Rozdział 47- Łzy

Witam w kolejnym rozdziale. Życzę Miłego Czytania ^^




Sea

Od tamtego dnia, Naito nie odzywał się do mnie. Ani ja do niego.

Nie miałem w ogóle kontaktu z jakąkolwiek osobą z gangu mężczyzny.
Nikt do mnie nie dzwonił, nie pisał. Nikogo nie spotkałem na mieście.

Nie dziwiło mnie to jakoś bardzo. W końcu mieli ostatnio taką, a nie inną atmosferę.

Nie mogłem jednak powiedzieć, że nie zabolało mnie trochę to, jak bardzo gdzieś miały mnie osoby z gangu.

Nikt nie prosił, abym porozmawiał z Naito. Nikt nie chciał, abym tam wrócił. Ani nikt nie chciał mimo sytuacji utrzymywać ze mną kontaktu.

To było smutne, bo miałem wrażenie jakbym zawiązał jednak przyjaźń z paroma członkami gangu.

Jakoś wątpiłem, żeby Naito zabronił im się ze mną kontaktować. Mężczyzna jednak szanował innych i ich osobiste sprawy, nie chciał się w nie wtrącać. Więc i też nie nakazałby swoim podwładnym zapomnieć o mnie.

A to oznacza, że nie utrzymywali ze mną kontaktu z własnej woli.

Aż na myśl przychodzą słowa: Masz głupcze, to co chciałeś. Jakby dało się przyjaźnić z gangsterami.

Mimo wszystko czułem się przywiązany do tych osób, miejsc.
Czułem, że szybko nie podniose się z tej straty.

Trochę żałowałem tego co zrobiłem. Z drugiej strony mam wrażenie, że gdybym nic nie zrobił to nic by się nie zmieniło.

Dzięki pomocy Yuno, nabrałem wystarczająco siły by zapewniać wszystkich, że wszystko jest w porządku.

Sam jednak ciągle po kryjomu wzdychałem w bezradności.

Jednak, żeby móc sobie wzdychać do woli musiałem udawać się gdzieś, gdzie nikt bliski tego nie zauważy. Toteż moje życie ostatnio podzieliło się na miłe spędzanie czasu z mamą i Yuno oraz na samotne spacery po mieście, bądź lesie.

Teraz znowu szedłem ulicami miasta.

Najlepsze do spacerowania było główne miasto.

Na pierwszy rzut oka to jest nielogiczne. Czemu chcąc posmęcić Ide tam gdzie jest najwięcej ludzi? Odpowiedz jest prosta. Ludzie tutaj zawsze się śpieszą, więc nie zważają na nic. Jednym słowem wszyscy obecni tutaj ludzie mają na mnie wyrąbane.

Naprawdę nie wiem co musiałbym zrobić, żeby przyciągnąć uwagę grupki najbliżej znajdujących się mnie, osób. Chyba kogoś zabić.

Dlatego mogę sobie smęcić i wzdychać ile wlezie, a przy tym wyglądam jak zwykły nastolatek.

Choć muszę przyznać, że zapomniałem o jednej dość istotnej sprawie. I zdałem sobie ze swojego braku pomyślunku dopiero, gdy ta "sprawa" dała po sobie znać.

A raczej to ja na tą "sprawę" wpadłem.

-Sea-nii- usłyszałem dźwięk obok siebie.

Mimo, że nie słyszałem go za często, znałem ten głos. Wiedziałem od razu do kogo należał.

Obróciłem głowę w bok, dostrzegając szafirowowłosą dziewczynkę.

-Dzień Dobry Reiko-chan- przywitałem się z grzeczności z dziewczynką.

Tak naprawdę to jej głos i widok bardzo mnie zabolał. Bardziej niż mógłbym przypuszczać, gdybym wcześniej pomyślał o spotkaniu jej.

Dziewczynka wydawała się bardzo zdziwiona, patrząc na moją twarz.

Bardzo szybko przybrała zmartwiony wyraz twarzy.

-Skoro patrzysz na mnie z takim bólem w sercu, oznacza to, że cierpisz z powodu mojego braciszka- stwierdziła patrząc w moje oczy.

