33
Rhysand
Nie mogłem uwierzyć w to, że mieliśmy pieprzyć się na oczach naszej pięknej Aurory.
- Na kolana, niewolniku. Masz mi obciągnąć.
Kiedy Spyder zwracał się do mnie w ten sposób, czułem niewysłowioną rozkosz. Mimo, iż zwracał się do mnie niemal lekceważąco, jego zielone oczy mówiły mi wszystko. Kochał mnie i to dla mnie był taki dominujący, wręcz bezczelny. Lubiłem tę stronę Spydera. Świetnie uzupełniała się z tym, że po wyczerpującej zabawie za każdym razem był dla mnie czuły.
Padłem na kolana przed moim arabskim kochankiem i westchnąłem cicho.
- Ręce za plecy. Nie waż się ich stamtąd ruszyć. Inaczej czeka cię kara.
Na końcu języka miałem, że kara wcale nie byłaby taka zła i z chęcią bym ją przyjął, ale to był dopiero początek sesji, a ja nie chciałem wykładać naraz wszystkich kart.
Posłusznie wykręciłem ręce za plecy i chwyciłem nadgarstek lewej ręki prawą dłonią. Spyder położył rękę na mojej głowie, wplatając mi palce we włosy. Pociągnął mnie do siebie, zbliżając mnie do swojego penisa w erekcji.
Zerknąłem na niego, ale moją uwagę bardziej przyciągała Aurora.
Dziewczyna siedziała przykuta do krzesła. Miała w ustach knebel, w którym wyglądała rozkosznie. Moja dominująca strona, która zazwyczaj siedziała cicho, wołała teraz o chęć wybatożenia Aurory. Miałem ochotę przykuć ją do łóżka i wychłostać tak, aby osiągnęła kilka orgazmów pod rząd z pomocą pejcza.
Wibrator, który działał w jej cipce, nie pozwalał jej skupić się na niczym innym, jak na przyjemności. Spyder wiedział, co robił. Byłem szczerze zaskoczony, gdy udało mu się namówić Aurorę do tego, aby mu uległa. Myślałem, że wysyłając go wczoraj do sypialni Aurory, wróci stamtąd szybciej, niż tam poszedł. Spodziewałem się, że moja księżniczka odeśle go z kwitkiem, ale Spyder spędził z nią całą noc. Może powinienem być z tego powodu zazdrosny, ale jednak wcale tego nie czułem.
Skupiając się w pełni na moim cudownym mężczyźnie, wziąłem w usta jego kutasa. Ssałem go, lizałem po całej długości i bawiłem się jego jądrami.
Widok wykrzywionej w ekstazie twarzy Spydera był dla mnie najpiękniejszą nagrodą. Dodatkowo to, jak Aurora wiła się na krześle, pokonana orgazmami spowodowanymi działającym w jej cipce wibratorem, były dla mnie czymś nieosiągalnie majestatycznym.
Nagle Spyder odsunął się ode mnie, co sprawiło, że jęknąłem z niezadowolenia. Chciałem doprowadzić go do spektakularnego orgazmu, ale znałem go na tyle, że wiedziałem, iż mi na to nie pozwoli.
- Na ławkę.
Och, tak.
Spyder nie kazał mi wejść na ławkę do klapsów od półtorej roku, kiedy to rozdzieliliśmy się w rozpaczy. Nie chciałem pamiętać tamtych dni, gdyż tamten okres był dla mnie wyjątkowo bolesny. Nie tylko dlatego, że siłą zostałem oddzielony od Spydera, ale również dlatego, że on dla mnie przeszedł przez piekło.
Podszedłem do specjalnej ławy znajdującej się przy zasłoniętym do połowie oknie. Przełożyłem się przez nią, rękami chwytając się boków mebla.
Mój tyłek był idealnie wystawiony do tego, aby Spyder mógł dawać mi klapsy. Pragnąłem dojść, ale Spyder nauczył mnie, jak powstrzymywać i przedłużać seksualną rozkosz.
- Myślisz, że zasłużyłeś na moją rękę, Rhysandzie? Czy sądzisz, że wystarczy ci tylko pejcz?
- Proszę o uderzenia twojej dłoni, panie.
- Byłeś grzecznym chłopcem? Moim posłusznym sabiunem?
