| next to me |

Siedziałam na krzesełku, które przyniosłam z kanciapy i spoglądałam na Teresę, która stroiła swoją elektryczną gitarę. Przy garach siedział chłopak z klasy seniorów, którego błękitne włosy opadały niechlujnie na oczy. Bawił się pałeczkami i żuł gumę, co jakiś czas spoglądając tymi obsydianowymi oczkami na mnie i uśmiechał się półgębkiem. Jeśli myślał, że poddam się jego uroku to się mylił. W skład zespołu była także kształtna, aby nie powiedzieć, że jej BMI na pewno przekraczało normę, ale nie wyglądało to źle, dziewczyna o złotych lokach, która stała przy klawiszach i rozkładała nuty. Basista wyglądał jakby na śniadanko wpierdzielił za dużo kawałków Brownie bo uśmiechał się do wszystkich jakby był na haju. Osobą śpiewającą została oczywiście Tessie, chociaż zachęcała mnie, abym robiła za chórki. Korciło mnie jak cholera, ale nie będę wpychała mój biały tyłek w chwilę, kiedy to Tessie powinna świecić, jak cholerna supernova.

- Ale przynajmniej na rozgrzewkę chodź tu do mnie. - Czarnulka przewiesiła ramiączko z gitarą przez ramię i zagrała parę losowych akordów uśmiechając się pod nosem. Błękitne oczy nastolatki świdrowały mnie wzrokiem. Uniosłam wzrok na niedawno malowany sufit. - I tak na początku gramy covery by zobaczyć, czy w ogóle damy radę zagrać razem. Justin gotowy?

- Mam cały zeszyt z chwytami na te cudo. - basista roześmiał się i przejechał nadgarstkiem po gryfie instrumentu. Bas, który należał do chłopaka był wyczyszczony, a jego blask aż raził w oczy. - Co ty na to diabełku aby zagrać Cool Kids, aby twoja znajomka też chwyciła na chwilę za mikro?

- E! - blondynka założyła ręce na piersiach. - To ja tak troche na tej próbie mam mało do roboty. Po za tym, Holly, co nie? Nie grasz przypadkiem w Hamiltonie, którego wystawia nauczyciel od muzyki?

- No... Gram. - wzruszyłam ramionami. Tess wzięła głęboki wdech tak głośnio, że aż wszyscy odwrócili się by sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku. - Czyżbyś na coś wpadła?

- Helpless od The Regrettes. Ten rockowy cover piosenki! - ostatnio tak szczerzącą to widziałam ją wczoraj, kiedy odgadła hasło do telefonu Petera i ukradła numer do pana Starka. JA NAPRAWDĘ CHCIAŁAM JĄ POWSTRZYMAĆ. Miała jednak na mnie haka i nie mogłam. - Robin będziesz miał trochę roboty, ale jeśli nie wiesz to improwizuj. W muzycznej spotkałam pana Tomilsona u którego się uczysz i powiedział, że jesteś w tym spoko. Justin? Zaraz ci rozpiszę chwyty. Franzi... Naprawdę jesteś ważna dla tego zespołu, ale jeszcze nie teraz. Możesz zrobić sobie przerwę. Chyba, że zrobisz za drugą gitarę to też ci dam chwyty.

W sali rozeszła się mała wrzawa. Teresy było wręcz pełno, a jej czarny łeb tylko mi śmigał od jednej osoby do drugiej. Franziska aby rozgrzać palce grała jakiegoś menueta, co jakiś czas spoglądając na Teresę. Była urażonym pianistą, ale w końcu wstała od swojego kayborda i podeszła do składziku ze starymi instrumentami i wyciągnęła futerał z którego wygrzebała starą elektryczną gitarę. Gdzieniegdzie lakier odpryskiwał, ale według mnie nadawało to instrumentowi pazura. Odłożyła gitarę i wróciła po wzmacniacz po czym zaczęła się bawić we wtykanie i podłączanie.

Postanowiłam podnieść się z mojego krzesełka i przejąć mikrofon. Teresa uniosła kciuki w górę i po raz kolejny próbowała rozplątać słuchawki aby puścić piosenkę Robinowi. Chłopak ze znudzenia podrzucił parę razy pałeczkami. W końcu gdy przesłuchał utwór przytaknął delikatnie, a Tessa wróciła do swojej gitary.

