16

Luciano

Jest naprawdę piękna. Pomimo tego, że w jej oczach czai się smutek. Patrząc na nią, mam ochotę, na chwile słabości. Dlatego podchodzę do swojej kobiety i biorę ją w ramiona. Delikatnie przytulam jednak stanowczo, chce, żeby po moich gestach sama doszła do wniosku, że zrobię wszystko, żeby ją wspierać. Lena niepewnie spogląda w moje oczy, ukazując swoje zaskoczenie. Wtula się mocniej w moją pierś, obejmując mnie ciasno swoimi drobnymi rękami. Wdycham jej zapach, zaskoczony, jak bardzo mnie to odpręża. Wszedłem do sypialni z innym zamiarem. Miałem jej tego nie ułatwiać. Chciałem, żeby moja żona była twardsza, jak wszystkie kobiety mafii. Tak naprawdę Lena, jest twarda. Weszła do świata przesiąkniętego krwią i jakoś daje sobie radę. Nie każda kobieta dałaby radę, stanąć na nogi i żyć u mojego boku, wiedząc, co się dzieje w mojej piwnicy.

Raptownie nabieram powietrza, przypominając sobie, co istotnego ukrywam przed swoją żoną. Coś, co na pewno znów sprawi, że Lena zacznie świrować. W najbliższym czasie będę musiał jej to powiedzieć, zanim sama zapyta. Póki jej myśli są skierowane na inne tory, mam czas, żeby wymyślić jak łagodnie powiedzieć jej o śmierci Michała. Max nie wytrzymał, tego samego dnia, w którym wyjechaliśmy w naszą podróż, zabił jej przyrodniego brata. Ta wiadomość może znów ją załamać.

— Pomożesz mi znaleźć ojca? — Odzywa się, Lena, szepcząc.

Mam wrażenie, że ta kobieta zrobiłaby wszystko, byleby uratować swojego ojca. Nie mam pewności, że nawet teraz przytula mnie tylko po to, żebym jej pomógł. Na samą myśl o tym, że znów chce mnie okłamać, wzbiera we mnie gniew. Dam jej wszystko, co sobie zapragnie, w zamian chce tylko lojalności. Matka mówiła, że z czasem ta kobieta mnie pokocha, jednak ja wiem swoje. W moim świecie nie istnieje takie słowo jak miłość. Lena nie może mnie pokochać, ponieważ na to nie zasługuje. Zbyt mocno ogarnia mnie mrok, zbyt mocno pragnę zabijać i brudzić sobie ręce krwią swoich wrogów. Dla Leny już do końca życia zostanę Diabłem w ludzkiej skórze.

Lena

Moje pytanie wisi w powietrzu. Kiedy już wydaje mi się, że Luciano nie odpowie na moje pytanie, zaskakuje mnie i się odzywa.

— Zrobię wszystko, żeby go odnaleźć. Nie wątp we mnie. — Odzywa się, po czym składa na moim czole delikatny pocałunek.

Kiedy go poznałam, był bezlitosnym mordercą, wiem, że dalej nim jest, jednak mój mąż przejawia czasami swoją delikatną naturę. Premedytacją korzystam z takich chwil, jestem tylko człowiekiem, czasami potrzebuje bliskości drugiej osoby. Najczęściej szlam do Rafaela, który mnie przytulał i poświęcał swoją uwagę. Zawsze mogłam na niego liczyć, wysłuchiwał mnie i sam zwierzał ze swoich problemów. Dlaczego życie z Luciano nie może być aż takie proste?

Odsuwam się od niego, chcąc zobaczyć jego twarz. Spodziewałam się zobaczyć jego maskę obojętności, dlatego jest dla mnie miłym zaskoczeniem, kiedy w jego oczach dostrzegam blask. Dostrzegam coś, czego nie mogę opisać w słowach. Delikatnie sięgam ręką i dotykam jego policzka. Przez chwile mężczyzna wydaje się zaskoczony. Po chwili maskuje to, przywdziewając swoją maskę. Luciano nie chce, żebym dostrzegła jego zmiany. Ponieważ nie mogę zaprzeczyć, ale on się zmienia. Wpatrujemy się w swoje oczy, z zaskoczeniem mogę przyznać, że jest mi teraz przyjemnie. Luciano wolnymi ruchami przejeżdża swoimi dłońmi po moim ciele. Robi to naprawdę delikatnie. Nie jestem mu dłużna i sama badam jego ciało, gładząc jego mięśnie.

W tej samej chwili wpadamy na taką samą myśl. Mamy na sobie zdecydowanie za dużo ubrań. Robię pierwszy krok i odpinam guziki jego koszuli. Luciano nie pozostaje mi służby, zaskakując mnie, sprawnym ruchem rozrywa moją sukienkę. Ukazując mnie w bieliźnie. Chichoczę, ponieważ toby było na tyle z mojego męża romantyczności.

