Zgoda... (XIV)
My pov.
Tym czasem u Lucyfera, myślałaś że jesteś na swoim łóżku opatulona kołdrą koło Billa, ale nie. Obudziłaś się na hamaku u Lucyfera przypominając sobie o propozycji. Powoli dochodziłaś do siebie do rzeczywistości, miałaś cały czas tą sukienkę, wstałaś z łóżka zobaczyć co się dzieje na dworze. Ale to był koszmar. Wszędzie były płomienie, nie było słońca, lecz przerażająca pełnia księżyca będąca jedynym ładnym obiektem w tym okropnym miejscu.
- O widzę że zauroczyłaś się księżycem, jak już będziemy razem, będziemy chodzić oglądać go razem, kiedy tylko będziesz chciała.- Zadrżałaś.
- Nie podoba mi się tu. Wolałam gdy w niebie było jasno i wszędzie była radość i-
- Ej, ej, mała. Gwarantuję ci że przyzwyczaisz się do tego mrocznego uroku. Będziemy najszczęśliwsi. Uprzyjemnię, i sprawię że twój pobyt tu będzie dużo lepszy niż w głębi tych uroczych obłoczków.
♥♥♥
Bill i Dipper nie przerywali poszukiwań. Droga nie była taka zła. Może nie dla Dippera, którego już kopyta bolały od chodzenia.
- Ej Bill daleko jeszcze? Nogi zaraz mi się złamią...
- Nie marudź przeszliśmy połowę, Cel jest bardzo, ale to bardzo głęboko stąd, może żeby nam ta podróż szybciej upłynęła poripostujemy trochę?
-Co? Nie znam żadnych ripost
- To może pogadamy o {T/I}?
- Gościu ty na jej punkcie masz obsesję!
- Nieee, po prostu ją kocham, a kiedy się kogoś kocha to...robi się różne rzeczy ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Ehh jakby ona to usłyszała...
- Zamknij się.
- Tiaa, jeszcze jakieś życzenia The Billu?
Lucyfer pov.
Ha! Biedna dziewczyna nie wie w co się pakuje! Zrobię dla niej słodką iluzję tak że będzie ode mnie kompletnie uzależniona. A tu widzę że Bill i ten idiota Mason po nią jadą, jakież to romantyczne! Obym nie zakochał się w tej {T/I} jest zbyt grzeczna dla mnie, a ja jestem ten zły. Niby przeciwieństwa się przyciągają, ale to nie ważne. To ciało, które posiadam i tak na nią dobrze działa.
Nastała godzina prawdy. {T/I} pewnie już gotowa, dużo czasu dostała, nie dość że jest kompletnie ode mnie zależna to pójdzie mi strasznie łatwo. Ona w końcu jest przestraszona i utęskniona za jej kochankiem. Zgodzi się.
- Nie mogę.
- CO??!
- Nie będę mogła tu żyć tu jest strasznie i zbyt ciemno. Potrzebuję światła. Nie będę patrzyć jak twoi niewolnicy się trudzą i tak dalej. Możesz mi zrobić ten chaos, jak tam chcesz. Wolę to niż być tu z tobą w tej ciemnocie!
Kurde, nie przestraszyła się. Jest zbyt inteligentna na to tak, więc muszę coś szybko wymyślić, i to nie będzie związane z pocałunkiem. Ta metoda będzie zarazem łagodna jak i okłamująca jej mózg. Pstryknąłem palcami a ona powoli odpływała...
Dipper pov.
Szliśmy coraz głębiej, szliśmy jakąś grotą gdzie było ciemno i strasznie duszno. Ciarki przechodziły mi po plecach gdy tylko myślałem co czuje w tym momencie {T/I}, pewnie siedzi w jakiejś celi cała zapłakana, pobita i tęskniąca za światem. W sumie czemu się o nią martwię? To dziewczyna Billa.
- Już nie daleko, czujesz ten gorąc?
- Raczej strach i zgubę wiesz?
- Szkoda, że zmieniłem ci formę w centaura. Kto wie kto poluje na takie słodkie jelonki jak ty~
- Co?! Byłem teraz bardziej wystraszony niż byłem wcześniej. Nagle znienacka rzucił się na nas trójgłowy pies, aż mi serce podskoczyło. Lucek nieźle pilnuje tą dziewczynę....oby się Bill zazdrosny nie poczuł.
- Bill co to jest?!
- Cerber, pies Lucyfera.
- Co to Hades czy co??!
- Lucyfera się zapytasz, a teraz mi pomóż!
