002
I found myself today singing out loud your name.
You said I'm crazy,
if I am, I'm crazy for you.
Anja
Nie ruszając się z miejsca, Anja odruchowo rzuciła okiem na stolik kawowy, na którym od razu zlokalizowała swój notatnik.
Kurczę, będzie musiała się po niego wrócić.
W tej samej chwili zauważyła też prezent bożonarodzeniowy, który otrzymała od swojej najlepszej przyjaciółki, Patrycji, a który teraz spoglądał na nią z podłogi, oparty o bok kanapy. Kurier dostarczył go wczorajszego poranka i był ledwie widoczny, jakby czekał na odpowiedni moment, gdy jego właścicielka w końcu go dostrzeże.
Kros biła się w pierś, że dopiero teraz sobie o nim przypomniała. Przez całe zamieszanie w związku z wypadkiem i pobytem w szpitalu zupełnie straciła głowę i o nim zapomniała. Postanowiła jak najszybciej go odpakować, i, o Chryste, podziękować Patce za ten wielki gest. Tego również nie zdążyła jeszcze zrobić. I to przyprawiało ją o cholerne wyrzuty sumienia.
Nie ma co, powinna otrzymać order przyjaciółki roku.
Schowała do kieszeni bluzy swojego iPhone'a oraz słuchawki, a tablet odłożyła w bezpiecznej odległości od krawędzi półki. Jeśliby tego nie zrobiła, z jej gracją słonia najpewniej strąciłaby urządzenie na podłogę, nieodwracalnie je uszkadzając. Delikatnie podniosła się z miejsca, wciąż uważając na każdy ruch. Z nieskrywanym niesmakiem chwyciła kule w obie dłonie, nie panując nawet nad kapryśnym grymasem na twarzy. Gdy wstawała, lekko się zachwiała, zanim wykonała pierwszy mały kroczek, po czym bez trudu wbiła się w rytm i powolnie pokuśtykała w stronę kanapy. Przemierzenie o kulach długości całego pokoju traktowała jak niemały sukces i była z siebie naprawdę dumna.
No, no, panno Kros, robisz postępy, pomyślała.
Rozsiadła się wygodnie i sięgnęła po ozdobne pudełko średniej wielkości przyozdobione wielką czerwoną kokardą. Kiedy niecierpliwie zaczęła je otwierać, a jej oczom ukazywała się jego zawartość, myślała, że z wrażenia szczęka opadnie jej na podłogę. I straci wszystkie zęby. A do tego zemdleje. Albo umrze, i to na śmierć! Albo wszystko na raz. To, co zobaczyła, okazało się najpiękniejszym prezentem, jaki w życiu dostała. Była oczarowana i brakowało jej słów, by wyrazić swój zachwyt, co było dla niej nadludzkim wyczynem, bo przecież z reguły buzia jej się nie zamykała.
Powoli i z niezwykłą czułością zaczęła wyciągać zawartość czerwonego pudełka, drżącymi dłońmi układając ją sobie na kolanach. Nie umiała powstrzymać wzruszenia i cichego nieśmiałego kwilenia, które niepostrzeżenie przejmowało nad nią kontrolę. Patrzyła na otrzymane podarunki i tak bardzo żałowała, że nie może teraz podziękować za nie przyjaciółce osobiście. Nie mogła uwierzyć w to, co Patrycja skompletowała jako jej gwiazdkowy prezent.
Ta kobieta była po prostu niemożliwa!
Miękka błękitna bluza hoodie z kapturem sygnowana różowym, tak dobrze znanym jej, napisem Treat People With Kindness. Sloganem promowanym przez jej największego idola do popularyzowania wśród ludzi przesłania miłości, akceptacji i życzliwości.
To był pierwszy moment, gdy dreszcze opanowały jej ciało, a ona sama myślała, że z szoku i ekscytacji dosłownie eksploduje.
To jednak nie wszystko. Patrycja nie byłaby sobą, gdyby nie dała z siebie dwustu procent, prawda? Prezent zawierał bowiem nie co innego, a czarny t-shirt z wizerunkiem jej Najbardziej Ulubionego Człowieka Na Ziemi. Koszulka była dwa rozmiary za duża, czyli dokładnie taka, jakie najbardziej lubiła.