- I RAZ! I RAZ, DWA, TRZY! - szarpnęła za struny wydobywając pierwsze dźwięki.

Zamknęłam oczy poddając się muzyce i pozwalając sobie na głośne śpiewanie piosenki. Znałam ją na pamięć, ale dlatego, bo znałam prawię cały musical na pamięć. Prawie, bo miałam problemy z rapowanymi momentami z drugiej części. Czułam jak nogi zaczynają podrygiwać w rytm, a głowa bujać. Nie trzeba było długo, aby taniec wyrzuconej ośmiornicy przejął moje ciało. Podzieliłyśmy się z Tess na role, więc jak dla mnie brzmiało to jeszcze lepiej. Spojrzałam przez ramię na perkusistę, który tylko do mnie mrugnął. Chyba trzeba mu wyznać, że nie jestem zainteresowana. Byłabym może gdyby nie to, że moje serduszko i każda jego komora, oraz aorta, należała do Petera.

Kończąc piosenkę postanowiłam odłożyć mikrofon na stojak i rzucić się na podłogę przejeżdżając kawałek, kolanami po panelach. Próbowałam nie pokazać bólu, który towarzyszył przy uczuciu zdartych kolan. Uniosłam ręce do góry. Do moich uszów dobiegło głośne klaskanie i wiwat. Bóg mi świadkiem, że Peter Parker ma idealne wyczucie czasu, bo stał w drzwiach wraz z Nedem i Ousbornem oraz resztą z kółka kujonów, a także ich nauczycielem. Podniosłam się momentalnie.

- Dzień dobry proszę pana! - krzyknęłam i poczułam, jak oblewam się czerwienią. Tessa minęła mnie i ruszyła w stronę nauczyciela. Jako, że nie mogłam jej tak zostawić, to ruszyłam za nią. - Czy coś się stało?

- Mamy zezwolenie dyrektora na prowadzenie tu prób. - Założyła ręce na piersiach i zmierzyła nauczyciela wzrokiem, który tylko wzruszył ramionami. - Chyba, że przyszedł pan posłuchać naszego zespołu bez nazwy. Możemy zagrać jakieś klasyki.

- Najlepiej Take on me. - Peter uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na mnie, a ja momentalnie wróciłam do wspomnienia, kiedy tak, jak tutaj, odwalałam taniec epileptyka na przedziale z nabiałem w sklepie. Spiorunowałam go wzrokiem. Mówiąc pod nosem, aby nawet się nie ważył.

- No, dobrze Bez Nazwy. Jakbyście mogli dla staruszka zagrać jakąś piosenkę Coldplay? Powiedziałbym, że chcę Viva la Viva, ale nie za wiele tu smyczków. - uśmiechnął się szeroko i zajął moje krzesełko, które sama sobie przytaskałam. NO PRZEPRASZAM BARDZO, MOŻE I NIE JEST PAN NAJMŁODSZY, ALE ZA PANEM TYLE SILNEGO CHŁOPA, NIECH ONI PRZYNIOSĄ PANU KRZESEŁKO! - O! Na przykład Clocks. Jest pianino więc...

Franzi jak oparzona zrzuciła z siebie gitarę i usiadła za elektrycznym instrumentem i aż drżała z podekscytowania. Tessa chwyciła mnie pod ramię i zaczęła prowadzić na scenę. Dobra, tam były chórki, więc miałam robotę tyle, że facet zaraz rozpowie o naszym zespole i jakie będzie zdziwienie, jak na występie mnie nie będzie. Ja tu przyszłam dla przyjaciółki. Wspomagać mentalnie oraz trzymać w kciuki, od czasu do czasu nucąc pod nosem melodie, siedząc na krzesełku.

Siedziałyśmy z Tess w moim pokoju. Ja czytałam lekturę, którą zadała nauczycielka, a Tessie pisała kolejną piosenkę. Co jakiś czas nuciła melodię, która mnie rozpraszała i musiałam czytać fragment książki po raz kolejny. Mogłyśmy siedzieć tak w nieskończoność, w końcu nie byłyśmy typami imprezowiczek, w szczególności po paru incydentach, które przeżyłyśmy.

