• thirteen •

AMBER WSŁUCHIWAŁA SIĘ w śpiewające ptaki i ze spokojem obserwowała widok przed nią. Słońce powoli wschodziło przez co niebo stało się różowo - pomarańczowe.

Wstała tak wcześnie, ponieważ nie mogła spać. Ciągle przed oczami miała siniaki na ciele JJ'a, który ze zaszklonymi oczami się w nią wpatrywał. Widziała, że się załamał i to jednocześnie ją podłamało. Nie chciała, aby się poddał.

Podniosła głowę i spojrzała się na blondyna. Ze skupioną miną również obserwował malujący się przed nim krajobraz. Amber leżała na jego klatce piersiowej, która co kilka sekund się unosiła. JJ obejmował ją ramieniem i rysował palcem różne wzorki na jej dłoni.

– Nic cię nie boli jak tak leżę? – zapytała blondynka zmartwionym głosem.

– Nie, nawet jest mi lepiej – odpowiedział chłopak, łapiąc z nią kontakt wzrokowy.

– Możemy jeszcze dzisiaj zrobić ci okłady z lodu – zaproponowała na co Maybank pokręcił głową.

– Naprawdę już jest lepiej, nie musisz się martwić – przekonał ją, a Amber dostrzegła szczerość w jego oczach.

– To dobrze – uśmiechnęła się do niego, dodając. – Przysięgam, że zrobię coś twojemu ojcu jak go zobaczę.

– Nie pozwolę, żebyś się z nim spotkała – zaprzeczył JJ, od razu poważniejąc. – Jest zbyt niebezpieczny.

Blondynka spuściła wzrok gdy zobaczyła jak Maybank po tych słowach zamilkną i znowu utknął zamyślone spojrzenie w słońcu, które już świeciło na niebie. Nie kontynuowała tematu, bo widziała, że chłopak nie chciał o tym rozmawiać.

– Jak zdobędziemy złoto to polecimy do Jukatanu – powiedział po chwili ciszy, a Amber się ucieszyła, że on uwzględniał ją w swoich planach. – Będziemy codziennie surfować i jeść zajebiste owoce.

– Czuje się zaszczycona, że weźmiesz mnie ze sobą – zaśmiała się blondynka, wpatrując się w niego z iskierkami w oczach.

– Nudno by było bez ciebie – stwierdził JJ, po czym pocałował ją w czoło. – Chodźmy coś zjeść.

Siostra Johna B wstała i wyciągnęła dłoń w stronę swojego przyjaciela, który poszedł w jej ślady i również obok niej stanął.

Oboje podążyli w stronę domu nadal trzymając się za ręce.

・✧・✧・✧・✧・✧・

– Na pewno wszystko zabrał? – zapytała Kiara z niedowierzaniem.

– Każdą sztabkę. Wszystko – mówiąc to, John B zdjął sobie gips z nadgarstka, po czym wrzucił go z wkurzeniem do wody.

– John B.

– Co, Kie? – zapytał zirytowany chłopak, patrząc na brunetkę. – To pęknięcie. Kogo to obchodzi?

– Ciebie powinno. Załatwisz sobie rękę na całe życie – stwierdziła dziewczyna.

– Popatrz wszystko gra – oznajmił John B, poruszając ręką z niewzruszoną miną.

– Ludzie! Ludzie! – zawołał Pope, biegnąc w ich stronę. Rozpiął górne guziki koszuli i zaczął mówić. – Biegłem całą drogę.

– Masz słabą kondycję, nie rób tak więcej – poprosiła Amber z kpiącym uśmiechem, obserwując przyjaciela, który ledwo oddychał.

– Jak rozmowa, Pope? – zapytał JJ, ukrywając uśmiech.

– Nie pytaj – odpowiedział chłopak natychmiast urywając temat. – JB, przepraszam stary za wszystko.

– W porządku – brunet wzruszył ramionami.

