✿~2-szpital~✿
Per. 3 osobowa
W szpitalu było pełno pacjętów ale jeden wyróżniał sie na ich tle był to niemcy z wieloma prezentami i... dziwną plamą na twarzy czerwoną z białym kawałkiek białego koła,
- czy on..- zaczął polska - czy on zamienia sie w swojego ojca?-
- niestety - odpowiedziała szwajcaria
- to sie nie dzieje - powiedział biało włosy kraj
-to jest naprawde polsko- żekł szwajcaria - jak chcesz możemy go zamknąć w izolatce-
-nie moge mu tego zrobić- powiedział polak -ale to pszecież tylko jedna plama-
- zamieni sie miejscami z resztą twarzy podczas wielkich emocji, a kontrole odzyska jak sie uspokoi- żekł szwajcaria. Po chwili niemiec się obudził a polska żucił mu sie na szyje,
- kocham cie niemcy, nie strasz mnie tak prosze- powiedział przez łzy niebiesko oki
- aż tak długo mnie nie było?- zapytał niemcy ospałym głosem
-pare godzin, i mam złe wieści.....- zaczą szwajcaria -zamieniasz sie w swojego ojca... ale nie musisz sie martwić, to tylko podczas dużych emocji-
-czyli już nie moge użądzać imprez ani na żadne chodzić?- ponownie zapytał czarno włosy
- niestety, dobra ja ide ci pocoś co zasłoni ci tą plame na twarzy- powiedział i wyszedł z pokoju
- niemcy, też nie będe chodzić na imprezy, chce ci dotszymać towarzystwa- powiedział młodszy - kocham cie, niemcy-
- ja ciebie też kocham- odpowiedział i pocałował młodszego w czoło. Po chwili szwajcaria wrócił do pokoju z pszepaską na oko
- to dla ciebie niemcy -
- dziękuje szwajcario- odpowiedział i wziął opaske z ręki szwajcari
- dzięki za pomoc szwajcario - powiedział polska - czy niemcy może już iść do domu? -
- po jutsze dopiero ponieważ musimy zobaczyć czy nic sie nie stanie-
- okej..- powiedział ze smutkiem biało włosy wychodząc z pokoju
Per. Polska
Wyszedłem ze szpitala ze smutkiem, kocham niemca i nie chce żeby został tam sam. Ale życie to życie trauma powraca i tyle, nie da sie nad tym panować.
- Poland come here! - usłyszałem ameryke wołającego po angielsku
- okej już ide- powiedziałem i podszedłem do ameryki
- Poland how are you, why were you in the hospital? - zapytał ame
- niemcy zemdlał na zebraniu, i okazało sie że zamienia się w swojego ojca- pdpowiedziałem na pytanie amerykanina
- wait... didnt his father killed yours?- (jak coś jest źle to pszepraszam mam mały problem z angielskim)
- na tak...- zacząłem - ale to tylko podczas dużych emocji-
-you know that i can always kill him with my ak - jak to powiedział wyciągnął ze swojej torby ak
- nie zezwalam aby to sie stało, wiesz że go kocham- powiedziałem patsząc w strone szpitala - po jutsze go wypuszczają a ja nie pozwalam ci tu pszychodzić, jasne?-
- okay, i wont -
- dobra ale jak już pszychodzisz to bez żadnej broni-
- why? - zapytał - its for self defense -
- a poco? Ja mam do tego ręce i co, jeszcze żyje - odpowiedziałem sfrustrowany
- but, ak is easier to fight with -
- uwież mi, mój ojciec podczas wojny pszysłał mi list w którym skarżył sie na właśnie jedną broń, i ty ją właśnie tszymasz - odpowiedziałem
- then he must had fighted with some older wersions - odpowiedział sfrustrowany amerykanin - this wersion is easier to carry -
- ame ty poprostu masz to dosłownie od urodzenia, a wogule kto ci to dał!? - zapytałem z frustracją
- my father - odpowiedział a potem zapytał - didnt your father gave you any type of a gun? - na wspomnienie o ojcu zacząłem płakać
- miałem sześć lat i zajmowałem sie sam sobą, mój ojciec zginą jak miałem sześć lat!! -
- poland... im so sorry, i didnt know that -
- wszyscy to wiedzą, WSZYSCY, ty też -
a myślałem że ameryka nie zapomni, kochałem go ale teraz nie mogłem uwieżyć w to co powiedział - nie nawidze cię - biegłem do swojego domu płacząc, jak on mógł zapomnieć, a myślałem że go kocham.