Jednym z nich była impreza u Liz na której moje zażenowanie osiągnęło maksimum i naprawdę nie wiem jaka siła mnie trzymała, aby nie walnąć Flasha w jego krzywy ryjek. Miałam nadzieję, że ktoś to zrobił, bo wyszłam z imprezy trzaskając drzwiami i przeniosłam się na trawnik popijając bezalkoholowego szampana o truskawkowym smaku. Z drugiej strony, jak bajki wciskasz to nie dziwne, że cię wyśmiewają, a Peter Parker próbował ją wcisnąć. Dla mnie był idealny, nawet jeżeli nie był przyjacielem człowieka pająka. Po co jednak to powiedział? Szukał atencji? Z drugiej strony on tylko potwierdził, a same słowa należały do Neda. Westchnęłam ciężko. Musiałam się dowiedzieć.

Nagle rozległo się pukanie, a do mojego pokoju wpadł Adam z uśmiechem. Tak coś czułam, że pachnie chińczykiem, bo gdy tylko otworzył drzwi zapach ogarnął cały mój pokój. Odłożyłam „Rozważną i Romantyczną" na poduszkę. Nawet nie musiałam wołać Tess, która wyrwała się szybko z zamyślenia i właściwe nie było po niej w moim pokoju nawet śladu. Poprawiłam spódniczkę, która przekręciła się i wyszłam z pokoju ruszając do kuchni. Na blacie leżały trzy talerze z mieszanką warzyw oraz ryżem. Chwyciłam za jeden i usiadłam na kanapie. Jak nie było rodziców, to często jadałam przed telewizorem. Włączyłam pierwszy lepszy program, leciały na nim jakieś kryminalne zagadki więc postanowiłam zostawić. Tess usiadła przy mnie, a Adam niedaleko Tess.

– Co tam w szkole? – odezwał się spokojnie.

– Jak tam studia? – odparowałam, a chłopak spiorunował mnie wzrokiem.

Znów nadeszła cisza. Co, jeśli studia Adama to tak naprawdę podpucha, którą wciskał rodzicom, a tak naprawdę wcale na nie nie uczęszczał? Szatyn przewrócił oczami spoglądając na mnie spode łba. Ej, facet, już mnie wzrokiem spiorunowałeś, po co jeszcze łypać? Jako, że Teresa była obok nie poszłam po najniższej linii oporu i nie pokazałam mu języka. Gdzie ta miłość? Gdzie ten Mars, którym obdarował mnie na castingu? Spojrzałam na telewizor. Nie żeby coś, ale ciekawiło mnie, czy prawdziwi mordercy i psychopaci oglądają, takie kryminalne zagadki? Jak spisać sobie wszystkie błędy, które popełnili poprzednicy, to można było popełnić przestępstwo doskonałe. Może sama powinnam spisać te błędy? W końcu jak pozbędę się starszego braciszka, to nikt nawet się nie zorientuje, co lepsze nawet będą się cieszyć, że w końcu się wyprowadził.

Nawet nie zauważyłam kiedy Tessie zniknęła, podobnie jak mój braciszek. Dalej jadłam obiad podczas, gdy tamci już chyba o nim zapomnieli. LUDZIE! TRZEBA SIĘ DELEKTOWAĆ! Po za tym, od szybkiego jedzenia robią się wrzody. Chyba, że to od szybkiego jedzenia gorącego posiłku... Nawet się odcinek skończył. Po za tym, postanowiłam chwycić za pałeczki, a nie jak ci, widelec. Niestety nie posiadałam umiejętności wcinania pałeczkami, więc trwało to wieki, aby nabrać ziarenka. W końcu wstałam z kanapy i zaniosłam talerz. Na balkonie, którego wejście znajdowało się niedaleko telewizora zauważyłam Tess oraz Adama. Adam opierał się o barierkę, a w dłoni trzymał papierosa. Czyżby zaczął palić? Babcia Cecylia nie będzie zadowolona. Na raka płuc zmarł jej mąż, brat, oraz dwój ojców. No wiecie ojciec i ojczym, ale babuszka mówiła na nich obu papa. Tess miała ręce na piersiach i potakiwała głową. Niczym zawodowy ninja kucnęłam i zaczęłam się przybliżać do drzwi. Przystawiłam ucho do szpary, która pozostała, bo brat jak zwykle nie potrafił zamknąć drzwi.

