23

Aurora

Rozglądałam się wokół siebie, odnosząc wrażenie, że znalazłam się w sercu rozpusty.

Byłam tak zauroczona Bishopem i podenerwowana tym, co widziałam w limuzynie, że przez kilka pierwszych chwil spędzonych na jachcie znajdowałam się w swoim świecie. Gdy jednak usłyszałam wskazujące na jedno jęki, ocknęłam się, czego momentalnie pożałowałam. 

W największym pokoju arabscy szejkowie zabawiali się w najlepsze z pięknymi dziewczynami. Większość była w moim wieku, a część nawet młodsza. Wiele z nich było już całkowicie nagich, a część z nich miała na sobie seksowną bieliznę. Mężczyźni nie zwracali uwagi na pragnienia tych kobiet. Brali od nich to, czego sami chcieli.

- Kochanie, zostaniemy tu przez chwilę, a potem zabiorę cię na górny pokład.

Skinęłam głową na słowa Bishopa, gdyż czułam się niezdolna, aby cokolwiek powiedzieć. 

Na białej kanapie ze skóry siedział mężczyzna w wieku Bishopa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że okrakiem na mężczyźnie siedziała blondynka, która go ujeżdżała i jęczała przy tym głośno. Z kolei druga dziewczyna, piękna mulatka, klęczała na podłodze i zabawiała się pośladkami blondynki.

Dalej zauważyłam mężczyznę, który pieprzył młodą kobietę w usta, podczas gdy kolejny facet posuwał ją od tyłu. Dziewczyna znajdowała się na czworakach i marszczyła brwi, ale dzielnie przyjmowała to, co się z nią działo.

W części, gdzie podawano drinki, stało trzech mężczyzn, a obok nich było pięć ślicznych dziewczyn. Były elegancko umalowane, choć ich makijaż przypominał bardziej makijaż dziwki niż kobiety, która chciała luksusowo spędzić noc w towarzystwie dżentelmenów. One nie były tutaj po to, aby ładnie wyglądać i zabawiać szejków rozmową. Tu chodziło o ich ciała.

Młode dziewczyny klęczały na podłodze przed tym mężczyznami. Jedna z nich ssała penisa swojego pana na tę noc, z kolei kolejna całowała się ze swoją koleżanką. Mężczyźni obserwowali te dziewczyny z zainteresowaniem, jednak głównie skupiali się na rozmowie. Nie zajęli się dziewczynami nawet wtedy, gdy jedna z nich wsunęła drugiej palce do cipki.

Obserwowałam Anwara, który dopadł do najmłodszej z dziewczyn i położywszy dłoń na jej głowie, zmusił ją do tego, aby uklękła. Szatynka z wiankiem na głowie, który mógł symbolizować jej czystość i niewinność, padła rozkosznie na kolana i sięgnęła do rozporka spodni Anwara. Szejk, który był dla mnie tak troskliwy i czuły, bez emocji zaczął posuwać w usta szatynkę. Owinął sobie jej włosy wokół dłoni i szarpał tak, aby dziewczyna sprawiała mu jak najwięcej przyjemności. 

Bishop położył dłoń na dole moich pleców. Podprowadził mnie bliżej baru, ale wcale nie chciałam tam z nim iść. 

- Napijesz się czegoś, malutka?

Pokręciłam głową.

- Auroro, nic ci tu nie grozi. Wiem, jak to może wyglądać, ale tak się dzieje w tym świecie od lat.

- Co ty masz wspólnego z tym światem? 

Objęłam się rękami w pasie. Spojrzałam w oczy Bishopa, nie chcąc zwracać uwagi na to, co działo się wokół nas.

- Więcej, niż mogłabyś przypuszczać, skarbie. Teraz, proszę, napijmy się drinków, bo będziesz potrzebowała trochę alkoholu.

Bishop przemówił po arabsku do barmana, który posłusznie wypełnił jego polecenie i szybko postawił nam na blacie baru dwa drinki. Bishop wypił wszystko naraz, ale ja jedynie trzymałam palce zaciśnięte na szklance.