– Nie mam za dużo czasu, a mam ważną informację, więc...Przed moją rozmową ojciec wspominał o prywatnym pasie startowym i ścinaniu palm na wielki samolot Camerona. Był za krótki, a samolot za duży. Siedzę na rozmowie i myślę: ,,Czemu Cameron potrzebuje dłuższego pasa? Co mu tak obciąża samolot?" – opowiadał, a wszystkie pary oczu skierowały się na niego.

– Złoto – odpowiedziała Amber, posyłając uśmiech swojemu bratu.

– Tak – Pope pokiwał głową. – To jest nasza szansa, odlatują wieczorem, więc pospieszmy się.

– Nie możemy się teraz poddać – stwierdziła Kie, stając obok swojego przyjaciela.

– Jaki jest plan? – zapytał JJ gdy złapał kontakt wzrokowy z Johnem B.

– Odzyskamy złoto – zmotywował ich chłopak, uśmiechając się do każdego.

– Zróbmy to!

・✧・✧・✧・✧・✧・

– Wpadamy tam, Ward Cameron błaga o pomoc i zmywamy się jak najdalej ze złotem – oświadczył JJ, ładując broń.

– Drogą wodną – zaznaczyła Amber.

– Musimy zaczekać na pogodę – podkreślił Pope.

– I na Kubę – dokończył John B.

– Kubę? Nie stary, Xcalak to klejnot Jukatanu – wtrącił się blondyn. – Wielkie homary, mango, a pieniądze są nie potrzebne.

– Zróbmy to! Jedźmy do Jukatanu! – krzyknął bliźniak Amber przy okazji trąbiąc kilka razy.

Po kilkunastu minutach brunet zatrzymał Vana kilka metrów przed wysokim metalowym płotem, za którym znajdował się pas startowy.

– Jaki jest zarys planu? – zapytała Kiara, stojąc przy płocie.

– Chyba jeszcze go nie mamy – odpowiedział John B, patrząc przed siebie.

– Ładują złoto – poinformował ich Pope, który jako jedyny obserwował sytuację przez lornetkę.

– Daj mi to – brat Amber wyrwał chłopakowi przedmiot. – Jest Ward. 

– Co się dzieje? – spytała Amber, widząc jak brunet odsuwa lornetkę od twarzy z przerażoną miną. – Co jest?

– To Sarah.

– Jest z nim? – zapytał Pope.

– Wiedziałam, że nie jest Płotką! – przypomniała blondynka.

– Chwila...krzywdzi ją – powiedział jej brat, ponownie patrząc przez lornetkę.

– Co? – zapytała Kiara gdy usłyszała słowa swojego przyjaciela.

– Walczą – John B szybko podał Kie lornetkę.

– Cholera.

Chłopak w ekspresowym tempie odszedł od swoich przyjaciół i szybko wsiadł do auta. Ze zdenerwowaną miną je odpalił, po czym zaczął jechać prosto w płot.

– John B! Co ty robisz! – krzyknęła blondynka, odskakując na bok, bo nie chciała zostać potrącona.

– Nie zgrywaj bohatera!

Pope, Kie, Amber i JJ odbiegli od płotu dzięki czemu John B rozwalił samochodem metalową siatkę i ruszył za samolotem, który się rozpędzał na pasie.

– Co robisz!? John B! – Amber zszokowana zakryła dłonią usta i wpatrywała się w Vana, który jechał coraz szybciej, doganiając samolot.

Kilka mimut później każdy z nich usłyszał policyjne syreny. Dziewczyna poczuła ulgę gdy zobaczyła, że John B przeżył, ponieważ Ward zdążył się zatrzymać.

– Nie mogą mnie zamknąć – odezwał się Pope, patrząc na każdego.

– Mam warunek – dodał JJ.

– Nie przydamy się w więzieniu – powiedziała Kiara.

Podjęli decyzję, więc zaczęli biec jak najszybciej potrafili. Nie chcieli, aby policja ich złapała, bo problemów mieli wystarczająco dużo.

W tym czasie John B, Sarah i Ward Cameron zostali na pasie startowym.

