Rozdział 28- Przeprowadzka
Życzę Miłego Czytania ^^
Naito
Z Sea było coraz lepiej.
Wychodził już na dwór i nie bał się dochodzących z niego odgłosów. Choć i tak nie lubił tam przebywać długo. I nie bezemnie.
W ogóle jakby mógł, czerwonowłosy nie odstępowałby mnie na krok.
Ale niestety musiałem go opuszczać na spotkania gangu, albo inne rozmowy związane z pracą.
Jednak kiedy tylko mogłem, byłem przy nim. Dzięki temu się uspokajał i nie miał tak mocnych i częstych ataków.
W ogóle miewał je już naprawdę rzadko, w porównaniu z tym co było zaraz po jego przebudzeniu.
Jego psychika powoli się normowała, dając mu możliwość kontroli nad samym sobą.
Choć dalej się nie śmiał, nawet nie uśmiechał. Ciągle jego wyraz twarzy pokazywał obojętność, albo smutek. Jednak nie mogłem z tym od tak czegoś zrobić. Powoli podejmowałem kroki, które pozwalały Sea wrócić do normalnego życia. A potem i do jego kształtowania charakteru. Tym samym do jego pięknych uśmiechów.
Kolejnym krokiem jaki postanowiłem podjąć, było przeprowadzenia chłopaka z pomieszczeń w klubie do mojego mieszkania.
Piwnicze pomieszczenia w klubie były bardzo spokojne i wyciszone. Były tam tylko osoby, które sam wpuściłem. A do samego czerwonowłosego miały dostęp osoby, którym na to pozowoliłem. A przy doborze osób byłem bardzo ostrożny.
Jednak Sea nie mógł się przyzywyczajać do takiego życia. W ciszy, spokoju, samemu.
Ponieważ normalne życie tak nie wygląda. Choć wiedziałem, że nie łatwo mu będzie. Musiał się przyzwyczaić do hałasu, wielu dźwięków na raz, innych ludzi. Nawet powietrza, czy temperatury. Choć trawała zima i nie latało po dworze za dużo owadów, a po ziemi nie chodziły robale. Myślę, że nawet dobrze się zdarzyło, że moment jego powrotu do funkcjonowania przypadł akurat na zimę, potem wiosnę. Będzie mógł powoli i pomału przystosowywać się z powrotem do takiego funkcjonowania natury.
Sam Sea też lubił wcześniej zimno i nawet teraz czuł się dobrze w chłodnym. Liczyłem na to, że to też pozytywnie na niego wpłynie.
Nie miałem jakoś bardzo hałaśliwych sąsiadów. Przynajmniej nie zauważyłem, żeby tacy byli. Więc czerwonowłosy nie będzie musiał słuchać jakiś dziwnych rzeczy, które mogły by tylko pogorszyć jego stan.
A samą decyzje o zmianie otoczenia podejmowałem naprawdę długo. Jeśli liczyć w czasie jaki spędziłem na przemyślaniu wszelkich za i przeciw. Koniec końców uznałem, że to dobry pomysł.
Patrzyłem na Sea, który przyglądał mi się niezadowolony.
Nie był szczęśliwy z nowiny jaką usłyszał. Wiedziałem, że naprawdę myśli, że jest tu mu dobrze. Jednak była to tylko złudna myśl podsuwana mu przez jego intuicje. Ponieważ tutaj czuł się bezpiecznie. Jednak czasami, żeby coś się stało trzeba wyjść ze swojej własnej strefy komfortu.
-Nie chce- powiedział, marszcząc brwi w grymasie.
-Sea, ufasz mi?- zapytałem kładąc rękę na jego policzku i popatrzyłem głęboko w jego oczy.
-No... tak- odszepnął mi odwracając wzrok, spłoszony.
-Skoro tak, to proszę. Zaufaj mi. Tak będzie lepiej dla Ciebie- przekonywałem z lekkim uśmiechem, gładząc go po policzku.
Wyraźnie się skrzywił, ale po chwili zrobił jeden krok w przód i przytulił do mnie. Uznałem to za znak, że przystaje na moje słowa.
Uśmiechnąłem się szerzej, mocniej go do siebie przytulając.
Czułości chłopaka wcale mi nie przeszkadzały, wręcz przeciwnie.
Gdy się do mnie przytulał, albo szukał jakiejkolwiek innej uwagi cielesnej ze strony drugiego człowieka, chętnie mu taką dawałem.
Naprawdę mnie to satysfakcjonowało, że akurat u mnie szukał tego cielesnego wsparcia.
-No, choć już. Musimy jeszcze spakować twoje rzeczy- stwierdziłem po chwili, łapiąc go za rękę i lekko ciagnąc w stronę sypialni.
-Tak jakbym miał ich dużo- mruknął w odpowiedzi, ale bez problemu dał się zaciągnąć do pomieszczenia.
