jego pierwszy raz jedzenia w ten sposób publicznie — uśmiechnął się tymczasem Argo. - Oczywiście Landon ma już doświadczenie. Sam bym tak nie potrafił i wylądował z twarzą w talerzu.
Mężczyźni zaśmiali się na to. Jedynie Theo zarumienił się, widząc, jak jemu w porównaniu z drugim uległym niezgrabnie to wychodzi.
- Spokojnie — usłyszał jego cichy głos — Nie stresuj się.
- To trudne — Odpowiedział szeptem, nabierając kolejną porcję na język.
- Trudne, ale sprawię, że czujesz się w odpowiednim miejscu prawda? - spojrzał na niego.
- Tak Sir. Nie mógłbym chyba jeść przy stole -spojrzał na Nathaniela, zajadającego posiłek i przekładającego co jakiś czas warzywa na talerz swojego Mastera.
Uśmiechnął się mimowolnie na ten widok.
- Szparagi masz zjeść — zaznaczył jego Pan, z powrotem odkładając je na talerz uległego.
- Są niesmaczne Sir — skrzywił się, jednak żeby nie przeciągać struny, wziął jeden gryz. -Napewno ich Pan nie chce?
- Mam swoje i połowę twoich zbiorów — wskazał na kupkę odłożonych przez młodszego warzyw — Nie musisz się martwić.
Nath fuknął, żeby pokazać swoje niezadowolenie i zdjął kolejne warzywo. Tak naprawdę uważał, że były całkiem smaczne.
- Tylko spróbuj położyć je na moim talerzu, a będziemy musieli odejść od stołu i przywołać Cię do porządku — w głosie mężczyzny zabrzmiało ostrzeżenie, jednak wciąż pozostawał spokojny.
Uległy niezbyt dobrze spróbował powstrzymać uśmiech. Zatrzymał widelec w drodze do swoich ust, po czym obniżył go na talerz Pana.
Coraz niżej i niżej.
- Nathan... - Jego oczy uważnie wpatrywały się w wesołe tęczówki uległego, w których niemal błyszczały radosne ogniki. Jakby to, co robił, sprawiało mu prawdziwą uciechę.
- Tak Sir? - zapytał, niemal w zwolnionym tempie kładąc warzywo na jego talerzu — Ah! Chyba jestem niegrzeczny...
Ten podniósł się ze swojego miejsca — Przepraszam was na chwilę — zwrócił się do pozostałych mężczyzn, po czym odszedł od stołu — Nathaniel, do mnie — zawołał, po czym oboje opuścili oświetlony niebiesko czerwonymi ledami taras widokowy.
Theo patrzył na to szeroko otwartymi oczami.
- Gdzie oni poszli? - zapytał szeptem Landon'a, który skończył już niemal swój posiłek.
- Zapewne Pan Elias poszedł pokazać mu jego miejsce — odparł spokojnie.
- T-to... chyba nie dobrze? - spojrzał za nimi, zastanawiając się, jak powinien się zachować.
- Nic mu nie zrobi, ustawi do pionu, ostatecznie pewnie skończą, pieprząc się w łazience na dole — uśmiechnął się.
- Oh — poruszył się, czując, jak jego penis podskakuje pod sukieneczką, domagając się uwagi — Czemu on dostanie nagrodę za złe zachowanie?
- Ich relacja jest specyficzna. Być może go ukarze, ale to działa inaczej. Pamiętaj, że to brat i brat-tamer.
- Rozumiem — skinął głową, wracając do swojego posiłku.
Argo z rozczuleniem patrzył, jak jego chłopiec walczy z jedzeniem na talerzu. W końcu gdy oboje skończyli posiłek, mężczyzna wstał od stołu.
- Bardzo wam dziękuję za dzisiejsze spotkanie. Będziemy powoli się zbierać. Dla Whites'a to i tak już męczący dzień — dodał.
