16
Rhysand
Kiedy tylko Spyder zaprowadził mnie do swojego pokoju, z wdzięczności padłem na kolana.
Mój pan, mój piękny mężczyzna, którego kochałem nad życie, zamknął za nami drzwi. Przysunął do mnie krzesło, na którym usiadł. Rozchylił nogi tak, abym znajdował się między nimi. Gdy uniosłem wzrok, na linii swojej twarzy ujrzałem wypychającą spodenki erekcję bruneta.
Spyder chwycił w dłoń moją szczękę. Uniósł moją głowę tak, aby mógł patrzeć mi w oczy. Był bajecznie piękny. Wręcz nierzeczywisty.
- Gdybym mógł, wsadziłbym ci kutasa w tyłek, ale dawno nic tam nie miałeś, co? Chyba, że coś tam sobie wsadzałeś?
Na wspomnienie o tym, że po powrocie z Emiratów do Nowego Jorku kupiłem sobie kilka zabawek, moje policzki pokryły się rumieńcem.
- Powiedz, co sobie wsadzałeś.
Spyder odczytywał mnie bez problemu. Znał moje słabości. Kochał mnie takim, jakim byłem i za to byłem mu wdzięczny.
- Kupiłem zestaw korków analnych, panie. I pierścień erekcyjny.
Na jego twarzy pojawił się krzywy, niemal zwycięski uśmieszek.
- Myślałeś o moim fiucie, wsadzając w siebie korki?
- Tak. Za każdym razem.
Brunet wstał, po czym podszedł do swojej szafki nocnej. Wyciągnął z niej smycz, na widok której jęknąłem. Mój penis był już boleśnie twardy, ale wiedziałem, że każdy mój orgazm należał do mojego pana i tylko on mógł o nich decydować.
Załkałem z ulgi, gdy zająwszy miejsce na krześle, Spyder przypiął smycz do mojej obroży. W moich oczach zalśniły łzy tęsknoty i spełnienia.
Ktoś patrzący na nas z boku mógłby pomyśleć, że obaj byliśmy niezdrowi na psychice. Pociągały nas rzeczy, które większość ludzi uważała za zboczenie. Niektóre pary czasami bawiły się w dominację i uległość, ale niewielu ludzi decydowało się żyć w takich układach na stałe. Z czasem uległy partner zaczynał się buntować i pokazywać swoje niezadowolenie, ale wielu odnajdywało ukojenie w dominującej ręce partnera. Niektórzy potrzebowali twardej ręki nad sobą, a ja byłem jedną z tych osób. Dlatego półtorej roku bez Spydera, który nie tylko był moim kochankiem, ale również moim właścicielem, było dla mnie porównywalne z piekłem. Gdyby nie wspomnienia o naszych upojnych, perwersyjnych nocach, prawdopodobnie odebrałbym sobie życie.
Byłem uzależniony od syna arabskiego szejka. Spyder również był ode mnie na swój sposób uzależniony. Wbrew pozorom i opowieściom krążącym o dominujących i uległych, nie tylko uległa strona cierpiała po rozstaniu. Pan również tęsknił za swoim uległym, dlatego związki między dominującym i uległym były tak silne. Często silniejsze niż relacje opierające się na zwyczajnym, bezbarwnym codziennym życiu.
Patrzyłem w zielone oczy Spydera, chłonąc jego piękno. Nie sądziłem, że po jego stracie będę aż tak tęsknił. Cierpiałem katusze, gdy zostaliśmy od siebie siłą oderwani, ale tym razem nie miałem zamiaru pozwolić mu odejść.
- Kochasz mnie, prawda?
Mój głos zadrżał, gdy zadawałem te pytanie. Musiałem jednak je zadać, gdyż ta potrzeba zżerała mnie od środka.
Spyder objął dłońmi moją twarz. Jego oddech muskał moje wargi.
- Skąd przyszło ci do głowy, że mógłbym cię nie kochać?
- Po prostu... Przepraszam. Czuję się zagubiony.
- Chodzi o Aurorę, mam rację?
- Po części, panie - wyznałem, automatycznie nazywając go w taki sposób. Czułem się z nim ściślej związany, gdy odnosiłem się do niego z takim szacunkiem. Jak na uległego przystało.
