20.
Kiedy się wybudzam, pierwsze co jestem w stanie stwierdzić to bark środków przeciwbólowych, ponieważ czuje rozchodzący się ból po całym moim ciele. Luciano śpi na czarnym fotelu z nogami opartymi o moje łóżko. W tym wydaniu wygląda tak spokojnie, jakby był zwykłym normalnym człowiekiem, a nie istnym diabłem. Czarne potargane włosy, lekko zmarszczony nos i pełne usta, które są lekko uchylone.
Cieszę się, że tym razem nie pamiętam, co mi się śniło. Wiem jedno czas na zmiany. Skoro Luciano chce mnie jako żonę, musi też zaakceptować moje warunki. Lena Dobrowolska też ma coś do powiedzenia. Nie znam się na zwyczajach mafii ani na całym niosącym się z tym syfem, ale jeśli diabeł nie chce stracić swoich jaj podczas spania, lepiej niech ograniczy mój udział w tym do minimum.
Od wyjazdu z polski, przeszłam tyle, że aż słabo mi się robi na samą myśl o tym wszystkim. Ostatnim razem omal nie zginęłam, ciekawa jestem, jak diabeł będzie się tłumaczył.
Z moich rozmyśleń wybudza mnie cichy głos Luciano.
— Musiałem cię zostawić i zająć się moimi ludźmi z reszty nie muszę ci się tłumaczyć. Lena ten świat nie da ci serduszek, kwiatków oraz tego miłosnego gówna. Ja ci tego nie dam.
Starałam się milczeć i wysłuchać go w spokoju, ale suchość w gardle aż bolała, zmuszając mnie do złapania zdrową ręką za nie. Luciano wstał i podał mi szklankę z wodą, pomagając mi zwilżyć gardło.
— Nigdy nie chciałam kwiatków, bo są tandetne. Miłosne gówno? Naprawdę Luciano, sądzisz, że nie będziesz darzyć mnie żadnym uczuciem, jeśli będziemy razem żyć? — Zapytałam.
Milczał, zacisnął mocno szczękę i niemal wy warczał. — Nie będę cię kochać, bo ja nie mam uczuć. Zapamiętaj to sobie, mogę o ciebie dbać, bo jesteś mi potrzebna, ale nie łudź się na coś więcej.
Zaskoczył mnie. Ciekawa jestem, co powiesz teraz panie wielki i zły.
— Nie boje się ciebie więc daruj sobie to warczenie, chyba że chcesz chodzić w kagańcu. — Odzywam się, zła, ponieważ nie tak wyobrażałam sobie tę rozmowę.
Chciałam tylko przekazać moje warunki naszego związku. Chyba niezbyt mi poszło skoro, Luciano stoi i mierzy do mnie swoją czarną bronią, kipiąc ze złości. Chyba mój żart mu się nie spodobał.
Jego wzrok się zmienia, źrenice powiększają się i bije od nich ten niebezpieczny blask, który tak bardzo mnie przeraża. Kłamałam, facet, kiedy chce, jest naprawdę przerażający, zauważ, teraz kiedy chodzi po całym pomieszczeniu i wymachuje bronią jak małe dziecko, które trzyma zabawkę i nie wie co z nią zrobić.
— Szacunek, wiesz co to? — Zapytał. — Chyba że w Polsce tego nie uczą?
Zamykam oczy, żeby zerwać z nim kontakt wzrokowy. Kiedy go nie widzę, strach jest nieco mniejszy.
— Wiem. Tylko czy mi jako twojej narzeczonej nie należy się szacunek? Zostawiłeś mnie na pewną śmierć, nie oczekuj teraz ode mnie żadnego szacunku w twoim kierunku. Na szacunek u Polaków musisz sobie zasłużyć.
Trzask zamkniętych drzwi sprawił, że podskoczyłam. Otworzyłam oczy i dojrzałam Luciano, który uderza kilka razy ręką o brązowe drewniane drzwi.
— Widzisz! To, zamiast nich możesz być ty! Nie sprzeciwiaj mi się! Kobiety w tym świece są niczym! Mają nic do powiedzenia! Czego chcesz? Mam cię przeprosić, że zatrudniam idiotów! Pamiętaj, że jesteś tu, ponieważ masz zobowiązania, jednym z nich jest rozłożenie przede mną swoich nóg i urodzenie mi dziecka. — Po tych słowach wychodzi wściekły.
Słone łzy płyną mi po policzkach, płacze tym razem płacze ze zdenerwowania. Moja pierwsza próba nie powiodła się, nie mogę się poddawać. Chce dziecka? Ha! Jeszcze się zdziwi! Prędzej wydrapię mu oczy paznokciami, niż zbliży się, do mnie swoim przyrodzeniem.
Dzięki tej rozmowie, która się inaczej potoczyła, jestem pewna, że Luciano nie skrzywdzi mnie. Każdy człowiek ma uczucia, Luciano też je na pewno ma, tylko trzeba mu je przypomnieć.
Drzwi się otwierają i wchodzi młody lekarz, którego już wcześniej spotkałam.
— Witaj królewno. Jak się czujesz? — Zapytał i usiadł na tym samym miejscu, które wcześniej zasiadał Luciano.
— Jakbym spadła z wieżowca. Dasz mi coś przeciwbólowego? — Zapytałam.
Pokręcił przecząco głową i potarła twarz.