-Wybacz Reiko-chan po prostu bardzo mi przypominasz o Naito. A w ostatnim czasie moje relacje z nim- przerwałem na moment, bo czułem jak w moich oczach zbierają się łzy. Musiałem je dzielnie powstrzymać. Choć przed szafirowowłosą ukrywanie emocji nie było niczego warte- zepsuły się.- dokończyłem na jednym wydechu.

-Widzę.- powiedziała smutno- Z czyjej winy, jeśli mogę zapytać?

Popatrzyłem na nią i westchnąłem.

-Obu. Naito stanowczo dał mi powód do negatywnych emocji, ale to moje decyzje były złe. Nie rozegrałem tego dobrze i poniosłem tego konsekwencje- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

Co jak co, ale miałem wrażenie, że ta dziewczynka jest jedyną osobą, która może mi aktualnie pomóc.

Nagle westchnęła z ulgą, po czym się uśmiechnęła.

-To dobrze, cieszę się- powiedziała, a ja zamrugałem powiekami w zdziwieniu.

-Co proszę?- zapytałem tępo.

-No bo, skoro zdajesz sobie sprawę z tego, że oboje zawiniliście. To jest dobrze! Ludzkie relacje psują się, gdy osoby nie potrafią dostrzec winy w samym sobie. Jednak jeśli zdadzą sobie sprawę z tego co zrobili źle oni sami, to wyjaśnienie tej sprawy jest proste. Oczywiście o tyle proste o ile nie zanoszą się dumą.- wyjaśniła ciągle z uśmiechem.

-Nie wiem, czy zanosze się dumą. Jednak chciałem, aby Naito zauważył swój błąd. Ponieważ jedną z rzeczy, które nas poróżniły było ignorowanie mojej osoby- odpowiedziałem, schodząc z środka chodnika.

Staneliśmy przy jednej z witryn na uboczu.

Teraz Reiko-chan trochę posmutniała.

-To zły nawyk braciszka- zaczęła, a ja spojrzałem na nią z zainteresowaniem.- Nie potrafię tego do końca zrozumieć, ani nie znam wszystkich szczegółów. Jednak wiem, że braciszek woli ranić siebie niż osoby, które kocha. Przez to czasem zapomina o tym, że te osoby też mają uczucia. Mnie też rzadko odwiedza. Powtarza mi, że jest zapracowany. Często też dodaje wtedy, że chce abym mogła żyć szczęśliwa. Myślę, że to nie tak, że zaczął Cię ignorować. Braciszek nie bardzo radzi sobie z uczuciami. Rozumie je w dość skomplikowany sposób. Głównie mam na myśli gniew i miłość. Te skrajne emocje są dla niego niezrumiałe. Jeśli kogoś kocha, w pewnym momencie odsuwa się od niego. Ode mnie też się odunął. Zostawił samą na większość czasu. Jednak nie mam mu tego za złe, po prostu to zaakceptowałam. Jednak, jednak ty- przerwała, patrząc mi w oczy. Widziałem w nich łzy, odruchowo je starłem- Możesz pomóc braciszkowi. Proszę, pomóż mu zrozumieć, że miłość nie oznacza katowania się w samotności!- poniosła głos, rozpłakując się. Kątem oka dostrzegłem z dwójkę ludzi, którzy się na nas popatrzyli, jednak poszli dalej. Reiko-chan dodała jeszcze szeptem- Ja nie potrafię mu pomóc.

-Nie jestem pewien, czy nie wymagasz odemnie za wiele. Ale, już wcześniej trudno mi było wytrzymać bez Naito. Teraz, gdy usłyszałem twoje słowa, nie mógłbym siedzieć i nic mię robić- odpowiedziałem jej z lekkim uśmiechem, podając małej chusteczkę.

Szafirowowłosa wydmuchała nos, po czym się uspokoiła.

-Dziękuje Sea-nii.- uśmiechnęła się do mnie promienie, mimo podczerwienionych powiek. Po czym dodała już spokojnie- Czy mógłbyś mnie odprowadzić do domu? Zrobiło się już strasznie ciemno i późno- zauważyła, a ja dopiero uświadomiłem sobie późną godzinę.

-Jasne, nie ma sprawy. Choć- powiedziałem, łapiąc dziewczynkę za rękę i prowadząc w kierunku jej bloku.

Zauważyłem po chwili, jak Reiko-chan przygląda się w zastanowieniu mojej ręce.

