Już nie człowiek
Kiedy dojechali na miejsce okolica wydawała się spokojna. Nikt by nie podejrzewał scenariusza jaki miał się tutaj wydarzyć.
- Edgar i ja wejdziemy jako pierwsi. Akutagawa z Fydorem zacznął działać kiedy zacznie wariować nasz morderca. Chuuya, czekasz w ukryciu jakby zaczął uciekać i na bierząco informujesz nas. Hirotsu jedzie po posiłki do mafii w razie potrzeby - wyjaśniła plan ponownie przed wejściem. Zbliżyli się do domu i grzecznie zapukali do drzwi. Niestety nikt nie otworzył Risie i Edgarowi. Spojrzeli po sobie po czym mieli już siłą się dostać do środka, kiedy drzwi zostały otworzone. Stała w nich siostra oskarżonego.
- Coś się stało? - spytała cicho. Wyraźnie nie była sobą. Wyglądała jakby się czegoś obawiała i czuła niepokój.
- Musimy porozmawiać z twoim bratem. Możemy wejść? - spytał partner Risy. Jasnowłosa niepewnie otworzyła bardziej wejście zapraszając gości do środka. Risa bacznie przyglądała się otoczeniu. Szybko zauważyła siedzącego w salonie chłopaka.
- Ah, pani detektyw! Coś się stało? - spytał z lekkim uśmiechem. Pomyślała, że jest niezły w graniu kogoś kim nie jest. Westchnęła siadając na przeciwko niego na sofie. Poe zajął miejsce obok niej zachowując tą samą uwagę do dziewczyna.
- Nie ma co się chować. Dobrze wiemy, że jesteś mordercą. Z zimną krwią zamordowałeś swoją siostrę, jednak muszę ci przyznać, że doskonale ukrywałeś ten fakt - powiedziała rozkładając się na sofie wygodnie. Na moment jakby drgnął ze strachu, lecz szybko prychnął śmiejąc się pod nosem.
- Nie muszę niczego ukrywać. Jestem niewinny, nie muszę grać niewinnego - odparł pewnym siebie głosem.
- Ah, tak. Nie zabiłeś ją z zimną krwią. Czułeś żal. Kochała cię, ale jako brata a ty czułeś do niej inny rodzaj miłości. Kochałeś ją jako wymarzoną dziewczynę. Zabiłeś ją, bo nie zasługiwała na swojego chłopaka tylko na ciebie. Zazdrość i chora miłość. To twoje motywy zbrodni - wyjaśniła, co zaczęło irytować oskarzonego. Edgar chwycił dyskretnie swoją broń gdyby chłopak chciał to zrobić przed nim.
- Przestań gadać jakieś bzdury... To jest strasznie wkurzające ! - warknął z wielkim uśmiechem na twarzy. Wzdrygnęła się i usłyszała przeładowywanie broni za jej i bruneta plecami. Pchnęła towarzysza co uratowało go przed strzałem w głowę. Leżąc na nim wyciągnęła z kieszeni paralizator i uderzyła nim siostrę mordercy. Ta upadła na ziemię. Risa wstała z towarzysza celując pistoletem w oskarżonego.
- Więc ona też. Też ją zabiła. Ona miała inny motyw. Była zazdrosna... O ciebie. Podkusiła cię do zabicia siostry, aby mieć cię na własność, ponieważ gdyby ona to zrobiła nie wybaczyłbyś jej. Tak to nie czujesz winy, ba. Jesteś z tego dumny - kontynuowała swoje oskarżenia kiedy jasnowłosy zrobił unik zbliżając się do niej. Zadał jej cios w brzuch, lecz ta zdążyła się zasłonić i odepchnąć od siebie zabójce.
- Risa! - Chuuya krzyknął w jej stronę wchodząc do mieszkania z resztą.
- Nigdy nie uda wam się nas pokonać! Jesteśmy nieuchwytni a Demon nie pozwoli, aby jego czystka się nie powiodła! On nas uratuje. Każdego kto stoi po jego stronie... A swoich wrogów spali w piekle! - chłopak zaczął się głośno śmiać wymachując swoją bronią. Egzekutor już miał wkroczyć do akcji kiedy coś pokrzyżowało mu plany.
- Risa! - krzyknął nagle Edgar zatrzymując Chuuye. Tuż za dziewczyną stał dobrze znany mu osobnik. Jednak tym razem trzymał nóż kuchenny przy krtani detektyw. Wszyscy ruszyli w jej stronę, aby zatrzymać Dazaia przed zabiciem jej.