To był drugi moment, gdy dreszcze opanowały jej ciało, tym razem skutecznie odbierając jej mowę. Nawet, gdyby chciała, nie umiałaby wykrztusić z siebie słowa.
I na końcu najważniejsza rzecz, ta najcenniejsza. JEGO najnowsza płyta CD o wdzięcznej nazwie Fine Line. Anja z radością odkryła, że do krążka dołączony był kod umożliwiając ściągniecie cyfrowej wersji na dowolne urządzenie. Było jej tak strasznie wstyd, bo przeoczyła dzień wydania tego albumu, chociaż, jakby nie było, jej wymówka była przecież do bólu wiarygodna. Dosłownie do bólu. Później z kolei strasznie miała straszne opory, by sięgnąć po tę płytę. Bała się, że emocje towarzyszące jej słuchaniu ją przerosną i nie była gotowa na taką wstrząsową dawkę.
Ach, miała teraz tyle do nadrobienia. I teraz na pewno to zrobi.
Otwierając kartkę z życzeniami od przyjaciółki przeraźliwie dygotały jej ręce, a gdy przeczytała ich wzruszającą treść, kompletnie przestała nad sobą panować. Zalała się rzewnymi łzami ciesząc się w duchu, że nie miała na twarzy żadnego makijażu - w przeciwnym razie wyglądałaby jak panda. Oczywiście tysiąc razy mniej uroczo.
Aniu!
Anja uśmiechnęła się do siebie na to Aniu, bo było tylko kilka osób, które mogły się tak do niej zwracać bez wywoływania nadmiernej irytacji. Patka z całą pewnością zaliczała się do grona tych szczęśliwców. Dziewczyna wyobraziła sobie, w jaki śmieszny sposób jej przyjaciółka to mówi i kontynuowała czytanie jej listu.
Ze wszystkich niepowodzeń i trudnych chwil wychodzimy silniejsi (a przynajmniej tak powinno być). Tylko od nas zależy, czy potraktujemy je jako życiowe porażki czy moment do autorefleksji i zmiany. Czasem cierpimy, ale to nie jest na zawsze, Misiaku. I chociaż teraz w to nie wierzysz, to wiedz, że tracąc coś lub kogoś, możesz zyskać więcej niż sądzisz.
Możesz. Zyskać. Siebie. Wiesz o tym, prawda?
Sama mnie uczyłaś, że po burzy zawsze wychodzi tęcza. To ty przecież zawsze byłaś tym słoneczkiem, które rozświetla każde miejsce, w którym się pojawi i wszystkich zaraża niespożytą energią oraz niesłabnącym optymizmem.
Teraz wszystko jest inaczej ale, proszę, wróć do mnie.
I wróć też do siebie, słońce. Do tej Anji, którą znam. Do mojej Any.
Oddaję w Twoje ręce, najnowsze „dziecko" Twojego ukochanego Cukierka(oraz kilka dodatków - prosto z oficjalnego sklepu!). Marzyłaś o tej płycie i oto jest. Wsłuchaj się w Jego muzykę i czerp z niej garściami. Dokładnie tyle, ile potrzebujesz, by poczuć potrzebny spokój i tę dziecięcą radość, która zawsze w Tobie drzemie. Niech jego głos działa kojąco na Twój nastrój i, tak jak zawsze, wyzwala w Tobie najpiękniejsze i najgłębsze emocje.
Te święta Bożego Narodzenia są inne, wiem. Pamiętaj jednak, że, chociaż jestem tak strasznie daleko, to sercem zawsze tuż obok. Zawsze, Misia.
Kocham Cię najmocniej.
Twoja P. xx
PS. Ciekawe, kiedy dostaniesz ten prezent. Przed świętami firmy kurierskie miały istne urwanie głowy!
PS. 2. Jeśli mam przyjechać i zasadzić Ci motywacyjnego kopa w tyłek, dzwoń.
PS. 3. Już przestań płakać, kretynko.
I to był trzeci moment, kiedy dreszcze przebiegły po jej ciele, całkowicie ją rozsypując i roztrzaskując jej duszę na miliony drobnych okruchów.