– Nie możesz tu być – powiedziała cicho Sarah, mocno trzymając swojego chłopaka za rękę.

– Dzięki bogu, że jesteś – ucieszył się jej ojciec kiedy zobaczył, że szeryf Peterkin wysiada z radiowozu. – Susan, mówiłem zgubił gdzieś mózg, to szaleniec.

– Ręce za głowę – rozkazała, idąc w stronę mężczyzny.

– Lepiej rób co mówi – zwrócił się Ward do Johna B z chytrym uśmiechem.

– Mówi do ciebie, Ward – powiedział brunet, patrząc na kobietę, która celowała w ojca blondynki.

– Aresztuję cię za zabójstwo Big Johna – oświadczyła stanowczym tonem.

– Żartujesz? – zapytał Ward, prychając pod nosem.

– Ręce za głowę – rozkazała.

– Żartujesz Sue?!

– Ręce za głowę! – krzyknęła kobieta, nadal celując w mężczyznę.

Ward po chwili zrobił to co kazała szeryf Peterkin. Ojciec Sarah upadł na kolana, więc czarnoskóra mogła założyć mu kajdanki. Mężczyzna w ostatniej chwili się wyrwał, dlatego John B niemal w sekundę objął swoją dziewczynę jeszcze mocniej. Szeryf z powrotem wycelowała pistoletem w Ward'a, po czym rozbrzmiał strzał.

Kobieta ze łzami w oczach bezwładnie upadła na beton, bo to nie ona strzeliła. Zza samolotu wyszedł Rafe, trzymając w rękach pistolet.

– Rafe? Co ty zrobiłeś? – zapytał Ward, patrząc zdziwionym wzrokiem na szeryf Peterkin.

– Uratowałem cię, tato – odpowiedział blondyn z uśmiechem na ustach.

– Spokojnie – John B ukucnął przy kobiecie, która leżała na ziemi. Szybko zdjął ze swojej szyi chustę i zatamował ranę szeryf.

– Wezwij pomoc – szepnęła słabym głosem kobieta.

Brunet szybko wziął słuchawkę do rąk i chciał się odezwać, ale Rafe wycelował w niego pistoletem, mówiąc:

– Nie rób tego, dupku!

– John B, daj krótkofalówkę – poprosił Ward, stając koło swojego syna.

– Nie.

– Daj ją! No już! – krzyknął, po czym wyjął z rąk Johna B krótkofalówkę i ją odłączył. Pokazał ją Rafe'owi , który ciągle celował w brata Amber. – Mam ją, uspokój się. 

– Uciekaj – szepnęła szeryf Peterkin do chłopaka Sarah.

– Nie zostawię cię.

– Uciekaj.

– Przepraszam – brunet powoli odszedł od kobiety.

Udało mu się odejść bez zauważenia dopóki nie ominął Sarah. Wtedy jej brat to zauważył i ponownie wycelował w niego bronią.

– Gdzie idziesz!? Gdzie idziesz, John B!?

Tym razem brunet nie oglądał się za siebie i uciekł od miejsca zdarzenia jak najszybciej. Czuł wyrzuty sumienia, że zostawił tam swoją dziewczynę, ale zagłuszała je adrenalina i pisk w jego głowie.

W czasie kiedy John B uciekał, czwórka przyjaciół siedziała na złomowisku i czekała na jakąś wiadomość. JJ ze znudzeniem odpalał zapalniczkę, a blondynka obok niego oglądała swoje paznokcie. Kie chodziła w kółko, powtarzając pod nosem, że wszystko będzie dobrze. A Pope sam wpatrywał się w niebo, chcąc wiedzieć czy samolot ze złotem odleci.

– I po złocie – skomentowała Amber gdy usłyszała dźwięk samolotu.

– To maszyna Warda – stwierdziła Kiara, tym razem obserwując niebo.

– Cholera! – zdenerwował się JJ i kopnął w krzesło, które stało obok niego.

