rozdział 10

Przez następne kilka dni Harry i Mia przebywali ze sobą głównie na zajęciach. Harry wyciągał dziewczynę pary razy na kawę ale widział, że Mia czuje się niezręcznie.

W sumie dlaczego nie miałaby? Pocałowała w zasadzie obcego chłopaka nie mając pojęcia, że on także tego chciał. Harry nie mógł przełamać się, aby wrócić do tej rozmowy, chciał - ale coś go blokowało. 

Kolejnego dnia nie mógł już tego znieść. Widział dezorientacje w jej oczach, jakby nagle z lekka przygasła. Nie chciał jej zniszczyć, jej poglądu na świat. Lubił to w niej, a ona sama była naprawdę piękną kobietą. Czasem, kiedy Harry leżał w łóżku myślał o tym, że czas iść na przód. I potem wpadała mu go włosy jej twarz. 

Harry wiedział, że jeśli kiedykolwiek odważy się wejść w związek, to najprawdopodobniej z tym zwariowanym dzieckiem byłoby mu najłatwiej.

- Nie sądzisz, że powinniśmy pogadać? - Harry zaczepił Mię na korytarzu.

- Naprawdę się spieszę. - Powiedziała i już chciała odejść.

Gdyby nie Harry, który złapał ją za łokieć i obracając w swoją stronę niemal wywlókł w sam kąt. Tam postawił ją przy ścianie tak, aby swoim ciałem zablokować jakąkolwiek możliwość ucieczki. Dziewczyna skupiła się na jego oczach i tej dziwniej złości wypisanej w nich.

- Dlaczego wtedy uciekłaś?

- A co miałam zrobić? Pocałowałam tak jakby zajętego faceta.

- Nie jestem zajęty. - Harry się zdziwił.

- Jesteś. Może nie fizycznie, ale Twoje serce jest zajęte. - Harry nigdy nie pomyślał o tym w ten sposób. Naprawdę postać May blokuje innym kobietom dostęp do jego serca?

- Co mam zrobić?

- Nic nie możesz zrobić. Dlaczego mnie o to pytasz?

- Nie wiem. Jesteś tak jakby jedyną - poza rodziną - która o tym wie. - Wzruszył ramionami.

- Przepraszam, że Cię pocałowałam.

- Nie przepraszaj.

- Powinnam, to nie mogło mieć miejs... - Dziewczyna urwała w pół słowa, kiedy Harry złapał jej twarz w swoje dłonie.

Powoli nachylając się nad nią, patrząc jej w oczy złączył ich wargi.

To nie był pocałunek jak poprzedni. W tym dało się wyczuć wszystko - motylki w brzuchu, fajerwerki w głowie. Taki, który zwykłeś dzielić z osobą na której naprawdę Ci zależy. 

- C..Co..Ja.. Um.. - Harry wybuchł śmiechem na nieporadność Mii w tym właśnie momencie.

- Musiałem uciąć ten stek bzdur z Twoich ust. - Uśmiechnął się i wzruszył ramionami. 

***

z boku całkiem moje klimaty :) czy starsze, polskie piosenki nie są naprawde piekne? :) wczoraj leciała w radio i wpadła mi w ucho, kiedy stałam pod prysznicem :)

co powiecie na kolejny rozdział jutro?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top