preludium
L'homme n'est ni ange ni bête, et le malheur veut que qui veut faire l'ange fait la bête.
Man is neither angel nor beast, and the misfortune is that he who wants to act the angel acts the beast.
Pascal
Piękno jest wartością nadrzędną.
Seokjin zaś był jego absolutną definicją.
Tak jak najwybitniejsze dzieła sztuki nadal zachwycały tylko tych, którzy poświęcili im czas, on zachwycał wszystkich.
Zachwycał, gdy owinięty grubym, różowym szalem o zapachu konwalii wysiadał z taksówki w mroźne wieczory, a zimne powietrze odkrywało przed światem kuszące rumieńce. Zachwycał, gdy ubrany w cieniutki beżowy płaszcz czytał książkę na ławce w parku, a spacerujący ludzie zwalniali kroku, aby poprzygladać się choć krótką sekundę dłużej. Zachwycał też, gdy z niemodną, bardzo starą parasolką spacerował w dół starego miasta do swojej ulubionej galerii sztuki, a spływający po jego perfekcyjnie bladej twarzy pot powodował na widzach zwiększone pragnienie, niewywołane lejącym się z nieba żarem. Ale najbardziej, jak uważał, zachwycał, spacerując dostojnie po wyłożonych w jesiennym błocie kocich łbach, gdy spadające liście smukłych brzóz opadały mu na włosy i pachnący konwaliami szal, a on zwiedzając seulski cmentarz odwiedzał groby swoich ofiar.
Seokjin poznał Namjoona przypadkiem, w teatrze, gdy mężczyzna miał czelność pomylić swoją lożę z tą prywatną Seokjina, a następnie ze zwyczajną dla siebie prostotą usiadł obok niego, tłumacząc się niechęcią pozostawienia mężczyzny osamotnionego w tak wielkiej, pustej przestrzeni. Seokjin mógł go oczywiście wyrzucić, za zasłoną oddzielajacą lożę od korytarza stał ochroniarz, który pytająco spojrzał na niego po wtargnięciu Namjoona. Piękny mężczyzna zbył go ruchem dłoni.
Seokjin poczuł swoim szóstym zamysłem, tak lubił nazywać swoje przeczucia, że w momencie, w którym Namjoon przekroczył ciężką, ciemnoczerwoną zasłonę, chłodne i szczupłe palce śmierci delikatnie odznaczyły się bielą na dobrze skrojonej marynarce mężczyzny.
Jego piękne, pełne usta uniósły się w delikatnym, niemal niewinnym uśmiechu, a biała dłoń łudząco podobna do tej zaciskającej się na marynarce wskazała mężczyźnie miejsce obok siebie.
Spektakl się rozpoczął.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top