– Holly generalnie to zwisa. – usłyszałam głos Adama, a moje brwi aż się zeszły. CO MI NIBY ZWISA?! Proszę pana, to tylko w żartach, ja bym tego faceta tak naprawdę nie tknęła. Za bardzo go kocham. Zacisnęłam dłonie w pięści wbijając w nie paznokcie. – Sama mi mówiła, że oliwa sprawiedliwa i inne ścierwa zawarte w chińskich ciasteczkach. Naprawdę na Ayleen mi zależało. I do teraz mnie boli to, jak się to wszytko potoczyło. Nawet do niej pisałem, że to nie ważne, że możemy spróbować jeszcze raz. A ta już na Karaibach z nowym siedzi.

– Mhm. – czarnulka zamyśliła się. Czyżby bawiła się w psychologa? – Musisz o niej jakoś zapomnieć. Znajdź sobie kogoś innego. Jestem pewna, że na zajęciach znajdziesz kogoś, albo zejdziesz do macka i postawisz jakieś dziewczynie frytki. Gdybyś był brzydki i parchaty to miałabym inne gatki motywacyjne, ale nie zaprzeczam. Wyglądasz jak grecki bożek. A facjatę chyba ci Michał anioł dłutował. Jesteś naprawdę świetny...

Halo? Zasięg mi urwało, czy coś? Wstałam momentalnie waląc się głową w parapet. Zakręciło mi się we łbie, ale udało mi się podnieść. To co zobaczyłam mogłam zwalić na zwidy po uderzeniu, generalnie aż mi się słabo zrobiło. Tess i Adam całowali się na moim balkonie. Wiedziałam, że mojej najlepszej przyjaciółce podobał się mój brat. No właśnie, PODOBAŁ. Przecież znalazła Harry'ego! Co tu się do jasnej cholery odpierdala? Czułam, że chyba zwymiotuje. Nie przez nich. Pulsacyjny ból wcale nie przechodził.

– Jesteś bratem mojej przyjaciółki, Adam. A ja mam chłopaka. Po prostu udajmy, że nic się nie stało. – dźgnęła go palcem w pierś. Odwróciła się, a widząc mnie pobladła na twarzy. Nie wiem, czy to dlatego, że uświadomiła sobie, że wszystko widziałam, a może zauważyła, że pomału chwiałam się i traciłam kontaktu z rzeczywistością. – Holly!

Świat nagle zawirował, nawet nie poczułam mojego bliskiego spotkania z podłogą. Pokarało mnie. Mogłam nie pchać nosa, a przez to, że pchałam to mnie pokarało i to bardzo ostro. Ale chyba nie umrę, nie? To był tylko cholerny parapet! Ktoś delikatnie zaczął rytmicznie uderzać w moje policzki. Czułam mrowienie w palcach i powoli uniosłam powieki. Może to, co widziałam to zły sen i serio jakieś majaki. Adam stał nad mną, a Teresa przybiegła z mokrą szmatką.

– Cholera jasna myślałem, że odeszłaś!

– Zadzwoniłeś na karetkę? – mruknęłam pod nosem. Chłopak zacisnął usta. – Czy ty chciałeś mnie świadomie zamordować?! CHYBA PRZECHODZIŁEŚ KURS POMOCY!

– Dobra, chyba już jest w pełni świadoma! – odezwał się starszy brat i pomógł wstać mi z podłogi. Świat ciągle wirował, a ja dalej byłam pewna, że powinnam się przejechać do szpitala. Czasami się oglądało Hausa. Mógł się pojawić krwiak! Wstrząśnienie mózgu? WYLEW! A może zalew? Nie umiałam zapamiętać tych medycznych określeń. Postanowiłam tylko spiorunować go wzrokiem.

