Wskrzeszenie (XXIX)
(Uwaga, w tekście zawarty jest mindfuck)
♥♥♥
Reader pov.
Następnego dnia czułam się inaczej niż zwykle. Poczułam, że żyję (brawo!), ciałem i duszą.
- Mam ci coś do powiedzenia, kochanie.- powiedział Bill zaskakując mnie od tyłu.- Nie czujesz może się żywsza? "Skąd wie? No tak, czyta w myślach.
- No właśnie chciałam ci powiedzieć.
- Kruszynko...Zrobił krok w moją stronę i wziął mnie za nadgarstki.
- Musisz wrócić do świata ludzi, nie możesz tutaj zostać wiecznie." Ale przecież umarłam".
- J-jak to? B-Bill, ja...ja...Jąkałam się, do momentu w którym Bill mnie nie uciszył.
- Ciii, maleńka, twój "zabójca" był opętany przez złego ducha, wybacz, że wprowadziłem cię w błąd, nie umarł, a ty go uwolniłaś nieświadomie, oznacza to, że ty też zostaniesz wskrzeszona.
- I wszystko by było tylko pięknym snem? Byłbyś demonem moich snów?
- Nie, kruszynko tak by ci się wydawało, ale tak nie będzie, kiedy się obudzisz w szpitalu i wrócisz do domu zobaczysz dowody, że to wszystko miało miejsce.
- Ale, cię opuszczę...Powiedziałam ze łzami w oczach, tak bardzo chcę go mieć...
...dla siebie. Ja tego nie przeżyję! Czy mój pobyt tutaj okazał się tylko moją misją? Misją egzorcyzmu?
- Jesteś gotowa, {T/I}?
- Bill, czy ty wiesz co robisz?
- Jak mówiłem na początku naszego pierwszego spotkania ja, wiem wszystko, możesz mi zaufać.
- I trust you~
Zapamiętaj jedno {T/I}; NIGDY, ale to NIGDY cię nie zapomnę, ale musisz mi coś obiecać:
...nie możesz przestać we mnie wierzyć.
-Zawsze będę w ciebie wierzyła.
- Jesteś gotowa?- kiwnęłaś głową i wybuchnęłaś płaczem mocno przytulając Billa. Tyle razem przeszliście...
♥♥♥
My pov.
Zaczęłaś nagle łapczywie nabierać powietrza i podniosłaś się szybko do siadu. Byłaś ubrana znowu w te stare łachmany, które miałaś wcześniej, ale odnalazłaś na szyi łańcuszek który dał ci Bill. Uśmiechnęłaś się w duchu.Słyszałaś jakieś szepty na twój temat typu; 'ona żyje?', 'czy to w ogóle możliwe?'
Lekarze nareszcie odeszli, a ty zobaczyłaś Luckasa koło ciebie w sąsiednim łóżku.
-{T/I}...-powiedział słabo.- To, to byłem ja...zapalniczka mi upadła na podłogę...chyba...(?) (Ale skleroza...)
(WYBUCH MÓZGU, KURDE JAK?! PO TYM WSZYSTKIM CO SIĘ WYDARZYŁO, PO TYM CO ZROBIŁEŚ MÓWISZ ŻE ZAPALNICZKA CI UPADŁA?!!!)
- Proszę nie mów nikomu. Mimo wszystkiego co nieświadomie ci zrobił masz spełnić jego prośbę? Nie potrafisz, ale wiesz, że nie był do końca świadomy swoich czynów.
- W porządku.-odpowiedziałaś spokojnie.
- Jak się czujesz?
- Czuję się jakbym wybudziła się z BARDZO długiego snu.
♥♥♥
O mój Boże, to już koniec. Moje pierwsze fanfiction...zostało....skończone! 5 tysięcy wyświetleń i ok. 500 głosów :')) Byliście ze mną od Marca do Października :"). Oficjalnie zakańczam tą piękną historię która podbiła serduszka moich czytelniczek (i może czytelników też ( ͡° ͜ʖ ͡°)) Nie martwcie się. Będzie druga część, więc oczekujcie. ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top