29. Wreszcie

Myślę, że jakaś część z Was czekała na ten rozdział, dlatego od razu uprzedzam - nie jestem wyśmienita w pisaniu scen erotycznych, więc błagam o wyrozumiałość!


Noah wepchnął mnie do sypialni, włączając światło i zatrzaskując za sobą drzwi. Był tak zdenerwowany, że cały się aż trząsł.

Sama drżałam, chwiejnie łapiąc równowagę, zataczając się na łóżko. Sapnęłam siadając na nim, przegrywając z grawitacją i siłą z jaką Noah wrzucił mnie do pokoju. Mimo to w żaden sposób nie zareagowałam, patrząc na krążącego po sypialni Demona, mruczącego coś pod nosem.

- Twoja mama zawsze wita się, a potem znika? - spytałam wracając do sytuacji sprzed dziesięciu minut, kiedy kobieta po wypowiedzeniu słów powitania, zwyczajnie odeszła. Noah wybiegł za nią przed domek i tak się zatrzymał warcząc. Widać było, że chce pobiec za matką, ale powstrzymał się przez wzgląd na to, co stało się lata temu.

Mąż gwałtownie stanął, jakby wybudzony ze snu. Wpatrywał się we mnie przez chwilę bez słowa.

- Ciężko powiedzieć - mruknął drapiąc się po nosie. - Nic ci nie jest?

- Nie - machnęłam wymijająco ręką. - Poboli, poboli i przejdzie. Bez obaw.

- Przepraszam ja...

Coś strzeliło i światło nagle zgasło. Pisnęłam z zaskoczenia. Mrugając pośpiesznie, próbowałam przyzwyczaić się do ciemności. Od Łowów ciemność źle mi się kojarzyła, dlatego wolałam od razu rozeznać się w sytuacji.

- N- n- noah? - spytałam piskliwie, wyciągając przed siebie ręce. Nigdzie nie mogłam go znaleźć wzrokiem.

Poszedł sprawdzić o co chodzi?

Zostawił mnie samą?

Wrzasnęłam, gdy poczułam czyjeś ręce ciągnące mnie wgłąb łóżka.

- Cicho głupia, to ja - warknął Noah, obejmując mnie od tyłu.

Coś huknęło na korytarzu, następnie usłyszeliśmy jakieś stłumione odgłosy rozmowy i ciche chichoty.

- Zaraz wracam - rzucił Demon, wzdychając ciężko. - Pójdę tylko wyrzucić ich, na zbity pysk, na dwór i sprawdzę co ze światłem - Noah wyciągnął z kieszeni ciemny, cienki przedmiot. - Teraz włączę ci latarkę w telefonie, żebyś wszystko dobrze widziała, okej?

- Dzięki.

Mężczyzna obdarzył mnie jeszcze szybkim całusem w czoło nim wyszedł.

********

Rano okazało się, że było przeciążenie w elektrowni i całe miasto musiało przeżyć noc bez prądu. Dla Noah'a była to idealna wymówka, by pomóc mi przy myciu, chociaż jego zadowolenie nie trwało zbyt długo. Był zawiedziony, gdy w zlewie umyłam jedynie stopy i pachy pozostając w miarę ubrana. Niemniej cieszyłam się, że nie zostałam całkiem sama.

Po szybkim śniadaniu, wbiegłam na schody chcąc przynieść teczkę z dokumentami, które Noah zostawił w bibliotece. Chciałam zrobić przynajmniej tyle, by w spokoju zjadł swoje śniadanie.

Na piętrze zwolniłam zasapana. Dochodząc na drugie - musiałam trzymać się barierki, żeby nie upaść.

- Uff - odgarnęłam włosy z twarzy powoli kierując się ku wielkim drzwiom biblioteki.

Właśnie wtedy zauważyłam, że drzwi pokoju po prawej stronie są półotwarte. Zawsze były zamknięte, nawet sprawdzałam od czasu do czasu nie mogąc powstrzymać ciekawości. A teraz, gdy miałam taką okazję, wahałam się. Noah ewidentnie nie chciał, żebym widziała co było w środku. Miałam do nich nie wchodzić, ale... kiedy zamykała się drzwi, ciężko nie zerknąć.

Spojrzałam za siebie, następnie podeszłam, zaglądając do środka. Natychmiast zmarkotniałam. To była zwykła galeria portretów o srebrnych ramkach.

- Mira? Coś się stało? - krzyk z dołu przywrócił mi poczucie czasu.

- Chwileczkę! - zawołałam pośpiesznie zamykając drzwi i rzucając się w stronę biblioteki. - Poczekaj, zaraz je zniosę!