W środku grzecznie zbierał, składał i pakował swoje ubrania do walizki, która mu dałem.
Ja też mu pomagałem.
Tak jak wspomniał, nie miał dużo rzeczy więc szło to sprawnie i szybko. Już po chwili większość ubrań i przedmiotów była spakowana.
Akurat wyjmowałem z szuflady notatnik, w którym miał w zwyczaju rysować.
Do moich uszu dobiegł jęk, a potem krzyk chłopaka.
Szybko się odwróciłem, próbując rozeznać w sytuacji.
Nastolatek znowu miał atak paniki.
Kulił się przy podłodze, płacząc. Jąkał coś cicho i nie wyraźnie, nie potrafiłem zrozumieć sensu jego słów.
-No już, już Sea. Jestem tu. Oddychaj. Jestem przy tobie- uspokajałem go, zapewniając tak i przytulając.
Chłopak szybko schował głowę w zagięciu mojej szyji, dalej płacząc. Jednak teraz juz obsesyjnie powtarzając moje imię. Chciał, abym go uratował.
I to właśnie robiłem.
Głaskałem go uspokajająco po włosach jedną ręką, a drugą po plecach.
Do ucha nuciłem mu jego ulubioną piosenkę. W ten sposób zapewniałem, że jestem przy nim i ma we mnie oparcie.
Zdawałem sobie sprawę, że w momencie jego ataków myślał i czuł, jakby był w innym miejscu. Otoczeniu.
Dlatego bliskością musiałem dotrzeć do jego świadomości i przekazać, że jest tutaj i nie ma się czego bać. Że ze mną nic mu nie grozi.
Po kilku minutach zaciskania pięści na mojej koszulce i płakania w moje ramie, słyszałem jak normuje się jego oddech.
-Już, już mi lepiej- szepnął podciagając nosem.
-To dobrze. Nic się nie stało, wszystko jest w porządku. Już nie ma się czego bać- powtarzałem mu jeszcze chwile, aby się całkowicie uspokoił.
Potem odsunąłem trochę i uśmiechnąłem pocieszająco.
-Dokończmy to i jedźmy do mojego mieszkania- powiedziałem wstając i pociągając za sobą chłopaka.
-Dobrze- mruknął, ocierając łzy.
-Pamiętasz jak tam kiedyś sprzatałeś? - zagaiłem rozmowę, chciałem odwrócić uwagę nastolatka od jego ataku. Wiedziałem, że zaraz zacznie to rozpamiętywać i się obwiniąć o sprawianie mi kłopotu.
-Pamiętam. Nie było to wcale tak dawno.- odpowiedział nadymając policzki- Mam nadzieje, że ciągle jest tam czysto.- popatrzył na mnie mróżąc oczy w podejrzliwy geście.
Zaśmiałem się na to.
-Idealnie może nie jest, ale nie jest tak źle jak ostatnio- stwierdziłem patrząc wstecz, próbując sobie przypomnieć w jakim stanie jest moje mieszkanie.
Tak naprawdę to nie pamiętałem, bo nie byłem tam odkąd Sea został porwany. Nie chciałem mu tego mówić, żeby się nie obwiniał. Już lepiej jak się pozłości na mnie.
-Chyba nie chce tego widzieć- szepnął pakując ostatnie rzeczy i zapinając walizkę.
-Ja to wezme- rzuciłem, gdy zobaczyłem jak chce ją podnieść.
-Nie jestem z porcelany- mruknął nieszczęśliwy, gdy zdjąłem walizkę z łóżka i postawiłem ją na podłodze.
-Nie, ale jesteś z cukru- zaśmiałem się całując chłopaka w czoło.
Nawet nie musiałem na niego patrzyć, by wiedzieć że spalił buraka.
Ale również nie mogłem sobie odmówić takiego widoku.
Więc patrzyłem na czerwonego buraczka, z uśmiechem na ustach.
-N ni e pa patrz się!- burknął odwracają się do mnie tyłem.
-Nie mogę, jesteś zbyt słodziutki- zaśmiałem się, po czym dodałem już łagodnym głosem- Choć.
Chwyciłem go za dłoń i pociągnąłem za rękę. Jednocześnie też ciągnąc walizkę.
Wyszliśmy z sypialni, która zamknąłem na karte. Łazienka i gabinet już były zamknięte. W końcu już nie miały potrzeby być otwarte.
Po schodach puściłem rękę nastolatka, a ten się wycofał za mnie.
Było południe i słońce świeciło na śnieg ze swoją pełną mocą. Odbijając promienie słoneczne mocno uderzające w oczy. Nie dziwiłem się Sea, że chciał się w tej sytuacji schować za mną.
Gdy tylko wsadziłem walizkę do bagażnika, czerwonowłosy mocno mnie objął z tyłu. Można powiedzieć, że wręcz ściskał.
Odwróciłem się przodem w tym jego uścisku. Nie było to trudne, bo choć uścisk miał mocny to ja byłem stanowczo silniejszy.