- Zależy ci na niej i boisz się, że twoje uczucie do Aurory sprawi, że przestanę cię kochać. Powiedz mi, że się mylę.
- Nigdy się nie mylisz. Dokładnie o to chodzi, choć wiem, że nigdy nie pokocham Aurory tak, jak kocham ciebie. Lubię dominować nad kobietami, ale w przypadku mężczyzn, jestem uległy. Konkretnie, w przypadku jednego mężczyzny, którego kocham nad życie. Panie, wiem, że zabrzmię okrutnie, ale wolałbym, aby Aurory tutaj nie było.
- Bo wtedy twoje serce nie musiałoby być rozerwane na pół.
To nie było pytanie, dlatego nie odpowiedziałem.
Spyder wstał z krzesła i ciągnąc mnie za smycz, zmusił mnie, abym również stanął. Byłem tak pochłonięty jego majestatem, że dopiero teraz rozejrzałem się po pokoju, w którym odkrywaliśmy swoje seksualne dewiacje i wspólnie je eksplorowaliśmy.
- Za chwilę wprowadzę cię w podprzestrzeń, Rhysand. Chciałbym, abyś wyraził na to zgodę. Wiesz, jak silne uczucia mogą towarzyszyć sesji. Nie chciałbym, abyś poczuł się wykorzystany.
- Oczywiście. Proszę, zrób ze mną, co zechcesz. Czekałem na to ponad pięćset dni.
Brunet posłał mi swój zabójczy uśmiech, a gdy pstryknął palcami, padłem przed nim na kolana niczym posłuszny niewolnik.
- Podejdź na czworaka do huśtawki.
Nie sądziłem, że Spyder postanowi użyć huśtawki erotycznej jako pierwszej zabawki po tak długiej rozłące, ale cieszyłem się. Spodziewałem się, że w późniejszym czasie sesji mój kochanek mnie wypieprzy, co było moim życzeniem. Nie śmiałem go jednak o to prosić. Spyder, jako mój pan, doskonale wiedział, czego potrzebowałem, dlatego zdawałem się na jego doświadczenie. Ufałem mu bezgranicznie. Gdyby zaszła potrzeba, żyłbym w jego piwnicy jako jego prywatna seksualna zabawka, ale wiedziałem, że nigdy nie potraktowałby mnie jak przedmiotu. Spyder mnie kochał, a ja kochałem jego. Dynamika między nami była oparta na silnych przekonaniach i chciałem ją eksplorować każdego dnia mojego życia.
- Podnieś się.
Spyder pociągnął mnie za smycz. Wstałem na nogi i z rozkoszą spojrzałem na przymocowaną do haków na suficie huśtawkę.
- Wiesz, jak na niej usiąść, więc to zrób. Wcześniej jednak rozbierz się do naga.
- Tak, panie.
Mężczyzna, nie puszczając mojej smyczy, obserwował mnie niczym ofiarę, gdy się rozbierałem. Jako posłuszny uległy, powinienem był spuścić wzrok, ale nie byłem w stanie nie patrzeć w te zielone bajeczne oczy, po tak długiej rozłące.
Kiedy byłem już nagi, Spyder uśmiechnął się kącikiem ust na widok mojego wzwiedzionego w erekcji penisa. Klepnął mnie w niego i wskazał huśtawkę.
Spyder puścił smycz, a ta zwisała na mojej piersi. Metal chłodził moje rozgrzane, oczekujące pieszczot ciało.
Brunet założył mi na nogi skórzane rzemienie. Zatrzymał je w połowie moich ud. Ręce uniosłem w górę i pozwoliłem, aby Spyder skuł mi je kajdanami tak, żebym nie mógł ich opuścić. Moje nogi również skuł tak, abym miał je rozkraczone. Mój penis sterczał w górę, czubeczkiem dotykając mojego brzucha.
- Zasłoniłbym ci oczy, aby wzmocnić twoje doznania, ale zbyt mocno tęskniłem za twoim uległym spojrzeniem, aby odebrać sobie przyjemność obserwowania ciebie, gdy będziesz dochodził z moim imieniem na ustach.
