Cześć 3

Następnego dnia prawie cały czas siedziałam na korytarzu i myśląc jak się stąd wyrwać gapiłam się na drzwi. Wciąż myślałam o tym, że muszę zdobyć klucz, a nie mam pojęcia jak to zrobić. Kiedy po raz kolejny tego dnia wpatrywałam się w ogromne, metalowe drzwi. Zza moich pleców usłyszałam czyjś głos.
-Chcesz zwiać? To nie takie proste-odwróciłam się i zobaczyłam rudego chłopca o zbyt długich włosach, które opadały na jego chudą twarz. Miał trochę za duże okulary i rękę w gipsie.
-A ty wiesz jak stąd zwiać?
-Jasne, ale nie za darmo
-Ile chcesz?
-Jak dla ciebie-powiedział nierząc mnie uważnie wzrokiem-hmm...
-Szybko nie mamy całego dnia
-Jak dla ciebie to całusa.
-Całusa?-powiedziałam przechylając głowę- i tyle?- chłopak skinął głową
-Dobra-powiedziałam wzruszając ramionami
-Serio?
-Ale w policzek-dodałam szybko
-W usta
-W policzek-powiedziałam i spojrzałam na niego jakby wiercąc w nim spojrzenim jakby dziurę na wylot
-Stoi-podaliśmy sobie dłonie, a on obiecał zaplanować całą akcję na niedzielę bo wtedy jest najspokojniej. Miałam już iść do siebie ale chłopak mnie zatrzymał
-Czekaj-zawołał i chwycił mnie za rękaw mojego szlafroka-Karol jestem-powiedział i uśmiechnął się słodko
-Mela
-Mela-powtórzył-zapamiętam-uśmiechnął się znowu i wrócił do siebie.
Zanim weszłam do swojej sali spojrzałam groźnie na metalowe drzwi jakbym rzucała im właśnie wyzwanie po czym zabrałam się za zabijanie czasu. Szpitale to strasznie nudne miejsca.

*NOC*
Znów słyszę melodię. Jej dźwięk jest spokojny i kojący, a jednocześnie zachęcający do ruszenia za nim. Czuję jak moje ciało bezwładnie kroczy za dźwiękiem bez mojej woli. Powoli moje ciało zbliża się do otwartego okna. Moje świadome myśli chcą robić wszystko by się zatrzymać jednak ciało nie słucha. Próby obudzenia się lub złapania czegoś były bez skuteczne, a okno było coraz bliżej. Sytuacja była beznadziejna ale co miałam robić, po prostu oddałam się dźwiękowi i dałam mu się prowadzić. Po wyjściu przez okno o dziwo nie spadłam tylko poszybowałam w powietrzu w górę aż na sam na dach szpitala. Władze nad ciałem odzyskałam dopiero na skraju dachu przez co prawie spadłam.
-Po co mnie tu przyprowadziłaś-powiedziałam do melodii jakby licząc na jakąś odpowiedź i zaczęłam się rozglądać.
Bałam się, była nawet chwila, w której chciałam zacząć wołać o pomoc i krzyczeć, że chce zejść spowrotem na doł ale ciekawość i adrenalina pchały mnie na przód. Dałam się im ponieść i ruszyłam przed siebie.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Oto i moja kolejna próba przepraszam że takie krótkie ale znowu na papierze wydawała się być dłuższa.😄 Napiszcie co myślicie i czy jest może coś co chcielibyście zobaczyć w moim wykonaniu (wiem że to głupie ale czasem mam wene i wielką ochotę coś napisać ale nie mam pomysłu więc podrzucajcie swoje chętnie zobaczę i może wymyślę coś ciekawego)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top