Alternatywny świat
Dean
Obudziłem się w pokoju hotelowym. Poszedłem do łazienki się ogarnąć i gdy spojrzałem w lustro ujrzałem, potargane włosy, podkrążone oczy i garnitur. No tak całą noc jej szukaliśmy, ale przepadłą jak woda w kamień.
- Dean śpiochu, wstawaj-
- Nie śpię Sam. Masz jakieś wieści?-
- Przykro mi, ale nie-
- Przecież nie mogli od tak zniknąć bez śladu. Musi być jakieś rozwiązanie, jakaś podpowiedź!-
- Dean, nie denerwuj się. Mnie też zależy żeby ją odnaleźć. Chodź zjemy coś i sprawdzimy w rodzinnym domu-
- Niech będzie-
Razem z samem udaliśmy się do baru. Zamówiliśmy jedzenie a właściwe Sammy bo ja nie mogłem patrzeć na jedzenie. Przez cały czas spoglądałem w stronę wejścia licząc, że nagle wpadnie tu i będzie się ukrywać przed tym świrem. Na próżno, nie zjawiła się. Po opuszczeniu lokalu udaliśmy się do rodzinnego domu Marinette i Natalie. Zapukałem do drzwi. Chwile później drzwi się otworzyły i ujrzałem... ją, moją śliczną księżniczkę. Z wrażenia zapomniałem jak się mówi.
- Tak? O co chodzi?-
- Natalie, jak dobrze Cię widzieć. Całą noc Cię szukaliśmy-
- Szukaliście mnie? W jakim celu? My się w ogóle znamy?-
- Nat, nie zgrywaj się. Znamy się już bardzo długo-
- Pamiętałabym Was a szczególnie ciebie bym pamiętała, ale tak nie jest. W jakim celu mnie szukaliście?-
- Nat ...-
- Skarbie o co im chodzi?-
W tym momencie pojawił się ON. Zagotował się we mnie i już miałem mu rozkwasić nos gdy Sam chwycił mnie za ramię, pożegnał ich i pociągnął za sobą. Przez długi czas szliśmy w milczeniu, jednak nie wytrzymałem dłużej tej ciszy.
- Ona Nas nie pamięta. Nie wie kim jesteśmy. Nie wie kim JA jestem-
- No cóż. Może zapytajmy Cas'a czy coś wie albo Trixtera-
- To pewnie jego sprawka. Chce się ponabijać albo nam dokopać-
- Cas rusz tu ten anielski tyłek-
- Cas? Natalie zap...-
- Natalie zapomniała kim wy jesteście, ale wy pamiętacie. Może Gabriel coś wie w tej sprawie...-
- Wybaczcie, ale tym razem to nie ja i tak wiem co się stało-
- Jakoś nie chce mi się wierzyć, że to nie twoja sprawka-
- Dean gdybym to był ja, wybrałbym ciekawszy sposób żeby podręczyć ciebie lub Sam'a. Przede wszystkim nie skrzywdziłbym w tak okrutny sposób Natalie-
- Jasne pewnie byś zapętlił jakiś jeden dzień i byś kogoś z nas na różne sposoby zabijał albo byś pozwolił Natalie patrzeć jak ja w kółko umieram-
- Nie skrzywdziłbym jej w żaden sposób. Nie mógłbym po tym jak dowiedziałem się co zrobił Max a tym bardziej, że jej obiecałem ochronę przed aniołami. Jednak zawiodłem...-
- Zatem powiedz o co tutaj chodzi i dlaczego Nat NAS nie poznaje!-
- Otóż Max jakimś sposobem sprawił, że Natalie nie pamięta swojego życia i zna tylko to co przekazał jej ten głupiec-
- Da się to odwrócić?-
- Niestety tego nie wiem-
- Ja chyba wiem...-
- Mów Cas, wszystko co wiesz-
- Gdy opiekowałem często Natalie ta oglądała różne bajki gdzie księżniczki były ratowane przez książęta-
- Jak?-
- Pocałunkiem-
- Niby jak to ma nam pomóc? Przecież nie jesteśmy w bajce-
- To nie był zwykły pocałunek tylko prawdziwej miłości a to znaczy, że tylko...-
- Tylko ja jej mogę pomóc, ale jak to mam zrobić po tym co się zdarzyło rano?-
- Zaproś ją gdzieś w ramach przeprosin-
Popatrzyłem na nich jak na idiotów i wróciłem do pokoju hotelowego.
Natalie
To co zdarzyło się rano było bardzo dziwne, ale z drugiej strony bardzo im współczułam, że poszukują jakiejś dziewczyny i pomylili się. Było widać w ich oczach smutek a najbardziej współczuję temu o zielonych oczach bo najwyraźniej tamta dziewczyna której szukali wiele musiała dla niego znaczyć. Z zamyślenia wyrwał mnie głos kasjerki, która pytała o formę płatności. Powiedziałam, że gotówką i dałam należną kwotę. Wracając do domu spotkałam właśnie zielonookiego. Podszedł do mnie i zapytał czy dam się zaprosić się na jakąś kawę w ramach przeprosin za sytuację z rana. Zgodziłam się i umówiliśmy się na wieczór. Zapakowałam rzeczy do bagażnika, wsiadałam na motor i odjechałam do domu. W progu stał już mój ukochany i czekał żeby zabrać ode mnie zakupy. Gdy zaparkowałam podszedł najpierw do mnie, pocałował mnie a następnie zabrał zakupy z bagażnika. Resztę dnia spędziłam z Max'em na oglądaniu, rozmowach i grach. Kiedy Maxi poszedł po napoje, napisałam do Al żeby mnie kryła i wszystko wyjaśnię później.
- Max idę z Al na miasto-
- Czyli nie dokończymy grać?-
- Wybacz skarbie. Następnym razem skończymy-
- W takim razie baw się dobrze-
Uśmiechnęłam się do niego, zabrałam skórzaną kurtkę, kluczyki , wsiadłam na motor i ruszyłam na umówione miejsce spotkania którym była przytulna kawiarnia położona w centrum miasta. Przed kawiarnią czekał niebieskooki. Przywitał się i przedstawił. W tym momencie uświadomiłam sobie, że gdzieś słyszałam to imię i nazwisko, ale nie miała pojęcia gdzie słyszałam ani dlaczego wydawało się znajome
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top