Dwudziesta Rozmowa cz.2




NJE SPRAFCONY PLZ

Omijając ostatni zakręt wbiegliśmy do domu, oddychając ciężko.

Znaczy ja ich wepchnąłem do domu.

Ale to szczegół.

-Obrzygałeś Sehuna.- powiedział Hyun po tym jak umiarkowaliśmy oddechy, i zaczął się głośno śmiać.- Jesteś takim łosiem Lubebe...- dodał pomiędzy kolejnymi salwami śmiechu.

-Jak nie przestaniesz rżeć, to ciebie też obrzygam.- syknąłem, na co chłopak powoli przestał się śmiać i wytarł oczy, ponieważ mój przegrywmode doprowadza nawet do płaczu. Zanim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć, pobiegłem do łazienki i ponownie zacząłem opróżniać mój żołądek. Nagle poczułem jak czyjeś dłonie odgarniają włosy z mojego spoconego czoła, a następnie głaszczą mnie po plecach.

-Lu masz gorączkę.- stwierdził Kyung.

-No co ty.- sarknąłem odsuwając się od sedesu, co było złym pomysłem bo prawie rzygnąłem na podłogę Soo.

-Jak skończysz to idź do mojego pokoju, zaraz przyniosę ci coś na zbicie gorączki.- rzucił na odchodne. Pociągnąłem nosem, wycierając kąciki oczu i umyłem twarz. Poszedłem do wskazanego pokoju, układając się w wygodnym łóżku mojego przyjaciela.

Ej, nie pytajcie jak testowałem miękkość tego łóżka.

To była po prostu przyjacielska przysługa.

-Masz leki łosiu.- mruknął Baek, siadając obok mnie. Połknąłem tabletki i upiłem łyk wody,  po czym popatrzyłem na Baeka który ciągle się we mnie wpatrywał.

-Wiem że jestem ładny, ale po co się tak intensywnie we mnie wgapiasz?

-Nie podoba mi się ta sytuacja z Hunem.- zaczął, a ja uchyliłem mu kołdrę. Chłopak wpełznął pod nią, natychmiastowo znajdując się obok mnie.- On ewidentnie coś do ciebie ma, i to nie jest nic dobrego.

-Też tak myślę.- odezwał się Kyungsoo. Westchnąłem i uchyliłem przykrycie również dla bruneta, który zrobił to samo co Hyun.- Boje się, że może cię skrzywdzić, Lu.

-Ja nawet z nim nie jestem.- odparłem robiąc mentalnego facepalm'a.

-To tylko kwestia czasu.- powiedział Hyun.

-Jesteście głupi- zakryłem twarz kołdrą.- idę spać.

***

Następnego dnia, po rzygowym incydencie, nie poszliśmy do szkoły. Po części przez to, że się źle czułem i chłopaki chcieli dotrzymać mi towarzystwa...

...a po części przez to, że obrzygałem najpopularniejszego kolesia w szkole na oczach wszystkich.

Siedziałem właśnie w salonie oglądając Niesamowity Świat Gumballa, okryty szczelnie kocykiem i co chwilę popijając cieplutkie kakałko. Baek robił śniadanie w kuchni, a Soo poszedł na zakupy.

Pewnie teraz zastanawia was gdzie się podziali się pan i pani Do.

Otóż rodzice naszej ommy są na Antarktydzie i badają zachowania pingwinów podczas wiosny.

Pojebane, no nie?

-LUHAN, WYJMIJ SIĘ Z KOCA I PRZYJDŹ NA ŚNIADANIE.- krzyknął Baek. Westchnąłem odkładając kubeczek z ciepłym napojem na stolik obok i ruszyłem do kuchni.

-Co upichciłeś?- zapytałem, siadając przy stole.

-Napewno się od tego nie zrzygasz.- parsknął, stawiając przede mną talerz z parującymi naleśnikami.

Nienawidzę swojego życia.

-Wątpię.- mruknąłem.- Gdzie jest dżem i nuttella?- jęknąłem, widząc że na stole są tylko dwa pozostałe talerze, sztuczce i ser.

Fuj.

Ta. Biała. Kupa. Jest. Nie. Dobra. 

A już napewno nie z naleśniczkami. 

-Kyung powiedział ż-

-Kupiłem, spokojnie.- odparł Soo, stawiając przede mną słodkości. Oblizałem usta uświadamiając sobie, że zaraz ten pyszny czekoladowy krem znajdzie się w moim żołądku.

-Smacznego!- odparłem, szybko sięgając po obydwa słoiczki, i tym samym wyprzedzając Baeka.

Żryj ser boczku.

-Ameba.- mruknął po nosem i rozsmarował białą konsystencje na swoim placku.

I kto tu jest bogiem, hm?

