rozdział 18

Harry pokłócił się z Mią jakieś trzy dni temu. Od tamtego czasu dziewczyna nie odezwała się nawet słowem. Harry tęsknił, naprawdę. Brakowało mu jej poczucia humoru, śmiesznych powiedzonek. Nawet każdego, nic nie znaczącego spojrzenia jej oczu w jego stronę. Chciał znów posmakować jej ust. 

Nie uważał, żeby Mia miała powód do tego, żeby się obrażać dlatego też nie próbował przepraszać. Nie pozwalała mu na to jego duma. Mimo wszystko podświadomie, gdzieś głęboko bał się, że jeśli tego nie naprawi dziewczyna może odejść. Nie zniósłby tego, że nie ma jej w jego życiu. 

Nie mógł i nie chciał dłużej trzymać w sobie tego co do jej czuje. Kochał ją. Po śmierci myślał, że jedyną osobą, którą jest w stanie obdarzyć tak silnym, płomiennym uczuciem jest Maya. A potem zjawiła się ona. 

Wpadła w jego życie bez zaproszenia. Bez pozwolenia zgarnęła dla siebie jego czas i uwagę. Każda myśl od dawna była poświęcona tylko jej. Porzucił dla Mii swoją głęboko utkwioną żałobę. Wszystkie wcześniejsze myśli. Oddał się jej całkowicie. 

A najpiękniejsze w tym wszystkim było to, że dostał to samo w zamian. Nie mniej, nie więcej. Oboje są w tym razem i dla Harrego ważne było to, aby oboje w tym pozowali. 

Nie wiedział, czy życie pozwoli im być ze sobą na zawsze. Nauczył się, że nie można niczego planować z wyprzedzeniem. Ale wiedział, że chce wykorzystać dany im czas. Chce sprawić, żeby dziewczyna miała wszystko to co najlepsze, bo na wszystko zasługuje. Sprawi, że będzie najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.

Tylko nie może pozwolić jej odejść. 

Jeśli to nie jest miłość to chyba Bóg jest ślepy.*

Harry wyjął spod łóżka małe, niebieskie pudełko. Wszystkie jego uczucia są umieszczone tutaj. Wszystkie listy do May. Każda jego łza, prośba, błaganie - wszystko znajduje się tutaj. I również widoczna przemiana z całkowicie załamanego do takiego, który potrafi poradzić sobie z życiem i stanąć na nogi. 

Jeśli to nie pokaże Mii wielkości jego oddania, to nic nie sprawi, że cokolwiek to zrobi. 

Całkowicie się przed nią otwiera. Staje w pełnej okazałości z każdą blizną, raną i wątpliwością. Jeśli zechce go takiego z każdą wadą, to pokonają każdą przeciwność losu.

Harry wziął ze sobą kartonik i wyszedł na zewnątrz. Wsiadł do samochodu i kierował się w stronę domu Mii. Musiał sprawić, żeby zrozumiała. Ponieważ jeśli nie pozna go całkowicie otwartego, nigdy go nie zrozumie. 

Wysiadł zapukał do drzwi. Kiedy pojawiła się w nich dziewczyna bez słowa podszedł do niej i umieścił w dłoniach pudełko. Pocałował w czoło napawając się jej zapachem i odwracając na pięcie pozwolił jej zadecydować. 

On mógł tylko czekać i wierzyć. 

***

* fragment piosenki Pezeta.

chciałabym, żeby każdy napisał mi co mu się nie podoba w moich książkach, stylu pisania. to dla mnie bardzo ważne! :) weźmiecie udział w moim dniu szczerości? :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top