32
Parkujemy pod domem Michała, który już czeka na nas w drzwiach. Wysiadam, prawie biegnąc w jego stronę. Dwa razy udało mi się potknąć o własne nogi, co wywołało cichy śmiech Rafa.
— Co znalazłeś? — Pytam, kiedy staje obok chłopka.
— Chodźcie, sami zobaczycie. — Odzywa się Michał, wpuszczając nas do środka.
Idziemy do gabinetu Carlo, gdzie nas prowadzić Michał. Wchodzimy i wszyscy rozglądamy się za jakąś wskazówką, dobra ja się oglądam na boki, tak jakby odpowiedz, była gdzieś widocznym miejscu.
— Zalazłem ten adres oraz dzisiejszą datę. — Odzywa się Michał.
Podchodzę do niego, zabierając mu małą białą kartkę.
Dziwne ale rozpoznaje to pismo, widziałam już je gdzieś ale nie jestem pewna gdzie.
— Ktoś wie co to za adres? — Pytam pozostałych, podjąć kartę Rafowi.
— Via Cappello 23. — Czyta na głos Raf.
Nie znam tutejszych nazw ulic, dlatego to miejsce jest mi całkowicie nieznane.
— To jest dom Julii. — Odpowiada Felix.
Każdy patrzy na niego, zaskoczony w tym ja. O jaką Julię mu chodzi?
— No Julię tę od Romea. Szekspir i te sprawy. — Odzywa się lekko zmieszany.
Po pierwsze nie spodziewałabym się, że Felix wie, kim jest Szekspir oraz zna adres słynnego domu Julii. Po drugie co to ma wspólnego z Luciano.
— Wątpię, żeby miało to pomóc nam w znalezieniu Luciano i Fabio. — Odzywa się Raf.
— To Fabio też zaginął? — Pyta zaskoczony Michał.
Tak tego mu nie powiedziałam.
— Tak Fabio też zaginął. Skupmy się na kartce. Po co Carlo miał to w swoim biurku? — Pytam.
— To nawet nie jest jego pismo. — Odzywa się Michał.
— Tak myślałam. Widziałam już to pismo ale nie wiem gdzie. — Odpowiadam.
Felix zabiera kartkę i dokładnie się jej przygląda. Pochodzi do biurka i zapala małą lampkę.
— Tu jest kolejny adres. — Odzywa się.
Pochodzę do niego, przyglądając się kartce. Ja nic innego nie widzę.
— Tu. — Wskazuje palcem. — Zobacz pod światło.
Przyglądam się bliżej, rzeczywiście jest wypukłość literek, gołym okiem tego nie można zobaczyć, dopiero światło podświetla literki.
— Zapisz go i sprawdź co to za miejsce. — Odzywa się Michał.
— Znasz to miejsce? — Pyta Felix, patrząc na Michała.
Chłopak przygląda się adresowi ze zmarszczonym czołem.
— Tak to mój dom. Kupiłem go miesiąc temu, ale Carlo o tym nie wiedział. — Odzywa się.
Kurczę, teraz to ja już nic nie rozumiem.
— Chyba jednak o nim wie. — Odzywa się Raf.
— Co robimy? — Pytam.
— Jedziemy zwiedzić dom Michała. — Odzywa się Felix.
Zgodnie kiwamy głowami, zgadzając się z Felixem.
— Po co Carlo miał zapisany adres Julii i dzisiejszą datę? Może to jakaś wskazówka? — Pyta Raf.
— Najpierw sprawdźmy dom, później pojedziemy pod drugi adres. — Odzywa się Felix.
Każdy wpatruje się we mnie, czekając, aż zabiorę głos. Przecież już się zgodziliśmy, jedziemy do domu Michała, po co to przeciągać?
— Jedziemy do domu Michała, rozejrzymy się, jak nic nie znajdziemy, pojedziemy do domu Julii. — Odzywam się i ruszamy do wyjścia.
— Michał co się dzieje? — Pyta Eve, która wychyla się za filara w dużym przedpokoju.
— Nic. Zaraz wracam. Zabieram ze sobą paru chłopaków. Obejrzymy film, jak wrócę. — Odpowiada jej, po czym do niej podchodzi i na naszych oczach składa na jej czole pocałunek.
Myślę, że mój brat darzy uczuciem moją przyjaciółkę.
— Nie mówiłaś, że dziewczyna jest zajęta. — Szepcze mi do ucha Raf.
Nie odpowiadam, ponieważ nie jest to moją sprawą. Jak tu mieszkałam wcześniej, zauważyłam, że Michał zawsze odzywał się do Evy z wielkim szacunkiem.
