・three・

ZAMKNIJ SIĘ co? – odpowiedział John B.

 – Niemożliwe – odparła Kiara.

 – On mówi poważnie. Tam jest łódź! – krzyknęła Amber, widząc białą łódź pod wodą.

 – O cholera on ma racje – potwierdziła Kie. 

– Chodźmy. 

 Amber zaczęła zdejmować bluzkę i spodenki.

 – To mi się podoba! – krzyknął do niej JJ. Wskoczyła do wody i podpłynęła do niego przez „przypadek" go chlapiąc. 

 – Zaczekajcie! – krzyknął Pope, zdejmując koszulę i czapkę.

 – Rusz dupę!

 – Dawaj Pope! 

 Kiedy chłopak wskoczył do wody, wszyscy się zanurzyli. Podpłynęli do łodzi.  Amber zajrzała do środka i zaczęła wypływać na powierzchnie, a za jej śladem poszli wszyscy.

 – Widzieliście ją? – zapytał JJ. 

 – Tak – odpowiedziała Amber. John B zaśmiał się, a JJ kontynuował:

 – To Grady-White! – wszyscy zaczęli płynąć w stronę łodzi, a blondwłosy ciągle mówił. – Nowe są po 500 tysięcy. To pierwszorzędny sprzęt

.– Widzieliśmy ją, surfując podczas sztormu. Może uderzyła w molo – odparł John B. 

 – Kogo masz na myśli, mówiąc „widzieliśmy"? – zapytała Kie. 

 – Amber. 

 – Amber?! Surfowałaś podczas sztormu? Zdajesz sobie sprawę, jakie to niebezpieczne? – zaczął się wydzierać JJ.

 – Tak wiem JJ! Przestań na mnie krzyczeć! Żyję! – odpowiedziała mu tym samym Amber.

 – Ale poza tym. Moja dziewczyna to prawdziwa płotka – dodał JJ, zbijając sobie piątkę z blondynką. 

 – Nie jestem twoją dziewczyną.

 – Nieoficjalnie.

 –JJ! To moja siostra!

 – Dobra, dobra – powiedział JJ w geście obronnym, podnosząc ręce do góry. 

 – Wiemy czyja to łódź? – zapytał Pope. 

 – Nie, przekonajmy się – odpowiedział John B. 

Kiara ciągle nie wierzyła, że on z Amber surfował podczas sztormu przez to miała minę, jakby zobaczyła ducha. 

 – Jest za głęboko – wtrąciła się Amber.

 – Tylko dla cieniasów – odpowiedział jej John B, znowu zgrywał bohatera, wywróciła oczami i usiadła na brzegu łodzi.

 – Od razu mówię nie będę cię reanimował – ostrzegł JJ.

 – John B? – zawołała go Kiara.

 – No co?

 – Nurkuj głupku – zachęcił go Pope.John B stanął tyłem do wody, trzymając w rękach kotwicę, zasalutował dodając:

 – Zanurzenie.

 – No dajesz! – krzyknął JJ, popychając go do wody.

– JJ uspokój się – Kiara uderzyła go w głowę. Amber się tylko zaśmiała i podeszła na przód łodzi. Wiedziała, że John B sobie poradzi, bo kiedy on sobie nie poradził? Aż się dziwiła, że Kie się tak o niego martwiła.

 – Gdzie on jest? – zapytał Pope po minucie.

 – Ej, ale dajcie mu chwilę. Jemu nic nie będzie, trochę wiary – powiedziała Amber. 

 – Moja dziewczyna – odparł zadowolony JJ. 

 – Nie jestem twoją dziewczyną! – podkreśliła jeszcze raz Amber. 

 Mijały minuty, a John B się nie pojawiał, powoli nawet Amber zaczęła wątpić, że nic mu się nie stało. 

 – Płyniemy po niego? – zapytał Pope lekko spanikowany. W tym samym momencie głowa Johna B pojawiła się nad głową. 

 – Nie było cię całe wieki!

 – Jesteś cały? – spytała Amber, na co jej brat pokiwał głową. 

 – Jakieś martwe ciała?

 – Coś do zabrania? 

 – Nie, nie – odpowiedział szybko John B. – Tylko klucz do motelu.

 – Klucz – powiedziała Amber lekko nie wierząc.

 – Tak, klucz. 

 – Świetnie, mamy klucz do motelu – podsumował JJ, wciągając kotwicę na łódź. 

 John B wsiadł do łodzi i ruszyli po raz kolejny. 

 – Zgłośmy wrak straży przybrzeżnej. Może dostaniemy znaleźne – powiedziała Kiara. 

 – Dobry pomysł – odpowiedziała Amber, oczekując reakcji chłopaków. 

 – Nie będziemy harować całe lato. Dzięki Agato – poparł ten pomysł JJ, podając zioło Amber. 

Wzięła je od niego i wrzuciła do wody. 

– Ej! 

 – Za dużo palisz JJ – upierała się.

 – Palisz prawie tyle samo, co ja. 

 – Cicho! – szybko do niego podeszła, zakrywając mu usta ręką. – Cicho, bo John B usłyszy.