Mężczyzna objął szklankę, którą trzymałam i przytknął mi ją do ust. Spojrzał na mnie prosząco. Chciałam mu zaufać, ale to, co miałam przed oczami, kazało mi zastanowić się dwa razy, zanim mogłam oddać się w pełni w jego ręce. Wiedziałam bowiem, jak działał na mnie alkohol. Jego zbyt duże ilości sprawiały, że moja głowa stawała się ciężka i mówiłam rzeczy, których na trzeźwo nigdy bym nie powiedziała. Obawiałam się nie tylko tego, że zdradzę Bishopowi swoje najskrytsze fantazje związane z nim, ale przede wszystkim bałam się, że Bishop okaże się kłamcą i wykorzysta mnie tak, jak ci Arabowie wykorzystywali te biedne dziewczyny.

- Czy one są tu z własnej woli?

- Wypij, a wtedy ci odpowiem.

Posłałam mu pełne nienawiści spojrzenie. Bishop położył dłoń na moim karku, a drugą uniósł kieliszek z alkoholem wyżej. Wypiłam wszystko za jednym razem. Oczy zaszły mi łzami z powodu tak dużej ilości alkoholu wypitej naraz, ale czy nie tego chciał Bishop? Mojego całkowitego oddania i bezwzględnego posłuszeństwa?

Mój towarzysz odłożył kieliszek na blat baru, dając znać barmanowi, że może po nas sprzątnąć naczynia.

- Dlaczego kazałeś mi wypić alkohol? 

- Nie podoba ci się to, że tak tobą rządzę, mam rację? 

Odwróciłam się, chcąc wyjść z jachtu.

Może zachowywałam się irracjonalnie, gdyż wiedziałam, że gdybym tylko stąd wyszła, zapewne zostałabym przez kogoś dostrzeżona i zaciągnięta w ciemne miejsce, gdzie zgwałcono by mnie, ale w tej chwili za nic nie chciałam przebywać w tym miejscu, ani tym bardziej w towarzystwie Bishopa.

Nieszczęście chciało, aby w tej właśnie chciał jacht wyruszył na wody, tym samym więżąc mnie na pokładzie z niezaspokojonymi seksualnie mężczyznami, którzy gdyby nie obecność Bishopa, z pewnością sprowadziliby mnie na ziemię, gdzie potraktowaliby mnie jak jedną ze swoich dziwek.

- Kochanie, nie robię nic, co mogłoby ci zaszkodzić. Naprawdę jesteś na mnie aż tak zła tylko dlatego, że wmusiłem w ciebie alkohol? 

Bishop znalazł się za moimi plecami. Położył dłonie na moich przedramionach, a podbródek oparł o moje ramię. Jego leśny zapach znów owiał moje ciało i przyjemnie ukoił zmysły. Nie udało mu się jednak mnie uspokoić, gdyż znalazłam się w okrutnej scenerii, której wolałabym nigdy nie ujrzeć. 

- Anwar jest szefem tej imprezy, Auroro - wyznał Bishop, szepcząc mi do ucha tak, aby nikt nas nie usłyszał. - Arabowie tak właśnie się bawią, kochanie. Te dziewczyny są tu z własnej, nieprzymuszonej woli. Dostają grube pieniądze, pieprząc się z szejkami. Żadna z nich nie jest tu na wakacjach. Gdyby dzisiejszego wieczoru przyjęcie skupiało się na zwyczajnej orgii, nie wlałbym ci alkoholu do gardła, ale dziś wydarzy się tu coś brutalnego. Dlatego chcę, abyś była tak znieczulona, jak to tylko możliwe. 

Odwróciłam się do Bishopa. Powoli czułam działanie alkoholu. Byłam zamroczona i nogi uginały się pode mną w kolanach. Dlatego musiałam położyć dłonie na piersi mężczyzny. 

- Gdzie jest Rhysand? Chcę się z nim zobaczyć.

Bishop uniósł brwi, wyraźnie zdziwiony moją prośbą. 

- Nie zobaczysz go. Spyder się nim zajął. Ufam moim chłopcom i nie będę wtrącał się w ich życie.

Fuknęłam na Bishopa. Odwróciłam się, aby od niego odejść, jednak nagle wyrósł przede mną Anwar, który zapinał rozporek spodni.

- Jak się bawi nasza ukochana dziewczynka? Podoba ci się tu, Auroro?

