rozdział 9
Harry siedział z Mią w knajpie. Oboje najedzeni siedzieli i dopijali swoje napoje.
- Chciałbym odpowiedzieć na Twoje pytanie.
- Na jakie? - Zdziwiła się dziewczyna.
- Zapytałaś mnie o dziewczynę, którą kocham.. kochałem. - Poprawił się Harry natychmiast.
- Więc chodźmy tam, gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał.
Oboje wstali i skierowali się ku wyjściu. Harry bał się zacząć ten temat niepewny emocji. Nie wiedział jak zacząć mówić o tym, że kochał dziewczynę całą sobą. Dziewczynę, która umarła na tętniaka 5 lat temu, a wciąż nie potrafił poradzić sobie ze stratą. W dodatku pisał do niej listy. Harry czuł się jak szajbnięty, nie wiedział jak Mia to odbierze. Kiedy szli przed siebie chłopak wziął głęboki wdech i zaczął mówić
- Miała na imię Maya..
Mia patrzyła zaszokowana na Harrego. Po usłyszeniu historii jego miłości było jej niesamowicie przykro. Współczuła mu z całych sił i nie wiedziała, jak powinna się zachować po tych rewelacjach. Jego oczy były czerwone od powstrzymywanych łez i zastanawiała się jak można kochać tak mocno. I... Czy Harry jeszcze kiedykolwiek będzie mógł pokochać tak samo? To pytanie bez pozwolenia kręciło się w jej głowie, ponieważ coraz mocniej zdawała sobie sprawę z uczuć, którymi darzy tego chłopaka.
Harry stał i patrzył na zamyśloną dziewczynę. Zastanawiał się jaka będzie jej reakcja. Nie spodziewał się zimnych dłoni Mii gładzących jego policzków. A już na pewno nie spodziewał się jej ciepłych warg na jego własnych. Ale skłamałby, gdyby powiedział, że nie podobało mu się.
- Ja przepraszam.. - Mia odsunęła się. Nie tego się spodziewał, nie tych słów z jej ust zaraz po przerwanym pocałunku.
- Ja.. - Harry chciał powiedzieć, że nie ma się czym martwić, że on też w jakiś dziwny, zupełnie nie znany mu sposób też tego chciał, ale nie zdążył.
- Przepraszam, muszę iść. - Mia niemal w popłochu odeszła od Harrego. A on sam nie widząc co ze sobą zrobić wrócił do swojego mieszkania.
Dear my love.
Pocałowała mnie.
Mia, mam na myśli Mię.
I wiesz co? Podobało mi się. Tak dawno tego nie czułem, miała tego miłe wargi, cudowne w dotyku. Mam mętlik w głowie, a najbardziej na temat tego, że odeszła. Uciekła, tak po prostu.
Chyba nigdy nie zrozumiem kobiet.
Przepraszam, że tak krótko, ale jestem chyba w zbyt wielkim szoku.
Twój,
Harry.
***
czytacie to czy nie?
przepraszam, jeśli nie spełniam waszych oczekiwań.
dobranoc.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top