— Co cię tak śmieszy? — Pyta, poważnym tonem, popychając mnie na łóżko.

Sam nachyla się nade mną, składając pocałunki na mojej szyi. Delikatnie zębami skubie wrażliwe miejsce. Tworząc ścieżkę, ku moim piersią. Wplotłam ręce w jego włosy, delikatnie za nie ciągnąc i zachęcając go do dalszych pieszczot. Odsłania jedna moją pierś i poświęca jej dużo uwagi jak dla mnie zdecydowanie za długo. Cichy jęk wydobywa się ze mnie, nakręcając Luciano jeszcze bardziej. Jego ręce dotykają każdy skrawek mojej skóry, rozpalając mnie jeszcze bardziej. Czuje, że moje ciało płonie. Łapie w dłonie jego twarz i sprawnym ruchem przybliżam do swojej, wbijając się w jego ciepłe usta. Nasze języki walczą o dominację w namiętnym pocałunku. Unoszę biodra dociskając je, do Luciano, chcąc go ponaglić. Nawet nie wiem kiedy, ściągam jego koszule. Paznokciami naznaczając, jego rozgrzane plecy. Luciano odchyla się i przygląda w całkowitym skupieniu.

— Jesteś piękna, mój aniele. — Odzywa się, zachrypniętym od podniecenia głosem.

W całym moim brzuchu tańczą naćpane od podniecenia motyle. Naprawdę pragnę tego mężczyznę, pragnę, żeby specjalnie dla mnie był czułym kochankiem.

Luciano rozpina spodnie ściągnąć je wraz z bokserkami. Jego nabrzmiała erekcja, aż prosi się o czułe pieszczoty. Klęka między moimi nogami, uśmiechając się przebiegle. Łapie mnie za stopę, całując, schodzi coraz niżej. W stronę mojego punktu, który aż błaga o dotyk. Jego ruchy są powolne, a ja mam ochotę aż krzyczeć, żeby tylko przyśpieszył i znalazł się między moimi nogami. Kiedy już chce błagać, żeby we mnie wszedł, on atakuje ustami mój wrażliwy punkt między nogami. Jęczę, unosząc biodra. Luciano do swoich pieszczot dokłada palce. Moje ciało od tych pieszczot jest już na granicy rozkoszy. On to wyczuwa i przestaje. Unosząc głowę, spogląda na mnie.

— Zero kłamstw. — Odzywa się, oblizując usta.

Nie wiedząc, o co mu chodzi, kiwam głową. Unosząc biodra, moje ciało pokazuje mu jak bardzo, pragnie jego pieszczot. Ściskam mocno prześcieradło, kiedy Luciano powraca do swojej wcześniejszej czynności. Znów doprowadza moje ciało na skrajną przepaść i przerywa. Nie pozwalając mi dojść. Unosi głowę, spoglądając na mnie.

— Nigdy we mnie nie wątp. — Odzywa się, po czym znów zaczyna swoją torturę.

Krzyczę, błagając, żeby nie przestawał. On wydaje się nie słuchać, kiedy znów doprowadza mnie na skraj, przerywa.

— Błagam, nie przestawaj. — Wchodzę mu w słowo. Kiedy tylko on chce coś powiedzieć.

— Skoro prosisz. — Odzywa się, po czym powraca do swojej czynności.

Przyspiesza palcami, wchodząc we mnie jeszcze szybciej. Językiem zatacza kółka na mojej kobiecości, po chwili zasysającą wrażliwe miejsce. Wystarczy chwila, a ja już krzyczę jego imię, doprowadzona na szczyt. Nim udaje mi się odzyskać, trzeźwość umysłu, Luciano wchodzi we mnie sprawnym mocnym ruchem. Wciągam gwałtownie powietrze, a moje ciało znów budzi się, pragnąc jeszcze więcej. Luciano całuje moje usta, ręką ściskając moją pierś. Jego ruchy raz są powolne raz gwałtowne i mocne. Unoszę biodra, wychodząc mu naprzeciw, dostosowując się do jego rytmu. Rekami błądzimy po swoich ciałach, sprawiając, że nasze zbliżenie jest pełne czułości. Luciano całkowicie zwalnia, szepcząc do ucha, jaka jestem dla niego ważna. Czuje, że on ode mnie też chce usłyszeć to samo. Jedynie co mogę mu powiedzieć, w tej chwili to tylko to jak bardzo go pragnę. Odpycham od swojego umysłu, wszystkie sygnały, świadczące, że mogę do niego czuć coś więcej. Niezadowolony brakiem mojego wyznania, zaczyna poruszać się coraz szybciej, doprowadzając nas oboje na szczyt spełnienia.