- Dobra. Oby w twoim ekwipunku zostało coś przydatnego! Może ten medalion?
- A co to za medalion?
- Ma wielkie światło, odwrócę uwagę zwierzaka i wejdziemy do środka
- Nie! Zacznie nas gonić, rozszarpie nas, masz coś jeszcze?
- Czekaj...Znalazłem dużo rzeczy ale żadne z nich nie było odpowiednie według Billa. Przypomniała mi się pewna broń. Tą którą miałem zabić multi miśka, odkąd go zabiłem (to Dipper Gleeful nie Pines jakby co) trzymam zawsze przy sobie tą włócznię. Wziąłem ją nie zważając na opinię Billa pobiegłem i akurat Cerber zwrócił na mnie uwagę. Zatrzymałem swoje cztery kończyny i zamachnąłem się na kreaturę.
- Aaaaahh!!! Drasnął mnie, boli...-przybyło więcej adrenaliny i zamachnąłem się jeszcze raz.-GIŃ!!!!- krzyknąłem (tak na prawdę to nie to było tak.)
- SWAG DIPP!!!
I go zabiłem. Byłem z siebie dumny jak i Bill,który uleczył moje ramię i poszliśmy dalej.
Dotarliśmy do Pałacu. Przyznam, że robi wrażenie...
- Mój jest lepszy chodź.-powiedział Bill niewzruszony ukrywając zazdrość.
- Ale przecież Lucyfer nas złapie! No błagam Bill serio?!
- Wiem, użyję teleportacji. No to jednak Bill ma mózg hehe.
Przeteleportowaliśmy się do pokoju wyglądającego jak sala balowa dla jakiś kościotrupów ale to moje skojarzenia ok? Pokój był w kolorze krwawej czerwieni i mrocznej czerni a pod ścianą zauważyliśmy szklaną trumnę. Podeszliśmy bliżej i zanim cokolwiek zobaczyłem Bill zaczął płakać (no jakby się darł to Lucyfer by go pojmał nie?) podbiegł do trumny, uklęknął i zaczął płakać jeszcze żałośniej. Gdy podszedłem bliżej, ujrzałem w niej śpiącą {T/I}.
- Ale to niemożliwe ;_;
- Patrz ona śpi, przecierz umarła dawniej zapomniałeś?
- Oooh, kamień z serca. Usłyszeliśmy czyjeś kroki, więc schowaliśmy się za kotarą.
Reader pov.
Obudziłam się w szklanej trumnie i widziałam jak światło znowu przygasa aż zrobiło się kompletnie ciemno. Górna część trumny automatycznie otworzyła się jakby wręcz nalegała żebym z niej wyszła, no to wyszłam. Gdy stanęłam na równych nogach oświetlało moje oczy światło. Zobaczyłam w oddali tak samo oświetlone oczy jak moje. Zbliżały się, aż w końcu były na tyle blisko że w tej ciemności czułam dotyk czegoś na końcu mojego nosa.
-Hej. Na jego głos o mało się nie przewróciłam do tyłu. Ale w tym głosie było coś dziwnego, miał echo i...był...naprawdę...kojący...
- Witam cię, za chwilę popłyniesz albo odpłyniesz razem ze mną w mroczną i magiczną podróż, podróż do świata wyobraźni, świata w którym wszystko jest możliwe. Podróż czasami bardzo wzruszającą, czasami z wyzwaniami różnymi, pozwól mi omamić cię i oddać się w moje ręce. Wypełnij umowę, i powierz mi swoją duszę. Wystarczy jedno słowo, a wszystko się zmieni. Będziesz tu ze mną bezpieczna...
Mogłabym go słuchać godzinami, jestem kompletnie zrelaksowana. Nie mogę oprzeć się urokowi Luckasa, to uczucie jest zbyt silne, abym się od niego uwolniła...ja...chcę...więcej....
-Dlaczego od razu się nie poddasz? Przestań z tym walczyć, i żyj ze mną w tej rozkoszy.
Czułam się jak w niekończącym się transie. Nic nie mogłam na to poradzić, było to zbyt silne uczucie by się od niego uwolnić. Było to na prawdę przyjemne. Jedyne czego chciałam to zostać tu na zawsze z Luckasem i patrzeć na ludzi gorszych od nas, żeby widzieli nas jak rządzimy tym podziemnym światem.
- Nie odbiorę ci tej przyjemności, pocałuj mnie a wtedy odpowiesz na mój układ, jesteś już gotowa?
- Zgoda...
♥♥♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top