Rozdział 35- Przepraszam
Witam w kolejnym rozdziale. Mam nadzieje, że będzie się podobał. Miłego Czytania ^^
Sea
Minusem posiadania przyjaciółki z dużą rodziną, jest to- że co chwile wyjeżdża. A bo ciotka ma imieniny, ten kuzyn obchodzi urodziny, a to jeszcze tamten.
W ten oto sposób znowu zostałem sam w szkole, ponieważ Yuno pojechała na jakieś święto w dalszej rodzinie.
Bez gadającej nad uchem otaku, było według mnie tu strasznie cicho.
Nawet nie miałem z kim porozmawiać.
Patrzyłem smutno po klasie. Wszystkie osoby stały w grupkach rozmawiając ze sobą wesoło.
Zastanawiałem się jak ja mogłem jeszcze około rok temu wytrzymać bez przyjaciółki do pogadania.
Na dodatek jutro zaczyna się przerwa wiosenna, a po niej będę już w ostatniej klasie liceum.
Musiałem już zacząć się na poważnie zastanawiać nad kierunkiem studiów. W końcu jako najlepszy uczeń na roku, musiałem się na takowe wybrać.
Zastanawiałem się czy Yuno wybiera się na studia. Jej wyniki w nauce są ledwo dostateczne, więc ciekawiło mnie czy w ogóle brała taką opcje pod uwagę.
Idąc tropem studiów i nauki. Naito nie poszedł na studia. Nawet nie byłem pewien, czy skończył szkołę. W dodatku mówił, że nie był jakoś przykładnym uczniem. W tym momencie zaciekawiło mnie czemu było tak, a nie inaczej. Raczej wątpiłem, że będzie zły o takie pytanie, więc postanowiłem potem zapytać.
W ogóle planowałem dzisiaj przyjść do Naito do klubu. Z tego co wiedziałem od Yuuki, to nie był dzisiaj jakoś bardzo zajęty po południu.
Zadzwonił dzwonek, a z racji następnego wuefu, wszyscy zaczęli się zbierać.
Też wziąłem swoją torbę i worek na w-f i skierowałem się do szatni.
Jednak już na jednym z mniej zaludnionych obecnie korytarzy, zostałem przyciśniety do ściany.
-Nie ma twojej koleżanki, to nie ma Cię kto bronić- prychnął chłopak.
Był to facet, po którym Yuno wyjątkowo często jeździła. Nie da się ukryć, że naprzykszał się niesamowicie.
-Przypominam, że potrafię się bronić sam- odpowiedziałem mu spokojnie, łapiąc za nadgarstek jego ręki, którą trzymał mój kołnierz.
-To się jeszcze okaże. Nie lałeś się już dobry rok, już nie jesteś taki strasz...- nie dokończył, bo dostał z pięści prosto w szczękę.
I to odziwo nie odemnie. Popatrzyłem w lewo, gdzie ujrzałem Naokiego.
-Weź się Ikiteru odwal od niego. Jeszcze Cię Sakura nawiedzi w domu podczas wakacji- rzucił obojętnie do chłopaka o czarnych włosach z zielonymi, farbowanymi końcówkami.
-Naoki- syknął, trzymając się za policzek.
-Tak się nazywam. Spadaj szukać zaczepy gdzie indziej.- mruknął czarnowłosy, patrząc spod byka na napastnika.
Tamten w odpowiedzi tylko prychnął kpiaco i odszedł trzymając się za policzek.
-Um, dzięki?- powiedziałem niepewnie w kierunku chłopaka.
-Nom, nie ma za co- odmruknął, patrząc gdzieś w bok.
-To ja już pójdę- rzuciłem cicho, wycofując się.
-Czekaj- zawołał patrząc za mną, a ja stanąłem patrząc się na niego zdziowny. Drapiąc się po karku, zaczął- Właściwie to chciałem z tobą pogadać od jakiegoś czasu.
-Em, serio? O czym takim?- zapytałem zaciekawiony.
-Ja chciałem ten, um- zaciął się, jakby zawstydzony. Wziął głęboki wdech i popatrzył mi w oczy- Przeprosić Cię chciałem- dokończył, a ja oniemiałem.
-Przepraszasz mnie?- zapytałem ledwo słyszalnie, próbując się upewnić że dobrze usłyszałem.
