Rozdział 7

Co?! Od kiedy jestem nagrodą?

Pomógłbym, ale Nomu nadaną stoi i Toma-senpai mi zabronił. Patrzyłem na to wszysko z boku. Trochę się nudziłem to usiadłem na ławce obok i zaczołem się przyglądać walce. Ciekawe co robi Blondyn?

Blondyn

-Kso-deku, wypuście mnie stąd!- krzyknąłem
-Bakugo, nauczyciele zamkneli nas w szkole i powiedzieli że nie możemy wychodzić-odezwał się robot w okularach
Kso-Deku prawie cię miałem! Obyś wrócił tu jutro to sobie powalczymy.

Spojżałem przez okno zobaczyłem walkę, a obok na ławce siedział ten głupi Deku. Nie daruję mu tego tym razem nie uciekniesz! Rozwaliłem drzwi szkoły i pobiegłem w strone Deku. Wszyscy byli zajęci walką, więc miałem prostą drogę do kujona.

Deku

Zobaczyłem biegnącego w moją strone blondyna. Wkącu przestane się nudzić. Uśmiechnołem się po czym wstałem z ławki. Spojżałem na Nomu.

-Niewtrącaj się- powiedziałem

Blondyn był już przedemną.
-Już nie uciekniesz Deku-powiedział
-Kto tutaj ucieka?-oznajmiłem,-A teraz choć-dodałem
Obaj byliśmy gotowi do walki. Zaatakował pierwszy chciał złapać mnie za głowe, a potem zapetnie ogłuszyć, ale uniknołem ataku. Nie powiem blondyn jest dobry, trochę mnie zaciekawił. Zatrzymałem się i zadałem mu proste pytanie:
-Jak masz na imię? I czy my się znamy?
Jego twarz wydawła się jeszcze bardziej wkurzona.
-Nie rób sobie ze mnie jaj! Znamy się od przeczkola!-krzykną po czym musiałem uniknąć szeregu jego ataków. I w tej chwili mnie zatkało. Przypomniało mi się coś.
Pewne imię, a bardziej przezwisko które lubiłem.
-Z przeczkola...? K..Kacchan?
Na jego tworzy zobaczyłem lekki uśmiech, czyli że zgadłem?! Uśmiechnąłem się i zacziłem ładować swoją "moc".
-Kacchan, długo żeśmy się nie widzieli.-powiedziałem z miłym uśmiechem

Toma-senpai

Wszysko idzię zgodmie z moim planem. Powalczymy jeszcze trochę. Dawno się tak świetnie nie bawiłem! Uśmiechnołem się psychopatycznie.

Zauważyłem że Deku z kimś walczy, a przecież mu zabroniłem używać "mocy" na zewnątrz. A niech mu będzie teraz nie będę go zatrzymywał.
Chociaż mam jednego Nomu więcej do walki.
Po kilku minutach. Dołączył do bohaterów Endeavor. Zaodrazu straciłem humor. Moje Nomu były jeszcze szybciej wybijane. Nie lubie ognia. Szepnołem do Togi:
-Wiesz co masz robić
-Tak jest!-powiedziała po czym uśmiechnięta. Zaczełe rzucać nożami w All Mighta. A ja powiedziałem:
-All Mighto, czemu ten gościu cię wyręcza? Przecież jesteś numerem 1 wśród bohaterów.
Popatrzył na mnie, chyba go wkurzyłem. Uśmiechnołem się. Nagle Kurogiri pojawił się obok mnie. I powiedział:
-Mistrz karze nam wracać.
-Już teraz?
-Co z Deku?
-Zostawimy musi sobie przypomnieć obietnice, którą złożył mistrzowi.

Deku

Walczyłem z nim przez większość czasu. Kacchan jest niezły. Po kilku minutach zauważyłem ,że zaczynają się wycofywać. Nasi zamierzali to przegrać? Toga wskoczyła w "dziurę". Zamierzali mnie tu zostawić?
Nagle za mną pojawił się Toma-senpai.
-Wszysko jest zaplanowane niedługo wrócimy-szepną mi do ucha, po czym znikną.
Moja bransoletka przestała działać, a ja poczułem się ciężki, wszysko zaczeło robić się ciemne. Co się dzieje?

