Rozdział 43- Choroba utrwala miłość
Witam w kolejnym rozdziale. Mam nadzieje, że się spodoba. Miłego Czytania ^^
Sea
Odkąd się obudziłem, głowa mi pękała.
Mimo wszystko, postanowiłem popracować nad moją obecnością w szkole.
Dlatego zignorowałem problem i poszedłem do szkoły.
Całe szczęście, że rano nie spotkałem mamy bo na pewno by kazała mi zostać w domu.
-...ea
-Sea
-Sea!- ktoś mnie szturchnął.
Odwróciłem się w bok, patrząc na Yuno.
-Co jest?- zapytałem szeptem, tak aby nauczyciel nie usłyszał.
-Lepiej zleć myślami na ziemie, zanim nauczyciel nie zauważy twojego zamglonego wzroku. Myśl o niegrzecznych rzeczach z Naito kiedy indziej.- zwróciła mi uwagę szeptem.
Policzki zapiekły mnie niemiłosiernie.
-To nie tak!- oburzyłem się cicho, korzystając z tego, że nauczyciel jest odwrócony tyłem.
Yuno popatrzyła się na mnie tylko wzrokiem w stylu "Ta, jasne". Ale nic już nie powiedziała.
I całe szczęście.
Głowa z godziny na godzine bolała mnie coraz bardziej. W dodatku zrobiło się mi gorąco. Jednak nie chcąc zamartwiać nikogo, starałem się to ukryć. Po prostu skończe lekcje, wrócę do domu i pójdę spać.
Ostatnia lekcja dłużyła się niesamowicie. Odliczałem każdą sekundę, tylko żeby wyjść ze szkoły.
W życiu się tak nie cieszyłem z dzwonka. Gdy zadzwonił byłem już spakowany, więc rzucając do Yuno "Na razie" wybiegłem stamtąd.
Wyjątkowo szybko zmęczył mnie ten bieg, bo już przy szafkach ledwo zipałem.
Zmieniłem buty i szybkim krokiem chciałem pójść do domu.
Jednak przy bramie czekała na mnie niespodzianka w postaci mojego chłopaka.
Podszedłem do niego, starając się wyglądać i zachowywać normalnie.
-Cześć Sea- przywitał mnie z uśmiechem- Co powiesz na pójście ze mną gdzieś?- zapytał, a mi wewnętrznie mina zrzędła.
-Em, chciałem wrócić do domu- powiedziałem niepewnie, odwracając wzrok.
-Jesteś zmęczony?- spytał.
-Tak- odpowiedziałem, wymuszając uśmiech.
-Możesz odpocząć u mnie.- stwierdził i splatając nasze palce, pociągnął mnie w kierunku klubu.
Chciałem coś powiedzieć, jednak szybko uzałem, że to nie ma sensu.
Nawet nie miałem siły stawiać mu jakikolwiek oporu.
Po prostu dreptałem za nim.
Dość szybko normalny chód mężczyzny mnie zmęczył. Jednak nic nie mówiłem i starałem się, aby nie było aż tak bardzo słychać mojego oddechu.
Skupiając się na tym, żeby Naito nic nie zauważył, sam nie zauważyłem, że przyszliśmy już do klubu.
Na szybko rozejrzałem się po praktycznie pustej sali klubowej. Nie widząc nikogo znajomego, odetchnąłem w duchu z ulgi.
Już gdy schodziliśmy po schodach, poczułem się dwa razy gorzej.
Jednak, gdy w końcu się zatrzymaliśmy się w pomieszczeniu przyjęć, czułem że zaraz zemdleje.
-Chcesz coś do pici...- nie dokończył.
-Nai...to- zdąrzyłem tylko powiedzieć, łapiąc go za materiał koszulki.
Potem przed oczami miałem już ciemność.
Słyszałem co jakiś czas jakiś głos, albo czułem dotyk na mojej skórze. W pewnym momencie nawet poczułem przyjemny chłód.
W końcu zebrałem siły i otworzyłem oczy.
Na początku widziałem tylko czerwoną plamę. Ale potem już odróżniałem poszczególne szczegóły.
-Obudziłeś się- doszedł do moich uszu lekko zmartwiony głos.
Przekręciłem głowę w bok. Ujrzałem nikogo innego jak Naito.
Trochę mi to przypominało nasze pierwsze spotkanie. Przez chwile nawet odpłynąłem myślami do tamtych chwil.
Jednak dość szybko wróciłem do teraźniejszości za sprawą samego szefa gangu. A raczej jego dotyku.
-Sea- wymówił mojej imię, dotykając mojego policzka.
Wtuliłem się w dłoń mężczyzny. Co prawda było mi gorąco, jednak ciepło mężczyzny wcale mi nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, było przyjemne.
-Mogłeś powiedzieć, że jesteś chory. Nie ciągnąłbym Cię tutaj. A tak to jak ukrywałeś, że coś jest nie tak, to tylko mnie zachęciłeś do tego małego "porwania". Skoro jesteś chory, to przecież nie będę Cię ciągał po dworze. Zostaniesz tutaj, dopuki choć trochę gorączka Ci nie spadnie. Masz 39 stopni, jeszcze trochę i wylądowałbyś w szpitalu.- głosił mi kazanie.
-Tak, tak. Przepraszam- rzuciłem tylko, owijając się w koc.
Przeszkadzało mi trochę to, że Naito siedział na swojej kanapie. Że był tak daleko.
Dlatego, choć z gracją obżartej pandy, wstałem i gibiąc się na boki jak pijany, podszedłem do Naito. Po czym walnąłem się na niego jak długi.
Oczywiście mężczyzna mnie złapał i nawet przysunął do siebie. Oczywiście nie narzekałem na to, bliskość Naito była czymś czego pragnąłem.
Wtuliłem się jak tylko dałem rade, w klatkę piersiową mężczyzny.
Usłyszałem śmiech z jego strony.
-Co Cię tak bawi?- zapytałem lekko urażony.
-Nic- zaśmiał się ponownie- Po prostu jesteś słodki- dodał, a ja się wkurzyłem.
-Nie jestem słodki, do cholery. Jestem facetem!- powiedziałem podniesionym głosem.
-Niewątpliwie- odpowiedział, uśmiechając się do mnie figlarnie. Zarumieniłem się na to niczym burak i odwróciłem wzrok.
Słyszałem jak Naito się śmieje i mówi: a nie mówiłem że jesteś uroczy?
Ale zignorowałem to.
Odłynąłem na chwile gdzieś, bez żadnych konkretnych przemyśleń. I nawet nie wiem ile to trwało, bo tam gdzie odłynąłem myślami, nie było zegarków.
Jednak gdy zdałem sobie sprawę z tego, że odpłynąłem, to wróciłem do rzeczywistości.
Odwróciłem się do wpatrującego się we mnie Naito.
-Kocham Cię- wyszeptałem i unosząc się lekko na jego kolanach, pocałowałem go w usta.
Czułość ta trwała tylko chwile.
-Co zrobisz jak potem ja będę chory?- powiedział do mnie obniżonym głosem.
-Zaopiekuje się tobą- odpowiedziałem i kładąc się na jego ramieniu, zasnąłem.
Tak oto kończy się kolejny rozdział.
Taki trochę przesłodzony wyszedł. Mam nadzieje, że nikt cukrzycy i pruchnicy nie dostał.
Chyba nie mam nic do wyjaśniania w tym rozdziale. Tak więc:
Mam nadzieje, że rozdział się podobał. Do zobaczenia w następnych. Bye, bye.
Opublikowane: 24.12.2021
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top