-Jak będziemy tu za długo stali to się możesz rozchorować. A chyba nie chcesz mieć jeszcze kataru, czy kaszlu. Prawda?- zapytałem z uśmiechem, w odpowiedzi nastolatek pokręcił głową na nie- W takim razie wskakuj do auta.
Bardzo niechętnie, ale wykonał moje polecenie i z ociaganiem usiadł na miejscu pasażera zaraz obok kierowcy.
Ja usiadłem za to przy kierownicy. Widziałem jak nastolatek tylko patrzy, jak tu się do mnie przytulić, czy też dotknąć.
W głębi siebie zaśmiałem się na to, po prostu było to zbyt słodkie.
Ruszyłem i gdy tylko wyjechałem z parkingu wystawiłem lewą rękę w kierunku chłopaka.
Ten szybko zrozumiał przekaz i ją chwycił swoją dłonią.
Jechaliśmy tak w prawie całkowitej ciszy. Słychać było tylko chodzenie ogrzewania i nasze oddechy.
I czuliśmy nawzajem ciepło ręki tej drugiej osoby. Jej bliskość, która podnosiła na duchu.
Widziałem parę razy jak Sea kręcił się. Doskonale wiedziałem, że chciał mnie wtedy przytulić i tylko patrzył jak to zrobić. Jednak też pozostawał rozsądny, więc jak zobaczył że nie jest to zbyt bezpieczne to ustępował.
Potem już tylko w z niecierpliwieniu patrzył na drogę przed nami.
-Intensywność twojego wzroku w ten asfalt, jest tak moca że mogłaby go rozpalić. Mam się bać o opony mojego auta?- zaśmiałem się, nie zdejmując wzroku z jezdni.
-Nie- mruknął po czym dodał głośniej- Ja po prostu chce do Ciebie- powiedział ściskając bardziej nasze dłonie.
-Jeszcze chwilka- odpowiedziałem, również mocniej ściskając dłoń chłopka.
Tak jak zapowiedziałem, już po chwili podjechaliśmy pod dom, w którym mieszkałem. Przynajmniej na papierach.
Zaparkowałem wyłączając samochód, za ten czas Sea wręcz wybiegł z pojazdu. Tak, że jak tylko wysiadłem przytulił mnie mocno.
-No już kochany rzepu. Jeszcze chwila i przez kilka godzin mnie będziesz miał na własność. Będziesz się mógł przytulać ile dusza zapragnie- powiedziałem lekko odsuwając od siebie zawiedzonego i smutnego chłopaka.
Wyciągnąłem walizkę i zamknąłem samochód przyciskiem przy kluczach.
Złapałem za rękę czarwonowłosego i ruszyłem do mieszkania. Po schodach musiałem jeszcze puścić dłoń nastolatka, na co był niepocieszony. Potem już tylko otworzyłem mieszkanie.
Na wejściu stwierdzając, że nie jest tak źle.
Było tam tylko kilka opakowań po jedzeniu i piciu, oraz kurze.
Zostawiłem walizkę w pomieszczeniu sypialnianym. Podczas gdy Sea poszedł do łazienki.
Gdy z niej wrócił od razu się na mnie rzucił, przewracając nas do tyłu. Oczywiście boleśnie odczułem to tylko ja.
Zaplątał swoje ręce wokoło mojej szyji, a nogi wokoło moich bioder.
Co mnie trochę zdziwiło, bo jeszcze nigdy tak mnie nie przytulał.
Mimo wszystko sam objałem go, głaszcząc po plecach.
Siedzieliśmy tak jeszcze przez chwile po czym nastolatek stwierdził, że jest tu brudno. W ten sposób zagonił mnie do sprzątania własnego mieszkania. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ chociaż nie było tego widać. To czułem, że Sea się cieszy mogąc ze mną tutaj być i sprzątać.
W ten oto sposób kończy się kolejny rozdział.
Sea zmienił położenie i teraz już nie będzie w sterylnym klubie, lecz w normalnym mieszkaniu w normalnym środowisku. W dodatku będzie miej widział Naito, bo jednak ten będzie jeździł do klubu. W końcu to jego praca. Jak biedny Sea sobie poradzi bez swojej poduszki i przytulanki?
W dodatku. Bogowie, jakie to jest słodkie. To przytulanie, trzymanie za ręce. Dostałam cukrzycy pisząc ten rozdział.
Całe szczęście, że Sea powoli wraca do życia i możemy się cieszyć jego słodkimi reakcjami na słowa Naito.
Może jeszcze trochę i Sea się uśmiechnie? Musimy być optymistycznej myśli!
Równie optymistyczni, mam nadzieje, że jesteście co do następnego rozdziału.
Bo ten się już kończy.
Mam nadzieje, że wam się podobał rozdział i do zobaczenia w następnym.
Bye, bye ^^
Opublikowane: 19.07.2021
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top