-Tak. Ja... byłem skończonym dupkiem dla Ciebie. Bawiłem się twoim kosztem, zmieniając twoje szkolne życie w piekło. Non stop Cię zaczepiałem, przez co non stop musiałeś się ze mną lać. Szczerze, to podziwiam Cię, że nie dałeś mi sobą pomiatać. Myślę, że to mnie właśnie wtedy w tobie wkurzało. A raczej prowokowało do ponownego sporu z tobą. Nie byłeś taki jak inne dzieciaki. Nie bałeś się mnie i myślę, że to mi imponowało. Tylko nie potrafiłem się sam przed sobą do tego przyznać. Wtedy co mi pomogłeś jakieś kilkanaście miesięcy temu, otworzyło mi oczy. Podałeś mi pomocną ręke, mimo mojej okropności. W dodatku uświadomiłeś mi wtedy oczywistą oczywistość. Że gdy się biliśmy, nie byłem jednyną poszkodowaną osobą. A przez to, że to ja prowokowałem te bójki. To to była moja wina i stanowczo miałeś gorzej. Jeszcze w dodatku potem ta sprawa z porywaczem...- przerwałem mu zdziwiony.
-Skąd wiesz o tym porwaniu?
-To ja powiedziałem twojemu chłopakowi- gangsterowi jak wygląda ten porywacz. Widziałem jak obserwował Cię przed tym zanim Cię porwał. Chciałem Ci o tym powiedzieć. Jednak zdawałeś się mieć świadomość jego obecności. W dodatku głupio mi było podejść do Ciebie i zacząć po prostu gadać, po tym co Ci robiłem. Wcale nie jestem gorszy od tamtego gościa. Nawet nie chce myśleć jak się musiałeś czuć przezemnie i przez niego- skończył swoją wypowiedź, patrząc mi smutno w oczy.
-Wiesz Naoki. Kiedyś uważałem, że jesteś najgorszy i nienawidziłem Cię z całego serca. Masz racje, zamieniłeś w koszmar moje szkolne życie. Ale nie tylko ty wtedy taki byłeś. Po pierwsze, fajnie że się zmieniłeś. Po drugie, nigdy więcej się nie porównuj z tamtym psychopatą. To co ty mi robiłeś było niczym w porówniu do tego co robił on. Życzę Ci, abyś nigdy się taki nie stał, ani żebyś sam czegoś takiego nie przeżył.- odpowiedziałem mu, podchodząc i kładąc na ramieniu dłoń w geście pocieszenia.
-Dzięki. W takim razie- zaczął, a ja się odsunąłem o krok- Nie proszę o wybaczenie, czy coś. Po prostu chciałbym zamknąć tamtą kartę przeszłości. Zapomnieć o tym co się działo. Żebyśmy byli na zero i po prostu rozeszli się w swoje strony, nie mając żalu o nic do tej drugiej osoby. Czy może tak być?- zapytał, dalej patrząc mi w oczy. Widziałem w nich, że naprawdę chce tego o czym mówi.
-Prawdopodobnie dzięki tobie jestem teraz tutaj, zamiast kilka metrów pod ziemią, bądź w psychiatryku na oddziale intensywnej terapii. Więc tak. Po prostu rozejdźmy się bez żalu do siebie nawzajem- odpowiedziałem, uśmiechajac się do niego.
Nagle go jakoś tak wmurowało.
-Wow- szepnął, po czym dodał zawstydzony- Pierwszy raz widzę jak się uśmiechasz. Jakbyś to robił częściej, cała szkoła by oszalała z miłości do Ciebie- rzucił.
Chciałem coś odpowiedzieć, ale przerwał nam dzownek na lekcje.
No tak, W-F!
-Ja już pójdę. Też powinieneś- rzucił i ruszył biegiem w stronę szatni.
Zrobiłem jeden krok do przodu i przystąłem.
Czy on nazwał Naito moim chłopakiem?!
Spaliłem buraka, kucając na środku korytarza.
-Głupi Naoki, a żebyś sam sobie znalazł chłopaka- jęknąłem cicho.
-Panie Miragano, a co Pan robi na podłodze?- usłyszałem za sobą zdziwiony głos wuefisty.
Szybko wstałem, odwracając się do niego przodem.
-Ja, em. Zakręciło mi się w głowie- rzuciłem na szybko jakieś kłamstwo- Ale spokojnie, już wszystko jest dobrze- dodałem, drapiąc się po karku.
-Panie Miragano. Spokojnie, nie trzeba udawać- zaczął, a ja zdębiałem. Na szczęście odetchnąłem z ulgą na jego następne słowa- Nie powina nas zawstydzać słabość naszego ciała. To coś normalnego, proszę się tym nie przejmować. Nie musisz dzisiaj ćwiczyć, jesteś przezemnie osobiście zwolniony. A gdybyś poczuł się gorzej, możesz w każdym momencie pójść do pielęgniarki.