- Oczywiście. Żegnaj przyjacielu — Master Landon'a podniósł się, by podać mu dłoń.
Po wszystkim pożegnaniach Theo razem z Argo ruszyli do wyjścia.
- Chodź, pójdziemy do łazienki, bo trochę się pobrudziłeś — powiedział z rozbawieniem mężczyzna, obejmując uległego ramieniem.
- Przepraszam Panie. Starałem się — powiedział zarumieniony, przytulając się do boku Pana.
- Nie przepraszaj, nie masz za co. Poszło Ci świetnie — pochwalił go szczerze, po czym weszli do jednej z przestronnych łazienek i podeszli do zlewu. Master odkręcił wodę, po czym wyciągnął z kieszeni chusteczkę, mocząc ją lekko i delikatnie zaczął przemywać okolice ust białowłosego.
To było przyjemne uczucie, więc Theo obdarzył go uśmiechem. Po chwili jednak zerknął w stronę toalet. - Czy to prawda, że Pan Natha przyjdzie z nim tu kopulować?
- Co? Skąd ten pomysł? - mężczyzna zdziwił się lekko.
- Landon tak mówił — powiedział, przekrzywiając głowę.
- Cóż, myślę, że to niewykluczone, że tak właśnie spędzają teraz swój czas — przyznał.
- Dziwni mnie fakt, że Nath dostanie nagrodę za bycie niegrzecznym — przyznał szczerze z lekką zazdrością.
Argo uniósł brew — Dziwi? A może... Chodzi o coś innego, hm? - wyrzucił chusteczkę do kosza i uniósł palcami jego podbródek.
- M-może - odwrócił wzrok, czując, jak się rumieni.
- Może? - przekrzywił głowę, kciukiem przejeżdżając po jego ustach — Sądziłem, że dzisiejszy dzień Cię wymęczył, a tymczasem widzę, że chyba się myliłem...
- Przepraszam Sir. Nie wiem co się ze mną dzieje — cofnął się o krok.
Nie chciał zdenerwować pana swoimi pragnieniami. Powinien siedzieć cicho i przyjmować z wdzięcznością cokolwiek dostanie.
- Ciii, bardzo mi się to podoba — wyszeptał mu do ucha — Cieszę się, że twoja pewność siebie wzrasta. To, że mówisz mi o potrzebach, też jest ważne i obiecuję, że nie zamierzam ich zbagatelizować — zapewnił i uśmiechnął się szyderczo — Dzisiejszego wieczoru.
- Dziękuję Panie — jego oddech przyspieszył, a wybrzuszenie w sukience powiększyło się. Nie mógł się doczekać
- A teraz będziemy już wychodzić. Jak Ci się podobało? Szczerze mówiąc, obawiałem się, że poczujesz się przytłoczony...
- Było przyjemnie. Momentami nie wiedziałem za bardzo co robić, ale ogólnie to było dobre doświadczenie — uśmiechnął się do Pana promiennie.
- Dobrze, w takim razie może jeszcze niedługo znów się tu wybierzemy — odparł z uśmiechem — A teraz idziemy do szatni.
W pomieszczeniu przebrali się w swoje ubrania.
Theo nawet nie zarejestrował, a już po chwili stał w progu ich domu. Miał głowę zbyt zajętą myślami o obietnicy Pana.
___________________________
Dzień dobry kochani!
Jako iż wspominałam o nowym opowiadaniu, zdradzę wam kilka szczegółów. Tytuł to "Pederasty" i już po tytule możecie się domyślić o czym będzie 😝
Zdaję sobie sprawę z kontrowersji, jednak opko bedzie o Starożytnej Grecji w której jak wszyscy wiemy, takie praktyki były jak najbardziej naturalne i były codziennością.
Jeśli chcecie, mogę ujawnić wam jeszcze jakieś szczegóły.
Prawdopobnie ukaże się 1 maja ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top