Obudziłem się. Tylko gdzie ja jestem? To nie jest mój pokój. Wstałem z łóżka, obok na ścianie wisiało lustro. Wyglądałem normalnie, tylko był jeden problem. Co ja mam na szyji?! Jakaś zmechanizowana obroża? Próbowałem ją zdjąc za pomocą "mocy", ale to się na niewiele zdało. Na ręce nie miałem bransoletki Kuro, musieli mi ją zabrać. I po co łamałem 3 zasadę?(unikaj wszystkich bohaterów). Ale ze mnje idiotka!
Podeszłem do metalowych drzwi których nie sposób było otworzyć. Wyjżałem przez okno, byłem na terenie szkoły.

Z nudów zajrzałem do szafy. Moją uwagę skupiłem na mundurku szkolnym, więc czystej ciekawości go przymierzyłem.
Spojrzałem w lustro. Czy ja się tak kiedyś ubierałem, wyglądałem ja dziecko. Nagle usłyszałem dźwięk kroków dwóch ludzi. Niewiedziałem co mam zrobić. Nagle metalowe drzwi zaczeły się otwierać. Może się uda. Szybko wybiegłem przez nie dokońca otwarte drzwi, ale zanim się obejżałem znowu byłem w barażach. Znowu te oklapnięte włosy?
-Midoriya myśkałeś że tak łatwo uciekniesz?-powiedział
-Ale mogłem chyba spróbować?- odpowiedziałem
-Pamiętarz tego gościa?-spytał się, po czym wskazał na All Mighta
-Nie i niechce, nie lubie gościa-odparłem
All Mighto miał idealny poker face. Bandaże zaczeły powoli puszczać i mokro włosy powiedział:
-Zdążyłeś zauważyć obrożę? Dzięki niej nie opuścisz ternu szkoły, a nawet gdyby ci się udało to cię znajdziemy. Zrozumiano?

Popatrzyłem na obrożę. To temu mi ją założyli. Popatrzyłem na czarno włosego i spytałem się:
-Co planujecie ze mną zrobić?
-To proste przywrócić pamięć. A teraz wybieraj idziesz ze mną, czy z nim.
Popatrzyłem na All Mighta, ze złością. Spojżałem na czarno włosego i powiedziałem:
-Idę z tobą
-Skoro tak to choć-odpowiedział, a All Mighto stał osłupiały.

Przechodziliśmy przez korytarz nad drzwiami pisały numery klas. Zatrzymaliśmy się przed klasą 1-A. Będzie mnie uczył? Otworzył drzwi, w raz usłyszałem zgrzyt ławek. Czarno włosy wszedł pierwszy i powiedział:
-Dzisiaj wraca do klasy stary uczeń, możesz wejść.
Usłyszsłem i powoli weszłem do klasy. Wszyscy zaczęli krzyczeć"Midoriya". Stanąłem i zaczołem rozglądać się po klasie, potem usłyszałem wkużony głos. Gdy go zobaczyłem zaodrazu powiedziałem z uśmiechem:
-Kacchan. Jesteśmy w tej samej klasie?
-Cicho kso-Deku.-odpowiedział
Po czym oberwałem bandażem. Oczy świeciły mu się na czerwono. Bohaterowie są straszni. Już wiem będę nazywał go Oczko.
-Midoriya siadaj w tamtej ławce- powiedział po czym wskazał mi ławkę. Powoli podeszłem do ławki, czułem wszyskich wzrok na sobie. Usiadłem. Ta szkoła jest tak samo straszna jak Toma-senpai. Co jeszcze mnie dzisiaj spotka?!


Wyszło trochę krócej niż
zawsze, ale licze że nikt się na mnie
n

ie obraźi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top