# 2
Time spik ~klatka schodowa~
-Inspektorze Ginoza! Jak dobrze, że pana widzę! Właśnie miałem panu przekazać od Insektor _______, że ona już przypilnuje Kagamiego. - powiedział Tomomi.
-Ale jak to? Jest za wcze-
-Wykorzystajmy ten czas i chodźmy na śniadanie jak za dawnych lat. - poklepał go po ramieniu i zaciągnął go w stronę bufetu.
-Nie roz-
-No już idziemy...
.
.
.
~Sala treningowa~
Po 10 min. z szatni wyszedł Shinya.
-A jednak zostałaś, Inspektorze _____.
-Proszę, mów mi ______. (pełne imię lub jak kto woli skrócone)
-Dobrze, _____. Ćwiczysz ze mną czy przyszłaś tylko popatrzeć? - odwrócił się w twoją stronę i zaczął do ciebie podchodzić.
-Nie wiem... - zaczęłaś odsuwać się w tył lekko zszokowana tym co się właśnie działo.
-Gdzie Tomomi i Ginoza? - kontynuował swoją czynność.
-Poszli na śniadanie do bufetu.
-Czyli jesteśmy sami? - teraz Egzekutor powiedział to z nutką zadowolenia w głosie.
-N-na to wygląda. - zająkałaś się po spotkaniu z ścianą.
"-Skąd ona do licha tam się znalazła?" - przeklinałaś swój nieszczęsny los w myślach.
-W takim razie...
ALARM!
NIEBEZPIECZEŃSTWO!
KOD 5! POWTARZAM, KOD 5!
Kougami niebezpiecznie zbilżył się do twojej twarzy, dlatego szybko zareagowałaś i wbiłaś mu swoją pięść prosto w żuchwę.
Auć! To musiało boleć!
Ale... ale! Chłopak zaraz po udeżeniu chwycił cię za nadgartek i pociągnął za sobą, jednak zdążyłaś wyślizgnąć się z jego uścisku i zaatakować go tym razem nogą. Shinya przyjął to na siebie i padł na maty.
-No niezłego masz kopniaka muszę przyznać. - powiedział wstając o własnych siłach z podłogi i wycierając strurżkę krwi spływającą z rozciętego naskórka.
-Przepraszam Kougami-san! Nie chciałam ci zrobić krzywdy... T-to było tak odruchowo! - próbowałaś się tłumaczyć, ale to nic nie dawało.
-Nie tłumacz się i nie przeprazaj. To dobrze, że nauczyłaś się samoobrony. Przynajmniej będę miał pewność, że nic si się nie stanie. Może jeszcze trochę powalczymy? - i ten błysk w oku.
-Z częcią, Kougami. - uśmiechnęłaś się w jego stronę poczym rzuciłaś się na niego z pięściami.
Jezy jak się świetnie przez to bawiłaś! Taka drobnostka, a cieszy. Postanowiłaś razem z Egzekutorem robić to codziennie rano przed zmianą. No chyba, że będziecie mieli nockę to wtedy przed nią.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Minął już tydzień od waszych porannych spotkań. Naprawdę zbliżyłaś się do SAMA WIESZ KOGO ^^ Poczułaś, że powoli coś zaczyna cię łączyć z tym człowiekiem ,ale to już nie są zwykłe relacje Inspektor-Egzekutor, tylko coś więcej.
Oczywiście dziś też miałaś trening. Właśnie na niego zmierzałaś.
-Kougami? Jesteś?
-Tak, zaraz wyjdę.
-W takim razie ja idę do szatni.
iie dostałaś odpowiedzi zwrotnej, ale nie przejmowałaś się tym. Szybko wyjęłaś ciuchy z torby i zorientowałaś się, że nie wzięłaś koszulki do ćwizeń, a w swojej garderobie nie figurował żaden strój sportowy. Jedyne co ci zostało to stanik sportowy i leginsy.
-No trudno - westchnęłaś i zmieniłaś ciuchy na takie co miałas akurat pod ręką.
Gdy wyszłaś już zauważyłaś swojego partnera stojącego przy szafce z wodą. Ten tylko spojżał się na ciebie jak na jakąś kosmitkę, zdjął swoją koszulkę i rzucił w ciebie.
-Załóż ją, bo się przeziębisz.
-Ale tu jest ciepło - skwitowałaś.
-Po prostu ją załóż. - powiedział i odwrócił wzrok w innym kierunku.
Czyżbyś go onieśmielała takim strojem?
Popatrzyłaś na niego trochę niemrawo, ale posłusznie zrobiłaś to o co cię poprosił. Trening szybko wam minął,zresztą tak jak zawsze. Jednak to spotkanie odmieniło twoje życie na zawsze.
Zostało wam tylko 20 min. do rozpoczęcia waszej zmiany dlatego postanowiliście wlaczyć po raz ostatni ze sobą na dziś. On podszedł do ciebie i już chciał wycelować kiedy nagle zrobiłaś unik i tak się zaczęła wasza wyniana pięściami i kopniakami. Gdy już miałaś zadać mu ostateczny cios potknęłaś się o własne nogi i wylądowałaś na nim. Razem pplecieliście na podłogę wyłożoną miękkimi matami, a ty zaczęłaś się lekko śmiać.
-Przepraszam Kougami. Nic ci nie jest?
Chłopak nie odezwał się.
-Kougami?
Nie odpowiedział ci, ale na znak, że cię wysłuchał przyciągnął cię do siebie i złączył wasze usta w jedność.
-Nic mi nie jest. - oderwał się po chili od ciebie i podniósł się na łokciach do siadu.
Ty nadal siedziałaś na nim i z szokiem jak i szczęściem patrzyłas w jego oczy.
-Ja też cię kocham. - wiedziałaś, że on tego tak łatwo nie przyzna, ale to właśnie zrobił. Tylko, że na swój własny sposób.
//////////////////////////////////////
No! I wreszcie skończyłam!
Myślę, że one shot wyszedł nawet fajnie jak na takie mroczne dosyć anime.
Muszę przyznać, że nie oglądałam go, ale stwierdziłam, że jeśli chce to jakoś napisać to muszę chociaż parę odcinków obejrzeć i prosze bardzo! Jedna nocka zarwana i wszystko obejrzanne! <3
Kolejny rozdział o Nishinoyi już jutro!
Mata ne.
I oyasumi nasai.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top