Chryste, ależ ta Pati dobrze ją znała. Nie mogła z nią być na co dzień, ale ten jeden gest znaczył dla niej tak wiele. Najwięcej.
Można być daleko od siebie i jednocześnie bliżej niż kiedykolwiek i one dwie stanowiły na to najlepszy dowód. Patka pamiętała zawsze o tym, co, a raczej kogo podziwia, kocha i szanuje Anja. Pamiętała, przy czyich piosenkach zawsze się śmieje, skacze z radości albo płacze. Pati wiedziała, czym sprawić jej radość ten kolejny raz.
Anja nie ma pojęcia, jak długo siedziała w totalnym bezruchu i ile razy przeczytała życzenia od przyjaciółki. Czy raz, czy dwa, czy może sto. I nie miała zielonego pojęcia, kiedy niegroźny płacz ze szczęścia przerodził się w niepohamowany szloch. Miała wrażenie, że w tamtym momencie opłakiwała dosłownie wszystko.
Wiedziała też, kto ją uszczęśliwi w tym kryzysowym czasie.
Harry Styles.
Hazza.
Harold.
Niezaprzeczalnie najsłodszy i najlepszy człowiek na świecie.
Anja nigdy nie chciała postrzegać Harry'ego jedynie jako pięknego chłopca, na którego widok mdleje trzy czwarte kuli ziemskiej - jej zarówno męska, jak i żeńska część. To byłoby zbyt wielkim uproszczeniem i obrazą. Dla jego wielkiego talentu, ogromnego i szlachetnego serca, niezwykłej osobowości oraz życiowej postawy, poprzez którą chciał pokazywać świat swoimi oczami - pełnego tolerancji, dobra, szacunku i miłości. Do siebie samego i wszystkich wokół.
Od razu wciągnęła na siebie bluzę, chowając głowę w kapturze i przymknęła oczy. Pierwszy raz od wielu tygodni poczuła się dobrze i spokojnie. Ośmieliłaby się nawet stwierdzić, że w jej sercu nieśmiało zaczyna kiełkować uczucie malutkiego szczęścia.
To dzięki Harry'emu.
Zawsze chodziło tylko o Harry'ego.
Po kilku minutach złapała za swój telefon i zostawiła przyjaciółce krótką wiadomość na Whatsappie. Ponieważ obie były wielkimi fankami One Direction, wiedziała, że gdy sparafrazuje tekst jednej z piosenek zespołu, Patrycja od razu zrozumie, o co chodzi:
Do Misia: Nobody knows me, baby, the way you do. xx
Pierwszego stycznia dwutysięcznego dwudziestego roku Anja postanowiła dotrzymać złożonej sobie obietnicy. I umilić sobie nadchodzące tygodnie, które będzie musiała spędzić w domu, by ten czas nie był zmarnowany i spisany na straty. Dlatego też pomysł, na który wpadła tamtego dnia, wydał jej się nad wyraz ciekawy.
W okamgnieniu odkurzyła swoje stare konto na Twitterze, założone wiele lat temu. Po uruchomieniu aplikacji od razu przypomniała sobie adres mailowy oraz hasło do logowania. Och, to było banalnie proste - przecież zawsze, i zupełnie bezmyślnie, używała tych samych danych. Zaśmiała się sama do siebie, gdy zobaczyła nazwę konta.
Nie ma co, @hernameishazza brzmiało dumnie.
Nie znała się na tej aplikacji i nie miała pojęcia, o co chodzi w tym całym twittowaniu, ale przecież będzie miała teraz sporo wolnego i znajdzie chwilę, by się nauczyć, jak z niej korzystać. Na pewno nie zamierzała też zmieniać nazwy konta. Śmiejąc się pod nosem przyznała się sama przed sobą, że przecież adekwatnie obrazuje jej miłość i uznanie wobec jej największego idola.
I wcale nie brzmiała jak psychofanka, wcale.
Zaczęła się zastanawiać, od czego zacząć i co mogłaby opublikować w pierwszej kolejności, ale miała pustkę w głowie.
I wtedy ją olśniło.
