Rozdział 49
Przedstawienie się zakończyło.
Jego Pan wstał, zaczynając klaskać więc i on niepewnie to zrobił. Jego oczy błyszczały podczas oglądania tych cudownych praktyk.
- Jak Ci się podobało? - zapytał Argo gdy wszyscy stopniowo zaczęli kierować się do wyjścia.
- To było zachwycające Sir — przyznał — I chyba dobrze jest wiedzieć, że nie tylko ja nie jestem taki pewny siebie gdy chodzi o wiązanie — nawiązał do Mike'a. - Zastanawiam się też... myślisz Panie, że jest mu przykro, że nie jest stałym uległym? Mnie by było smutno...
- Mike jest uległym Sir Johna, który nie mógł się tu dziś jednak pojawić. On również zajmuje się wiązaniem i jest w bardzo dobrych kontaktach z Sir Joem — wskazał na scenę, na której mężczyzna przedstawiający pokaz ostrożnie, niemal z boską delikatnością zdejmował podwieszonego chłopaka.
- Czyli... Nie jest mu przykro? - upewnił się Whites, patrząc na teraz już rozwiązanego Mike'a, siedzącego pod kocem.
- Nie jest mój mały — Argo pogładził jego policzek — Chodź, czas coś przekąsić — mężczyzna ruszył korytarzem — Nie jesteś, aby głodny?
- Trochę tak — przyznał.
Na myśl o jedzeniu jego brzuch zaburczał.
- W takim razie chodź — pociągnął go delikatnie za obrożę — Wejdę jeszcze do łazienki? Rozumiem, że pójdziesz ze mną? - uniósł brew.
- Jeśli mi Pan pozwoli — powiedział, błagając oczami. Nie chciał zostawać sam.
- Chodź — ten zabrał go do pustej obecnie łazienki, gdzie postawił chłopaka przed kabiną — Popraw się ładnie, zakładam, że wiele osób będzie chciało cię poznać gdy pójdziemy na lożę.
- Oczywiście Panie — poczekał, aż ten wejdzie do kabiny, po czym zaczął się poprawiać w lusterku. Miał w planach przyklepać włosy... ale stwierdził, że w takich wygląda, jakby był świeżo po dobrym seksie. W wolnym czasie oddał jeszcze mocz, by nie musieć niepokoić tym potem Pana i umył dokładnie dłonie.
Chwilę później wyszli z łazienki i skierowali się po schodach na górę. Tam emanowały głównie niebieskie i fioletowe światła. Znajdowało się dużo kanap i stołów. Dużo jednak większych niż te barowe. Przeszli przez niemal całe pomieszczenie, które przypominało nieco taras widokowy na salę pod nimi, która okazała się wcześniejszym barem. W końcu podeszli do szerokiego stołu znajdującego się na końcu pomieszczenia. Theo spiął się lekko, widząc, że siedzi przy nim już kilku mężczyzn, którzy na widok ich dwójki przerwali rozmowy.
- No proszę, jak zwykle punktualnie — wymruczał jeden z mężczyzn, ściskając Masterowi dłoń. W jego ślady poszło jeszcze kilku innych.
Theo cofnął się w tym czasie o krok, spuszczając spojrzenie na ziemię. Jego policzki paliły gdy zdał sobie sprawę, że paraduje w sukience przed paroma poważnymi mężczyznami...
- No, a to musi być Theo, zgadza się? - uśmiechnął się drugi z mężczyzn o azjatyckiej urodzie — Śliczny chłopak.
- T-tak Sir. Dzień dobry — Skłonił głowę, starając się nie drżeć. Czuł, że jest oceniany... schował się więc jeszcze bardziej za swoim Panem.
- Straszycie go — fuknął ktoś, podchodząc do niego i nachylając się, tak by złapać wzrok białowłosego — Witaj — pomachał mu z miłym uśmiechem.
Na szyi chłopaka była dobrze widoczna obroża.
- To jest Nathaniel — uśmiechnął się z rozbawieniem Argo — Oraz jego Pan Elias — wskazał na mężczyznę obok, który również uśmiechnął się do chłopaka życzliwie.
W drugim rogu Theo dostrzegł bardziej otyłego mężczyznę i klęczącego obok niego wysokiego chłopka o jasnych włosach. Jego wzrok utkwiony był w podłodze. Oprócz nich na pufach siedziało jeszcze dwóch mężczyzn przed 30. Jeden z nich wyglądał na Azjatę, natomiast drugi miał czarne włosy i lekki zarost. Oboje skinęli głową młodszemu.
- Dzień dobry Panowie — skłonił się. Po tym wlepił wzrok w blondyna.
Już go kiedyś gdzieś widział. Jego Pana też.