To dziwne, dlaczego tak bardzo nalegał, żebym omijała te pokoje skoro w jednym była jedynie galeria? Co może być w tym niebezpiecznego? Może zwyczajnie obawiał się jak zareaguję? Pewnie są tam jakieś żenujące portrety, o których wolałby zapomnieć?

- Niedługo pewnie mnie tam zabierze - mruknęłam wybiegając z teczką z biblioteki. - Już biegnę!

- Tylko nie zrób sobie krzywdy! - dopadł mnie rozbawiony krzyk z dołu.

- Bardzo śmieszne! Ja zawsze jestem ostrożna!

- I delikatna - zakpił, kiedy wpadłam na niego na piętrze. - Daj mi całusa na pożegnanie. Proszę.

Uśmiechnęłam się, rzucając teczkę na ziemię. Od razu - bez przymusu - stanęłam na palcach i obejmując szyję Noah'a, pocałowałam go w usta, chociaż kusiło mnie, żeby zrobić mu na złość, całując go w policzek.

Demon natychmiast odpowiedział tym samym, wpatrując się we mnie rozbawionym, czułym spojrzeniem fiołkowych oczu.

- Uważaj na siebie - mruknął cmokając mnie po raz ostatni.

- Ty też. Do zobaczenia wieczorem - rzuciłam, odpychając go lekko, czerwona na twarzy.

Noah znów miał ten wyraz twarzy. Widać było, że dwa razy chętniej zostałby w domu, zabierając mnie od razu, by pozwiedzać sypialnię.

*****

Ruszałam się w rytm muzyki płynącej z radia. Chciałam jakoś rozruszać markotnego Noah'a, który uparł się, że pomoże mi przy sprzątaniu naczyń. Wobec braku reakcji nawet przy patrzeniu na moje miny, zaczęłam pocierać jego ramię swoim.

- Rozchmurz się - poprosiłam podając mu garnek. Zagryzając wargę, wytarłam mokre ręce. - Zatańcz ze mną. Ciocia zawsze mówiła, że taniec i śmiech to najlepsze lekarstwo na wszystkie zmartwienia.

- Co? - Noah spojrzał na mnie nieprzytomnie, odkładając garnek na blat. Całkowicie zapomniał o wytarciu naczynia, pozwalając aby woda spływała na szafkę.

Wykorzystałam tę szansę - chwyciłam Demona za ręce i pociągnęłam w bok. Machałam naszymi złączonymi dłońmi, wygłupiając się w najlepsze, zupełnie tak jak robiłam to z ciocią. Ale on nie był taki jak ona, dlatego każda próba zawodziła. Pozostał drętwy, aż do momentu, gdy mój telefon się rozdzwonił. Z frustracją puściłam ręce Noah'a, który nadal stał jak słup z marsową miną.

- Tak? - rzuciłam do słuchawki opierając biodra o wyspę kuchenną. Przez żwawą muzykę dalej poruszałam biodrami, delektując się rytmem.

- Nie przeszkadzam? - spytała Chantal niepewnie.

- Ależ skąd! Noah jest beznadziejnym towarzystwem. Przynajmniej dziś - dodałam markotnie.

- Domyślam się - mruknęła kobieta szeleszcząc kartkami. - Słuchaj w następnym tygodniu będę mieć trochę czasu i tak sobie pomyślałam, że mogłybyśmy ponowić nasze spotkania. Co ty na to?

- Naprawdę? - spytałam drgając, gdy Noah niespodziewanie objął mnie od tyłu. Oparłam się o niego, dalej poruszając w rytm muzyki.

- Tak... - przytaknęła, akurat w momencie, gdy mężczyzna zaczął całować mnie w szyję, napierając na mnie. Wypuściłam powietrze coraz bardziej czując blat wyspy wpijający mi się w brzuch. - Czekaj zapiszę to sobie gdzieś i wyślę ci zdjęcie, byśmy wiedziały, które dni nam najbardziej odpowiadają...

Chantal mówiła dalej, ale kompletnie nie mogłam się na tym skupić. Noah wsunął ręce pod moją bluzkę, sunąc sukcesywnie ku górze. W dodatku jego usta...

- Mirela jesteś tam?!

- Mmm? Tak, oczywiście - przytaknęłam odchylając głowę w bok i zagryzając wargę w chwili, gdy Noah przesunął palcami po moim staniku, który naprawdę powinnam była wcześniej ściągnąć. - Wy... - zadrżałam ledwo mogąc się skupić. - Wyślij mi to zdjęcie. - Przywarłam do torsu Demona, który zaczął ściskać moje piersi. Było to naprawdę takie przyjemne. - Wiesz co? Jutro do... mmm... ciebie oddzwonię, dobrze?

