Rozdział 39- Bieg po przyszłość
Witam w kolejnym rozdziale. Miłego Czytania ^^
Sea
Przez następne kilkanaście dni od rozmowy z Kyō, unikałem Naito.
Naprawdę nie miałem pojęcia jak mam się zachować i co zrobić.
Ciągle uważałem, że zakochanie się w nim było z mojej strony obrzydliwe.
Jednak z drugiej strony, wiedziałem że czasami tak jest, że ludzie zakochują się w kimś w kim nie powinni. Jak na przykład miłość ucznia do nauczyciela, na odwrót i tak dalej.
To co pozostawało niezmienne, to to, że nie powiniem zakochiwać się w kimś kto tyle dla mnie zrobił. W kimś kto mnie uratował.
-Aaaaaaaaaaa!- wydarłem się, turlając po pościeli łóżka.
To uczucie mnie zabija.
Obracając się tak namiętnie po łóżku, nie usłyszałem że ktoś podbiega pod drzwi mojego pokoju.
-Sea! Syneczku, wszystko w porządku?- do pomieszczenia z pędem weszła moja mama.
-Nie. Umieram. Niech mnie coś rozjedzie- obróciłem się na brzuch i westchnąłem w poduszkę.
-Ouu. Okey. Czyli to nie jest sytuacja: Bogowie, moja trauma wróciła. Tylko coś bardziej w stylu: Bogowie, nienawidzę dorastania.- skomentowała podchodząc do łóżka i siadając na nie, obok mnie.
-Taaa, coś w tym stylu- mruknąłem, zerkając na nią kątem oka.
-Noo, to może mogłabym Ci pomóc? Jakkolwiek?- zapytała niepewnie, a ja podniosłem się do siadu. Przytulając poduszkę do swojej piersi, popatrzyłem jej prosto w oczy.
-Co byś zrobiła, gdybyś zakochała się w kimś, w kim nie powinnaś?- spytałem, prosto z mostu.
Kobieta zamrugała powiekami w zdziwieniu. Jednak szybko przyswoiła co powiedziałem.
-Co dokładniej masz na myśli? W jakim sensie, że nie powinieneś się zakochiwać w tej osobie?- zadała pytania, kładąc swoją rękę na moim udzie w geście pocieszenia.
-Nie w jakimś zabronionym sensie. Tylko w takim, że zawdzięcza się tej osobie naprawdę dużo i zakochanie w niej jest wręcz obrzydliwe. Nie, że ta osoba jest obrzydliwa! W sensie, że... że myśl, o tym jak zareaguje ta osoba. W końcu tyle od siebie dała, a ja bym miał się jej odwdzięczyć... zakochaniem. Ta myśl, jest okropna.- zwierzyłem się, czując jak w moich oczach zbierają się łzy.
-To trochę brzmi tak, jakbyś nie wierzył w dobroć tej osoby. - rzuciła, będąc jakby w innym świecie.
-Co...?- spytałem tępo.
-Znaczy, no... Chodziło mi o to, że. No wiesz. Jeśli ta osoba jest dobra w twoich oczach, dużo jej zawdzięczasz. Pomagała Ci z dobroci serca i tak dalej. To nawet jeśli nie czuje do Ciebie tego samego, to na pewno nie uzna Cię za obrzydliwego i nie będzie na Ciebie zła.- wyjaśniła kobieta z niemrawym uśmiechem.
Patrzyłem się dłużą chwile w kobietę, trawiąc to co powiedziała. I im dłużej siedziałem i tak na nią patrzyłem. Tym bardziej zgadzałem się z nią.
W końcu gdy wszystko do mnie dotarło i w miarę to sobie ułożyłem, postanowiłem się odezwać.
-Czy to oznacza, że powinien pójść do tej osoby i jej wyznać moje uczucia?- spytałem, choć trochę głupio czułem się z faktem, że ludzie muszą podejmować za mnie decyzje w moim życiu. A raczej, że ich o to proszę.
Kobieta delikatnie się do mnie uśmiechnęła. Łagodnie i ciepło.
-Nie żałuje się tego co się zrobiło, lecz tego, czego się NIE zrobiło- odpowiedziała.
Tym razem to ja zamrugałem powiekami.
-To bardzo ładne słowa. Dziękuje, mamo. Chyba faktycznie za długo uciekałem i to właśnie to sprawiało, że czułem się coraz gorzej- powiedziałem wstając i podchodząc do szafy.
-Teraz wychodzisz?!- zapytała kobieta, podniesionym głosem.
-Muszę tam pójść, puki się nie rozmyśle- odpowiedziałem tylko, wybierając jakieś, moim zdaniem, ładne ciuchy.
-Ale, ale jest po 23!- krzyknęła zaniepokojona.
Popatrzyłem na nią trzymając ciuchy w ręce i zamykając szafę.
-Tym lepiej. Jestem już padnięty, więc nie będę miał siły się wykręcać i robić wymówek. To jak po alkoholu, tylko że wersja bardziej lajtowa.- rzuciłem, kierując się do łazienki- Nie martw się, wezmę coś ze sobą do samoobrony!- dodałem jeszcze ze środka pomieszczenia.