— Uważaj, co robisz. Luciano wyszedł stąd wściekły, zabronił podawania ci już leków przeciwbólowych. Wiesz o tym, że jak tylko zechce, to cię zabije. Było wiele kobiet przed tobą, które chciały go utemperować i wiesz co? Każda z nich nie żyje.
Przełykam głośno ślinę. Byłam święcie przekonana, że Luciano nie będzie w stanie mnie skrzywdzić.
— Po co mi to mówisz? — Zapytałam, spoglądając na lekarza, który musi dobrze znać Luciano.
— Wydostałaś się sama z płonącego budynku. Żeby przetrwać musisz twardo stawiać kroki. Wstań z tego łóżka i zacznij się uczyć. — Odpowiedział i sam wstał.
— Czego? Czego mam się uczyć? — Zapytałam.
— Jak stać się zimną suką dla wrogów a jak stać się oparciem dla Luciano. Naucz się samoobrony i dogadaj się z szaleńcem, zanim zacznie znowu zabijać swoich ludzi.
— Dlaczego zabija swoich ludzi?
— Bo prawie zginęłaś. Wyciągniesz sama sobie cewnik czy ja mam to zrobić? — Odzywa się z uśmiechem na ustach.
Czuje, że moje policzki robią się czerwone. No tak spałam kilka dni, cewnik był nieunikniony.
— Sama sobie poradzę, jestem chirurgiem, cewnik to nie problem.
Ciekawe czym go rozmawiałam, ponieważ patrzy na mnie i się śmieje.
— Byłaś chirurgiem, teraz jesteś przyszłą kobietą capo, możesz wąchać kwiatki od spodu. Twoja decyzja.
Odwraca się i łapie za klamkę, chcąc otworzyć drzwi.
— Dlaczego mi pomagasz?
— Jestem zwykłym lekarzem, pomagam ci, bo to moja praca.
Zamykają się za nim drzwi, a ja odchylam koc. Jedną ręką będę mieć problem z wyciągnięciem sobie cewnika, zauważ, że muszę robić to na czuja.
Kiedy pozbyłam się cewnika, powoli wstaje z łóżka, brak jednej ręki daje mi popalić, kiedy muszę założyć spodnie. Proste czynności będą sprawiać mi spore trudności. Ból ręki jest duży, ale da się wytrzymać, przez żebra nie mogę się dobrze schylać, ponieważ sprawia mi to jeszcze więcej bólu.
Po kilku próbach udało mi się, wypełni ubrać, mój brzuch daje porządnie się we znaki, burcząc z głodu. Ostatni raz jadłam porządny posiłek na balu, od niego minęło już kilka dni.
Wychodzę z pokoju i idę w poszukiwaniu jadalni, długo mi chyba zajmie, zanim nauczę się, gdzie co się znajduje.
— Luciano nie bądź głupi, to wszystko posuwa się w złym kierunku. Ktoś maczał w tym palce, trzeba je znaleźć i je upierdolić nim będzie za późno.
Przystaje, żeby więcej podsłuchać, co dzieje się w salonie. Ten głos należy do Maxa, jestem tego pewna.
— Czas to zakończyć! Kurwa mać, wiesz jak duży, był ten ładunek? Wiesz, ile kasy stracimy, jeśli się nie znajdzie?
Tym razem odezwał się zdenerwowany Luciano. Nie powinnam podsłuchiwać, ponieważ nie chce mieć z ich sprawami do czynienia, jednak ciekawość jest większa.
— Wiem bracie, wiem. Ktoś chce namieszać, pytanie jest, kto zdradził. Nikt nie wiedział, kiedy ruszy transport, nawet mi o tym nie powiedziałeś.
— Jedna osoba prócz mnie wiedziała. Kurwa mać! Zniszczę gnoja!
Od krzyków Luciano aż podskoczyłam w miejscu. Chyba mają problemy tylko ciekawe jak duże.
— Kto? Komu powiedziałeś?
— Leny dziadkowi. To on jest kablem. Dlatego naciskał na ten ślub. Pytanie jest tylko czy Lena też w tym siedzi.
Słowa Luciano sprawiły na moim ciele gęsią skórkę, każdy włos stanął mi dęba. Czy będzie w moim życiu jakiś spokojny dzień?
— Kurwa. Możliwe, że ona będzie mu o wszystkim donosić, co i jak. Ale mała wydaje się zbyt głupia, żeby coś zwęszyć. — Odezwał się Max.
Głupia nie jestem! Ale kurwa dziadek w coś ty mnie wpakował.
— Możliwe, że taką udaje. Sprowadź mi jakieś dwie dziwki, dawno nie ruchałem. Co do Leny miej ją na oku. Zbliż się do niej i sprawdź co i jak. Tylko jej kurwa nie dotykaj. Przelecę ją później jak się dowiem czy jest wtyczką.
Po tych słowach aż mi jest niedobrze. Jeszcze chwile temu chciałam nawiązać jakieś porozumienie z Luciano a teraz posadzą mnie o coś, o czym nie mam zielonego pojęcia. Jestem tak zaskoczona, że nawet nie poczułam, kiedy nogi się pod moim ciężarem ugięły i zjechałam po ścianie na podłogę. Dopiero otrzeźwił mnie ból żeber. Luciano musi mi uwierzyć, ja nie mam z tym nic wspólnego. Swoją drogą powinien przyjść i mnie o to zapytać wprost, a nie zabawiać się z dziwkami. Czuje, że się to wszystko źle dla mnie skończy.
Co sądzicie? Komentujcie, chce znać wasze zdanie. Do zobaczenia. Miłego wieczoru. A.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top