Część 1

(Może kiedyś wymyślę bardziej ambitny tytuł)

Siedzę w szkole, ostatnia lekcja religia trwała już dobre kilka minut. Prawie nie słyszę tego co mówi ksiądz. Moje całe ciało jest ciężkie. Źle mi się oddycha, jakby coś ściskało mi płuca. Wszystkie szepty, głosy, rozmowy wydają się być tak odległe jakby wszyscy byli w sali obok. Czułam że coś jest nie tak, już od przerwy coś mi nie pasowało. Ciągle przechodził mnie dreszcz, dręczyła mnie powtarzająca się w kółko myśl "Coś tu nie pasuje, coś jest ewidentnie nie tak". Cały czas rozglądałam się wokół jednak nie widziałam nic dziwnego. Kiedy po raz setny rozejrzałam się po klasie zobaczyłam... mojego brata

-Skup się!-prawie krzyknął ale nikt na to nie zareagował

-Przecież ty nie żyjesz!

-Mela wszystko dobrze-zapytała moja koleżanka z ławki

-Tak, tak-powiedziałam obracając się z powrotem przodem do tablicy

-Nie lekceważ tego to wyraźny znak-znów usłyszałam głos brata

Wzięłam głęboki  oddech mocno zamknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam momentalnie zrobiło mi się słabo

-Proszę księdza mogę iść do łazienki

Ksiądz skinął głową, a ja starając się być opanowana wyszłam z sali.

Wbiegłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Puściłam mocny strumień wody i przemyłam twarz

-Co się ze mną dzieje-zapytałam sama siebie opierając dłonie o umywalkę

-Mel, wciąż zadajesz sobie niewłaściwe pytania-w lustrze znów zobaczyłam brata. Odwróciłam się-nie co się dzieje, ale DLACZEGO

-Nie powinno cię tu być-powiedziałam poważnie

-Nie ufaj zmysłom, myśl!

-Ty przecież nie żyjesz-powiedziałam bardziej do siebie niż do niego

-Masz rację coś tu nie gra, ale musisz się dowiedzieć co i dlaczego. NO JUŻ MYŚL!-kucnęłam ze strachu trzymając się umywalki-Przecież wiem że potrafisz

-Ty nie żyjesz-powiedziałam uderzając głową o trzymany przedmiot

-Uspokój się Mel! Myśl!

-Nie żyjesz, nie żyjesz,nie ma cię-mówiłam w kółko powtarzając czynność

-Przestań!-krzyknął po raz kolejny, a ja mocno zamknęłam oczy-nie ufaj zmysłom, one chcą cię oszukać. Skup się na tym co jest naprawdę istotne. Zrób coś bo ja już nie mogę tego zakończyć.

-Nie ma cię, nie żyjesz, popełniłaś samobójstwo-powtarzałam wciąż pod nosem waląc głową o umywalkę

Kiedy po dłuższej chwili nie usłyszałam głosu brata otworzyłam oczy. Chciałam wstać ale zakręciło mi się w głowię, wtedy zobaczyłam na dłoniach krew. Rozejrzałam się,umywalka,podłoga wszystko wokół było we krwi. Dotknęłam głowy pod palcami poczułam wyraźne rozcięcie. Cała prawa strona mojej twarzy była brudna od cieknącej mi z rany krwi, wystraszyłam się i dopiero teraz doszło do mnie co się stało. Nagle poczułam ostry ból w okolicy prawej skroni.

Nie chciałam umierać w szkolnym kiblu.

-Pomocy-krzyknęłam jeszcze najgłośniej jak dałam radę, a potem straciłam przytomność.

************************************************************************

Oto i moja pierwsza próba wattpadowej twórczości mam nadzieję że się podoba. Proszę też o wyrozumiałość w kwestii błędów.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top