Przebrałem się i wychodząc już, zauważyłem, że moja mama już opuściła mój pokój.
Naprawdę jej współczuje mieć takiego problematycznego syna jak ja.
Zszedłem na dół, pośpiesznie zakładając buty.
-Dzięki mamo, wychodze!- krzyknąłem tylko i wybiegłem z domu, zamykając drzwi tylko klamką.
Wyjąłem zabrany ze sobą telefon i zadzwoniłem do Kyō.
Po dwóch sygnałach odebrał.
-Co tam Sea? Już sobie wszystko poukladałeś?- zapytał wesołym głosem.
-Naito jest w klubie? I czy jest obecnie zajęty? Potrzebuje szybko info- powiedziałem stanowczo.
-O kurde, grubo będzie. No jest w klubie i nie przyjmuje nikogo ważnego obecnie.- odpowiedział, po głosie poznałem że jest rozchachany.- Wiesz co? Mogę Ci nawet zrobić przysługę. Wywale go z klubu w jakieś ustronne miejsce. Pasuje Ci park przy lampionach? Świetnie, to pa!- i się rozłączył.
Zatrzymałem się na chwile i westchnąłem, po czym się odwróciłem i zacząłem biec w drugą stronę.
Głupi Kyō, park przy lampionach to jedno z bardziej romantycznych miejsc. Chodzi się tam na randki. Czy on chce mi na zawsze zniszczyć atmosferę tego miejsca na zawsze, bólem serca i odrzuceniem?
Jednak z drugiej strony byłem mu wdzięczny. To miejsce jest pełne par, ale nikt normalny nie chodzi tam z miłością swojego życia o tej porze. Dlatego teraz nie powinno być tam nikogo. To park zakochanych, a więc żule, czy nastolatkowie się tam nie kręcą.
Im byłem bliżej miejsca tym serce waliło mi coraz bardziej. Stres też rósł. Aż tak bardzo, że mój żołądek to był wielkości jakiegoś orzeszka. Kształt też pewnie miał podobny.
Próbowałem zająć swój mózg jakimiś głupotami, ale niezbyt mi to wychodziło.
Moje serce stanęło już na dobre, jak przybiegając do parku, zobaczyłem przed mostkiem motocykl Naito. Zaś na samym mostku stał on, wpatrując się w wodę płynącą pod spodem.
Ha! Chciałbym!
Stał tam, ale rozglądając się nerwowo. I gdy tylko mnie zobaczył wyglądał jakby westchnął z ulgą.
Podszedłem do niego szybkim krokiem.
-Bogowie idzie na zawał zejść. Kyō mi powiedział, że zadzwoniłeś do niego i powiedziałeś, że goni Cię jakiś zboczeniec z nożem. I żebym tu po Ciebie przyjechał... To gdzie ten zboczeniec?- zapytał, rozglądając się gniewnie.
Muszę przyznać, że jego zmartwiona mina mnie trochę zabolała. Ale już podjąłem decyzje i nie mam zamiaru jej zmieniać. Teraz, albo nigdy.
-Kyō nie mógł wymyślić lepszej historyjki?- prychnąłem. Chciałbym powiedzieć, że ze śmiechu, ale nie byłem w stanie przez stres.
-A więc nic Cię nie goni?- zapytał, a ja potwierdziłem.- A więc czemu miałem tutaj przyjść? Co to za spisek?- spytał się z lekkim rozbawieniem.
Po czułem jak broda z dolną wargą mi się zatrzęsły. Zacisnąłem ręce w pięści.
-Ponieważ chciałem z tobą porozmawiać. A Kyō wiedział o czym, dlatego chciał, abyśmy porozmawiali na osobności.- wyjaśniłem przyciszonym głosem, patrząc w bok, na wodę w rzeczce, która płynęła pod nami.
-O czym takim chciałeś porozmawiać na osobności? Czy to ma związek z tym, że mnie unikałeś przez ostatnie dni?- zapytał już poważniejszym tonem.
-Przepraszam za to- mruknąłem, machając powiekami, aby odgonic łzy.
-Nie ma za co. Nie gniewam się. Znam Cię już na tyle, by wiedzieć że za pewne masz jakiś swój własny, pokręcony powód. W dodatku, który prędzej czy później, przyjdziesz do mnie naprostować- odpowiedział i usłyszałem jak opiera się o barierkę. -A więc, co takiego się stało?
Podniosłem wzrok niepewnie i choć nie dałem po sobie tego poznać. To niesamowity był widok lekko uśmiechającego się Naito opierającego plecami o drewniany mostek, gdy za sobą ma strumyk i odbijający się w nim księżyc.
-Zakochałem się- oznajmiłem najpewniej jak tylko zdołałem.
Mina mężczyzny na chwile zrzędła, ale już po chwili się kwaśno uśmiechnął.
-Ou, niespodziewałem się akurat takiej rozmowy. W kim takim? Czyżby Yuno?- zaśmiał się, zamykając oczy, odwracając głowę w bok i drapiąc się po karku.
