Rozdział 33
Theo wstał i uśmiechając się do kota wylęgującego na fotelu w salonie, po czym spojrzał na kartkę w kuchni, na której wypisane było kilka dań, których produkty znajdowały się w domu, a on miał wybrać te, które zasmakuje mu najbardziej lub będzie umieć zrobić. Stwierdził, że dałby radę ze wszystkimi. Wybrał więc to, co było jego zdaniem najtrudniejsze, by pokazać Panu, że się stara. Patrząc na wciąż wiszące karteczki samoprzylepne na szafkach, otwierał je po kolei, dodając wszystko, co potrzebował. Uśmiechnął się przy tym szczerze. Jego serduszko rozsadzała radość.
Mógł służyć Panu, czy mogło być lepiej?
Z obiadem uwinął się dość szybko i już około 2.00 był on gotowy. Po całym domu rozchodził się przyjemny zapach. Pozostały czas spożytkował na sprzątanie, a przez ostatnie pół godziny wyszukiwał w internecie frazy: "obsługa przy stole".
Tym razem nie zawiedzie!
Czytał przez dobre 20 minut, aż nie usłyszał trzasku drzwi wejściowych. Od razu wszystko rzucił i pobiegł do drzwi. -Dzień dobry, Panie! - Uklęknął, osiadając na piętach, patrząc w tors mężczyzny, na którego jak zwykle spływały platynowe włosy.
- Pomóc się Panu rozebrać? - zapytał usłużnie, opuszczając wzrok.
- Nie, dam radę, odwieś tylko mój płaszcz i podaj obiad, proszę. Jestem głodny jak wilk.
- Już Panie! - podniósł się i z prędkością światła pognał do kuchni.
Nałożył porcje na talerz. Stół był już zastawiony i przygotowany. Podszedł z prawej strony i opadł na kolana — Proszę Panie.
- Dziękuję, Theo — ten wziął talerz, stawiając go na stole, po czym pogładził go kojąco po głowie.
Chłopak zamruczał zadowolony i usiadł w klęku — Mogę jeszcze jakoś Panu służyć?
- Przynieś swoje jedzenie — skinął mu głową.
Theo bez słowa poszedł do kuchni i nałożył trochę pożywienia na talerz. Wrócił z nim grzecznie do jadalni.
- Dlaczego ze wszystkich dań, które ci wypisałem, przygotowałeś akurat to? - zapytał z ciekawości.
- Wydawało mi się najtrudniejsze, a chciałem być jak najlepszy dla Pana. Żeby widział Pan, że się staram i nie idę na łatwiznę — wyjaśnił.
Ten uśmiechnął się lekko — Bo było najtrudniejsze — spojrzał na idealnie pokrojone i ułożone składniki — Myślałeś kiedyś o pójściu w stronę gotowania?
- To było moje hobby, ale chyba nie chciałbym tego robić dla nikogo innego niż mój Pan — zarumienił się.
- Dobrze — zaczął jeść, upijając łyk herbaty. Jedzenie było idealne, jednak co do parzenia napoju uległemu ewidentnie przydałby się jeszcze kurs.
Theo klęczał obok z talerzem. Nie dostał polecenia co z nim zrobić, więc tak chyba było najbezpieczniej...
- Możesz jeść — wskazał na talerz — Usiądź
Chłopak, który dość dosłownie brał wszystkie polecenia, usiadł na ziemi, zaczynając jeść.
- Theo, chodziło mi o krzesło — zaśmiał się cicho, wzdychając.
- Przepraszam Panie — podniósł się od razu i usiadł na krześle. Nie przyznał tego od razu... jednak na ziemi też było mu wygodnie. Tak przy nodze Mastera...
- Ze swoim Panem nie jadłeś razem przy stole, prawda? - zapytał, jedząc.
- Nie Panie — pokręcił głową — Zazwyczaj gdy jadł klęczałam obok a jadłem gdy już skończył.
- Dobrze, mam nadzieję, że nie przytłacza Cię taka zmiana? - zapytał łagodnie. Zależało mu na komforcie chłopca.
-Jest w porządku. Chociaż trochę dziwnie je mi się przy stole z Panem — zarumienił się.
- Rozumiem, niedługo się przyzwyczaisz, a teraz opowiedz mi, co dziś robiłeś.
- Posprzątałem po śniadaniu, poszedłem się pouczyć, ugotowałem obiad, trochę posprzątałem w domu i poczytałem o obsłudze przy stole — wymienił dokładnie.
- Cieszę się, o czym się Dziś uczyłeś? Opowiedz mi — upił łyk herbaty, zaczesując włosy do tyłu, by nie przeszkadzały mu w jedzeniu.
- Pyta Pan o nauce na studia czy tej dla Pana? - również się napił, co jakiś czas zerkając na Pana.
Czy on musiał być tak cholernie przystojny?
- Na studia? Choć o tej na temat obsługi również chętnie posłucham — skinął głową
- Oh, więc dziś uczyłem się anatomii. Mięśnie i te sprawy. Byłbym w stanie już pociąć Panu rękę bez naruszania głównych naczyń krwionośnych i nerwów — uśmiechnął się.
- Wolę byś jednak tego nie robił. Wtedy nie mógłbym Cię głaskać — odwzajemnił uśmiech.