-Um, tak. Dziękuje, Sensei- odpowiedziałem grzecznie.
Czułem się głupio okłamując akurat jego, ponieważ był naprawdę spoko nauczycielem.
-A teraz oboje powinniśmy ruszyć na sale- stwierdził, ruszając we wspomnianym kierunku.
Ruszyłem za nim.
W-f i reszta lekcji minęła mi, może nie szybko, ale spokojnie.
Nikt mnie już nie zaczepiał, nie szukał problemów. No może nie dotyczy to nauczycieli, którzy ciągle próbowali mi dopiec.
Mimo wszystko westchnąłem z ulgą, opuszczając teren szkoły.
Ah, cóż za cudowny smak i zapach wolności. Na cały miesiąc.
Ruszyłem drogą w stronę klubu Naito.
Miałem jakąś taką wewnętrzną potrzebę porozmawiania z nim.
Dziwiło mnie to, ale miałem bardzo dobry humor. Chyba po raz pierwszy od kilku lat.
Uśmiechnięty szedłem po Nakasu, do konkretnego klubu.
Postanowiłem nie przechodzić przez cały budynek, dlatego poszedłem na tyły, na parking.
Zdziwiłem się, dostrzegając tam Naito opierającego się o ścianę przy schodach. Jeszcze bardziej dziwił mnie fakt, że palił papierosa.
To pierwszy raz kiedy go widziałem palącego. Nawet nie wiedziałem, że to robi.
Wyglądał na lekko zamyślonego, ale postanowiłem to zignorować.
Zacząłem biec w jego kierunku.
-Naito!- krzyknąłem z uśmiechem i rzuciłem się zdziwionemu mężczyźnie na szyje.
-Sea?- zapytał zszokowany. Odsunąłem się od niego, dalej uśmiechając.
-Tak to ja, witam- zaśmiałem się do niego, przymykając oczy.
Jednak otworzyłem je słysząc jęk z jego strony.
-Naito?- zapytałem przekrzywiając lekko głowę w pytającym geście.
Mężczyzna zakrywał ręką twarz.
Widziałem jego oczy, pomiędzy palcami.
-Jesteś zbyt słodki- mruknął, zabierając rękę i dopalając papierosa.
Skrzywiłem się, czując smród tytoniu.
-Nie wiedziałem, że palisz- rzuciłem kąśliwie, dalej niezadowolony z obecnego zapachu.
Granatowowłosy ruszył na dół, a ja za nim.
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz- zaśmiał się przelotnie.
-Jak na przykład?- pociagnąłem go za język, ledwo ukrywając uśmiech.
Przystanął na ostatnim schodku i popatrzył na mnie z uśmiechem na półgębek.
-Chyba przebywanie ze mną sprawia, że robisz się cwany w te klocki- powiedział, otwierając na luzie drzwi.
Skorzystałem z chwili i szybkim krokiem wszedłem do środka przed nim, dodając:
-Nie schlebiaj tak sobie.
Na moje słowa zaśmiał się, także wchodząc do środka.
A tak dokładniej to stając przede mną i pochylając się ku mnie.
-Mimo widzieć Cię znów uśmiechniętego- szepnął mi prosto do ucha, po czym pocałował w czoło- Słodziaku.
Natychmiastowo zrobiło mi się gorąco i spaliłem buraka.
Zaśmiał się krótko na ten widok.
-Nie wygrasz- rzucił z pewnym siebie uśmiechem i ruszył do biura.
-Jeszcze zobaczymy- bąknąłem, ruszając za nim.
Puścił mnie przodem w drzwiach, po czym je za nami zamknął.
-Nadal mi nie odpowiedziałeś, czego takiego o tobie nie wiem- mruknąłem z nadmuchanymi policzkami jak chomik, siadając na kanapie mężczyzny ze skrzyżowanymi nogami.
-Jak na przykład tego, że jesteś moją słabością- odpowiedział siadając obok mnie.
Zakryłem twarz, dłońmi.
-Przestań- jęknąłem zażenowany.
-Wygląda na to, że ja twoją też jestem- dodał, dotykając mojego policzka.
"... twojemu chłopakowi-gangsterowi..." - przypomniały mi się słowa Naokiego, przez co jęknąłem z zażenowania. A raczej poziomu krytycznego, jaki osiągnął.