– Mamo, Tato. – stanęłam przed telewizorem. Dziś skończyli wcześniej, o ile można uznać za wcześnie osiemnastą, ale zazwyczaj wracali po ósmej, więc było to coś nowego. Może to przez wstrząs, ale byłam pewna siebie. Gdybym tego dnia umarła, to bym nie mogła zostać aktorką! To jest prze państwa znak od kogoś z góry. – Chcę pójść na studia aktorskie.

– Już o tym rozmawialiśmy. – mamusia przewróciła oczami. Jęknęła zirytowana i sięgnęła po telefon. Szturchnęła tatę rzucając mu porozumiewawcze spojrzenie, którego jak zwykle nie ogarnął, więc tylko zmarszczył brwi. Westchnęła głośno po czym znów spojrzała na mnie. – Po szkole aktorskiej możesz dostać pracę, ale nie musisz. Z resztą jak zamierzasz się utrzymywać z reklam pasty do zębów?

Proszę państwa, oto Margaret Abbott i jest gatka o tym, że po szkole aktorskiej nie ma pracy. Oczywiście, zaczyna się często od reklam na środki grzybicze, czy maseczki, o podpaskach nie wspominając. Tyle, że teraz produkuje się tak dużo filmów! Świat otwiera się na młodych nieznanych aktorów w szczególności dlatego, że takie sławy, jak Depp podchodzą pod piędziesiątkę... A może są nawet starsi? Nie każdy to Anthony Hopkins, nie będą żyć wiecznie. Świat potrzebuje nowych gwiazd, bo te już nie długo zgasną. KTO WIE, MOŻE BĘDĘ DRUGĄ PRETTY WOMAN! Podpiszę kontrakt na niewinny film, który okaże się hitem na miarę Oskara.

– Albo, co gorsza zostaniesz aktorką porno. – oburzyła się kobieta.

– Żadna praca nie hańbi. – mruknął ojciec i nie minęła sekunda, a mama zabiła go wzrokiem, tym razem zrozumiał aluzję. – No, ale ile taka zarabia... Z resztą jak zajdziesz w ciążę to mogą po prostu przyjąć nową aktorkę, a ciebie zwolnić. W porządniej firmie dostaniesz macierzyński i wciąż będziesz miała swoje stanowisko. Jest to o wiele pewniejsze.

– NIE CHCE SIEDZIEĆ ZA BURKIEM! – wrzasnęłam, a moja twarz zaczęła przybierać purpurowy odcień ze zdenerwowania. – Dlaczego nie rozumienie tego, że chcę robić to co będzie sprawiało mi przyjemność! Dla waszej wiadomości przyjęli mnie na statystkę do Nędzników. Ale no tak, przecież nawet nie mogliście być przy tym, bo uważacie, że nie mam pojęcia co robię. Że gra aktorka to tylko mrożonki! NIE CHCE ZOSTAĆ SUPER BOHATEREM! TO JEST MROŻONKA! Chce zostać po prostu aktorką. Czy to tak wiele?

Czułam jak serce wali mi jak oszalałe. Cisnęło mi się na usta wiele nie przyzwoitych słów, ale nie potrafiłam ich użyć, patrząc na moich rodziców. Musiałam odpędzać łzy. Gula pojawiła mi się w gardle. Zacisnęłam mocno pięści, a wargi zagryzłam. Adam wszedł do salonu, ale od razu zawrócił i wyszedł. Widziałam w oczach ojca, że się przełamuje, aby przystanąć na moją propozycje, ale Margaret Abbott była twardą sztuką.

– Holly Alexandro Abbott. Teraz nie chcesz. Studia są bardzo drogie i nie będziemy w stanie opłacić ci kolejnych, bo okaże się, że jednak ta mgiełka, która zaślepiła twoje logiczne myślenie odejdzie. – wstała z kanapy. Była mojego wzrostu. – Musisz się nad tym zastanowić. Czy na pewno? Jeżeli nie chcesz pójść, tak jak twój brat, to może księgowość? Znam jedną firmę...

Miałam dosyć rozmowy z moimi rodzicami. Po prostu odwróciłam się od mojej mamy i wyszłam z salonu. Wpadłam do mojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Rzuciłam się na łóżko i odpaliłam komórkę. Wybrałam numer i po odczekaniu paru sygnałów usłyszałam głos po drugiej strony.