-polska nie smuć sie- usłyszałem gdy dobiegłem do domu -to nie jego wina-
-tata........?- rozpoznałem głos mojego ojca, osoby którą kocham
-tak to ja synku- powiedział -wiem że nie zapomniałeś o mnie-
-kocham cie......- przez łzy odpowiedziałem i zapytałem -czemu rosja i jej rodzeństwo mają ojca który żyje a ja nie....?-
-nie wiem, lecz jestem ciekawy chyba też ustawie się w kolejce "ponowny powrót"-
-nie opuszczaj mnie błagam...- powoedziałem błagalnym tonem -nie chce zostać sam.....-
- nie zostaniesz sam, jest z tobą rosja, jej ojciec i jej rodzeństwo. A poza tym nato też jest po twojej stronie, nic ci nie grozi- powiedział mój ojciec ze spokojem w głosie. Żuciłem mu sie na szyje płacząc a on tylko zaczął nucić nasze ulubione piosenki z mojego dzieciństwa.
-nadal je pamiętasz?-
-uwielbiam je, jak miałbym o nich zapomnieć-
-kiedy wrócisz?-
-niedługo..- powiedział to i zniknął a ja zostałem sam.
Kiedy niemcy wyszedł ze szpitala pszeprowadził sie do mnie, miał nad sobą kontrole więc sie nie bałem że sie zmieni w tego "demona".
-co chcesz na śniadanie?- zaputał mnie jak przyszedłem do kuchni nie
wyspany -moge zrobić tosty, jajka wszystko z memu śniadaniowego-
-poprosze jajka, dzięki- i uśmiechnąłem sie do niego -kocham cie niemcy-
-ja ciebie też polen-
-aw jaka słodka para- o zapomniałem wspomnieć że mieszka ze mną moja kuzynka i to taka wkużająca, jak powie o tym japoni to ją zabije
-polen kto to jest?-
-moja kuzynka...-
-cześć jestem litwa-
-cześć Litauen-
-litwa nie podrywaj mi chłopaka- powiedziałem patsząc na litwe ze złością
-nie wiedziałam że jesteś gejem-
-wiedziałaś i rozpowiadałaś wszystkim, WSZYSTKIM- jestem zły że kradnie wszystkie bliskie mi osoby -czemu nie oddałem cie na wychowanie do ZSRR, pszypomnisz mi?-
-bo jestem ładna-
-zła odpowiedź-
-ale...-
Niemcy zaczął sie dusić ze śmiechu próbójąc go zakamuflować
-coś ty narobiła!!- zobaczyłem jak plama na twarzy niemca zamienia sie miejscami z resztą ciała
-jak mi brakowało świeżego powietsza~- powiedział już nie niemcy tylko rzesza
-o k***a-
Per. Niemcy
Potym jak sie zacząłem śmiać poczułem się tak jakbym lewitował w pustce otwożyłem oczy i nie byłem już w kuchni tylko w pokoju pełnym starej broni.
-dawno sie nie widzieliśmy- powiedział głos który skądś kojażyłem(oczywiście po niemiecku) -twój ojciec wymknął sie z pod kótroli-
-dziadek?-
-tak to ja- powiedział mój dziadek -tak jak mówiłem twój ojciec wymknął sie z pod kontroli-
-o nie, byłem akurat u polski kiedy to sie stało-
-to ułatwiłeś mu życie-
Potym co powiedział zacząłem płakać, mój dziadek mnie przytulił i próbował pocieszyć, niestety mu nie wychodziło
-polen mnie znienawidzi-zacząłem płakać
-jeżeli siebie nie uspokoisz twój ojciec zabije polena i nie będziesz miał chłopaka
-czekaj, a ty skąd wiesz?-
-mamy wiadomości i wiemy co sie u was dzieje-
-oh sh*t-
-dobra uspokój sie bo naprawde polen zginie-
Gdy sie już uspokoiłem teleportowało mnie do domu polena
-co tu sie odwala!?- powiedziałem -polen żyjesz!?-
-niemcy...- usłuszałem -prosze zejdź ze mnie-
-co sie działo jak mnie nie było?-
-no jakby to powiedzieć, tortury itp-
-o matko potszeba karetki?-
-nieeeeee, mam tylko złamaną ręke-
-a okej-
-to był sarkazm debilu-
-wiem, dobra dzwonie, a co mam powiedzieć?-
-że spadłem ze schodów, bo chyba nie że zamieniłeś sie w demona-
-dobra- po rozmowie zabrali polenado szpitala a ja czekałem aż wróci i będziemy mieć czas na rozmowe
=========≠=============≈∞
1140 słów
Kurde moja wena żyje i nie chce sobie iść więc dlatego roździał taki długi (ps. Chce żeby następny miał 2137 słów)
Papa
Miska-
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top