Następnie rozłączyłam się na oślep odkładając telefon i okulary. Odwróciłam się do Noah'a, który uśmiechnął się z satysfakcją. Natychmiast pocałowałam mężczyznę, myśląc tylko o tym, byśmy wreszcie dotarli do łóżka.

Mrucząc wsunęłam dłonie pod bluzkę Demona, ocierając się o jego wzwiedziony członek. Mężczyzna jęknął zachłannie mnie całując, po czym uniósł moją nogę, łapiąc mnie za udo. Podskoczyłam odrobinę, szybko obejmując go nogami w pasie i jęcząc ilekroć otarłam się o wybrzuszenie w jego spodniach.

- Już możemy? - szepnął z nadzieją Noah odrywając się ode mnie.

Nawet gdybyśmy nie mogli, to i tak bym cię przyjęła... Matko, jak było mi gorąco.

Pokiwałam skwapliwie głową, czując rozlewające się po moim ciele ciepło, które nabierało na sile. Koncentrowało się głównie w jednym miejscu - podbrzuszu.

Mąż obdarzył mnie rozanielonym uśmiechem. W jego fiołkowych oczach zobaczyłam psotne, figlarne błyski, które zwiastowały jego niecne plany.

- Jesteś pewna, że tego chcesz? Nie będzie odwrotu - dopytywał z ustami tuż przy moich. - Nie dam ci uciec.

Nie ma szans, żebym mogła mu odmówić czegokolwiek, kiedy znajdował się tak blisko mnie z tym mglistym spojrzeniem.

- Całkowicie pewna - mruknęłam.

- M...

Ze zniecierpliwieniem pocałowałam Noah'a, przyciągając do siebie. Nie mieliśmy czasu na rozmowę, która - powiedzmy sobie szczerze - była tu całkowicie zbędna. Powinniśmy bardziej skupić się na samym działaniu.

Demon uśmiechnął się i całując mnie ruszył ku wyjściu z kuchni. W tym czasie mogłam swobodnie dotykać go, bijąc się z jego bluzką. Próbowałam ją ściągnąć na oślep, kiedy powoli, mozolnie wspinaliśmy się po schodach. Choć równie dobrze mogliśmy po prostu udać się do salonu, był dużo bliżej.

- Mmm, poczekaj - Demon zachichotał, pomagając mi ściągnąć najpierw jego bluzkę, potem moją.

Zrobiło mi się upiornie gorąco akurat w momencie dotarcia na piętro. Każdy nerw ciała oczekiwał tego, co miało się stać, a gorące pocałunki Noah'a odbierały zdolność myślenia. Jedyne czego chciałam to kochać się z nim tu i teraz, czuć go każdą komórka ciała. To było naprawdę dziwne, że do tej pory nic w tym kierunku nie zrobiliśmy. Jasne były te dwa nieudane razu, kiedy nam przeszkodzono, ale to były TYLKO dwa razy.

- Uff - sapnęłam uderzając plecami w ścianę koło schodów.

Noah zszedł pocałunkami na moją szyję, przesuwając ręce z mojej pupy na plecy, tam zaś zaczął kreślić palące ślady. Zadrżałam, czując zsuwający się stanik. Dopiero teraz dotarła do mnie zatrważająca myśl. Co jeśli moje ciało mu się nie spodoba? Nie miałam figury modelki ani nie byłam jakoś specjalnie wysportowana...

Strach pierzchł w kąt w chwili, w której gorące usta Noah'a odnalazły drogę do piersi. Jęknęłam wyginając plecy w łuk i odchylając głowę. To było tak przyjemne uczucie, gdy ściskał i drażnił dłonią jedną pierś, a drugą całował i przegryzał.

Wsunęłam dłonie we włosy Noah'a lekko za nie ciągnąc. Wierciłam się w jego objęciach, drżąc. Naprawdę chciałam trafić do tego przeklętego łóżka. Było mi zdecydowanie za gorąco i mokro.

Mężczyzna musiał to jakimś cudem wyczuć, bo ruszył w stronę pokoju, znów całując moje usta. Na oślep otworzył drzwi, wprowadzając nas do pokoju, po czym zatrzasnął je za nami. Przyjemnie było słyszeć jego mruczenie, ilekroć zsunęłam się niezdolna utrzymać się dłużej na tej samej wysokości - i ocierałam o jego wzwód.

Wreszcie opadliśmy na materac. Noah nie bawił się w ceregiele. Całując mnie, zaczął ściągać moje spodnie razem z majtkami. W jednej chwili leżałam pod nim całkiem naga, a on przesuwał wzrokiem po moim ciele z wyraźnym zadowoleniem.

- Wreszcie cała moja - wyszeptał.

Uśmiechnęłam się, sięgając do troczków dresów, które miał na sobie. Noah pomógł mi je ściągnąć z siebie, dalej wpatrując się we mnie z pożądaniem.