Harry Styles wydał swój drugi studyjny album trzynastego grudnia dwutysięcznego dziewiętnastego roku.
Dzień przed jej wypadkiem.
By móc się czymś zainspirować, postanowiła w końcu sięgnąć po jego album. Wstała z miejsca i powolutku wróciła na ulubione siedzisko. Chwyciła za tablet. Błyskawicznie ściągnęła digitalną wersję płyty Hazzy i połączyła się za pośrednictwem bluetooth z bezprzewodowym głośnikiem, który w międzyczasie wybudził się z trybu uśpienia. Zamknęła oczy i poczuła mrowienie na całym ciele, gdy do jej uszu zaczęły docierać melodyjne dźwięki pierwszego utworu na liście.
Piosenka Golden.
O. Mój. Boże.
Momentalnie poczuła, jak z ekscytacji sztywnieje jej cały kręgosłup. Nie potrafiła ukryć wzruszenia, podziwu oraz radości, które opanowały ją od czubka głowy po końce palców oraz jej niespokojny umysł.
Słyszeć jego głos znaczy tak wiele.
A ta piosenka była tak dobra, tak cholernie dobra. Miała pewność, że cała płyta taka będzie i powali ją na kolana. Ale czy ona potrafiła być w ogóle obiektywna, jeśli chodziło o tego Stylesa?
Włączyła w tablecie aplikację notatnika i natychmiast zaczęła spisywać zapamiętane słowa, uwagi i spostrzeżenia. Ta płyta to zdecydowanie zupełnie inny klimat niż ten panujący na jego pierwszym solowym krążku. I coś totalnie różnego od twórczości One Direction.
Harry Styles dojrzewał.
Zaskakiwał na każdym kroku.
Niebanalny, utalentowany, po prostu wielki.
Artysta doskonały.
Słuchała Golden któryś raz z rzędu, zapętlając ten utwór niemal bez końca. Zawsze, gdy słuchała nowych płyt, gwałciła każdą piosenkę wielokrotnie, aż miała dość słuchania. W przypadku muzyki Stylesa nigdy nie czuła się nasycona, ale po odsłuchaniu piosenki jakieś piętnaście czy dwadzieścia razy, czuła, że jest gotowa na kolejną dawkę nowych dźwięków i muzycznych doznań.
No dobra, po trzydziestu razach była naprawdę gotowa.
Pomyślała o tym, co mogłoby stanowić treść jej pierwszego twitta i pozwoliła dać się ponieść flow, które poczuła słuchając Golden. Dodatkowo, pierwszy stycznia jest też chyba dobrym momentem na początek, prawda?
@hernameishazza: Czy DZIŚ jest odpowiednią porą na to, by życzyć każdemu wszystkiego najlepszego? A może powinniśmy pamiętać o tym na co dzień? Pamiętać o tym, by traktować ludzi z życzliwością, tak po prostu i bez okazji?
@Harry_Styles, dziękuję Ci za Twoją nową płytę. Czuję się totalnie rozłożona na łopatki utworem Golden (gdybyś wiedział, jakie to dosłowne).
Czy życzę Ci dzisiaj wszelkiej pomyślności na nadchodzący rok? Oczywiście, że tak. Dzisiaj i zawsze, Harry.
All the love,
A. xx
#HarryStyles #Hazza #TreatPeopleWithKindness #TPWK #Allthelove
Anja opublikowała twitta opatrując go uprzednio kilkoma hasztagami kojarzącymi jej się z Haroldem i uśmiechnęła się pod nosem, tak bardzo z siebie zadowolona. To była mała rzecz, ale bardzo ją ucieszyła. W następnej kolejności podgłosiła muzykę płynącą z głośnika, zatapiając się bez reszty w tych anielskich melodiach.
Gdyby jeszcze tylko Anja Kros miała pojęcie, że pierwszego stycznia dwutysięcznego dwudziestego roku jednym niewinnym wpisem na portalu społecznościowym zapoczątkowała bieg wydarzeń, które odmienią na zawsze życie wielu istnień.
Cześć, Słoneczka!
Jak Wam się podoba drugi rozdział?
Uwielbiam Was, wiecie?
Wasza Anja
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top