II
Kris wysunął kły a jego piwne, błyszczące oczy zmieniły kolor na szkarłatny.
Eren mając zamknięte powieki, nie mogąc się ruszać ani odezwać, czekał na śmierć. Jednak ktoś w pewnej chwili pociągnął Jaegera za włosy i ubrania, wygrywając go z objęć tego piwnookiego potwora.
- Zostaw go. - odezwała się chłodno, pewna czarnowłosa alfa. W momencie, gdy omega upadła na ziemię, rozcinając sobie dolną wargę.
Eren syknął z bólu, podniósł wzrok i zobaczył, że osoba, przed którą uciekał, uratowała go. Był w totalnym szoku. Kris z pożądaniem patrzył się na roztrzęsionego szatyna.
- Powiedziałem coś...
Ten jednak nie słuchał.
I już po chwili, rzucił się na zielonookiego. Czarnowłosy zareagował natychmiast. Złapał za rękę, żądną krwi bestie, odciągając go od przerażonej omegi. Powalił wampira na ziemię. Kris się szarpał, machał, nogami, rękami gdzie zamiast paznokci były długie czarne szpony. Próbował wbić je w ciało drugiego mężczyzny. Ciemnowłosy blondyn podciął bruneta, co skutkowało tym, że wylądował na plecach. Wykorzystując okazję, Kris, szybko staną na nogi i usiadł na biodrach Ackermana. Już miał wbić szpony w szyję, ale w ostatniej chwili Levi złapał go za nadgarstek, a drugą ręką. Przyłożył kilka razy z pięści w twarz potwora.
Ten zawył z bólu i dosłownie na sekundę zaprzestał jakichkolwiek ruchów. Tę okazję wykorzystał kobaltowooki. Zrzucił go z siebie. Podniósł się, chwycił lewą rękę napastnika. Wykręcił i zgiął w łokciu za plecami. Przygwoździł alfę całym swoim ciałem. Jedną ręką nadal trzymał Krisa, a druga sięgną do kieszeni.
Wyjął strzykawkę, zębami zdjął zatyczkę ochronną, po czym wbił mu w udo i wcisnął zawartość. Gdy był już pewien, że wampir si nie poruszy, wstał i otrzepał się z kurzu.
Następnie podszedł do omegi siedzącej na zimnej ziemi.
- Wszystko w porządku? Możesz wstać? - omega próbowała się podnieść, jednak jej się to nie udało. Szybko osunęła się na ziemię. - Czyli nie dasz rady. Halo, tu Levi. - zaczął mówić coś do słuchawki w uchu. Po chwili podszedł i wziął szatyna na plecy.
"Hm? On... mi pomaga?... Czyli nie chciał mnie skrzywdzić... on po prostu śledził Krisa. A ja to tak źle osądziłem... czuje się trochę głupio... Ale... ładne ma imię"- pomyślał zielonooki, będąc dalej w szoku.
- Gdzie mieszkasz? - głos bruneta oderwał Erena z jego myśli.
- Um... - rozejrzał się po okolicy. Próbował znaleźć jakiś punkt orientacyjny.
- Nie wiesz?
- Wiem, wiem, tylko... - dostrzegł pewna wykrzywiona latarnie - O! Za tą latarnią w lewo i kawałek prosto. -powiedziawszy to, czarnowłosy zaczął iść, a szatyn oparł się głową o jego ramię.
- Ale... czy ty nie musisz już iść? No... mi nic...
- Nie będzie? - prychnęła alfa. - Właśnie widzę.
Po chwili drogi Levi stanęła przed drzwiami omegi do domu. Postawił go na nogi.
- Bardzo ci dziękuję za pomoc. Nie przypuszczałbym, że Kris może być tym potworem... - posmutniał, przypominając sobie wydarzenia sprzed kilku minut. Odwrócił lekko wzrok, gdyż jego oczy zrobiły się trochę mokre. - Dziękuję za to wszystko Levi...
- Musisz zapomnieć moje imię i o tym, co się dziś stało.
- A-ale... przecież nie mogę! Nie potrafię! Jak mam tak od zapomnieć o tym!? P-przecież... - pociągnął nosem, co zwróciło uwagę alfy. - Nie wiedziałem, że on... że on może być tym czymś...