Niegdyś określenie sabiun było dla mnie nieczytelne i nie przepadałem za nim, ale teraz kochałem je całym sobą. Wiele bym dał, abym mógł być nazywany w ten sposób do dnia mojej śmierci.
- Tak, panie. Zawsze będę ci posłuszny i lojalny. Wiesz, że cię kocham.
- Ach, sabiun - wychrypiał Spyder, wsuwając dwa palce pokryte lubrykantem w mój tyłek. Zacisnąłem zęby, kompletnie się tego nie spodziewając. Myślałem, że Spyder da mi kilka klapsów i wrócimy do łóżka, aby urządzić Aurorze przedstawienie, ale najwyraźniej on miał inne plany.
To właśnie w nim kochałem. Tą jego nieprzewidywalność.
- Panie...
- Podnieca cię to, że Aurora patrzy?
- Tak.
Wygiąłem plecy w łuk, czując mocniej jego palce w mojej tylnej dziurce.
Tęskniłem za jego penisem w moim tyłku. Dobry Boże, byłem uzależniony od Spydera. Moja miłość do niego była tak wielka, że nie sądziłem, iż kiedykolwiek poczuję się w ten sposób. Myślałem, że to były mity, iż ludzie mogli zakochiwać się tak mocno. Bez pamięci. Całkowicie się w tym zatracając.
Kiedy jego palce penetrowały mój tyłek, aby przygotować mnie na coś większego, moje myśli dryfowały do pierwszych dni spędzonych w tym pałacu. Wówczas było to moje więzienie, a Anwar był moim największym wrogiem. Myślałem, że to właśnie wtedy przeżywałem najgorsze katusze swojego życia, ale po ponad roku spędzonym w pałacu dotarło do mnie, że prawdziwe piekło miało dopiero się zacząć.
Poczułem w oczach łzy, wspominając chwilę, w której nasze życie legło w gruzach. Gdyby chodziło wyłącznie o nasz związek, przecierpiałbym to. Pewnie wypłakałbym sobie oczy, tęskniąc za bliskością człowieka, któremu oddałem swoje serce i duszę, ale przynajmniej miałbym świadomość tego, że Spyder był bezpieczny. Niestety, życie arabskich szejków nie było tak piękne, jak niektórym się wydawało. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze, gdy doszło do sądu ostatecznego wymierzonego we mnie. Gdyby nie pomoc Spydera, Anwara i Bishopa już nie byłoby mnie wśród żywych.
Zawdzięczałem im więc swoje życie, ale nie mogłem dłużej o tym teraz myśleć, gdyż po tym, jak Spyder wyjął mokre palce z mojego tyłka, przyłożył do mojej dziurki coś większego. Jęknąłem, pokornie przyjmując zabawkę w swoje wnętrze.
Dyszałem ciężko, zaciskając pośladki na korku analnym, który znalazł się głęboko we mnie. Spyder dał mi mocnego klapsa, wysyłając mnie w kosmos. Czułem, że znajdowałem się o krok od tak zwanego subspace, czyli podprzestrzeni, w którą wchodził uległy przy odpowiedniej stymulacji cielesnej, ale i umysłowej.
- Aurora znowu doszła. Czy ty też chciałbyś dojść, sabiun?
- Błagam, panie...
- Zaczekaj na mojego fiuta w twojej dupie, kochanie. Będziesz ściskał mnie tak mocno, że jestem ciekaw, kto z nas odleci pierwszy. Teraz na kolana.
Zsunąłem się z ławki na podłogę. Syknąłem, czując niewysłowioną rozkosz płynącą z uczucia zatyczki analnej tkwiącej w moim tyłku. Mój penis płakał o odrobinę uwagi. Chciałem dojść mocno, ale czułem, że Spyder celowo przedłużał moje "cierpienia", aby mój orgazm był nieziemski.
Padłem na czworaka, patrząc na Spydera, który z szafki nocnej wziął do ręki łańcuch smyczy. Przypiął mi ją do obroży.
- Ssij.
Mężczyzna podsunął mi dwa palce pod usta. Posłusznie wziąłem je między wargi i zacząłem z zapamiętaniem ssać.