– Mam dosyć. – jęknęłam. W słuchawce było słychać jadące samochody i spokojny oddech chłopaka. – Mam dosyć, Peter! Nie ważne, co powiem nawet jakbym znalazła miliony artykułów o tym ,że więcej ludzi ginie przy biurku, czy coś w ten deseń ,oni i tak by mnie nie zrozumieli! Plusem jest tylko tyle, że nie krzyczeli na mnie ze względu na casting.

– Jak to nie odpali... – chłopak odezwał się pod drugiej stronie. Poczułam się dziwnie, że pierwszy telefon, który wykonałam był do nastolatka. W końcu był moim przyjacielem. Dla mnie był czymś o wiele więcej, a takie akcje dawały mi złudną nadzieję, że tak jest. – Poproszę pana Starka aby cię przyjął. Co prawda z twoimi matematycznymi zdolnościami prędzej wysadzisz siedzibę w powietrze...

– Ale ktoś musi robić kawę? – skończyłam za niego przewracając oczyma.

– Tak. Ale nie o to chodzi. – chłopak roześmiał się. – Może to źle sformowałem...Stark ma wiele kontaktów. Wiesz, jeden telefon do przyjaciela i generalnie masz pół miliona w kieszeni. Jak go ładnie poproszę to pogada z jakąś tam szkołą... Dałby ci przychylną opinię i byś dostała stypendium.

– To jest kantowanie. Nawet go o to nie pytaj! – roześmiałam się. – Już wolałabym przynosić kawę. Pewnie i tak bym zarabiała więcej niż...

– Reklamując maści antygrzybiczne? – Myślałam, że go uduszę. Niech się cieszy, że jest po drugiej stronie słuchawki, bo by skończył marnie.

– Nie, Peter. Niż w firmie, którą proponuje mi mama. I pewnie byłoby o wiele bardziej ekscytująco. W ostateczności możesz spytać, czy nie potrzebują kogoś na miejsce roznosiciela kawy. Mogłabym poznać się bliżej z bickiem Thora, albo klatą Kapitana, jak już się pogodzą ze Starkiem. – powiedziałam, a po drugiej stronie usłyszałam perlisty śmiech.

– Ej, bo czuję się zazdrosny. – CZY ON TO POWIEDZIAŁ?! Moje serduszko zabiło dwa razy szybciej. No cóż, nie wiem, co jest pod koszulką Peter,a więc ciężko mi określić, czy wolałabym bliskie spotkanie z nią, czy z Kapitana. – Holly? Żyjesz tam?

– Tak. Bo mówisz, że czujesz się zazdrosny... – Dawaj Holly dasz sobie radę. Teraz ty rzuć gadką. Przecież wiesz, że cię lubi. Nawet bardziej niż lubi. – Nie no, wolę ciebie i chciałabym bliżej spotkać się z twoim... STAŻEM! Bo ten... Tak mało mówisz o nim.

– To nic ciekawego. – roześmiał się krótko. – Będę leciał Holls.

Kurna. Zepsułam, czy zepsułam?

Olinek okrąglinek wpadł do pokoju Teresy i pociągnął mnie za ramię. Tak, poszłam do Teresy po tym wszystkim. W końcu potrzebowałam kobiecej pomocy z tym, co się wydarzyło. Zaczynając od rozmowy z rodzicami, kończąc na rozmowie z Peterem. Aż mnie zaciekawiło, co chciał pokazać mi młodszy brat Teresy. W końcu ostatnio wyśmiałam jego teorie spiskowe. Peter, człowiekiem pająkiem? Dobre sobie. Może być jego kumplem, bo w końcu pracują u Starka, ale tyle.

Chłopak przeprowadził mnie przez pole minowe z jego ubrań i posadził mnie na swoim krzesełku przy biurku. Myszką włączył filmik na którym człowiek pająk powstrzymuje jakiś złodziejaszków. Łapał ich w sieć, jakby byli tylko muszkami. Jeden z nich klął coś o tym, że jeszcze go popamięta, jego i oczywiście faceta, który dał mu ten super strój, czyli nikogo innego niż pana Starka. Mężczyzna wyrwał się z sieci i uciekł. Jak już filmik z miejsca zdarzenia, to mógł być w rozdzielczości HD, przecież ja mogłam faceta, który zwiał opisać z detalami. Co prawda miał maskę na twarzy, ale jego zielone oczy zapadły w pamięć.

