Rozdział 37- Co to takiego?

Witam w kolejnym rozdziale. Mam nadzieje, że będzie wam się podobał. Miłego Czytania ^^



Sea

Od dłuższego czasu zastanawiała mnie pewna rzecz. A tak dokładniej czemu tak dobrze i bezpiecznie czułem się przy Naito. I od kiedy zacząłem nad tym myśleć, to od tamtego czasu skupiając się na odkryciu prawdy, czułem się dziwnie zawstydzony za każdym razem gdy tylko go widziałem. Ten stan tylko się pogłębiał, gdy wykonywał wobec mnie jakieś gesty. Uśmiechał się do mnie, mierzwił włosy, przygarniał ramieniem. Bez względu na to co robił, ja czułem jak moje policzki pieką, a mi osobiście robiło się gorąco.

Nie miałem pojęcia co to było, a jak wygoogliwałem te symptomy to żadna choroba mi nie wyskakiwała.

Co się ze mną działo? Nie miałem pojęcia. Jednak chciałem wiedzieć, dlatego pozostało mi się kogoś spytać. Naito się nie zapytam, w końcu tylko przy nim mam te symptomy. Jakaś osoba od Naito mogłaby mu wygadać, dlatego Kyō, Yuuka, Archie odpadali. Osoba, która mi została była Yuno. Z jakiegoś tajemniczego powodu bałem jej się zapytać, tak jakby miałem przeczucie że ona wie co mi jest.

Czemu bałem się jej odpowiedzi?

Westchnąłem i korzystając z właśnie rozpoczętej przerwy, postanowiłem zwrócić się do dziewczyny.

-Hej, Yuno- zagaiłem, pykając otaku w ramie. Popatrzyła się na mnie zdziwiona.

-Co tam?- zapytała wracając do swojej standardowej miny i sięgnęła po jakieś chipsy.

-Mam do Ciebie nietypowe pytanie- przeciągałem z bijącym mocno, sercem.

-Nietypowe jak: jeśli istnieje poziomka, czy istnieje też pionówka? Czy raczej coś w stylu, co oznacza jak moje ciało zachowuje się w dziwny sposób?- spytała, a ja się zdziwiłem.

-Skąd wiedziałaś?- nie ukrywałem przed nią swojego zdziwienia.

-Cóż, ja wiem dużo rzeczy- odpowiedziała chrupiąc chipsami.

-A więc co mi jest?- zapytałem wystraszony i trochę zniecierpliwiony. Chciałem mieć ten temat już z głowy.

-A co dokładniej Ci jest?- odpowiedziała pytaniem na pytanie, patrząc na mnie kątem oka.

-A tego już twoje tajemnicze źródła Ci nie powiedziały?- zakpiłem z nikłym uśmiechem.

-Mam Ci pomóc, czy nie?- trzymanym obecnie chipsem wskazała na mnie.

-Przepraszam- powiedziałem skruszony, popatrzyłem w bok- Gdy jestem obok Naito moje serce szybciej bije, jest mi gorąco i policzki mnie pieką- szepnąłem lekko zawstydzony.

-Okey, a więc jaki jest twój wniosek?- spytała, patrząc na mnie i jednocześnie zajadając się swoją przekąską.

-Jestem chory?- odpowiedziałem głupio.

-Chyba na głowę- odpowiedziała wyraźnie niezadowolona.

-Dzięki Naito na szczęście nie- szepnąłem jakby sam do siebie.

-Podziwiasz go?- spytała z nieodgadnioną miną.

-Można tak powiedzieć. Podziwiam go i jestem mu wdzięczny- odpowiedziałem dziewczynie, przywołując w głowie obraz granatowłosego. Automatycznie poczułem jak się rumienie.

-I tylko tyle?- zadała kolejne pytanie, patrząc mi prosto w oczy.

Na jej słowa moje policzki zapiekły jeszcze bardziej.

-N nie wiem- rzuciłem szybko i byłem wdzięczny dzwonkowi, że zadzwonił.

Koniec końców dziewczyna nie odpowiedziała na moje pytanie i nie uzyskałem odpowiedzi.

Jednak na następnych przerwach nie miałem ochoty kontynuować tej rozmowy. Może kiedyś indziej zapytam kogoś innego.

Po skończonych lekcjach postanowiłem się przejść.

Choć nadal pozostawała we mnie jakaś obawa o porwanie mnie, była tak znikoma, że spokojnie mogłem z tym spacerować.

Nie miałem konkretnego celu i skończyło się na wędrowaniu po całej Fukuoce. No może nie po całej, całej. Jednak stanowczo zwiedziłem większość dzielnic. Byłem w zarówno starej jak i nowej części miasta. Chociaż podróż po tej drugiej skończyła się równie szybko jak zaczęła ze względu na hałas i zawieruche tam panującą.