- Hej, Dazai. Jak myślisz, jak to jest widzieć swojego ochraniarza w takiej sytuacji? Kiedy trzyma ci ostrze przy gardle gotowy cię zabić... Czujesz się zdradzony? - powiedziała zatrzymując wszystkich. Jego miętowe oczy zabłyszczały w świetle lampy. Odrzuciła broń na ziemię unosząc dłonie w górę.
- Dazai, nie żartuj sobie! Co ci się stało?! - Chuuya zrobił krok do samobójcy, czego pożałował. Ten odwrócił sie do niego i głęboko zranił rudowłosego w bok nożem podczas kiedy brat zabitej złapał Rise. Ciemnowłosa wykręciła mu rękę i zakuła go w kajdanki. Rozpętała się walka między rodzeństwem i Dazaiem a oddziałem specjalnym Risy. Jednak coś potoczyło się nie tak jak powinno.
- Młody ma rację. Nigdy nie zdołacie nas powstrzymać od czystki - do walki dołączył się Todoya i Atsushi. Wraz z Dazaiem i siostrą zamordowanej otoczyli Rise i jej towarzyszy. Zastanawiała się jedynie, gdzie jest Fyodor i Akutagawa.
- Co to za wielka czystka? - postanowiła grać na zwłokę. Agenci powinni tutaj być lada chwila, więc pozostaje jej jedynie to.
- Oczyszczenie z grzeszników i złych ludzi. Świat odrodzi się tutaj w Yokohamie w Japonii. Potem przyjdzie czas na następne kraje aż cały świat stanie się podległy Demonowi - odpowiedział medyk wstrzymując swoich ludzi od ataku.
- Nie jest to zbyt odległy plan? Jak niby mają wam się poddać inne kraje? - spytała bez emocji w głosie. Rudowłosy medyk zaśmiał się.
- Jest nas więcej niż sobie wyobrażasz. A teraz jeśli pozwolisz przerwę twoją grę na zwłokę i poinformuje cię, że jeżeli twoi agenci wejdą do środka cały dom stanie w płomieniach wybuchając - odparł pokazując jej przycisk z czerwonym guzikiem odpalający bombę. Zamarła bacznie obserwując urządzenie i zastanawiając się nad tym, co teraz musi zrobić.
- Trzeba zdobyć przycisk - wysyczał do niej Chuuya, który dzięki swojej mocy pozbawił Todoye czerwonego guzika. Złapał urządzenie i schował do płaszcza ponownie rozpoczynając walkę. Risa doskoczyła do Edgara zasłaniając go przed ciosem Todoi.
- Akutagawa, teraz! - krzyknęła do małego mikrofonu przy ubraniu. Drzwi zostały wyważone, lecz poddani Demona zaczęli uciekać pod zasłoną granatu dymnego. Został jedynie zchwytany morderca swojej siostry zakłuty przy barierce przy schodach. Agenci otoczyli go i wynieśli na zewnątrz do specjalnego powozu. Medycy z mafii zajęli się rannym Chuuyą a reszta została bezpiecznie ewakuowana z budynku podczas kiedy saperzy poszli szukać bomby, aby ją dezaktywować.
Źli na siebie za schwytanie jednego z nich oparli się o auto patrząc na całą okolicę. Wtedy coś w nich uderzyło i ogłuszyło na jakiś czas. Zatkali uszy i spojrzeli na budynek w którym przed chwilą byli. Stał w płomieniach od aktywowanej bomby. W środku byli saperzy i śledczy z Portowej Mafii dla których nie było już ratunku.
- Jak to możliwe?! - warknęła wyjmując z kieszeni czerwony guzik, który dał jej potem Chuuya. Odwróciła go do góry nogami i zauważyła karteczkę z napisen "fałszywy przycisk". Zaczęła się denerwować więc rzuciła na ziemię urządzenie i zdeptała je przeklinając pod nosem.
- Potrzebna pomoc! - z płonącego dubynku wyszedł jeden ze śledczych trzymając pod ręką swojego towarzysza. Wszyscy rzucili się im do pomocy i została tylko Risa. Odwróciła się w kierunku małego lasku gdzie zauważyła kogoś. Był to Dazai. Stał z czerwonym przyskiem w ręce patrząc na Rise. Zacisnęła zęby i zaczęła go gonić. Przedzierając się przez gęsty lasek nie zwracała uwagi na nic, chciała po prostu dogonić mężczyznę.
- Stój! - krzyknęła i kiedy miała go złapać za płaszcz ten skręcił gwałtownie przez co straciła równowagę i upadła na śnieżną ziemię. Chwilę zabrało jej zbieranie się na równe nogi, lecz kiedy to już zrobiła chciał biec dalej, lecz nie widziała już samobójcy a zamiast tego krwiste ślady na białym puchu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top