– Widzę, że człowiek pająk nie leni się. – uśmiechnęłam się do trzynastolatka, który tylko przewrócił oczyma. Założyłam ręce na piersiach. Mam nadzieję, że chciał mi coś ważniejszego przekazać. – No to... To tyle?

– No, nie! Bo podsłuchałem rozmowę twoją i Teresy. Powiedziałaś, że Peter musiał lecieć jakoś godzinę temu. – myszką wskazał na datę po czym grzebał chwilę w zakładce na screeny. Klikając jeden z nich przedstawiającą ikonkę z chwytliwym tytułem. – Widzisz, kiedy ktoś zaczął to nagrywać na żywo? To jest parę minut po tym ja powiedziałaś, że się rozłączył.

– Oliver. – wywróciłam oczami. – To mój przyjaciel. I jestem pewna, że Peter Parker to nie człowiek pająk. Czy ty widziałeś go kiedyś w bójce? Albo na w-f'ie? Ja widziałam. Mogę się przyznać nawet, że go cholera obserwowałam. Stalkowałam, jak głupia, więc jestem pewna. Nawet mogę się założyć o dziesięciodolarówkę.

– Dwadzieścia. – powiedział pewnym głosem Oliver.

– A masz tyle? – uniosłam brew, a chłopak wzruszył ramionami. – Czy ukradniesz siostrze?

– I tak to ja ją dostanę. – Patrzcie jaki pewny! Przewróciłam oczami przystając na warunki. Niechaj ma. Może się nauczy, jak się okaże człowiekiem pająkiem jest jakiś rosły facet z wąsem, jak Salvador Dali. Aż mnie zastanowiło, czy jak ktoś miał wąsy i ubrałby strój to by mu wystawały, czy byłyby jakby przyklejone? Wąsy w uszach? – Czasami wydaje nam się ,że kogoś znamy, a tak naprawdę może się okazać kimś zupełnie innym...

– Tak, tak. W tym przypadku prędzej ja się okażę Batmanem, niż on człowiekiem pająkiem. – roześmiałam się ,a mój uśmiech trochę zszedł, kiedy Oliver pokazał zdjęcie gdzie nałożył twarz Petera na faceta w czerwonych rajtkach i pajączkiem na piersi. Postanowiłam tego po sobie nie pokazać. – Mógłbyś na to zdjęcie nawet batmana i też by pasowało po małej obróbce.

– A idź ty! – nastolatek obrócił krzesło i wskazał mi drzwi. – Jeszcze powiem, a nie mówiłem!

Roześmiałam się szczerze. Może ja to powiem. 

---

Uwaga zakończyliśmy etap pierwszy i powiem tyle kolejny rozdział to jazda bez trzymanki. Dlatego też mam do was pytanie. Jak wiecie rozdziały dodaję zawsze, kiedy mam jeszcze jeden zapasowy, jednakże jestem tak samo podekscytowana jak wy kolejnym rozdziałem i stąd moje pytanie. Wolicie poczekać, ale mieć pewny rozdział 12 czy dostać jakoś na dniach, ale 12 nie wiadomo kiedy dodam?

Po za tym ludzie. To co się tu dzieje to jakaś masakra. Niedawno cieszyłam się na 1k wyświetleń a my już dobijamy do 6! JESTEM PRZE SZCZĘŚLIWA ŻE TAK WAM SIĘ SPODOBAŁA HISTORIA HOLLY c: Dlatego tym bardziej nie mogę się doczekać aż dodam rozdział 11, bo jest to mój faworyt. Jest w nim tak dużo Holly x Peter, że ja już nie mam pojęcia, co wrzucić w 12 aby was nie zanudzić, bo wyrzuciłam dosyć ważny z niego wątek i wrzuciłam w 11 XDD TAM TAK BARDZO MI PASOWAŁ! ALE SAMI ZOBACZYCIE!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top