22

Rhysand

Spyder wydmuchał dym z papierosa w powietrze, odchylając głowę w tył.

Mój arabski kochanek nigdy nie przestrzegał reguł związanych z ubieraniem się stosownie do okazji. Nieodłącznym elementem jako wizerunku niegrzecznego chłopca były skórzane spodnie lub spodnie z dziurami na kolanach, koszulki z krótkim rękawem lub bezrękawniki, ciężkie buty, a czasami smycz, którą dzierżył w dłoni, gdy prowadził mnie na niej przed pałac.

Wpatrywałem się w jego majestat, czekając na Anwara, który miał przyprowadzić do nas Aurorę i mojego ojca.

- Rhysand, odpłynąłeś? 

Otrząsnąłem się, widząc przed sobą dłoń Spydera. Gdy pstryknął palcami, odruchowo chciałem paść przed nim na kolana, jak mnie tego nauczył, ale powstrzymał mnie przed tym, kładąc dłoń na moim ramieniu.

- Kochanie, odkąd do mnie wróciłeś, jesteś rozkojarzony.

- Przepraszam. Wiesz, dawno nie byłem świadkiem śmierci człowieka. Zabójstwo ojca Aurory wywołało u mnie skraje emocje.

- Rozumiem - wyznał Spyder, kończąc palić papierosa. 

- Kiedyś wypalisz sobie płuca. Nie mogę pozwolić, abyś wciąż palił. 

- Wiem - zaśmiał się, lekko się krztusząc. Posłałem mu porozumiewawcze spojrzenie. - Rhysand, nie zrozum mnie źle. Mój ojciec toleruje narkotyki tylko na imprezach. Dziś pełno będzie dragów na jachcie. Nie będę nic brał, ale wiesz, że w przeszłości miałem problemy i przynajmniej papierosami odpłacam sobie to, że nie mogę niczego już brać. Sabiun, słuchasz mnie?

Uniosłem na niego wzrok, słysząc swoje przezwisko z początków naszej relacji.

- Tak, wybacz mi. Martwię się o Aurorę. Słyszałem jej jęki.

- Tak, ja też je słyszałem. Wiesz, czasami odnoszę wrażenie, że jestem dla ciebie niewystarczający, skoro nieustannie mówisz o Aurorze. Czy mam powód, aby czuć się niepewny, kochanie?

- Kocham cię, Spyder. Kocham cię najmocniej na świecie. Jesteś moim panem. Aurory nie kocham.

Spyder czuł, że coś było ze mną nie tak, dlatego zlitował się nade mną. Przytulił mnie i chwycił za tyłek, za co dałem mu żartobliwego kuksańca w ramię. Odsunął się ode mnie i posłał mi zbolałe spojrzenie, ale obaj wiedzieliśmy, że były to tylko żarty.

Mój dobry humor zniknął tak szybko, jak się pojawił, gdy w wejściu do pałacu ujrzałem Anwara, a także bosko wyglądającą Aurorę i mojego ojca.

Trzymali się za ręce, idąc boleśnie blisko siebie. Anwar tłumaczył coś Bishopowi, ale mój ojciec zdawał się przebywać w innym świecie. Odsunął kosmyk włosów, który zsunął się Aurorze na twarz, gładząc opuszkami palców jej policzek.

Spyder chwycił mnie za rękę i wprowadził do limuzyny, która na nas czekała. Usiadł ze mną na jednej z kanap, a po chwili na tej znajdującej się na przeciwko nas zasiedli Anwar, Aurora oraz Bishop.

Unikałem spojrzenia dziewczyny i taty. Pozwalałem, aby Spyder przejął nade mną opiekę. Położył dłoń na moim udzie, a ja oparłem policzek na jego nagim ramieniu. Poczułem wargi mężczyzny na czubku swojej głowy, gdzie mnie pocałował. Poczułem się podniecony i szczęśliwy, że po tak długiej rozłące znów byliśmy razem, ale obecność Aurory sprawiała, że w moim mózgu zachodziły jakieś niepokojące zmiany, których chciałem się pozbyć. 

- Synku, jesteś zadowolony, że znów jesteś ze Spyderem?

Posłałem ojcu pełne nienawiści spojrzenie.

Byłem złym synem. Tata, chcąc mojego dobra, rozstał się z Claire, której obecność w naszym rodzinnym domu działała mi na nerwy. Ojciec zawsze robił dla mnie wszystko, abym czuł się szczęśliwy, więc dlaczego ja nie potrafiłem odpłacić mu się tym samym i być dla niego dobrym synem? 