- W takim razie jeszcze się wstrzymam -zachichotał żartobliwie.
Cieszył się, że Master tak Dobrze zareagował na żart. Jego poprzedni Pan strasznie się obrażał, a on z natury lubił czasem pożartować.
- Czyli nie mogę czuć się w pełni bezpieczny? - uniósł brew
- Oczywiście, że Pan może. I nawet jakby Pan kogoś zabił, wiem jak pozbyć się zwłok — napił się herbaty, jakby mówił właśnie o pogodzie.
- Akurat temat zwłok pozostawmy na czas po posiłku — zasugerował życzliwie.
- Przepraszam Panie — spojrzał na Mastera uważnie.
Przesadził?
- Spokojnie — uśmiechnął się — Opowiedz mi teraz, czego się nauczyłeś w dziedzinie obsługi przy stole.
Nakrycia podstawowe do obiadu składającego się z trzech dań to: łyżka do zupy, nóż i widelec do dania głównego, widelczyk deserowy, łyżeczka deserowa, kieliszek do wina, kielich do wody, serweta. Nóż kładziemy po prawej stronie z ostrzem skierowanym w lewo. Widelec ułożony brzuszkiem do dołu po lewej stronie. Łyżkę do zupy po prawej stronie noża. Zawsze trzeba zwrócić uwagę na to, by odległość pomiędzy sztućcami a krawędzią stołu była jednakowa. -zaczął opowiadać, patrząc teraz już w talerz.
Czy to zadowoli Pana?
- Bardzo ładnie — ten kiwał głową zaciekawiony.
- Dziękuję Panie — jego twarz rozświetlił uśmiech.
Po jakimś czasie Master zakończył jedzenie.
- Dziękuję, było naprawdę dobre — odparł po chwili, układając sztućce na talerzu w sposób świadczący, iż zakończył posiłek — Proszę, żebyś posprzątał i przyszedł do mnie, jak skończysz, pójdę się położyć.
- Oczywiście Panie — grzecznie zaniósł jedzenie do kuchni i zaczął sprzątać. Ciekawiło go co będzie robić z panem.
Argo w tym czasie wziął szybki prysznic i położył się w swojej sypialni. Był naprawdę dumny i zadowolony z chłopaka.
***
Uległy szybko przyszedł do niego i zapukał. Po usłyszeniu cichego "wejdź" wślizgnął się do środka i klęknął.
Mężczyzna spojrzał na niego, siadając na łóżku i przeczesując włosy. Wyglądał jak trochę wyrwany ze snu.
Theo lekko się spiął. - Obudziłem Pana? Przepraszam!
- Nie, spokojnie — zapewnił i zamyślił się — Chodź tutaj — zsunął się nieco, kładąc stopy na ziemi i wskazał na udo — Nauczę Cię dziś pozycji, której będę od Ciebie oczekiwał za każdym razem gdy powiem "Do mnie"
Chłopak podsunął się do niego podekscytowany.
Uwielbiał się uczyć.
- Oczywiście Panie. Co mam robić? -zapytał głosem pełnym zainteresowania.
- Połóż policzek na moim udzie, klęknij po prawej — wskazał na miejsce.
Białowłosy wykonał polecenie z radością, opierając twarz o spodnie mężczyzny. Przymknął oczy, rozkoszując się ciepłem.
- Czujesz...? - zapyta ten, kojącym i hipnotyzującym głosem.
- Co Panie? - zamruczał uspokojony. Jego serce zalewały fale spokoju.
- Mój zapach, to jego masz pamiętać — powiedział, łapiąc go za włosy i nieco mocniej przystawiając jego twarz do materiału szarych dresów.
Nie był zwolennikiem noszenia garniturów i eleganckich ubrań w domu. W swoich czterech ścianach mógł więc sobie pozwolić na luźne, wygodne ubranie.
Theo mocno wciągnął powietrze. Master pachniał mocno. Dymem i kwiatami bzu. Do tego w jego zapachu była nutka łagodnego proszku do prania i czegoś, czego uległy nie mógł opisać. Podejrzewał, że to zapach mężczyzny. Uniósł trochę wzrok, patrząc na jego krocze. Tam pewnie zapach byłby intensywniejszy. Nie śmiał jednak o to poprosić.
Argo widząc jego wzrok, uniósł kącik ust — Zadowoliłeś mnie dzisiaj, dlatego ci pozwolę. Pamiętaj jednak, że dotknięcie tego miejsca w przyjemności dla Ciebie jest nagrodą — powiedział, unosząc palcami jego brodę.
- Dziękuję Panie — Whites uśmiechał się szczęśliwy i wtulił nos w wybrzuszenie, najpierw przysuwając się między jego nogi.
Miał rację. Do jego nozdrzy dotarł intensywny słony zapach. Nie był jednak nieprzyjemny. Mógłby tak siedzieć godzinami... Zenit jego szczęścia osiągnął się wtedy, gdy poczuł gładki dotyk na swoich białych jak śnieg włosach.
___________________________
Cześć!
Zapraszamy na nasze nowe opowiadanie "Yes Madam", którego pierwszy rozdział wrzuciłyśmy wczoraj. ❤️✨
Ps. Jak tam przygotowania do Świąt?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top