Mężczyzna wstał i pociągając za specjalny uchwyt, uniósł huśtawkę w górę.
Huśtałem się w przód i w tył, zdany na łaskę mojego arabskiego kochanka.
Spyder uklęknął przede mną i chwyciwszy w dłoń mojego penisa, ścisnął go mocno.
- Ssij.
Podsunął mi pod usta dwa palce, które ochoczo wziąłem w usta i zacząłem ssać tak, jakby zależało od tego moje życie. W tym czasie Spyder ściskał mojego kutasa i jądra. Śliniłem się po twarzy i jęczałem bezwstydnie, niczym męska dziwka.
Jego dziwka.
Kiedy palce bruneta były już nawilżone, wyjął mi je z ust i wsunął mi dwa palce w tyłek. Syknąłem, ale szybko się odprężyłem, pozwalając, aby wsunął mi palce głębiej. Kołysałem się na huśtawce, poddając się palcom mojego pana.
Poczułem na swoim penisie wargi Spydera. Otoczył nimi moją koronę, a ja jęknąłem, odchylając głowę w tył.
- Tak, panie!
Spyder ssał mnie mocno, wpychając mi palce w dupę. Gdybym mógł, wsunąłbym się głębiej w jego gardło, ale przez tą przeklętą huśtawkę, która ze mną nie współpracowała, nie mogłem zrobić absolutnie nic. Byłem zdany na łaskę mojego pana i choć cieszyłem się z tego powodu, jednocześnie przeżywałem katusze, gdyż pragnąłem dojść szybko i mocno. Tak, aby moje ciało przypomniało sobie, do kogo należało.
Kiedy byłem już cholernie blisko orgazmu, Spyder odsunął się ode mnie brutalnie. Byłem rozochocony i spocony, tak blisko dojścia.
- Panie...
- Nie powinienem pozwolić ci się odzywać, ale tęskniłem za twoim głosem, sabiun.
W moich oczach uzbierały się łzy wzruszenia, gdy Spyder nazwał mnie tym słowem.
Sabiun w języku arabskim oznaczało chłopca. Małego, bezbronnego chłopca, zdanego na łaskę drugiego człowieka. Takim słowem Spyder zwracał się do mnie na początku mojej niewoli w arabskim świecie. Wówczas walczyłem z samym sobą, nie potrafiąc pogodzić się z tym, że zakochałem się w mężczyźnie.
Spyder uwolnił mnie z huśtawki i wziąwszy na ręce moje ciało, zaniósł mnie do łóżka. Rzucił mnie na nie brutalnie, po czym usiadłszy na jego brzegu, wciągnął mnie na swoje kolana tak, abym miał wypięty w jego stronę tyłek. Bez przygotowania mnie na kolejny ruch, zaczął uderzać naprzemiennie moje pośladki. Szybko się czerwieniły, ale ten ból był rozkoszny. Mieszkał się z przyjemnością. Mój kutas, który został ściśnięty między moim brzuchem a nogami Spydera, płakał o litość, ale podczas "niewoli" w pałacu szejka nauczyłem się, że długo odwlekana przyjemność była o wiele bardziej rozkoszna niż ta, której doznawaliśmy szybko.
- Teraz wsadzę ci do tyłka korek.
Mężczyzna posmarował moją tylną dziurkę lubrykantem i jednym ruchem wepchnął we mnie korek, który składał się z trzech połączonych ze sobą kulek. Najmniejsza z nich weszła najgłębiej.
Zacisnąłem pośladki, chcąc mocniej poczuć działanie zatyczki. Jęknąłem głośno.
Spyder zrzucił mnie z łóżka, ale chwycił mnie w ostatniej chwili, zanim uderzyłem o podłogę. Nigdy bowiem nie pozwoliłby, aby stała mi się krzywda. Ufał mi, a ja ufałem jemu.
- Klękaj i mnie ssij.
Kiedy Spyder ściągnął spodenki i moim oczom ukazał się jego naznaczony kolczykiem penis, zacząłem ślinić się, niczym na widok pysznego jedzenia.