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Bałam się, że gdy powiem Anwarowi prawdę, ten się na mnie zezłości i zrobi mi krzywdę. Z pewnością był w stanie mnie zranić, gdyż to, co działo się wokół mnie na jachcie, było tylko przedsmakiem życia bogatych arabskich szejków.

Bishop przyszedł mi z pomocą. Objął mnie w pasie i stanął obok, patrząc na Anwara.

- Urokliwe miejsce, przyjacielu. Wybrałeś już swoją ofiarę na dzisiaj?

Szejk uśmiechnął się kącikiem ust, potakując. 

- W rzeczy samej, Bishopie. To będzie krwawa uczta. Nie mogę się doczekać, aż nasza Aurora zobaczy, na czym polega moje życie.

Anwar uniósł palcami mój podbródek. Zbliżywszy się do mnie, złożył pocałunek na moim policzku. Odsunęłam się od niego gwałtownie, na co obaj mężczyźni zaczęli się śmiać. Alkohol robił swoje. Nie sądziłam, że po jednym drinku będzie mi się tak kręcić w głowie. Wciąż bezproblemowo pojmowałam, co działo się wokół, jednak obraz stał się zamazany, a moje nogi potwornie ciężkie.

Rhysand

Cztery lata temu

- Zabiorę cię dzisiaj w pewne miejsce, sabiun. Zaufasz mi, mój chłopczyku?

Minęły cztery dni, odkąd stałem się niewolnikiem arabskiego szejka i jego syna. Nie widziałem jeszcze samego szejka na własne oczy, ale wcale mi się do tego nie śpieszyło. Wystarczał mi w zupełności jego syn, Spyder, który stał się obiektem moich westchnień i seksualnych pragnień. 

Spyder wszedł do mojej małej celi, dzierżąc w rękach skórzane pasy ze sprzączkami, opaskę na oczy i bokserki. Ułożył rzeczy tuż obok mnie, po czym rozkuł mi nogi, abym mógł mieć namiastkę wolności.

Kiedy on był przy mnie, cały świat przestawał mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Nie pytałem Spydera o to, jakie były postępy w związku z okupem, na który czekał arabski szejk. Z jednej strony byłem sfrustrowany, że mój ojciec musiał się o mnie martwić, ale egoistyczna część mnie cieszyła się, że miałem w tej niewoli kogoś, kogo tak boleśnie pragnąłem. 

Mężczyzna uśmiechnął się do mnie czule, po czym powędrował wzrokiem w stronę mojego stojącego na baczność penisa. Zaśmiał się, ale nie zrobił tego w taki sposób, abym poczuł się upokorzony.

- Posłuchaj, Rhysand. Muszę cię skuć i zasłonić ci oczy na czas przejazdu samochodem w miejsce docelowe, dobrze? Obiecuję, że nie opuszczę cię ani na chwilę. Będę z tobą przez cały czas. 

- Nie zabijesz mnie?

Rozbawienie zniknęło z jego twarzy w jednej chwili.

Spyder padł przede mną na kolana. Byłem przykuty łańcuchami do haków znajdujących się na ścianie. Siedziałem na ciepłym kocu, który mój oprawca podarował mi na początku mojej niewoli w pałacu.

Brunet objął dłońmi moje policzki. Spojrzał mi głęboko w oczy. Jego czułość sprawiła, że poczułem łzy na policzkach, które Spyder ścierał swoimi kciukami.

- Dlaczego myślisz, że mógłbym cię zabić? Opiekuję się tobą. Dbam o ciebie. Chcę, żeby było ci ze mną dobrze. 

- Wiem, ale...

- Martwisz się. Masz do tego prawo, sabiun. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, co musisz czuć, będąc zdany na łaskę drugiego człowieka, który jest dla ciebie obcy. Możesz mieć o mnie okropne zdanie, ale mi i tak będzie na tobie zależało. Będę się tobą opiekował tak długo, jak pozwoli mi na to ojciec. Jeśli ma cię to uspokoić, zabieram cię na przyjęcie na jachcie. Będzie tam kilka niewolnic arabskich szejków. Mój ojciec chciał, abym zabrał tam ze sobą którąś z naszych kobiet z haremu, ale nie mógłbym być bez ciebie dłużej niż pięć minut. Dlatego chcę ci to wszystko pokazać, Rhysand.