- Widzisz, Auroro? Uległość wcale nie czyni Rhysanda mniej męskim bądź ludzkim. On tego potrzebuje, a ja to akceptuję. Jeżeli ty też postanowisz dać nam szansę, wyślę cię wysoko. Tam, gdzie nie był jeszcze nikt. Zrozumiesz, że tradycyjny seks nie jest najlepszym, co może spotkać człowieka. Och, ale ty wciąż jesteś dziewicą, więc co możesz o tym wiedzieć?
Spyder wytarł mokre od śliny palce o mój policzek. Pociągnął mnie za smycz, zmuszając mnie do tego, abym za nim kroczył. Prowadził mnie jak swojego psa.
Kiedy razem ze Spyderem zaczynaliśmy naszą relację w stylu BDSM, ustaliliśmy granice. Do dziś ich przestrzegaliśmy, choć niektóre punkty nagięliśmy, gdy zrozumieliśmy, że jesteśmy w stanie posunąć się dalej.
Mimo, iż trzymanie mnie na smyczy na początku skreśliłem, dziś nie wyobrażałem sobie bez tego życia. Gdy znajdowałem się bowiem na czworakach, a wokół mojej szyi zaciskała się obroża, czułem się wolny. Wiedziałem, że nade mną był ktoś, kto sprawował nade mną kontrolę i to było najpiękniejsze pod słońcem uczucie.
Niektórych granic jednak nie przekroczyliśmy. Zaliczały się do nich pissing, czyli oddawanie moczu na partnera, a także zabawa woskiem. Moje ciało było wrażliwe na wszelkie rany, czego dowodem była choćby blizna na moim policzku. Nie mogłem pozwolić na to, aby gorący wosk mnie zranił. Miałem wystarczająco dużo blizn i nie chciałem powiększać mojej kolekcji.
Spyder poklepał łóżko. Wstałem i ustawiłem się na nim na czworaka.
- Ręce do tyłu. Twoje kajdanki na ciebie czekają, książę.
Uśmiechnąłem się w poduszkę, słysząc to przezwisko, którym czasami zwracał się do mnie Spyder.
Zimna skóra kajdanek otuliła moje nadgarstki, więżąc je w cudownej niewoli. Mój tyłek był jeszcze bardziej wypięty, co Spyder wykorzystał, dając mi kilka mocnych klapsów. Zabawka w moim tyłku zdawała się wsunąć jeszcze głębiej.
Mój ukochany ustawił się za mną, przyciskając pierś do moich pleców. Zaczął wodzić penisem wokół mojej dziurki, w której wciąż tkwiła zabawka.
- Teraz wyjmę ci zatyczkę z dupy, kochanie. Znów posmakujesz mojego penisa. Pragniesz tego, prawda?
- Proszę, nie dręcz mnie dłużej!
Dostałem kolejnego klapsa, po którym z pewnością miał zostać mi ślad.
- Nie zapomniałeś o czymś, sabiun?
- Panie! Błagam, panie! Wsadź we mnie swojego cudownego penisa, bo dłużej tego nie zniosę!
- Och, jesteś taki grzeczny, kiedy ci na czymś zależy. Z chęcią jeszcze posłucham, jak błagasz o mojego kutasa, Rhysandzie.
- Mój panie, kocham cię ponad wszystko. Twój fiut jest moim zbawieniem.
Spyder zaśmiał się, poklepując mnie po plecach.
- Już, już. Wystarczy. Widzę, że płaczesz z pragnienia, sabiun. Zaraz ci ulżę w tej niedoli. Chcę, żebyś patrzył na Aurorę, gdy będę cię bezlitośnie pieprzył. Jesteś w stanie to zrobić?
Skinąłem głową.
- Tak, panie. Dla ciebie wszystko.
- Och, tym razem to też dla ciebie, skarbie. Jestem pewien, że twój orgazm będzie o wiele silniejszy, gdy będziesz mógł wzrokiem pieprzyć naszą księżniczkę, która przy okazji jest moją własnością. Podnieca cię to, że podpisałem na nią akt własności, mam rację?
- Boże...
- Powiedz!
- Tak! Podnieca mnie to, mój władco! Jesteś jej właścicielem! Jesteś też moim panem! Masz nas oboje we władaniu! Jesteśmy twoimi niewolnikami!
- Dobra odpowiedź. Teraz nagrodzę cię za to, że jesteś grzecznym chłopcem swojego właściciela.
Odwróciłem głowę, przypatrując się wijącej się w więzach Aurorze.
