Wolność (XXV)

Will pov.

J-ja nad tym nie panuję...Chyba się zdenerwowałem bo, usłyszałem jak ona mówiła o moim bracie. Czy powinienem to uszanować? Dać jej wolność? (TO DZIEWCZYNA BILLA! TAK DAJ I ZOSTAW KURDE!)

Oddycha. Położę ją do łóżka, i jak na razie dam jej spokój. C-czy ona się mnie boi? Czy ona mnie lubi? Nie, Will. Nie penetruj jej umysłu, daj jej wolność

W moim umyśle tyle się działo. Ile to zostało do jej oddania? Dwa dni. Ciekawe czy będzie wspominać dobrze ten czas...

Will's imagination.

- Ohh, nareszcie...

Bill, tak tęskniłam! Nie wiesz co się tam u nas działo! Nie opuszczaj mnie na krok, PROSZĘ!

Coś we mnie pękło? Czy ona na prawdę tak się źle czuła? Oby nie...

♥♥♥

Reader pov.

Czy po takim stresie i śnie, aż tak bardzo boli głowa? Chyba zemdlałam z tego strachu. Ten wzrok...

Pójdę poszukać Willa. Stwierdziłam i wstałam z miękkiego łoża. Która to godzina? Dopiero 15:00?

Przetarłam leniwie oczy i przeciągnęłam się, poczłapałam do salonu żeby sprawdzić co u płaczliwego demona.

- O widzę, że już wstałaś, na prawdę bardzo cię przepraszam że się mnie tak bardzo przestraszyłaś, nie potrafię zapanować nad nerwami i płaczem. Taki zostałem stworzony. Jego głos się łamał, a oczy zrobiły się szklane, wiedziałam że mu przykro. W sumie zawsze mu przecież przykro.

- Cóż...trudno mi cały czas tak ci wybaczać, ale nie mam wyjścia żebyś nie zalał przeze mnie całego mieszkania...Powiedziałam monotonnie, i odeszłam.

Ale później się zatrzymałam, bo nie wiedziałam dokąd iść ;_;

Popatrzyłam za siebie i ujrzałam nikogo innego jak siedzącego demona patrzącego w okno. Poszłam do pokoju i usiadłam po turecku na łóżku. Ehh nie ma co robić....

Will pov. 

Ona mnie chyba powoli zaczyna nienawidzić...widziałem to w jej oczach, muszę przygotować dla niej coś wyjątkowego. Potrzebuję magii...Jutro o północy.

Sorry że ten rozdział taki krótki ale nie chce mi się tego tak ciąąąąąągnąć.

~Ekskjuz mi :>

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top