,,Czyli to ty" ? (5)

Najchętniej chciałabym z stąd uciec i udawać , że to co zadał mi Nico nie miało miejsca. Niestety nie potrafiłam tego zrobić.. Krzywdzenie ludzi nie było w moim stylu. Chciałam obejść się z nim jakoś delikatniej , ale bałam się tego jak zareaguję. Wiadomo też , że robienie komuś złudnych nadzieji tak samo nie jest w porządku. Pozostało mi tylko jedno..

Przybliżyłam się do niego w bezpiecznej odległości i położyłam swoje dłonie na jego barkach.

- Jasne , dam Ci swój numer , ale nie mogę obiecać Ci nic więcej. Przepraszam. Chcę , żebyśmy widywali się jako przyjaciele. Żadnych randek , tylko liczne spotkania jak rodzeństwo. Możemy razem jeździć , byłoby fajne , lecz nie mam zamiaru włączać Cię w żadne gierki. Jesteś świetnym chłopakiem i wolę to powiedzieć teraz za nim będzie za późno.

Z chłopaka nie wyczytałam żadnej desperacji oraz smutku. Chyba przyjął to dobrze.

- Dziękuję , że jesteś ze mną szczera a po drugie jestem przyzwyczajony do tego.

- Przykro mi naprawdę , nie chciałam Cię zranić tylko nic do Ciebie nie czuję.

Po chwili odsunęłam od niego swoje dłonie wciąż utrzymując kontakt wzrokowy.

- Jesteś jedyną dziewczyną która nie miała zamiaru mną manipulować.

- Napewno znajdzie się druga osoba taka jak ja która weźmie na poważnie twoje uczucia. Uwierz mi , świat nie jest taki zły

- Wątpię

- Wiara czyni cuda , mówię Ci. Jak pozwolisz , to oddalę się teraz. Chciałabym spędzić czas z Luną

- Aaa , jasne. Nie krępuj się

- Trzymaj się - uśmiechnęłam się i poklepałam go po ramieniu.

Bardzo się cieszyłam , że miałam to za Sobą. Jednak coś nie dawało mi spokoju. Czułam , że kryję się za tym jakiś spisek. Czyżby Luna poprosiła Nico , aby mnie poderwał? Nie.. przecież to absurd! Powinnam przestać o tym myśleć! ..

Kiedy weszłam na tor zauważyłam w oddali tańczącą Lune która wykonywała różne skoki , piruety oraz obroty. Byłam pod wrażeniem jej umiejętności. Marzyłam o tym , aby kiedyś w przyszłości zostać zawodową wrotkarką , lecz wiem , że niezbyt na tym zarobię.

Po pewnym czasie Luna zwróciła na mnie uwagę i uśmiechnęła się w moją stronę na co ja odwzajemniłam gest. Kiwałą głową na znak , żebym się z nią przyłączyła , więc otóż weszłam na tor.

Poczułam się jak typowa księżniczka.

Podjechała do mnie cała w skowronkach a ja nie wiedziałam kompletnie o co jej chodzi..

- Co tak długo? Czyżby Nico nie chciał Cię wypuścić? - zaśmiała się co wywołało u mnie gniew

- Czyli to ty?

- Co ja? O czym ty mówisz?!

- Specjalnie poprosiłaś Nico , by mnie poderwał?!

- To nie tak miało być..

- A jak? Dlaczego podstawiasz mnie z chłopakami? To jest moje życie i to ja mam prawo decydować co czuję i z kim chcę się umawiać!

- Przepraszam.. Sądziłam , że Nico to przeznaczony partner dla Ciebie i się nim zauroczysz. Kiedy Cię zobaczył zapytał się czy masz chłopaka a ja mu powiedziałam , żeby działaj dopóki jesteś wolna.

- A czy zapytałaś się mnie o to czy ja tego chcę?

- No.. nie , ale zrozumiałam już , że popełniłam wielkie świństwo. Bardzo tego żałuję i proszę wybacz mi! Pamiętasz nasz kodeks przyjaźni?

- Tak pamiętam i problem jest w tym , że złamałaś już jedną z zasad. Muszę to Sobie wszystko przemyśleć , narazie.

Kiedy zaczęłam odchodzić Luna złapała mnie za nadgarstek

- Proszę , nie rób mi tego! - zaczęła mieć łzy w oczach , ale próbowałam się nie złamać.


Szybko wyrwałam się z uścisku i pobiegłam do szatni.. Zdjęłam błyskawicznie wrotki zamieniając je na zwykłe buty i bez słowa oddałam je Nico. Nałożyłam na Siebie bluzę i opuściłam lolal. Byłam jednocześnie i zdruzgotana i załamana. Wciąż nie może to do mnie dotrzeć , że Luna była do tego zdolna. Zawiodłam się na niej i nie wiem czy uda mi się jej wybaczyć po 2 dniach lub więcej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top