Położyłem ręce na tylnej części jego ud i przyssałem się do jego kutasa. Wsunąłem go sobie głęboko w gardło. Był we mnie tak głęboko, że nosem muskałem jego podbrzusze.
Brunet wplótł palce w moje włosy, kierując moją głową jak zabawką do masturbacji. Tym właśnie w tej chwili dla niego byłem.
- Popatrz na mnie. Chcę widzieć twoje oddanie, gdy ssiesz mi pałę.
Jego perwersyjne słowa nakręciły mnie do działania. Uniosłem więc wzrok i spojrzałem w jego boskie zielone oczy.
Spyder odsunął mnie od swojego napęczniałego fiuta, ale przerwa nie trwała długo. Szybkim ruchem bowiem chwycił mnie za ramię i zaciągnął na łóżko tak, abym był wypięty do niego tyłkiem. Na moich nadgarstkach zacisnęły się skórzane kajdany. Spyder wykręcił mi ręce za plecy, więc nie miałem możliwości podpierania się na nich. Oparłem więc policzek o aksamitną pościel i czekałem na to, na co oczekiwałem tak cholernie długo.
Mężczyzna wyjął mi korek z tyłka szybkim ruchem. Pustka po noszeniu zatyczki została jednak szybko zastąpiona.
Krzyknąłem, gdy duży penis Spydera wsunął się między moje pośladki. Dostałem mocnego klapsa, który na chwilę uśpił moją czujność i tym samym pozwolił mojemu panu wsunąć się głębiej.
Spyder objął mnie jedną ręką za szyję, na której nosiłem obrożę, którą podarował mi on. Drugą ręką objął mnie w pasie, aby zapewnić sobie bliskość.
Pieprzył mnie tak cudownie, że aż zapłakałem z tęsknoty. Miałem wrażenie, że śnię. Noce, podczas których płakałem w ramionach Bishopa i mówiłem ojcu, jak tęskniłem za moim arabskim kochankiem, były już tylko odległym wspomnieniem. Mimo tego, że obawiałem się reakcji ojca na wieść o tym, że byłem biseksualny, on o dziwo przyjął to łagodnie. Wspierał mnie i kochał, jednak z powodu zagrożenia, nie mógł pozwolić mi na powrót do Emiratów. Dlatego cierpiałem, ale to był koniec mojej agonii.
Mój pan wsuwał się we mnie płynnie. Zsunął dłoń z mojej piersi na mego penisa i ściskał go pulsacyjnie. Czubek zatkał palcem wskazującym, kontrolując tym sposobem mój orgazm.
Czułem zbliżające się spełnienie. Krzyknąłem z rozkoszy, gdy Spyder zaczął pulsować w mojej dupie. Klepnął mnie w penisa, a wtedy dłużej nie mogłem powstrzymywać orgazmu.
Opadłem bezwładnie na łóżko, mocząc brzuch w swojej spermie, którą naznaczyłem łóżko. Spyder doszedł we mnie, ruszając się jeszcze chwilę po naszym apogeum.
- Jesteś mój - wychrypiał mi do ucha, wciąż pozostając w moim tyłku.
- Jestem twój.
- Jesteś moją dziwką, Rhysand. Moim kochankiem.
- Chciałbym być dla ciebie wszystkim, czym mogę być.
Byłem rozmarzony, ale nie wstydziłem się swoich słów. Były one szczerą prawdą.
- Myślisz, że chciałbyś kiedyś zostać moim mężem?
Spyder odwrócił mnie na plecy. Wyszedł ze mnie płynnie. Spojrzał mi w oczy, uśmiechając się z nadzieją.
- Panie, ja...
- Wiem, kochanie. Najpierw zajmiemy się Aurorą, a potem skupimy się na tym, co nam brutalnie odebrano.
Spyder położył się za moimi plecami, nie rozkuwając mi jednak rąk. Przyciągnął mnie blisko siebie tak, że jego zmęczony penis wpasował się w rowek między moimi pośladkami. Zamknąłem oczy i nie mogąc powstrzymać uśmiechu, zaśmiałem się radośnie.
Odnajdowałem w niewoli spokój i co najważniejsze - odnalazłem w niej miłość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top