-Coś się stało?- zapytałem zaciekawiony.

-Nie. Po prostu. Ostatnio jak się widzieliśmy, to też mnie odprowadzałeś. Inaczej wtedy mnie złapałeś za rękę.- stwierdziła, dalej przyglądając się dłoni.

-Ah? Zapamiętujesz takie rzeczy?- zdziwiłem się. Nie bardzo wiedziałem o co jej teraz chodzi.

-Po prostu teraz złapałeś mnie za rękę tak, jak robi to braciszek. Czyżbyś przejął jego nawyk, przez to że często chodziliście za ręce?- zapytała, podnosząc na mnie wzrok.

Co to za diabelskie dziecko?!

-Ekhm- odkaszlnąłem odwracając wzrok- To czysty przyp...

-Jesteś kiepskim kłamcą Sea-nii- stwierdziła dziewczynka, chichotając pod nosem.

Lekko się zarumieniłem na wspomnienia, kiedy faktycznie z Naito trzymaliśmy się za ręce.

Dłonie mężczyzny były trochę większe i cieplejsze od moich. Jednak nawet jeśli na codzień nimi walczył, to dla mnie one zawsze były delikatne.

-Zamarzyłeś się o moim bracie- wyrwał mnie z zamyśleń, głos szafirowowłosej.

-Wybacz- przeprosiłem i zająłem się rozmową z nią.

Zaprowadziłem ją do domu i obiecałem odwiedzać ją, żeby nie czuła się taka samotna.

Po czym postanowiłem wrócić do domu. Gdy wracałem było już stanowczo późno.

Jednak nie wiedziałem, która godzina bo telefon mi się rozładował.

Po drodze myślałem o słowach Reiko-chan. Układając co zrobić w sprawie z Naito.

Tak się zamyśliłem, że obrałem jakąś okrężną trasę do domu. Nie przejąłem się tym zbytnio.

Zimowe już powietrze doskonale działało na umysł. Dobrze się myślało w taką pogodę, toteż korzystałem.

Zachodząc pod dom widziałem światło. Domysliłem się, że ktoś znajduje się w salonie. Ktoś. Jedyną opcją była mama, ponieważ  tata znowu wyjechał za granice.

Otworzyłem zamknięte drzwi i wszedłem chcąc się rozebrać.

Zdąrzyłem ledwie zamknąć za sobą drzwi i rozpiąć kurtkę, gdy usłyszałem swoje imię.

Zobaczyłem Naito stojącego w progu salonu. Nie do końca wierzyłem własnym oczom.

-Naito? Co ty tu...- nie zdąrzyłem dokończyć, ponieważ mężczyzna w sekundę podbiegł do mnie i mnie przytulił.

-Tak się bałem, tak strasznie się bałem. Gdy przyszedłem tu by z tobą porozmawiać, twoja mama powiedziała mi, że wyszedłeś gdzieś bez słowa już jakiś czas temu. Gdy czekaliśmy opowiadała mi o twoim zachowaniu z ostatnich dni. Tak bardzo Cię przepraszam Sea, kochanie. Chciałem Cię chronić tak bardzo, że znowu zapomniałem o tym...- przerwałem mu.

-Że też mam własne uczucia?- zapytałem z łagodnym uśmiechem, odsuwając się od niego delikatnie. Patrzył się na mnie zdziowny, a po jego policzkach bładziły łzy. Starłem je swoimi kciukami, nie przestając się do niego łagodnie uśmiechać.- Spotkałem dzisiaj Reiko-chan. Doprawdy, robię dzisiaj za ścieraczkę do łez pewnego rodzeństwa.- zaśmiałem się łagodnie.

-Reiko płakała?- zapytał się zszokowany- Czemu? Ktoś coś jej zrobił?!- momentalnie zmienił postawę.

-Nic wielkiego. Tylko jest smutna, ponieważ pewien lekko głupi, starszy brat ją rzadko odwiedza- uspokoiłem mężczyznę i dźgnąłem go palcem w ramie.

-Nie mogę jej za często odpowiedzać. Muszę pracować, żeby nie stała jej się krzyw...- nie dokończył, bo klepnąłem go w jego przygłupią łepetyne.