— Jedziemy. — Odzywam się, po czym wychodzę z domu.
Wsiadamy do samochodu z nadzieją. Może uda nam się znaleźć Luciano, może nie będzie jeszcze za późno.
— Myślisz, że to jest ten dom? — Pyta Raf.
— Nie wiem. Mam taką nadzieję. Byłoby idealne miejsce, nikt o nim nie wiem, tylko Michał. — Odzywam się.
— Dziwne. Ma dom i w nim nie zamieszkał.
— Wydaje mi się, że póki Eve mieszka z Carlo on też tam będzie. W końcu ma przejąć jego stanowisko.
~~~•~~~
Parkujemy pod domem, który jest wielkości domu Luciano. Każde okno jest zaklejone od środka gazetami. Idealne miejsce na przetrzymywanie zakładników. Na odludziu, ponieważ w koło nie ma żadnych sąsiadów. Mam przeczucie, że dobrze trafiliśmy.
— Chyba to tu. — Odzywam się.
— Michał czemu w oknach masz gazetę? — Pyta Felix. — I skoro mieliśmy się zakradać, to dlaczego podjechaliśmy pod same drzwi?
Każdy z nas zaczął się mu przyglądać. Cholera! Przecież teraz Carlo będzie wiedział, że jesteśmy.
— Nikt nie powiedział, że mamy się skradać. Dlatego podjechałem pod same drzwi. — Odzywa się zakłopotany Raf.
— Ale z was sieroty, a nie detektywi. — Odzywa się Felix. — Michał gazety, to ty poprzyklejałeś?
Mądrala mógł nam powiedzieć wcześniej.
— Nie. Może ekipa remontowa. Nie byłem tu od tygodnia. Dopiero za tydzień będą wyburzać ścianę w salonie, dlatego nie miałem po co tu przyjeżdżać. — Odzywa się Michał.
— Mam złe przeczucia. — Odzywa się Raf.
— Rozdzielmy się i sprawdźmy cały dom. Wszystko, co znajdziecie i może wyglądać dla was podejrzanie, informacje nas o tym. — Michał zwraca się do ochrony.
— Ja pójdę z Leną na górę. — Odzywa się Felix.
— Hola! Ja idę z Leną. — Odzywa się Raf, stając naprzeciwko Felixa.
— Serio? W razie potrzeby ty ją bardziej obronisz niż ja?
Muszę to przerwać. Dom jest zbyt duży, żebyśmy szli trójkami. Nie lubię Felixa, ale w razie kiedy będę musiała uciec, będzie mi łatwiej zabić jego niż Rafa.
— Niech idzie Felix. Każdy wie, gdzie ma iść? — Pytam, ponieważ reszta już zaczęła ustalać, którą cześć domu oraz piwnicy będą sprawdzać.
Boje się co zastaniemy w środku. Jednak nie mam zamiaru, tchórzyć. Muszę być przy tym. O ile w ogóle coś znajdziemy.
Wchodzimy wszyscy do domu, pierwsze co w nas uderza to zapach kurzu, ponieważ w powietrzu się on unosi. Wszędzie są porozkładanie narzędzia potrzebę do remontu, nawet można zobaczyć worki z cementem.
Nagły huk sprawia, że podskakuje, łapiąc Felixa za rękę. Szybko puszczam, kiedy okazuje się, że to Raf przewrócił duży młotek, który był oparty o ścianę.
— Dla przypomnienia wciąż się skradamy. — Odezwał się zirytowany Felix.
Rozdzielamy się i idziemy w na schody, które są małe w porównaniu do tych u Luciano. Wszędzie jest rozłożona folia malarska, na każdym schodku.
Przy szóstym schodku, Felix zatrzymuje mnie gestem ręki, wskazując palcem na siódmy, gdzie jest mała czerwona plama.
Przecież to nie musi być od razu krew. Ale moja wyobraźnia zaczyna działać. Już widzę swoimi oczami, martwe ciało Luciano oraz strugę krwi, sączącą się z jego głowy.
Szybko wymazuje ten obraz z mojej głowy, skupiając się na kolejnej czerwonej plamie.
Raf prowadzi nas na lewo, ponieważ na prawo ma iść Michał z Rafem. Wszyscy staraj się wydawać jak najmniej dźwięków. Jednak nie da się, kiedy zaczyna dzwonić Rafa telefon. Tę melodię Rammstein, rozpoznam wszędzie.
— Co za debil. — Szepcze Felix. — Przecież obudziłby tą muzyką nawet trupa.
To prawda, echo rozniosło całą melodię po każdym zakamarku tego domu.