Wychodząc już z tej nowszej części miasta natnkąłem się na znaną mi osobę. I sam nie potrafiłem stwierdzić, czy się jej tu spodziewałem, czy też nie. A raczej, czy byłem zdziwiony jej obecnością tutaj.

-Sea-nii- zwróciła się do mnie szafirowowłosa.

-Reiko-chan, Dzień Dobry- przywitałem się kulturalnie z dziewczynką.

Jeśli miałbym powiedzieć jak wyglada uosobienie gracji, dobrego wychowania i kultury osobistej to stanowczo wskazałbym właśnie na tą niepozorną istotkę.

-Witaj Sea-nii- uśmiechnęła się do mnie pogodnie, podchodząc.- Co tutaj robisz?- zapytała, przekrzywiając swoją głowę w bok w geście zdziwienia.

-Cóż, poszedłem się przejść i teraz tak sobie chodze po mieście- odpowiedziałem, starając się unikać jej inteligentnego wzroku.

-Ludzie nie chodzą zazwyczaj na spacery od tak. Zazwyczaj, żeby ochłonąć, albo coś przemyśleć.- stwierdziła, udając zamyśloną.

-Myślę, że można być trochę prawdy w twoich słowach- odpowiedziałem jej, patrząc jej już w oczy.

Znowu miałem to wrażenie, że ona jest o wiele inteligentniejsza odemnie. Chociaż nie, wróć.
To nie było wrażenie, to były fakty.

-Czyżby to mój braciszek zaprzątał twój umysł?- uśmiechnęła się do mnie miło, podczas gdy mnie wryło w ziemie.

-Myślę, że tak- rzuciłem szybko.

-Chyba nie myślisz, tylko to wiesz- zauważyła szafirowowłosa.

Jęknąłem na jej słowa. Czułem się jakby nagi przed nią. Nic dziwnego. Bez względu co bym nie powiedział i co zrobił ona i tak znała prawdę.

-Jeśli nie chcesz, nie musisz mi mówić co Cię trapi. W końcu jako dziecko wcale nie muszę rozumieć problemów osób starszych- powiedziała uśmiechając się do mnie pocieszająco.

-Mam wrażenie, że jakbyśmy zamienili się miejscami to ty doskonale byś wiedziała co zrobić i jak.- odpowiedziałem, patrząc w bok.

-Może, a może byłabym równie zagubiona co ty. Właśnie dlatego wokoło ma się innych ludzi, aby pomagali sobie w potrzebie.- powiedziała, łapiąc mnie swoją małą dłonią, za moją.

Chyba w ten sposób chciała mi pokazać, że chce mnie wesprzeć jak tylko może.

I szczerze, byłem jej wdzięczny za ten drobny gest.

-Wiesz, że twój brat powiedział mi coś podobnego?- rzuciłem do dziewczynki, a ona się krótko zaśmiała.

-Nie wszystko co mówię jest moje własne. A starsze rodzeństwo jest po to, aby je naśladować. Oraz podbierać od nich to, co uważa się za słuszne.- stwierdziła dumnie, wzruszając ramionami.

Również się zaśmiałem na jej słowa.

-Uwierze Ci na słowo- rzuciłem do niej.- Jest już późno, odprowadze Cię do domu. Dobrze?- dodałem zaniepokojony ściemniającym się niebem.

-Jakbyś był tak miły Sea-nii- odpowiedziała dziewczynka z szerokim uśmiechem. Widocznie nie uśmiechało jej się wracać po ciemku. Wcale jej się nie dziwiłem.

-Właściwie Reiko-chan- zagaiłem w pewnym momencie naszej wędrówki do jej domu, ona popatrzyła się na mnie natychmiastowo z pytającym zwrokiem.- Skąd to "nii" przy moim imieniu?

Słysząc moje słowa uśmiechneła się szeroko.

-Ta~je~mni~ca~ przyszłości- zaśmiała się.

Odprowadzając dziewczynkę jeszcze trochę z nią porozmawiałem o niej, o Naito i o mnie też pytała, oraz o moją rodzinę.

Odprowadzając ją pod samo mieszkanie, pożegnałem się z nią i ruszyłem już do domu. Miałem dość chodzenia na dziś, a zwłaszcza w nie wygodnym szkolnym mundurku i szkolną torbą z książkami oraz zeszytami w środku.




Tak oto kończy się ten rozdział.

I powiem szczerze, nie mam co tutaj dopowiadać.
No może poza tym, że cholernie trudno się pisze w samolocie.

Ale nie zawracając wam głowy moją osobą. Mam nadzieje, że wam się podobał rozdział. Do zobaczenia w następnych. Bye, bye ^^

Opublikowane: 22.10.2021

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top