Zaczął intensywnie myśleć.
- Nad czym myślisz? - zapytał tymczasem Nath, który przysiadł na klęczkach obok niego.
- Um... Wydaje mu się, że już kiedyś widziałem tych mężczyzn... Sir — dodał niepewny, jak powinien się do niego zwracać.
- Aaa tak, nagrywają porno — wzruszył ramionami — To możliwe, że ich widziałeś. To Landon — wskazał na uległego — A to Cameron — przeniósł spojrzenie na dominującego.
Wtedy Theo udało się połączyć fakty w głowę.
- Oh tak... faktycznie. - przytaknął rumiany.
Nigdy wcześniej nie spotkał aktorów pornograficznych.
Landon, mimo iż nie unosił głowy uśmiechnął się lekko a jego Pan zaśmiał się cicho na słowa Nathaniel'a — Widzę mój drogi przyjacielu, że twój mały brat wciąż nie spokorniał.
- Spokornieje gdy poczuje 50 uderzeń mojego pasa na swoich pośladkach — uśmiechnął się, jak sądził Theo - Master siedzącego koło niego uległego — Znów przeciąga strunę — kontynuował ten.
- Nie podoba ci się moja muzyka Panie? - Nath oparł głowę na kolanie swojego Pana i spojrzał na niego oczami szczeniaka.
- Bardziej podoba mi się muzyka twoich jęków i szlochów w akompaniamencie mojej dłoni trzaskającej o twoją nagą skórę na dupie — przyznał mężczyzna.
Uległy zarumienił się lekko i zaśmiał.
- Tak wiem. Wtedy też jestem świetny
- Będziesz jeszcze bardziej świetny, jak będziesz posłuszny — pstryknął go w nos, po czym wrócił do rozmowy.
Nathaniel wcale tego nie kryjąc, wywrócił oczami, mamrocząc pod nosem jakieś nie do końca grzeczne słowa.
Theo wstrzymał oddech, patrząc na Mastera chłopaka, który w odpowiedzi jednak poczochrał jego włosy.
- Twój Pan... Nie jest zły? - spytał z zaskoczeniem.
Przecież zachowanie tego uległego było... tak bardzo aroganckie i bezczelne. Nie śmiałby się tak zachować.
- Zły...? Nie! Podoba mu się — zaśmiał się — Tylko tego nie mówi, ale widzę to po jego kroczu. Mimo tak małej wielkości widać wzwód — zapewnił głośniej z rozbawieniem.
- Przynajmniej mam coś większego niż ta twoja łechtaczka — odpowiedział Master.
Nath zarumienił się na to i znów spojrzał na Theo. - Mój Pan jest *brat tamerem, a ja jestem *Bratem. Pasujemy do siebie. Ja nie umiem być taki... grzeczniutki jak ty czy Landon.
- Oh, czytałem kiedyś o tym, ale... Nie mógłbym tak chyba to... Stresujące — przyznał.
- No widzisz, ja nie umiałbym być grzeczny, to wydaje się takie nuuuudne.
Theo uśmiechnął się nieśmiało do chłopaka. Wydawał się być naprawdę miły - I twój Pan... Ciebie nie karze za takie zachowanie?
- Karze — powiedział z zadowoleniem — Dziś pewnie niezłe lanie mi się dostanie.
-Oh, jesteś masochistą? - przekrzywił głowę.
- Nie — pokręcił głową — Zdecydowanie nie.
- To... - Theo zmarszczył brwi, nie do końca rozumiejąc — Czemu chcesz być karany?
- O to chodzi, lubię wyprowadzać go z równowagi. Lubię patrzeć, jak się denerwuję. Uwielbiam go prowokować.
- Ale... - Theo patrzył na niego niepewnie — Nie do końca rozumiem...
- Po prostu wtedy zabawa się kręci. On lubi mnie poskramiać, ja go lubię denerwować. I tak koło się zatacza, a każdy z nas jest zadowolony — wyjaśnił chłopak. - A ty, w jakiej jesteś relacji z Panem Argo?
- TPE. Pan się mną zajmuje — powiedział, lekko się uśmiechając — Myślisz, że Mój Pan też chciałby, żebym go denerwował? - zapytał szeptem.
- To ustala się na początku. Mój Pan zawsze preferował bratów. Tak jak ja nie lubiłem być posłuszny, on nie lubił ciągle posłusznych uległych, ale to trzeba lubić — wyjaśnił.
Theo przytaknął nowemu koledze i uniósł brwi, czując, jak ten zaczyna się o niego ocierać — Co robisz? - zmarszczył brwi.
- Ciii... Teoretycznie mam zakaz pieszczenia się z innymi ludźmi. Jak Pan zobaczy, że to robię to może przerucha mnie na tym stole -kontynuował swoje umizgi, co jakiś czas zerkając na Pana.