Dochodzimy do pięciu par drzwi.
Gestem ręki powstrzymuje, Felixa, który chciał zacząć otwierać każde z nich, szukając kolejnego tropu. Rozglądam się, napotykając czerwoną ciecz, która wypływa spod ostatnich drzwi.
To musi być tam. Boże, czyja to krew?
Wskazuje palcem, miejsce Felixowi, który rozszerzył oczy, ze zdziwienia. Tak samo jak ja, musi bać się, co za nimi zastanie.
— Myślisz, że to krew, któregoś z nich? — Pytam, szepcząc.
— A co ja wróżka kurwa jestem? Nie wiem, ale zaraz to sprawdzę. — Odzywa się, kierując w ich stronę.
— Stój. — Łapie go za ramię.
— Trzeba wezwać wsparcie. Nie możemy tam wejść sami.
— Bo co zaatakuje nas jakiś trup. Lena nie ma czasu. Zbyt długo już ganiamy jak debile. Idę czy ci się podoba, czy nie. — Odzywa się.
— Czekaj. Zadzwoń chociaż do Rafa i powiadom go, gdzie jesteśmy i co znaleźliśmy. Tak dla wszelkiego wypadku, jakby była to pułapka. — Odzywam się.
Kiwa głową i wyciąga telefon, dzwoniąc.
Na całe szczęście, chłopak zdarzył już wyłączyć dźwięki.
Wpatruje się w te przeklęte drzwi, raczej w ich klamkę. Trzymam mocno broń, którą wyciągam z pokrowca przypiętego do mojego paska od spodni.
Jestem tak napompowana adrenaliną, że zaraz zacznę skakać, jak nie dowiemy się, co jest za tymi drzwiami.
— Raf mówił, że nikogo nie znaleźli, ale ślady wskazują na to, że ktoś tu mieszka. Znaleźli sypialnie, o której nawet Michał nie miał pojęcia.
— Dobra otwieraj drzwi i wchodź pierwszy. — Odzywam się.
Felix podchodzi do nich, łapiąc za klamkę. Spogląda ostatni raz na mnie i otwiera drzwi, z którymi się siłuje, jakby coś po drugiej stronie je blokowało.
Wchodzę za nim do środka przez ciemny koc, który wisi w miejscu, gdzie znajdują się drzwi. Jest ciemno, koc nie wpuszcza do pokoju żadnego światła. Nie zamykam drzwi, żeby w razie czego mieć drogę ucieczki.
— Felix, nie odchodź zbyt daleko. Nic nie widzę. — Szepcze.
Jednak nikt mi nie odpowiada. Stoję i nie wiem co mam zrobić. Nie mam nawet telefonu, nic czym mogłabym sobie poświecić.
W całym pomieszczeniu jest cicho, nie słyszę Felixa. Wiem, że nic mu nie jest, inaczej słyszałabym odgłos jakieś szamotaniny, cokolwiek. Najchętniej zawróciłabym i czekała na resztę ale nie mogę zostawić Felixa samego.
Po woli wchodzę w głąb pomieszczenia. Niepewnie wyciągam rękę przed siebie i macham nią, żeby przypadkiem na nic nie wpaść.
Trzask!
Aż podskakuje, kiedy cisze przerywa głośny dźwięk zamykanych się drzwi. Głośny pisk wydobywa się z mojego gardła.
Matko, ktoś jest za mną! Teraz już wszystkich powiadomiłam o swojej obecności. Brawo ja i moje ciche skradanie się.
Serce bije mi strasznie szybko, w głowie aż mi zaczęło szumieć. Jestem przerażona.
To na pewno Felix chce mnie nastraszyć.
— Felix, skopie ci dupę, jeśli to ty. To nie jest zabawne. Haha przestraszyłam się.
Nikt nie odpowiada. Boże to na pewno nie Felix.
Co robić?!
Mam się cofnąć, mogę napotkać kogoś, kto zamknął za mną drzwi. A co jeśli to Felix, wyszedł i zostawił mnie tu samą?
Czy już powinnam krzyczeć i wołać o pomoc?
Zaczynam wariować.
Mocnej zacisnęłam rękę na moim Power Grandzie, ciesząc się, że go mam przy sobie. Chyba naprawdę się z nim zaprzyjaźnienie.
Wracam, nie będę szła dalej. Poczekam na resztę. Wolałam Felixa, nie odpowiadał, więc mogę uznać, że to on trzasnął drzwiami. Zostawił mnie samą.
Kiedy już robię dwa kroki w stronę drzwi, rozbłyskuje światło, które razi mnie w oczy.