Brat Amber był przewrażliwiony, jeśli chodziło o ten temat. Sam czasami palił, ale sądził, że Amber za dużo pali. Zawsze kiedy ją widział z ziołem próbował jej go wyrwać, a ona nie chciała go marnować, więc ukrywała się z tym jak najbardziej.

 JJ polizał rękę Amber, ona odsunęła się szybko udając obrzydzoną.

 Piątka przyjaciół dotarła na miejsce, John B szedł przed nimi, nucąc coś i przy okazji podskakując. Weszli do pomieszczenia, w którym było mnóstwo panikujących lub oburzonych ludzi. Wszyscy podeszli do policjanta, który rozmawiał z jakąś kobietą.

 – Przepraszam, znaleźliśmy łódź – zaczął John B.

 JJ próbował coś powiedzieć, ale zrezygnował, widząc tych wszystkich ludzi krzyczących na siebie nawzajem. 

– Powinien pan posłuchać.

 – Uspokój się! – krzyknął na niego policjant.Wszyscy z rezygnacją wyszli z domku. 

 – Nieźle nam poszło – podsumowała Amber.

 – Jaki jest plan? – zapytał JJ, wymieniając spojrzenia z blondynką. 

 – Wiem jak znajdziemy właściciela łodzi – odpowiedział mu John B.

 – Nie wiemy czyj to pokój – zaprzeczył Pope. 

 – Wchodzę w to – zgodził się JJ, rzucając klucze Kie.

 – Dawaj! – zachęciła Kiara Pope'a.

 – Rozejrzymy się.

 – Znaleźne, pamiętaj – szepnął John B, klepiąc go po ramieniu. 

 – Będzie fajnie – zakończyła Amber. 

 Wszyscy popłynęli łodzią w stronę motelu. Blondynka, gdy zobaczyła, w jakim jest on stanie zagwizdała.

 – Myślałem, że pałac wygląda źle – powiedział JJ.

 – To jakaś ruina. 

 – To nie miejsce dla kogoś z Grady-White'em – wtrącił się John B.

 – Raczej, by go tu zabili. Podoba mi się tu, czuję się jak w jakimś kryminalnym filmie – powiedziała Amber. 

– Pamiętam, był kiedyś taki serial w którym...

 – No nie, znowu się zaczyna – przerwał jej niezadowolony John B.

 – Dobrze, mój kochany braciszku zamknę swoją piękną buzię – odpowiedziała mu zezłoszczona Amber. 

 – To prawda, masz piękną buzię – skomplementował ją JJ, wiedział, co chce zrobić. 

Zawsze jak John B uciszał Amber, bo zaczęła coś mówić o jakimś serialu lub filmie, ona robiła mu na złość tym, że kleiła się do JJ'a. On jako dobry przyjaciel jej w tym pomagał. 

 Dziewczyna podeszła do JJ'a, a on położył ręce na jej biodrach. Kątem oka spojrzała i ujrzała jej brata zaciskającego zęby. 

 – Dziękuję – odpowiedziała mu z uśmiechem na ustach. Po chwili dodała trochę ciszej. – Już się wkurzył. 

 Posłała mu buziaka i z powrotem przeszła na koniec łodzi. Kiedy przybyli do brzegu JJ zahaczył kotwicą o piasek. 

 – Gotowe?

 – Tak. 

 – Teraz albo nigdy – odparł John B. 

 – Hej, niech nie robi nic głupiego – powiedział Pope, wskazując na JJ'a.

 – Powodzenia braciszku – życzyła Amber, zbijając sobie z nim piątkę.

 Kie podeszła do nich z lekko zmartwioną miną.

 – Uważajcie – podała Johnowi B klucze do pokoju.

 – Poważnie. 

 Brunet chwilę stał, po czym odszedł z uśmiechem na ustach, nie odpowiadając. 

 – Chodźmy.

 – JJ! – zawołała go Amber.

 Podbiegła do niego, kiedy się zatrzymał, objęła jego policzki rękoma i dodała wysokim głosem. 

– Uważaj na siebie. 

 Oboje wybuchnęli śmiechem.

 – Idioci – rzucił krótko John B, odchodząc. JJ puścił Amber oczko i odszedł, doganiając bruneta.

Kiedy Amber znalazła się z powrotem na łodzi zaczęła rozmowę: 

 – A więc ty i John B? – spytała zaciekawiona Kiary.

 Dziewczyna wzruszyła ramionami, Amber przewróciła oczami i położyła się na czubku łodzi, zamykając oczy i pozwalając sobie na chwilę odpoczynku. 

 – Co cię irytuje? – zapytał Pope Kie.

 – Łatwe, pewna dziewczyna z nazwiskiem Routledge, i to że dajemy jeden procent na środowisko – odpowiedziała szybko. Amber pozwoliła sobie zostawić to bez komentarza.

– Co w tym złego?

– Ziemia jest tylko jedna. Powinniśmy dawać co najmniej 100 procent.

– Niezbyt to sprzyja finansom – odparł Pope.

– Niszczenie naszej planety też – odpowiedziała szybko Kiara.

– Gliny! – krzyknął nagle Pope. Amber szybko wstała i zauważyła radiowóz.