Pozwoliłem, aby Spyder złożył pocałunek na moim czole. Jego usta pozostały tam dłużej, niż to konieczne.

- Zaufasz mi?

Skinąłem głową, czując gulę w gardle.

- Dobrze. W takim razie zdejmiemy ci te kajdany i zakuję cię w lepsze. Godne najznamienitszego niewolnika.

Spyder, zgodnie z obietnicą, zdjął mi kajdany, które krępowały moje nadgarstki do ściany. Mogłem w tej chwili spróbować uciec, ale jakaś nieracjonalna część mnie chciała tu zostać, aby pokazać mężczyźnie, że byłem doskonałym materiałem na jego niewolnika. Moja perwersyjna strona wzięła górę, dlatego gdy Spyder mnie rozkuł, uklęknąłem przed nim pokornie i oparłem dłonie wierzchem do góry na swoich udach, wyrażając w ten sposób całkowitą uległość. 

- Gdybyś tylko mógł siebie w tej chwili zobaczyć.

Uśmiechnąłem się nieśmiało i pozwoliłem Spyderowi zrobić ze mną to, co chciał.

Mężczyzna skuł mi nadgarstki skórzanymi kajdanami, które od środka wysadzane były miękkim, czarnym futerkiem. Podobne kajdany założył mi na kostki, krępując moje nogi. Wcześniej jednak nasunął mi na tyłek bokserki, które miały być moją jedyną ochroną na ten wieczór.

Kiedy byłem już skuty i lekko zasłonięty, Spyder wyjął z kieszeni knebel w kształcie kulki. Moje źrenice rozszerzyły się na widok tej zabawki, której kiedyś chciałem użyć w sypialni.

Otworzyłem usta, pozwalając Spyderowi na zakneblowanie mnie. Czułem się trochę dziwnie, ale nie było mi wstyd. Nie czułem się też uprzedmiotowiony, co było dla mnie ważne. 

- Zasłonię ci teraz oczy, sabiun. Mam nadzieję, że mi zaufasz. Dzisiejszy wieczór uzmysłowi ci, jak wiele dla mnie znaczysz. Wierzę, że to nie będzie nasze ostatnie wspólne wyjście. Kto wie? Może, gdy twój tatuś zapłaci za ciebie okup, pewnego dnia do mnie powrócisz? 

Jęknąłem przez knebel, który na szczęście stłumił mój rozkoszny dźwięk.

Spyder zawiązał mi na oczach opaskę, przez którą nawet gdybym chciał, nic bym nie zobaczył. 

Mężczyzna wziął mnie na ręce. Był ode mnie nieznacznie cięższy, dlatego zdziwiło mnie, z jaką łatwością mnie uniósł. Przytulił mnie mocno do siebie, mrucząc z rozkoszy. Gdybym mógł się uśmiechnąć, z pewnością to właśnie bym uczynił, ale knebel, który tkwił w moich ustach, uświadamiał mnie w tym, że byłem jego niewolnikiem. 

Jego sabiunem.

Poczułem na sobie powiew ciepłego powietrza. Miałem nadzieję, że niewiele osób zobaczy mnie w tak uwłaczającym ludzkiej godności stanie. Z jednej strony czułem wstyd, że arabski szejk, który był ojcem Spydera, mógł mnie zobaczyć skutego i bezbronnego, ale z drugiej strony świadomość całkowitej bezsilności była uzależniająca. Pragnąłem więcej. Chciałem zadowolić nie tylko Spydera, ale przede wszystkim siebie.

- Wsadzę cię do samochodu i wejdę tam zaraz za tobą, kochanie.

Mój penis drgnął, gdy Spyder zwrócił się do mnie w taki sposób. Poczułem przyjemne ciepło w mojej klatce piersiowej, które rozprzestrzeniało się na całe moje ciało. 

Ciało, które było uzależnione od mojego oprawcy.

Kiedy Spyder posadził mnie na skórzanym siedzeniu samochodu, sam wszedł za mną i położył dłoń na moim udzie. Pocałował mnie w policzek. Jęknąłem znów przez knebel, ale gdy usłyszałem obok siebie głosy innych mężczyzn, opuściłem bezradnie głowę i zawstydziłem się na amen. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top