Skoro chciał Aurory, nic nie stało na przeszkodzie, aby z nią był. Aurora była w nim zakochana po uszy. Nie chciałem sobie wyobrażać, co wcześniej wyprawiali w jej pokoju. Miałem nadzieję, że Bishop nie odebrał jej dziewictwa, bo tego na pewno bym mu nie wybaczył.

- Tak, jestem zadowolony, tato.

- Wyglądasz, jakbyś czymś się martwił, Rhysand. 

Przeniosłem spojrzenie na Aurorę. Dziewczyna wpatrywała się w swoje kolana, a dłoń Bishopa spoczywała na jej udzie.

- Nic mi nie jest, tato.

Podkreśliłem wyraźnie ostatnie słowo, na co Bishop uniósł brwi w zdziwieniu. 

Znałem imprezy arabskie, dlatego wiedziałem, czego spodziewać się po dzisiejszym wieczorze.

Kiedy byłem jeszcze niewolnikiem Spydera, mój ukochany zabrał mnie na jacht swojego ojca, na którym przeżyłem szok. Domyślałem się, że te imprezy zakrapiane były alkoholem i dochodziło tam do wyuzdanego seksu, ale nie przypuszczałem, że na świecie mogły dziać się aż tak perwersyjne rzeczy.

Aurora nie miała okazji dowiedzieć się, na czym polegały przyjęcia szejków, ale dziś miała doskonałą sposobność, aby zobaczyć na własne oczy, czym zajmował się w czasie wolnym Anwar, a także jego przyjaciele.

To ja powinienem być z Aurorą i wszystko na spokojnie jej pokazać, aby uświadomić jej, że na przyjęciu nie mogła spotkać jej krzywda, ale zamiast mnie, miał zająć się tym mój ojciec.

Bishop nachylił się nad Aurorą i wyszeptał jej coś do ucha. Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało i skinęła lekko głową. Doprowadzało mnie to do furii. Chciałem kazać Anwarowi zatrzymać samochód i wyjść z niego na środku ulicy. 

Byłem szczerze zaskoczony zaufaniem, jakim Bishop darzył Aurorę. Gdyby chodziło o mnie, związałbym ją, zanim weszlibyśmy do samochodu. Zasłoniłbym jej także oczy, aby nie mogła zobaczyć ulic, po których jechaliśmy, aby nie przyszła jej na myśl ewentualna ucieczka w przyszłości. Samochód, którym jechaliśmy, miał przyciemniane szyby, ale Aurora w każdej chwili mogła spróbować uciec. Zdawała się jednak być tak pochłonięta Bishopem, że o ucieczce pewnie nawet nie fantazjowała.

- Kochanie, zaraz wsadzę ci rękę w spodnie, jeśli nie przestaniesz pożerać tej dziewczyny wzrokiem. 

Oddech Spydera owiał moją szyję. Jęknąłem cicho, ale wystarczająco głośno, aby inni mnie usłyszeli.

Nauczyłem się być ślepo posłusznym Spyderowi, gdyż wymagał tego ode mnie, gdy byłem jego seksualną zabawką. Dlatego gdy zgodnie z obietnicą, wsunął mi dłoń w bokserki, nie zaprotestowałem. Odchyliłem jedynie głowę w tył i jęknąłem, gdy zaczął pieścić koronę mojego penisa.

Spojrzałem bezwstydnie na Aurorę i na swojego ojca, który nie odwrócił wzroku. Tata kiedyś nakrył mnie na perwersyjnym seksie ze Spyderem, ale nigdy nie przyglądał się naszym zabawom celowo.

Kiedy byłem już blisko dojścia, Spyder wyjął dłoń z moich bokserek, zostawiając mnie niezaspokojonym. 

- To za karę - wyjaśnił, gładząc mnie po podbródku. - Następnym razem skup się w pełni na mnie, kochanie, inaczej założę ci pas cnoty i nie będziesz mógł się masturbować.

Byłem tak pochłonięty niedoszłym spełnieniem i wpatrywaniem się w Aurorę, że nie zauważyłem, kiedy dojechaliśmy na miejsce.

Anwar wyszedł z limuzyny jako pierwszy, torując nam drogę na piękny, dwupoziomowy jacht. Bishop z Aurorą szli tuż za nim. Dziewczyna wsunęła rękę pod ramię Bishopa, przytulając się do niego bokiem ciała. Zazgrzytałem zębami ze złości, ale gdy tylko Spyder uszczypnął mnie w pośladek, moje zmartwienia o Aurorę odeszły w zapomnienie.