Wyglądał jak kot zrzucający przedmioty z półek tylko po to, by zwrócić na siebie uwagę właściciela.
- To... Chcesz go podniecić? - chłopak przekręcił głową ciekawsko.
- Tak. Dla niego to gorące gdy może mi pokazać gdzie mojej miejsce. - odparł, jeżdżąc dłonią po jego ramieniu.
- Oh, jasne tylko... - chłopak przelotnie spojrzał na swojego Mastera — Nie wiem, czy mojemu Panu się to spodoba.
- Oj nie przesadzaj. Może ciebie też... No wiesz? - zapytał, pochylając się i lekko liżąc jego małżowinę uszną.
- Myślisz, że by to zrobił? - zwilżył wargi językiem i znów zerknął na Pana.
- Kto wie? Możemy spróbować się przekonać. -zaśmiał się słodko, przechodząc ustami na szyję Theo.
- Chyba wolałbym nie — czując się nieco niezręcznie, odsunął się w lewo, widząc jak Pan Nathana, przypatruje się ich dwójce.
Od razu poczuł stres. Co jeśli mężczyzna pomyślał, że to on prowokuje drugiego uległego?
- Co robisz? - zapytał, mocno i dość niespodziewanie łapiąc chłopaka za włosy. W jego głosie nie było jednak gniewu a stoicki spokój i nuta ciekawości.
- Nic Panie. A coś robię? - zapytał słodko i niewinnie.
Żałował, że Pan zareagował tak szybko. Zanotował sobie w pamięci, by potem zapewnić Theo, że nie dotknąłby go bez jego zgody. Chłopak wydawał się zestresowany.
- Nie męcz chłopaka. Jest dopiero na początku drogi. Nie bywał w takich miejscach wcześniej — rzekł poważnie, odchylając głowę chłopaka do tyłu.
- Tak Sir. Wybacz Theo — odetchnął, spoglądając na niego przepraszająco — Nieco się zapędziłem, nie chciałem cię przestraszyć.
- Jest okey — uśmiechnął się lekko a jego uśmiech poszerzył się gdy na swojej głowie poczuł dłoń swojego Pana.
Argo pogłaskał go i się uśmiechnął.
- No, a więc to już oficjalny miesiąc co? - zagadnął tymczasem otyły mężczyzna.
Theo uznał, że ma wyjątkowo melodyjny i miły głos. Zmarszczył też lekko brwi na to, skąd wiedział. Argo mu powiedział? Uważał tę datę za ważną?
Jego serce zabiło mocniej.
- Zgadza się — skinął głową długowłosy — Tak szybko minęło, ale jak intensywnie. Jednak chyba obaj nie narzekamy co mały? - przeniósł wzrok na młodszego.
-Oczywiście, że nie Panie. Jest najlepiej na świecie — przytulił się do dłoni, ciesząc się z tego, że może być blisko Mastera.
- Uroczy chłopak — przyznał tymczasem Azjata — Jesteś Świeżakiem czy masz jakieś doświadczenie? - skierował słowo bezpośrednio do niego.
Uległy spuścił wzrok.
- Miałem już wcześniej doświadczenia. Ale mój poprzedni partner nie był zbyt dobry — przyznał, poruszając się sztywno. Nadal miał problem ze wspominaniem tego.
- Teraz jest jednak bezpieczny przy mnie — Mężczyzna pochylił się, dając całusa w czoło uległego. - Jakbyście wiedzieli, jaki jest grzeczny. Tak się stara.
- Definitywnie wygląda na takiego. Mój słodziak zachowywał się podobnie gdy był w jego wieku. Miło jest przypomnieć sobie, jak wygląda ten młody błysk, pełen pasji -powiedział grubszy mężczyzna, lekko przejeżdżając palcami po włosach swojego uległego.
Landon na to również lekko się uśmiechnął, jednak nie powiedział ani słowa. Przeniósł jedynie życzliwe spojrzenie na Theo, który wręcz rozpływał się z radości.
Czy mógł chcieć czegoś więcej? Miał wrażenie, że nie można być już szczęśliwszym.
___________________________
Jako że dziś mam urodziny, macie nieco dłuższy rozdział 🫶🏻❤️
Brat - Jest to uległy charakteryzujący się krnąbrnością, buntowniczym nastawieniem, prowokacjami, nieposłuszeństwem itd. Jest to zachowanie celowe mające zmusić się dominującego do wymierzenia mu kary zgodnej z przewinieniem, ale tez często zachowuje się tak dla zabawy bądź z nudów.
Brat tamer - osoba dominująca, która lubi poskramiać bratów nazywa się.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top