Prolog

To dziwna i popaprana opowieść...

Robert! Robeeert! Gdzie jesteś!?

Ogień był już wszędzie, a jedną z płonących ulic biegła kobieta w poszukiwaniu jednej osoby...

Robert! To nie pora na zabawę! Nie widzisz co się dzieje!? Ty przeklęty szczeni-!

Szok. Pierwsze uczucie jakie ją wtedy ogarnęło. W jednej z pobocznych uliczek stał chłopiec, około osiem lat, a obok niego leżał mężczyzn z poderżniętym gardłem.

R-Robert! Coś ty zrobił!? - wrzasnęła.
O. Pani Eva. Dobrze, że udało się pani wydostać

Jego głos ani przez chwilę nie zadrżał mimo, że kilka minut albo i sekund temu odebrał komuś życie. Od zawsze mówiono o nim diabeł wcielony, ale nikt by nigdy nie pomyślał, że mogłyby zrobić coś takiego.
Przeszedł obok kobiety i zaczął się śmiać coraz bardziej się od niej oddalając, a płomienie zupełnie jakby rozstępywały się przed nim. Jego śmiech dzwonił jej w uszach jeszcze kilka następnych nocy.

2 lata później

,,Kim on jest?'' To jedno pytanie nie dawało jej spokoju. "Żyje czy zginął tamtej nocy?" Coś tak z pozoru ważnego nie miało dla niej żadnego zanaczenia. Chciała tylko i wyłącznie poznać odpowiedź na tamto pytanie. Świadczyły to też o jej stosunku do chłopaka, który okazał się dla niej na tyle mało ważny, że zdążyła już zapomnieć jak miał na imię. Jedyne co pamiętała to ten przrszywający śmiech i płomienie odbijająca się w tych jego czerwonych oczach...

Tak oto zaczęła się ta dziwna i popaprana opowieść, o chłopaku z diabelskim charakterem, której zakończenia nikt nie był w stanie przewidzieć...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top