Leżę obok Luciano, który pogrążony jest we własnych myślach. Czuje, że pomiędzy nami powstał mur. Nie dotykamy się, nawet na siebie nie patrzymy. Wiem, że to jest spowodowane, moim milczeniem. Przecież dostałam to, co chciałam, potwierdził, że postara się znaleźć mojego ojca. Czuje się podle z tą myślą, że pierwotnie właśnie dlatego chciałam tego zbliżenia. Żeby go skłonić do pomocy, teraz wiem, że to prawda. Pragnę Luciano i im więcej mamy takich momentów, tym bardziej się od niego uzależniam. Uczucie nienawiści w jego stronę słabnie i to mnie najbardziej przeraża.

Z rozmyśleń wybudza nas telefon Luciano, który zaczyna dzwonić. Obserwuje, jak wstaje i sięga z podłogi swoje spodnie i wyjmuje z nich urządzenie.

— Co się stało? — Pyta, uważnie słuchając, tego, co rozmówca ma mu do przekazania.

Orientuje się, że coś musiało się stać, ponieważ mój mąż napina mocno wszystkie mięśnie. Siadam, starając się dostrzec jego twarz, chcąc cokolwiek z niej wyczytać. Luciano gwałtownie wstaje, zaczynając nago chodzić po pokoju. Idę w jego ślady i wstaje. Przechodzę do garderoby i zakładam na siebie bieliznę oraz zwykły dres. Kiedy wracam do naszej sypialni, Luciano skończył już rozmawiać i sam zaczyna się ubierać.

— Coś się stało? — Pytam, mając nadzieje, że nie.

— Dostałaś list. — Odzywa się, zapinając guziki swojej koszuli.

Marszczę brwi, ponieważ nie wiem, czego mogę się spodziewać. Nikt z moich znajomych nie zna mojego adresu, dlatego list, musiał wysłać porywacz. W milczeniu wychodzimy ze sypialni, kierując się do jego gabinetu. Nie wiem, jak mam naprawić tę przepaść między nami. On się starał, już dano, wyciągnął w moją stronę dłoń, chcąc, abym, do niego dołączyła. Abyśmy stali się prawdziwym małżeństwem. Nie możemy stworzyć normalny związek, ale możemy próbować, żeby był on lepszy. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak naprawdę chce, żeby Luciano mi ufał. Chce, żebyśmy razem współpracowali, może nie koniecznie chce być mieszana w jego mroczne interesy.

Luciano otwiera drzwi swojego gabinetu, przepuszczając mnie w progu, żebym weszła pierwsza. Max siedzi na kanapie, popijając jakiś ciemny trunek. Kiedy tylko wchodzimy, on wstaje i nalewa drugą szklankę dla Luciano. Na kawowym stoliku leży srebrna koperta, która jest zaadresowana do mnie. Musiała przyjść faktycznie pocztą, ponieważ są na niej przyklejone znaczki wraz ze stemplem. Podchodzę i sięgam kopertę. Wyczuwam pod palcami, że w niej znajduje się coś jeszcze niż list. Spoglądam na mężczyzn, którzy usadowili się z drinkami na kanapie i uważnie mi się przyglądają. Otwieram kopertę i wyjmuje z niej list, który jest napisany odręcznie na srebrnym papierze.

Droga kochana Leno, niestety muszę wysłać ci tę o to nagranie, żeby odrobinie cię zmotywować. Bardzo mocno mnie rozczarowałaś, mówiąc o moich planach swojemu mężowi. Co robi wilk, kiedy jest zły? Sama odpowiedz sobie na to pytanie. Chce dać ci prezent i osobiście się z tobą spotkać. Pragnę tego, tak samo mocno, jak pragnę władzy twojego męża. Skoro on już o nas wie, zmuś go do zaprzestania poszukiwań. I tak nie uda mu się nas znaleźć. Wkrótce do ciebie zadzwonię, noś telefon przy sobie i cierpliwie czekaj. Tymczasem miłego seansu.

Z koperty wyciągam, jak się okazuje małego pendrive, podjąć go Luciano.

— Jesteś pewna, że chcesz to oglądać? — Pyta się, mój mąż. Zapewne domyślił się, co może się znajdywać na tym nagraniu.

Kiwam głową, sama domyślam się, że porywacz zapewne nagrał filmik, gdzie bije mojego ojca. Siadam za biurkiem Luciano, który już uruchamia komputer. Max dołącza do nas, kiedy włączam play, uruchamiając film.