– Cholera – szepnęła.

– Dzwoń do nich!

– Nie ma zasięgu.

– Jeśli stracę stypendium, zabije kogoś – zagroził Pope.

– Lepiej nie – odpowiedziała mu Amber, obejmując go ramieniem. – Wtedy pójdziesz do więzienia, a my bez twoich planów jesteśmy niczym.

– Pokazuje coś – powiedziała Kie.

 – Idą tam.– Musimy ich jakoś ostrzec!

– Nie mogę do nich zadzwonić!

Policjanci szli po schodach, kierując się do pokoju, w którym znajdowali się John B i JJ.

Kiara, Amber i Pope szybko podbiegli pod okno pokoju.

– Zrób coś – powiedziała brunetka do Pope'a. Chłopak wziął kamyk i spróbował rzucić, nim w okno. Kamyk nawet nie doleciał.

– Nie grałeś nigdy w baseball? – zapytała Kiara, patrząc na niego ze złością.

– Albo w koszykówkę?

– Byłem w kółku matematycznym – odpowiedział Pope.

– Matematyk – zaśmiała się Amber. – Ja grałam w koszykówkę, odsuńcie się.

Rzuciła kamykiem w okno i aż podskoczyła, kiedy trafiła. John B wyjrzał przez okno, trójka przyjaciół zaczęła pokazywać mu, że idą gliny. 

Amber, Pope i Kiara zaczęli biec do łodzi.

– Odpływamy? – zapytała Kie. 

 – Nie zostawiamy płotek w potrzebie – odpowiedział jej Pope, Amber uśmiechnęła się przybijając mu piątkę. 

 – Prawdziwa płotka. 

 – Mówię poważnie – wtrąciła się Kie. 

 – My też – odparła Amber. 

 – Może – odpowiedział brunetce Pope. 

 – Zwariowaliście? Czekamy na nich – powiedziała lekko wkurzona Amber, oparła się o siedzenie i zauważyła JJ'a i Johna B stojących na dachu.

– Co wy robicie? – spytał Pope, machając rękami.

 – O boże – Kiara schowała ręce w dłoniach. 

 JJ pokazał, żeby byli cicho. Amber pokręciła głową i liczyła, że nic im się nie stanie. Nagle coś wypadło z kieszeni JJ'a. 

 – No on chyba sobie żartuje! – krzyknęła, kiedy zobaczyła jak przedmiot upada na ziemię, robiąc hałas.

 Kiedy policjant wyjrzał za okno, Pope szybko obrócił się w stronę Kiary i zaczął mówić coś o środowisku. Amber, podchodząc do nich potknęła się i uderzyła w nos.

 – Cholera! – pozostała tak, leżąc i czekając, aż coś się stanie.

 – Okej Amber możesz już wstać – powiedziała do niej Kiara.Dziewczyna podniosła się i ujrzała JJ'a i Johna B biegnących w ich stronę. 

 Po kilkunastu minutach dryfowali na wodzie, rozmawiając o sytuacji sprzed kilku minut. Amber leżała koło JJ'a, śmiejąc się z jego żartu. Kie i John B rozmawiali o czymś co najwyraźniej bardzo ich śmieszyło, bo co chwilę wybuchali śmiechem, a Pope siedział sam, patrząc zawzięcie w wodę. 

 – Mogliście nas wcześniej ostrzec – rozpoczął temat John B. 

 – Niestety Pope był w kółku matematycznym – odpowiedziała Kiara, śmiejąc się. 

 – Matma? – zapytał JJ. 

 – Gliny wzięły wszystko jak z miejsca zbrodni – kontynuował John B. 

 – Znaleźliście coś? – spytała Amber zaciekawiona.

 – Czy coś znaleźliśmy? Nic takiego – odpowiedział JJ, wyjmując coś z kieszeni. 

W jednej ręce trzymał plik banknotów, a w drugiej pistolet. 

 – A jednak.

 – Co do diabła – szepnęła Kie, marszcząc brwi. John B tylko się uśmiechał, pozostawiając to wszystko bez komentarza. 

 – I ty mu na to pozwoliłeś? – zapytała zła Amber, podchodząc do brata. Wkurzyła się, bo zdawała sobie sprawę, ile zła może wyrządzić ten przedmiot.

 – Wiesz, jakie to niebezpieczne?!

 – Akurat ze wszystkich tu osób zebranych, ty masz największy wpływ na decyzje JJ'a, a ciebie tam nie było, więc nie zwalaj na mnie winy – odpowiedział jej John B. 

 – Dupek. 

 – Idiotka.

 Amber posłała mu złośliwy uśmiech, pokazując środkowego palca, po czym zwróciła się do JJ'a: 

 – A my jeszcze sobie pogadamy. 

 – Dobrze mamo – blondyn posłał jej szeroki uśmiech, na co ona również pokazała mu środowego palca, uśmiechając się w taki sam sposób, jak on.

 – Serio? – zapytała z pretensją Kiara Johna B, któremu tym razem uśmiech zszedł z twarzy, Amber, widząc to uniosła brwi i wiedziała, że coś pomiędzy nimi jest.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top