-W tobie- odpowiedziałem ignorując jego słowa i wbiłem wzrok w jego twarz.
Natychmiast odwrócił się zdziwiony w moją stronę. Wyglądał jakby na mojej twarzy szukał oznak żartu, jednak ich nie dostrzegł.
-Czemu myślisz, że się we mnie zakochałeś?- zapytał z poważnym wyrazem twarzy.
-Ponieważ, choć głupio i zawstydzajaco to brzmi. To mój umysł i ciało, chce abyś był przy mnie. Czuje się przy tobie bezpiecznie i potrafię czuć naprawdę komfortowo, nawet bardziej niż przy mamie. A kiedy nie ma Cię przy mnie, moje myśli uciekają do Ciebie. Nie mogę się skupić, nie mogę normalnie funkcjonować. I o wiele gorzej mi się funkcjonuje od kiedy uciekam przed tym, niż wtedy kiedy wiedziałem, że coś jest nie tak, a nie wiedziałem co.- odpowiedziałem, starając patrzeć się mu w oczy. Co skutkowało tylko tym, że przez moją wypowiedź w moich oczach zdarzyły się wezbrać łzy. A gdy skończyłem, już nie wytrzymałem i się rozpłakałem- Przepraszam, wiem że to okropne i że nie powinien. I choć z jednej strony uważam to za obrzydliwe, to z drugiej strony. Naprawdę nie widzę swojej przyszłości, gdzie nie ma w niej już Ciebie. Proszę, nie opuszczaj mnie!- krzyknąłem całkowicie rozpłakany, łapiąc za jego ramiona.
-Nie zamierzam. Prosze, przestań płakać. Wole widzieć twój uśmiech, niż łzy. A zwłaszcza, że wyznania miłości raczej powinny kojarzyć się z czymś pozytywnym. I mam nadzieje, że to też będzie Ci się tak kojarzyć.- powiedział, a ja popatrzyłem się na niego z niezrozumieniem.
-Czemu miałoby...?- zapytałem cicho i w dodatku podciągając nosem.
-Ponieważ odwzajemniam twoje uczucia.- uśmiechnął się, a mnie ścieło z nóg. I całe szczęście, że Naito mnie trzymał, bo inaczej bym skończył z ryjem w drewnianym mostku.- Nie jesteś obrzydliwy, nie dla mnie. Nigdy więcej tak nie myśl. I wiedz, że ja też nie wyobrażam sobie przyszłości bez Ciebie. Dlatego mam nadzieje, że zgodzisz się zostać moim chłopakiem.- uśmiechnął się, ukazując rzędy swoich białych zębów.
-...
-Ale realistyczny sen- palnąłem po chwili ciszy.
Na moje słowa Naito tylko zamrugał zdziwiony powiekami, po czym się głośno roześmiał.
-To nie sen głuptasie- powiedział w końcu, po czym dodał- Właśnie wyznałeś mi miłość, ja to odwzajemniłem i spytałem się Ciebie, czy zostaniesz moim chłopakiem. I wiesz, chciałbym znać odpowiedz- mruknął rozbawiony.
-Ja... um... Tak, czemu nie?- odpowiedziałem jak przez mgłę. Chociaż mój ton głosu i mimika twarzy musiała być bardzo inteligenta, skoro Naito zaniósł się kolejną salwą śmiechu.
Wow, jego śmiech jest taki piękny.
-Twoje odpowiedzie są dzisiaj bardzo przemyślane i inteligentne, wiesz Sea?- zakończył się śmiać i popatrzył na mnie. -Sea? Hej, Sea!
Jednak ja już go nie słuchałem. Ze świadomością (chociaż nie do końca, bo jeszcze to do mnie nie dotarło), że mam chłopak i w dodatku jest nim Naito, zasnąłem.
Wiedziałem, że mogę sobie na to pozwolić. Naito był taką osobą, która nie będzie na mnie za to zła i w dodatku zajmie się wszystkim co potrzeba. Czyli uspokajaniem mojej mamy.
Mieć chłopaka, ciekawe jak to jest.
I tak oto dotarliśmy do końca tego rozdziału! Główni bohaterowie w końcu sobie wyznali miłość! Mamy to ludzie! W końcu po 39 rozdziałach mękki pańskie, w końcu Sea i Naito są oficjalnie parą!
Bogowie, nawet nie wiecie jak ja się cieszę. W końcu jest tu jakiś romans, a nie brednie psychologiczne wysnute przez nastolatkę z piekła rodem. Ale to nie ważne.
W ogóle, wiecie co?
Ja tam w tej pięknej scenie wyznania miłości widzę Kyō, Yuukę, Archie i jeszcze Yuno w krzakach, patrzących na tą piękną scenę. I jeszcze z chipsami, popcornem, nachosami i colą light.
Normalnie kino na świeżym powietrzu.
Nie mam nic ciekawego do powiedzenia na temat w tym rozdziale, dlatego...
Mam nadzieje, że rozdział się podobał i do zobaczenia w następnym! Bye, bye!
Opublikowane: 14. 11. 2021
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top