- Nie dziwi mnie to, wampiry i ludzie prawie niczym się nie różnią, dopóki się nie przemienią. - spojrzał w niebo. - Te diabły prowadzą ciągłą walkę ze strachem, że stracą kontrolę, gdy ujrzą ludzką krew. - zwrócił się do niego, a ich spojrzenia się skrzyżowały.
- Hm? Diabły?
- Tak, tak nazywamy wampiry. - znieruchomiał. Dostrzegł, że chłopak ma rozcieta warge i małe zadarcie koło nich było. Natychmiast się spiął, zaciskając mocno dłonie. - T... twoje usta, kiedy ci się to stało?...
- To? - wskazał koniuszkiem palca wskazującego. Czarnowłosy wpatrywał się w te rany. - Zaraz po tym, jak mnie odepchnąłeś, ja wtedy upadłem, robiąc sobie te rany, ale spokojnie, to ni...
Eren nie dokończył, gdyż został pchnięty na ścianę, po czym do niej przyszpilony. Szatyn był zdezorientowany. Następnie poczuł jak czarnowłosy, zbliża się gwałtownie do niego i polizał jego rany. Omegę coś wtedy tknęło. Zaczynał myśleć, że teraz to on zrobi mu krzywdę, z drugiej strony podobało mu się to. Po chwili alfa wpił się mu w usta zielonookiego. Zaczął go namiętnie całować, ssać krew z wargi. Omega Erena cicho mruczała z zadowolenia.
Zielonooki będąc w totalnym szoku, wywołanym pocałunkiem Levia nie wiedział, jak ma na to zareagować. Nagle jego wewnętrzna omega się odezwała. Eren delikatnie odwzajemnił pocałunek, nie będąc w pełni tego świadom. Czekoladowłosy dał się ponieść fali namiętności, przyjemności oraz błogości, jaką odczuwał w tym momencie.
W pewnej chwili Levi oderwał się od zielonookiego, patrząc się na niego swoimi szkarłatnymi oczami. Alfa szybkim i niezauważonym ruchem przez omegę, wbił strzykawka ze środkiem uspokajającym w nogę.
-Tss... - gwałtownie odsunął się on od Erena.
- Twoja noga! - krzyknął niespokojnie. Trzeba było przyznać, że trochę się przestraszył.
- Ta. Spokojnie. To tylko środek… Kurwa. Nie wierzę, że musiałem go użyć. - Levi szybkim i sprawnym ruchem wyciągnął strzykawkę ze swojego uda - Jak moje oczy? Wyglądają już normalnie? - spojrzał w zielone tęczówki omegi. Ta zaś odwzajemniła to. Wpatrywał się w piękne, wąskie kontaktowe oczy alfy.
- T… Tak… teraz wyglądają o wiele lepiej… - Eren mówiąc to, czuł dziwny, delikatny i trochę łaskoczący go ucisk w żołądku.
- Dobrze.
- Czyli... - zaczął niepewnie. - Też jesteś wampirem? - omega nie rozumiała czemu, ale jakoś nie bała się czarnowłosego. Zielonooki czekał na odpowiedź, mimo iż znał ją doskonale. Ciągle patrzył w kontaktowe tęczówki starszego.
- Ja… Wybacz za to z tym językiem... I jak mówiłem… - wstał, położył nogę na barierce przed drzwiami mieszkania szatyna. Odwrócił lekko głowę, rzucając mu swoje chłodne, jednak przyjemne dla omegi, spojrzenie. - zapomnij o mnie. - szybko odbił się od ziemi, a potem od barierki i znikając w mroku nocy. Eren szybki wstał i pobiegł do barierki.
- Levi! - krzyknął - Ale… ja nie chcę… - powiedział szeptem sam do siebie, skupiając swój wzrok na ciemność przed sobą. Jedynie małe latarnie dawały jakieś oświetlenie, czy zapalone światła w niektórych mieszkaniach. Młoda omega zaczęła czuć coś w rodzaju bólu, nieprzyjemnego ucisku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top