Dobry Boże, nigdy nie widziałem tak pięknej i nieskalanej młodej kobiety. Otaczające mnie i mojego ojca panie były mocno wymalowane i ubierały się tak, że ich ciuchy odkrywały więcej niż zakrywały. Gdy byłem nastoletnim chłopcem, podobało mi się, jak pracownice mojego taty obdarzały mnie czułością i łagodnie głaskały mnie po włosach czy po plecach. Uznawałem to za fakt, że podobałem im się. Później jednak okazało się, że one chciały w ten sposób przybliżyć się do mojego ojca. Najbardziej pożądanego kawalera w Nowym Jorku, a może nawet w całych Stanach.
Nigdy nie miałem dziewczyny, z tego względu, że wraz z ojcem baliśmy się, iż moja partnerka mogłaby nas oszukać. Świat pełen był zawistnych ludzi, którzy aby dojść do celu, byli w stanie zrobić to po trupach. Nie znosiłem materialistów, dla których liczyła się tylko kasa, dlatego porzuciłem nadzieje na to, że pewnego dnia poznam kobietę, która pozwoli mi zapomnieć o Spyderze.
Aurora była całkowitym przeciwieństwem kobiet, które spotkałem do tej pory. Była młoda, niewinna i kochająca. Została przez nas okrutnie zraniona. Odebrano jej ojca, dom i wolność. Na jej miejscu nie wybaczyłbym nam tego, co uczyniliśmy, ale jej kochające serduszko nie pozwalało jej się na nas gniewać.
Spyder wyrwał mnie z myśli, zaciskając zaciski na moich sutkach. Jęknąłem rozkosznie, czując bolesną falę, która otuliła moje ciało.
- Twoje sutki są takie wrażliwe, sabiun. Zawsze takie były, prawda?
Skinąłem głową, nie będąc w stanie powiedzieć nic więcej.
Poczułem, jak Spyder wyjmuje z mojego tyłka zatyczkę analną i zastępuje ją swoim penisem. Zapłakałem z miłości do niego, gdy wszedł we mnie mocno. Wsuwał się we mnie, pompował i wychodził, aby wbić się we mnie ponownie z jeszcze większą mocą.
Już po chwili znalazł się we mnie aż po same jądra. Ściskał w dłoni mojego penisa, ruszając ręką na całej jego długości. Pieprzył mnie tak, jak chciałem być pieprzony.
Boże, to był raj na ziemi.
Aurora po raz kolejny doszła. Jej pięknym ciałem wstrząsnął orgazm. Dziewczyna jęknęła przez knebel. Ślina spływała w kącikach jej ust na podbródek. To był tak dziki widok. Tak nieokrzesany.
Zrobiło mi się zimno, gdy Spyder wszedł we mnie najgłębiej, jak się dało. Wolną ręką pociągnął mnie za włosy, nie przestając pompować w ręce mojego penisa.
- Dojdź, Rhysand.
Moje zniewolone ciało osiągnęło orgazm w chwili, w której zażądał tego mój pan.
Spyder opadł bezradnie na moje plecy, przygniatając mnie do łóżka swoim ciałem. Jego kciuk okrążał czubeczek mojego kutasa, zbierając na palec spermę. Drżałem w konwulsjach jeszcze długi czas. Moje sutki były twarde i obolałe od zacisków. Wolałem, aby Spyder mi ich nie zdejmował, gdyż znałem ich działanie i wiedziałem, że te niepozorne zabaweczki sprawiały, że po zdjęciu sutki bolały bardziej. Dla takiego orgazmu byłem jednak w stanie trochę pocierpieć.
W końcu po części byłem masochistą, więc odrobina bólu zawsze była dla mnie kojąca.
- Myślisz, że możemy uwolnić naszą księżniczkę, sabiun? Aurora ma chyba dość orgazmów na dziś.
Skinąłem nieprzytomnie głową.
Pozwoliłem, aby Spyder ze mnie wyszedł. Zdjął zaciski z moich sutków i rozkuł skórzane kajdanki. Rozmasował mi nadgarstki, po czym ułożył mnie na boku na łóżku, z dala od plamy po mojej spermie. Otulił mnie kołdrą, po czym objąwszy dłonią mój policzek, złożył pełen miłości pocałunek na moich ustach.
- Kocham cię, Rhysand. Ale ty już to wiesz, prawda?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top