Mrugam kilkakrotnie, nie ruszając się z miejsca. Przede mną przy drzwiach stoi uśmiechnięty Fabio.
Co jest kurwa?!
U jego stup leży jakiś zakrwawiony mężczyzna. To jego krew widziałam, wchodząc do pomieszczenia.
Nie wiem co mam powiedzieć, powinnam się cieszyć, że żyje, ale wcale nie wygląda na porwanego. Odwracam się, spoglądając, co znajduje się za mną i zamieram.
Przy wielkim drewnianym biurku, siedzi rozwalony na krześle Luciano z cygarem w ręce, uśmiechając się do mnie tym swoim seksownym wręcz przerażającym uśmiechem.
Czuje jak moje oczy, rozszerzają się z wrażenia. On kurwa żyje! Jemu kurwa nic nie jest!
— Lena skarbie. — Odzywa się, a mi miękną kolana, od barwy jego głosu, za którym tęskniłam.
— Jestem z ciebie niewiarygodnie dumny. Zdałaś swój ostatni test i to jeszcze w takim niesamowicie zajebistym stylu. Nie pozostaje mi nic innego jak ożenić się z tobą i żyć do ostatniego mojego oddechu. — Wstaje i rozkłada ramiona, czekając, aż w nie wpadnę.
Mam taki mętlik w głowę, że chce mi się wymiotować. Zrobił mnie w chuja! Jemu nic nie było, to był tylko głupi test!
— Zabiłam ludzi, żeby cię odnaleźć! Martwiłam się! Nie spałam! Nie jadłam! A ty zasrany dupku siedzisz sobie tutaj i palisz cygaro! Nienawidzę cię! — Krzyczę, od nadmiaru emocji!
Nie wierzę, że coś takiego mi zrobi. Dopiero teraz dostrzegam Felixa, który stoi za biurkiem obok mojego dziadka!
— Przez cały ten czas wiedziałeś, że nic im nie jest?! — Krzyczę, patrząc na Felixa.
Nie wierzę, co za diabeł!
— Uspokój się, życie przy moim boku, będzie właśnie tak wyglądało. Nie będzie spokojnie, zawsze będziemy musieli uważać, będziemy zabijać, żeby przeżyć. Żona capo mus być mu lojalna, stać murem za swoją rodziną. Dlatego właśnie każda musi przejść taki test, moja matka, moja babcia. To normalne. — Odzywa się i podchodzi do mnie bliżej.
Cofam się, im dłużej słyszę, co do mnie mówi, tym bardziej, mam ochotę go walnąć. On nie widzi nic złego w tym, co zrobił. W tym, na jaki stres mnie naraził. Co za zjebana rodzina.
Kiedy chce się odezwać, drzwi otwieraj się z hukiem, a w nich staje Raf oraz Michał. Obaj wyglądają na zaskoczonych. Czyli oni nic o tym nie wiedzieli.
— Co jest kurwa? — Pyta się zaskoczony Raf, rozglądając się po pomieszczeniu.
— Barcie, przez całe życie nie angażowałeś się w nasze sprawy, pora to zmienić. — Odzywa się Fabio.
Matko, zaraz zwymiotuje.
Luciano wciąż się we mnie wpatruje. Czekając, aż coś zrobię. Jednak ja nie mogę ot, tak wpaść mu w ramiona. Cofam się, ruch ręki, przypomina mi o moje broni, którą trzymam.
Nie planowałam tego ani nie przemyślałam konsekwencji. Tak naturalnie, przecież diabeł jest ze mnie dumny. Podniosłam broń i patrząc mu w oczy, strzeliłam, dając upust swoim emocją. Nie widziałam już nic, ponieważ jego ochrona mnie zaatakowała, przygniatając mnie do ziemi.
Uderzyłam głową o posadzkę, co wywołało u mnie cichy syk bólu, jedynie co zapamiętałam to czarne lakierowane buty, który zbliżały się w moim kierunku. Ciężar był taki silny, że zaczęłam odczuwać brak powietrza.
Jego ciało nie upadło, nie zabiłam diabła, ale go postrzeliłam w prawe ramie, żeby poczuł, chodź, odrobinę bólu. Nie słyszę żadnych zewnętrznych dźwięków, słyszę tylko mocno walące moje serce. Czy udało mi się pokochać diabła?
Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć. Jeśli tak to jest to Defective Love, uszkodzona miłość tak samo jak mocno uszkodzona jest dusza Luciano.
Jestem przy moim diable, dlatego spokojnie zamykam oczy, pozwalając, żeby ciemność mnie pochłonęła.
Koniec części pierwszej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top