-Bogowie. Taki mądry, a taki tępy. Reiko-chan jest dzieckiem. Potrzebuje swojego brata przy sobie. Poświęć czas jej, zamiast marnować go całego na chronieniu jej. Nie możesz jej chronić przed wszystkim. Sam wiem już to po sobie. Ale nie tylko te dobre, ale też i złe chwile nas kształtują. To co nazywasz chronieniem jej, tak naprawdę jest odbieraniem jej życia. Robiąc to, sprawiasz że gdy faktycznie kiedyś spotka ją coś złego, będzie ją to bolało kilka razy bardziej. Daj jej żyć, jej własnym życiem. I bądź przy niej częściej, bo ona Cię potrzebuje- powiedziałem, patrząc w oczy zszokowanemu mężczyźnie.

Po chwili jednak otrzasnął się i popatrzył w bok.

-W życiu bym się nie spodziewał po tobie takich słów- powiedział, ale lekko uniósł kącik ust.

-Za dużo shounenów z Yuno- szepnąłem sam do siebie, jednak mężczyzna to usłyszał i parsknął na to śmiechem.

Po chwili mnie puścił, więc rozebrałem się z kurtki i butów. Poszedłem do kuchni, a mężczyzna za mną. Podszedłem do szafki, aby nalać sobie wody do szklanki. Jednak zatrzymały mnie ręce zaplecione wokoło mojego brzucha i czoło położone na moim ramieniu.

-Czy w takim razie, mam rozumieć że dalej chcesz być w związku z szefem gangu?- zapytał cicho.

-Jak już sam zauważyłeś, lubię robić sobie w życiu pod górkę- odpowiedziałem mu, podnosząc jego głowę ręką, na której się uwięsił. Po czym obróciłem się lekko i pocałowałem go.

Pocałunek był naprawdę długi. Miałem wrażenie, że idealnie oddawał nasz uczucia. Cała tęsknota, ból, smutek. To wszystko było w tym pocałunku.

Jednak ciepło bijące od Naito sprawiło, że tamte uczucia znikły.

-Tak bardzo mi tego brakowało- wyszeptałem ze łzami w oczach, gdy oderwaliśmy się od siebie. Przyłożyłem ucho do klatki piersiowej mężczyzny. Sam Naito przytulił mnie mocniej do siebie, jakby obawiał się, że uciekne.

-Mi też. Teraz postaram się, już nigdy więcej nie zaniedbać Ciebie jak i Reiko.- oświadczył, a ja się uśmiechnąłem.

-To jak już chcesz o mnie dbać, to możesz mnie umyć, bo jestem padnięty- powiedziałem osuwając się po jego klacie.

-Nie przesadzaj Młody. Ale jeśli pozwolisz, zostanę na noc- zaproponował, a mnie oczy chyba zabłysły.

-Tak!- potwierdziłem głośno. Trochę chyba nawet ZA głośno. Jednak po odczekaniu chwili i nie słyszeniu poruszenia ze strony mamy, uznaliśmu że dalej śpi.

W ten sposób akcja ratowania Naito, zlecona mi przez Reiko-chan została zakończona sukcesem.




Na tym kończymy ten rozdział.

Hu! Dużo treści w porównaniu do ostatnich rozdziałów. Ale ten stanowczo bardziej mi się podoba. Ponieważ zawiera wiele scen z wieloma różnymi emocjami.

Nie jest smutny do łez, ale nie jest też cukierkowy. Taki jest, wyrównany.

Co do Reiko, to w końcu pokazała swoją dziecinniejszą twarz. I mam tu na myśli emocje. Ponieważ takich słów, nie powtydziłby się dorosły.

Sea się trochę zamienił z Naito rolami. Bo to zazywaczaj Naito prawił mądrości Sea. A teraz było na odwrót.

Ale dzięki temu uczłowieczniłam Naito. Bo jak na razie to był trochę przedstawiony jako wszechmocny i wszystkowiedzący.

A tu taka nie poradność.

Co do mamy Sea.

Powiem tak.

Każda martwiaca się matka od razu obudzi się na dźwięk swojego syna wracającego o później porze. W takim razie czemu się nie pojawiła? Kto wie, może zaginęła w czasoprzestrzeni?

To wszystko co miałam wam dzisiaj do przekazania.

Mam nadzieje, że rozdział się podobał. Do zobaczenia w kolejnych. Bye, bye.

Opublikowane: 29.12.2021

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top