W pewnym momencie musnął palcami wnętrze moich ud, przesuwając dłoń ku kroczu. Z zadziornym uśmieszkiem podrażnił leniwie najczulsze miejsce. Następnie przesunął dłonie ku górze aż złączył moje palce ze swoimi wsuwając biodra między moje nogi. Jedna ręka - na sekundę - ponownie zawitała dolne partie ciała, kiedy pomagał sobie wsunąć się we mnie. W tym czasie wpatrywał się we mnie czujnie, ale gdy złączyłam nogi na jego plecach, uspokoił się.

Nie przerywając kontaktu wzrokowego, zaczął się we mnie poruszać. Z każdym kolejnym pchnięciem, przyśpieszał całując mnie nieśpiesznie w usta. Widać było, że moje jęki sprawiają mu dodatkową przyjemność. Zasapałam czując zbliżający się orgazm. Krzyknęłam, kiedy zalały mnie fale rozkoszy.

Doszliśmy wspólnie, ściskając mocno ręce.

Noah opadł na mnie, przyciskając swoje czoło do mojego. Odprężony uśmiechał się do mnie, gładząc z czułością mój policzek.

- Chciałem... wolniej, ale nie mogłem się powstrzymać - wyszeptał przepraszająco.

Dokładnie wtedy dotarła do mnie zatrważająca myśl. Noah nie założył prezerwatywy, wyraźnie czułam wytrysk.

- Noah? - wyszeptałam w początkowej fali lekkiej paniki. - Co z zabezpieczeniem?

- Co? - spytał nadal z zamglonym wzrokiem, wysuwając się ze mnie. Zamarł zawisając nade mną. - O matko...

Strach nagle znikł. Rozciągnęłam się leniwie.

Widząc to, Demon zmarszczył brwi.

- I tak już za późno - mruknęłam rozcierając nogi.

- Poproszę Iskrę, żeby zapisała nas do ginekologa - obiecał, opadając na materac koło mnie.

Przysunęłam się do niego.

- Ej, nie przejmuj się - szepnęłam obejmując mężczyznę w pasie. - To szansa na tysiąc, że zajdę w ciążę.

- Nie tym się przejmuję - Noah zerknął na mnie. - Ciężko będzie zapomnieć to uczucie... - zagryzł wargę bawiąc się moimi włosami. - Mira?

- Mmm?

- Jak się czujesz?

- Cudownie! Będziemy mogli to powtórzyć?

Na twarzy Demona pojawił się szeroki uśmiech.

- Już myślałem, że nie zapytasz!

*******

Siedząc na parapecie wpatrywałem się w śpiącą Mirę, na którą padały pierwsze promienie wschodzącego słońca. Wyglądała seksownie cała rozczochrana i zaróżowiona na policzkach. W pewnym momencie uśmiechnęła się, przewracając na bok.

Przechyliłem się, przyciągając do siebie nogi.

Zaskakująco spokojnie przyjęła fakt zapomnianej prezerwatywy. Co więcej pytała o powtórkę... Nigdy wcześniej nie było mi tak cholernie dobrze, gdy uprawiałem seks. I do tego to uczucie, gdy kochaliśmy się bez zabezpieczenia...

Było bezcenne.

Potarłem kciukiem wargi, nie mogąc powstrzymać uśmiechu wypływającego mi na wargi. Obudziłem się godzinę temu wypoczęty, choć mogłem spać najwyżej cztery godziny. Byliśmy sobą tak nienasyceni, że budziliśmy siebie nawzajem całą noc.

Mira zamruczała rozciągając się niczym kotka. Najpierw zbadała ręką miejsce, w którym powinienem być, nim otworzyła oczy, marszcząc brwi.

- O. Dzień dobry - wychrypiała unosząc się na łokcie. Kołdra zsunęła się odrobinę, zatrzymując na piersiach.

Poprawiłem spodnie, w których znów zrobiło mi się ciasno na wspomnienie naszych nocnych przygód.

Widocznie nadal nie miałem dość...

- Dobry - mruknąłem sięgając po telefon. Wystukałem szybką wiadomość Iskrze, raz po raz zerkając na Mirę.

- Która godzina? - spytała kobieta przeczesując palcami włosy.

- Szósta - oznajmiłem zeskakując z parapetu.

- Ooo - Mira uśmiechnęła się tajemniczo, przesuwając po mnie wzrokiem. Zatrzymała go na chwilę na malinkach, które mi zrobiła. - Więc mamy jeszcze trochę czasu przed twoją pracą.

Roześmiałem się, kiedy uniosła kołdrę. Nie protestowałem, szybko wracając do rozkopanego łóżka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top