rozdział 5
Siedział przed telewizorem oglądając jakiś mecz, kiedy dzwonek do drzwi się rozdzwonił. Ledwo i z bólem wstał ze swojego miejsca, żeby pójść i otworzyć.
W progu przywitał uśmiechnięta Mię, która w reku dzierżyła stos skoroszytów i dwa zeszyty z notatkami. Naprawdę było tego aż tak dużo?
- Wejdź. - Harry przesunął się, żeby dziewczyna mogła swobodnie przejść.
- Dzięki. - Uśmiechnęła się.
Harry poprowadził swojego gościa do salonu i starając się być najmilszym jakim potrafił w obecnym stanie zaproponował herbatę.
- Pewnie. Chętnie się napiję, na dworze jest strasznie zimno. Masz cytrynę?
- Jasne. - Burknął Harry. Tak naprawdę dziwnie się czuł przygotowując herbatę z cytryną dla innej dziewczyny. Dużo ludzi taka pije, to absurd - wciąż powtarzał sobie w myślach.
Kiedy postawił przed nimi kubki i usiadł na kanapie Mia obrzuciła go dziwnym spojrzeniem
- Co się stało?
- Nie wyglądasz najlepiej. - Jej dłoń powoli, tak jakby nie chciała go wystraszyć zbliżała się go jego czoła. - Masz gorączkę. - Próbował nie krzywić się na ten nieznany dotyk. - Masz jakieś proszki?
- Um.. Powinny być w koszyczku na blacie w kuchni. - Mia kiwnęła głową i odeszła w stronę pomieszczania, jakby była u siebie lub co najmniej gościła tutaj często. Harry dziwnie, ale dobrze czuł się ze świadomością, że nie jest kolejną ze skrępowanych dziewczyn.
- Weź to, powinno pomóc. - Podała mu dwie, białe tabletki. Posłuchał i bez słowa połknął je popijając ciepłą herbatą.
Spojrzał na nią chwilowo i zobaczył jak kieruje się w stronę fotela, na którym leżał zwinięty koc. Nie spodziewał się, że tak po prostu przyjdzie i zajmie się nim, jak gdyby znali się od dziecka. Przykryła jego ciało tkaniną, sama siadając obok i biorąc w dłonie herbatę.
- Chcesz obejrzeć jakiś film? Tam są płyty DVD. - Wskazał na stos pod telewizorem.
- Jasne. - Uśmiechnęła się miło i skierowała w tamtą stronę. - Mogą być bajki? - Poczuł się inaczej.. Oglądać bajki, pić herbatę z cytryną podczas choroby z inną dziewczyną? Z drugiej strony.. Minęło już 5 lat, a to tylko film.
- Pewnie, co proponujesz?- Harry otwierał się coraz bardziej i nawet uśmiech wypływał na jego twarz samoistnie.. Musiał powiedzieć jego.. W towarzystwie tej dziewczyny sam czuł się lepiej. Tworzyła wokół siebie takie pozytywne wibracje napawając sympatią wszystkich wokół. I Harry potrzebował czerpać z tego garściami.
- Potwory i spółka? - Na spojrzenie jakim go obdarzyła niemal zachichotał. Szczęśliwe, rozszerzone oczy, tak jakby trzymała w dłoniach jakiś skarb.
- Z przyjemnością. A teraz chodź tutaj i oglądajmy. - Powiedział i zrobił jej miejsce pod kocem.
- Dzięki, Harry. - Spojrzała na niego podekscytowana niemal w podskokach rzucając się pod koc.
Ten dzień Harry spędził na śmianiu się i poczuciu stabilizacji. Mimo, że był chory i czuł się naprawdę niewyraźnie w towarzystwie Mii to wszystko było jakby bardziej znośne. Wtedy pierwszy raz pomyślał, że może ta dziewczyna jest jego ucieczką.
***
ZAPRASZAM NA HALLOWEEN'OWE SHOTY :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top