                     
                                            ***

-Kyungie...- przeciągnąłem imię przyjaciela.- Ja nie chce iść do domuuu...

-Nie będę was trzymał dłużej niż dwa dni, darmozjady jedne.- burknął, zamykając drzwi.- Mam wam przypomnieć jak to ostatnio się skończyło?

-TO BYŁA TYLKO IMPREZA.- przewrócił oczami Baek.- Zaprosiliśmy może pare osób...

-PARE OSÓB?!- krzyknął Do.- WY ZAPROSILIŚCIE CAŁĄ SZKOŁĘ PLUS SZKOŁĘ OBOK.- zatrzymał się na chwilę.- NAWET NAUCZYCIELI. MAM CI PRZYPOMNIEĆ JAK OBCIĄGAŁEŚ PANU LEE PO PIJAKU?

-Dobra zamknij się.- odparł Hyun.

-Ale to była najlepsza impra w dziejach szkoły! Pisali o nas w gazetce.- wyszczerzyłem ząbki i popatrzyłem na Kyu.- Byliśmy na okładce!

-Tak dokładniej to ty byłeś- mruknął.- podczas lizania się z Jonginem.

-Dobra zamknij się.- wymamrotałem, przypominając sobie incydent z Kaiem. Już miałem obrzygać buty Kyungsoo, ale usłyszałem charakterystyczny dźwięk powiadomienia.

OhYehet96: Lu, czekam na ciebie.

OhYehet96: U ciebie.

OhYehet96: Więc przychodź szybciej, gdziekolwiek jesteś^^

No to jestem w dupie.

-Chłopaki ja muszę biec, do jutra!- krzyknąłem i poprawiłem opadające ramiączko mojego plecaka, po czym zacząłem biec w stronę mojego domu pod którym byłem już 7 minut później.

Dobrze, że Kyung nie mieszka tak daleko i w razie "nagłego wypadku z Sehunem" szybko mnie uratuje.

Bo uratuje, prawda?

-Jesteś Luhan!- uradowali się moja rodzicielka, przytulając mnie do siebie.- Właśnie pokazywałam twojemu koledze rodzinny album, dołączysz do nas?

-Pewnie...- uśmiechnąłem się sztucznie.

Jak moja mama dzisiaj pokazuje mu rodzinny album, to za rok będzie planowała ślub.

I wnuki.

I kolejne wnuki.

I ja piernicze to po prostu nie wróży nic dobrego, OKEJ?

-O hej Lulu.- powiedział Sehun kiedy zjawiłem się w kuchni i usiadłem naprzeciwko niego.

-Hej.- odpowiedziałem obojętnie.

Kiedyś wsadzę mu widelec w płuca za ten uśmiech.

-Na czym skończyliśmy Sehun?- zapytała mama siadając obok mnie.

-Na tym jak Luhan zsiusiał się na basenie Yu Tian.- zaśmiał się cicho, wyciągając zdjęcie. 

Czyli już są na "Ty" tak?

Czekaj czekaj, czy on ma moje zdjęcie, kiedy stoję w basenie a wokół mnie jest niebieska plama?

TYLKO. KURWA. NIE. TO.

-D-daj mi to!- pisnąłem wyrywając mu kompromitującą fotografię z dzieciństwa.

-LUHAN.- odezwała się moja mama morderczym tonem, dając mi do zrozumienia, że jak nie pozwolę jej dokończyć tej "śmiesznej" historii to mnie wydziedziczy. Westchnąłem cicho, rzucając jej przepraszające spojrzenie.- A więc kontynuując, kiedy wszyscy leżeliśmy na leżakach, Lulu przybiegł do nas z płaczem mówiąc, że wszystkie dzieci uciekły z basenu i nikt się nie chce z nim bawić, bo zrobił tak jak tatuś kazał. Kiedy zapytałam się go co on mu kazał, to odpowiedział: "No papa powiedział, ze jak będzie mi sie chciało siusiu to mogę zrobić w basenie, bo i tak nikt nie zauwazy."- uśmiechnęła się lekko.- To były czasy...- westchnęła. Popatrzyłem na tłumiącego śmiech Huna, mając coraz większą ochotę wybić mu zęby i wepchać mu je w wątrobę. 

To były najgorsze dwa dni w moim życiu.

Najpierw obrzygałem Hun'a...

Potem mojej matce zebrało się na wspomnienia.

Muszę zapytać Kyungsoo czy nie załatwił by mi biletu do Meksyku i nowego paszportu na nazwisko Gonzales.

****

No helo elo moje drogie.

Wybaczcie, że dawno mnie nie było, po raz kolejny się przeprowadzałam, do tego też doszło dużo spraw ze szkołą i no było do dupy i nie miałam na nic czasu XD

Mam nadzieję, że nie popełniłam bardzo dużo błędów i że mimo wszystko rozdział się wam spodobał^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top