Usłyszałem śmiech Naito obok siebie i już wiedziałem, że powie coś głupiego.
-Jesteś gorący jak...- nie dokończył bo zakryłem jego usta, ręką.
-Już wystarczy- jęknąłem, patrząc nie niego.
Czułem łzy zażenowania w kącikach moich oczu.
Muszę przyznać, że lekko podniosło mnie na duchu to, że na mój widok Naito również spalił buraka.
Odwrócił swoją głowę w bok.
I nagle do pomieszczenia wparował Kyō.
-Ty Naito, nie jesteś dzisiaj na panie...Ou- przerwał dostrzegając mnie.- He, he. Em, chyba nie powinno mnie tu być- zaśmiał się nie zręcznie i się ewakułował.
Jeśli myśleli, że nie widzę zabójczego wzroku Naito, to się grubo mylili.
Gdy blondyn wyszedł, nastała w pomieszczeniu cisza.
Którą o dziwo przerwałem ja.
-Cóż, czasami zapominam, że jesteś gangsterem. Nawet jeśli siedzę tutaj. Jednak takie sytuacje jak ta, przypominają mi o tym- rzuciłem obojętnie.
Muszę przyznać, że informacja jakiej się przed chwilą do wiedziałem, zepsuła mi humor.
Sam nie wiedziałem czemu.
-Każdy człowiek ma swoje potrzeby- westchnął granatowowłosy. Po czym dodał- Jestem pewien, że ty też masz tą potrzebę.
Popatrzyłem na niego niezrozumiale.
-Jeśli chciałeś mi teraz zarzucić, że puszczam się z przypadkowymi laskami to odpowiadam szczerze, że tak nie jest- rzuciłem lekko urażony.
-Nie o tym mówiłem- rzekł, masując skroń, ale unikając mojego wzroku.
-To o czym w takim razie?- naciskałem, pochylając się w jego strone.
Wbijałem wzrok w jego twarz, a żeby wiedział, że chce odpowiedzi.
-Już nie ważne- westchnął, uparcie patrząc w bok.
Złapałem za jego podbródek i przekręciłem jego głowę tak, aby patrzył na mnie.
Nauczyłem się tego od niego, dlatego poczułem niesamowitą satysfakcję widząc zdziwienie na jego twarzy.
Jednak na moje twarzy pozostawał poker face.
-Chodziło mi o samodzielne załatwianie tej potrzeby- odpowiedział z ciętą miną.
-Samodzielne?- powotórzyłem głucho odsuwając się lekko od niego.
Zamrugałem parę razy powiekami.
Samodzielne?
-Hę?- mruknął pytająco mężczyzna, zdawał się być zszokowany.- Nie mów, że ty nigdy nie...- nie dokończył.
-A dlaczego miałbym?!- obużyłem się, spalając buraka.
-Bo... dorastasz?- palnął głupio.
Pewnie ta komedia trwała by dalej, gdyby nie to że usłyszeliśmy śmiech zza drzwi.
Oboje zaważyliśmy, że drzwi za którymi zniknął wcześniej Kyō, były lekko uchylone.
Wymieniliśmy porozumiewawczej spojrzenia z Naito i bezgłośnie, ale szybko podeszliśmy do drzwi.
Naito je raz, ale mocno otworzył.
Tak, że do pomieszczenia z hukiem wpadł blondyn.
Z mocno rozbawionego, szybko zrobił się mocno przerażony.
-Je ten, no tylko- jąkał się blondyn.
-W takim razie TYLKO wykonasz całą moją papierkową robotę. Jest na biurku w sypialni. O i potrzebuje tego na dzisiaj, więc się sprężaj- powiedział Naito ze złośliwym uśmiechem.
Kyō popatrzył się na niego przerażony, a potem przeniósł na mnie błagalny wzrok.
-Wydaje mi się, że Pan Yuuka nie będzie zadowolony gdy usłyszy co zrobiłeś- dorzuciłem, choć nie miałem pojęcia, czy go to ruszy.
Jednak mój ślepy strzał okazał SI trafny, bo mężczyzna wstał z podłogi w tępie błyskawicznym. Wystarczyła chwila, a po nim już nie było śladu w pomieszczeniu.
-Nieźle- rzucił do mnie z miłym uśmiechem Naito.
-Dzięki- odpowiedziałem mu, odwazjemniając uśmiech.
Jednak nie byłbym sobą, gdybym mu nie dogryzł za wcześniej. A skoro sam przyznał, że jestem jego słabością.