W ciemnym pomieszczeniu pali się tylko jedna lampka, jest zbliżenie na nią, po czym kamera przesuwa się w bok. W ciemny kąt pomieszczenia, kolejne zbliżenie, w którym można dostrzec kontury twarzy. Po chwili rozbłyskuje światło, pokazując nam przywiązanego mojego ojca. Który na twarzy ma pełno siniaków a pod nosem znajduje się zeschnięta krew. Jego widok łamie mi serce, ale powstrzymuje swoje łzy. Nagle w kadrze pokazuje się mężczyzna ubrany na czarno, na twarzy ma maskę klauna. Podchodzi do mojego ojca i szepcze coś mu na ucho. Przełykam ślinę, kiedy dostrzegam, co mężczyzna ma w rękach. Ściskam mocno dłoń Luciano, która nie wiem skąd, znalazła się na moich kolanach. Patrzę, jak mężczyzna w masce z dużym tasakiem, zakłada na palec mojego ojca, opaskę uciskową. Nim pomyśle co chcę zrobić, ucina palec mojemu ojcu, który ten potwornie zaczyna krzyczeć. Kamera została zbliżona na krew, która spływa w miejscu, gdzie chwile temu mój ojciec miał palec. Oczy zachodzą mi mgłą, a ciało dziwnie się trzęsie. Nie jestem, w stanie oderwać wzroku od czerwonej cieczy. W uszach mi dzwoni od krzyku mojego ojca. Ktoś wyłącza komputer. Luciano obejmuje moje odrętwiałe ciało, szepcząc coś do ucha. Nic z tego nie rozumiem, ponieważ wciąż słyszę przeraźliwy krzyk mojego ojca. Czuje ciepło na swoich policzkach i przed oczami mam zmartwioną twarz Luciano. Gdybym nie była aż tak odrętwiała, mogłabym cieszyć się z tego, że Luciano okazał zmartwienie.

— Zabij ich. — Odzywam się, zachrypniętym głosem, który wcale nie przypomina brzmienia mojej naturalnej barwy.

— Znajdę twojego ojca, później na tacy podam ci głowy tych, którzy są za to wszystko odpowiedzialni. Zaufaj mi. — Odzywa się Luciano, a ja tylko kiwam głową na jego mroczną, obietnice.

Wstaje, chcąc udać się do sypialni. Chce iść pod prysznic. Potrzebuje zimnego ochłodzenia. Potrzebuje planu. Muszę mieć jakiś plan, jakiś cel. Inaczej zwariuje od czekania, nie mogę pozwolić, aby mój ojciec cierpiał jeszcze bardziej.

— Co z tym telefonem? — Pytam, kiedy Luciano nie pozwala mi się od niego oddalić.

— Dostaniesz go, jak zamontujemy w nim podsłuch. Musimy wiedzieć, co od ciebie chce, kiedy zadzwoni oraz może uda nam się namierzyć sygnał. — Odzywa się tym razem Max, o którym zapomniałam.

Luciano patrzy na mnie, nie wiedząc, co ma zrobić. W tej chwili w oczach diabła można dostrzec złość oraz zagubienie. Zapewne nie wie, co ze mną ma zrobić.

— Idę pod prysznic i się położę. — Odzywam się, chcąc, żeby Luciano mnie puścił.

Kiwa głową, uwalniając moje ciało z jego uścisku.

— Pójdę z tobą. Max przygotuj telefon. — Odzywa się Luciano, kiedy ja już wychodzę z gabinetu.

Czuje na swoim ciele jego spojrzenie, słyszę jego kroki. Jestem wdzięczna, że trzyma się z tyłu mnie. Idę szybko, niemal biegnę. Chce jak najszybciej znaleźć się w łazience. Pragnę obudzić się, z myślą, że to był tylko zły sen. To wszystko nie może się dziać na prawdę.

Wchodzę do naszej sypialni i od razu biegnę do łazienki, żeby kucać przed toaletą i wymiotować całą zawartość mojego żołądka. Po drodze zrobiło mi się strasznie niedobrze, cudem udało mi się zdążyć do łazienki. Luciano kuca obok mnie i zgarnia moje włosy. Nic nie mówi, tylko cierpliwie czeka, kiedy skończę. Słone łzy wydostają się z moich oczu. Kiedy kończę, wstaje, żeby umyć zęby i pozbyć się nieprzyjemniej goryczy. Luciano w tym czasie rozbiera się i odkręca wodę pod prysznicem. Szybko kończę i idę w jego ślady. Pragnę się do niego przytulić i wymazać obraz cierpiącego ojca.

Mam nadzieje, że nie wyszło to aż tak tragicznie. 😈😈 Do następnego! ❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top