- Czekaliśmy na siebie niemal pięćset dni, Rhysand - zauważył Spyder, zatrzymując się przed wejściem na jacht ojca. Chwycił mnie za rękę i czule potarł kciukiem jej wierzch. - Nie patrz na Aurorę tak, jakbyś chciał przykuć ją do łóżka i wypieprzyć. Daj tej dziewczynie wybór. Jeśli jej na tobie zależy, fascynacja Bishopem szybko jej minie, a wtedy będzie błagać cię o to, abyś z nią był. Musisz zrozumieć, że Aurora czuje się zagubiona i potrzebuje wsparcia. Straciła wszystko, a twój ojciec jest idealny, aby ją wesprzeć. Starszy, silniejszy i łagodny. Dziewczyny takich lubią. 

Spojrzałem na jacht, na którym dostrzegłem półnagie kobiety. Prawdziwa orgia miała rozpocząć się dopiero po wypłynięciu na wody.

- Jesteś tu dla siebie, więc skup się na sobie. Cierpiałeś, kiedy nie było mnie przy tobie, więc ciesz się tym, co mamy. Twój tata zajmie się Aurorą, a tobą zajmę się ja.

Spyder zmiażdżył moje usta w gorącym pocałunku. Wsunął palec pod moją obrożę i zamruczał.

- Kocham cię - wyszeptałem między pocałunkami. - Zawsze będę cię kochał.

- Wiem - odrzekł, uśmiechając się przy moich wargach. - Pan i niewolnik. Na zawsze razem.

Mężczyzna chwycił mnie za rękę i z dumą zaprowadził mnie na pokład.

Sięgnąłem pamięcią do naszej pierwszej wspólnej imprezy na jachcie. Wówczas Spyder wprowadził mnie na pokład w samych bokserkach. Szedłem obok jego nogi na czworakach, mając na szyi obrożę z dopiętą do niej smyczą. Byłem zawstydzony, ale do bólu podniecony. Spyder przez cały czas trwania przyjęcia był przy mnie. Całował mnie, delikatnie pieścił i nie pozwolił nikomu się ze mnie naśmiewać. Odganiał tych, którzy chcieli z nim pomówić. Dbał o mnie jak o swoje ulubione zwierzątko, którym przecież byłem. 

Czasy się zmieniły i mimo, że nie wchodziłem na pokład jak niewolnik, wciąż nim dla Spydera byłem. Nie czułem się jednak z tego powodu mniej wartościowy. Spyder nigdy nie pozwolił mi odczuć, że moje zachowanie było na miarę męskiej dziwki. Przekraczał moje granice, wyzwalając we mnie najróżniejsze, często skrajne emocje, ale nigdy nie opuścił mnie na krok, gdy go potrzebowałem.

Wchodząc na pokład jachtu, ujrzałem mającą miejsce na poziomie sypialnianym orgię. W dużym salonie znajdowało się pięciu szejków oraz osiem kobiet. Wszystkie zajmowały się swoimi właścicielami. Były nagie i piękne, ale żadnej z nich nie pożądałem tak, jak Aurory.

Spyder nie marnował czasu. Ściskając mocniej moją dłoń, zaprowadził mnie w głąb korytarza, aż w końcu dotarliśmy do pokoju, w którym po raz ostatni byłem dwa lata temu.

Kiedy zatrzymaliśmy się przed drzwiami, Spyder odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie pytająco. Moja erekcja wypychała przód moich spodni, więc moje ciało odpowiedziało samo za siebie.

- Muszę wiedzieć, czy chcesz tam wejść. Wiesz, co się stanie, gdy znajdziemy się w środku.

- Wiem - potwierdziłem, kiwając głową. 

- Rhysand, spójrz na mnie.

Odwrócił moją głowę do siebie. Zostawił swoją dłoń na moim policzku. 

- Nikt tam nie wejdzie na czas sesji. Wszystko, co się tam wydarzy, zostanie między nami. Nigdy nikt się o tym nie dowie, tak?

- Nikomu bym tego nie zdradził, panie. Ty jesteś dla mnie najważniejszy.

Spyder uśmiechnął się z uczuciem. 

- Wiem, sabiun. Po prostu chcę, abyś był świadomy i zgodził się tam wejść z własnej woli.

Przycisnąłem wargi do jego ust, składając na nich pełen miłości pocałunek.

- Za tobą pójdą na koniec świata, jakkolwiek żałośnie to brzmi.

Obaj zaczęliśmy się śmiać. Spyder oparł czoło na moim ramieniu i wsunął dłoń w moje spodnie, ściskając mój pośladek.

 - To wcale nie jest żałosne, kochanie. To najpiękniejsze, co ktokolwiek mógł mi podarować.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top