Zrobiłem krok do przodu, obejmując go w miłym uścisku.
-A co do wcześniej. Nie robię tego sam, ponieważ wole to zostawić odpowiedniej osobie- mruknąłem, patrząc mu prosto w oczy z figlarnym uśmiechem.
-O kurwa- przeklnął ledwo słyszalnie i praktycznie od razu się zerwał do biegu.
Wybiegł z pokoju, kurczowo trzymając się za usta i brzuch.
Zaśmiałem się na ten widok.
Popatrzyłem do kamery, która wiedziałem gdzie się znajduje.
-Wygrałemmm- zaśmiałem się szyderczo, po czym się odwróciłem i z pewnym siebie chodem podszedłem do kanapy, gdzie pewnie usiadłem.
Sam czułem się teraz jak szef gangu.
Już rozumiałem czemu Naito tak bardzo lubił się ze mną droczyć.
Tak oto kończyny dzisiajeszy rozdział.
Bogowie, jaki ten rozdział jest boski. Po prostu kocham go całym sercem.
Po pierwsze. Jakie to było wspaniałe uczucie, zakończyć wątek po 35 rozdziałach! Tak, przeprosiny Naokiego były planowane przeze mnie od samego początku.
Nie był postacią, którą wyjątkowo pokochałam. Jednak i tak gdzieś tam darzyłam go sympatią.
Na tyle, by wymyślić parę faktów o nim:
-Jest biseksualny,
-Uwielbia Dango,
-Przeszedł przez ostatni rok naprawdę spore zmiany charakteru i postrzegania świata,
-Podoba mu się obecnie chłopak,
-Ma urodziny 18.04
-Zerwał kontakt z dwoma przydupasami, z którymi się wcześniej trzymał,
-Ma starszą siostrę,
-Należy do klubu siatkówki w liceum,
-Jest rozgrywającym,
-Jest kociarzem,
A czemu tak zarzucał was informacjami o nim? Tak na wypadek, gdyby ktoś go polubił. Po prawdopodobnie się z nim żegnamy, jeśli chodzi o historię główną. Jego rola w tej książce się skończyła. I jak to sami z Sea określili. Ich drogi teraz się rozdzodzą. Co prawda chodzą do jednej klasy, dlatego może kiedyś coś tam jednym słowem o nim wspomne, jak będę opisywała jakąś szkolną scenę. Nigdy nie wiadomo.
Ale jest dobra wiadomość dla osób, które go polubiły. Dzięki mojej kochanej starszej siostrze, wymyśliłam dodatek z nim.
A propo mojej starszej siostry. Mając chwilowy brak pomysłu, spytałam się jej jakie włosy ma mieć Ikiteru. I to właśnie ona zarzuciła "czarny z zielonymi końcówkami".
Raczej postacie o małym znaczeniu nie mają szalonych włosów, ale stwierdziłam że już niech tak będzie. Już i tak wyobraziłam go sobie i musze przyznać, że bardzo polubiłam moje wyobrażenie. Może kiedyś go narysuje. Kto wie.
Ale pomijając temat szkoły i przechodząc do następnych scen.
Okazało się, że Naito pali. Robi to rzadko i w pierwotnej wersji rozdziału jego odpowiedź na słowa Sea "Nie wiedziałem, że palisz". Brzmiała "A tak, zdarza się".
Nie jest to coś ważnego, ot. Wcisnęłam sobie niepotrzebną rzecz. Uznałam, ze wygladałby sexi z papierosem.
Przy okazji do wiedzieliśmy się, że Sea nienawidzi zapachu papierosów.
A propo Sea. Trzeba przyznać, że pokazał charakterek w tym rozdziale. Jest głównym bohaterem, ale nie miał jako tako charakteru przez większość tej książki. I była to rzecz planowana.
Teraz nareszcie, gdy uporał się z wszystkimi chorobami psychicznymi. W końcu Sea może rozwinąć skrzydła.
Oczywiście psychologiczna część książki się tu nie kończy. Bo zapowiadam, że na bohaterów czekają poważne przemyślenia. Głównie na Sea.
Po przejściach jakie doświadczył i ze swoim kochanym gangsterem u boku. Będzie mógł dorosnąć w dość krótkiej chwili. Dorosnąć emocjonalnie, bo fizycznie już zakończył ten proces.
Dobra, bo zaczęłam walić spojlerami.
Mam nadzieje, że rozdział się podobał. Do zobaczenia w następnych. Bye, bye ^^
Opublikowane: 1.10.2021
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top