– Kurwa! – krzyknął jeszcze głośniej Pope, rzucając starym budzikiem w ziemię.

Amber wzdrygnęła się i postawiła krok w tył, ponieważ nigdy nie widziała, aby jej przyjaciel był taki wściekły. Zawsze był opanowany i myślał trzeźwo, a teraz przeklinał, waląc kijem baseballowym o stary telewizor.

– Pope! Uspokój się! – poprosiła Kie, która z przerażeniem go obserwowała.

Po chwili chłopak usiadł ze zmęczenia i zrezygnowania na kanapie, po czym ukrył twarz w dłoniach.

– Zastanawiałem się kiedy to się stanie – powiedział JJ, podchodząc do Pope'a. Wyciągnął z kieszeni blanta i podał go chłopakowi, mówiąc. – Trzymaj, pomoże ci. Trawka jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

– JJ...

– Wyluzuj, Kie.

– Wiesz, że nie pali – stwierdziła dziewczyna, a kilka sekund później Pope wziął do ręki joint'a, zaprzeczając jej słowom. – Jak to ma ci pomóc?

Każdy z nich zignorował jej pytanie. Maybank usiadł po lewej stronie swojego przyjaciela, a Amber po prawej. Z nadzieją w oczach patrzyli się na chłopaka, który obserwował z każdej strony blanta. 

– Straciłem stypendium, wyszedłem podczas rozmowy. Przepadło, taka okazja się już nie powtórzy – powiedział, załamującym głosem.

– Zrobiłeś to dla nas? – spytała Kiara, czując lekki ścisk w sercu, bo jego okazja na cudowną przyszłość przepadła.

– Nie, nie dla nas, dla niczego – odpowiedział Pope, stając na przeciwko dziewczyny.

– Masz mnie, Pope – JJ szybko wstał  i objął ramieniem przyjaciela. – Witaj w moim świecie.

– JJ...

– Co, Kie?! On ma racje, to już bez znaczenia.

– Nie musisz tego robić – zwróciła się Kiara do Pope'a.

– Co ci do tego? – spytał chłopak, po czym odpalił joint'a i wypuścił z buzi biały dym prosto na jej twarz.

Kie nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ wszyscy zauważyli Johna B. Chłopak opierał się o metalową ścianę i ze łzami w oczach wpatrywał się  w podłogę. Wyglądał jakby miał stracić przytomność, bo chwiał się na boki i ledwo utrzymywał równowagę.

– To twoja krew? – zapytała słabym głosem, chwytając jego dłonie, które były całe czerwone.

– Czyja to krew?

– Wszystko gra? John B? Odezwij się – Amber popatrzyła na swojego brata i wiedziała, że stało się coś najgorszego - ktoś został zabity.

・✧・✧・✧・✧・✧・

– John B, co robimy na posterunku policji? – zapytał Pope, widząc, że Kiara parkuje pod budynkiem.

– Ktoś musi się dowiedzieć co się stało – odpowiedział zamyślony.

Po tym Pope zaczął się krztusić dymem, więc Amber głośno się zaśmiała, dostrzegając minę chłopaka.

– Spokojnie stary, trochę wolniej – powiedziała.

– Wyluzuj, szefie – dorzucił się JJ. Widząc, że John B się nie odzywa zwrócił się do niego. – Będę z tobą szczery. Możesz skończyć w jaskini lwa, ale nie idziesz tam celowo. To podstawa, tak zawsze mówił mój ojciec ,,Nigdy w życiu nie ufaj glinom, bez względu na wszystko".

– Twój ojciec to urodzony kłamca – stwierdziła Kiara z uniesionymi brwiami.

– On ma racje – odezwał się Pope. – Jebać policje!

– Co się dzieje!? – Amber spojrzała się z podziwem na przyjaciela, a kilka sekund później zbiła piątkę z JJ'em.

– Udało się – odpowiedział wyraźnie zadowolony.

– Kiedy policja nam pomogła? – spytał głośno Pope.

– Peterkin chciała dla nas dobrze...przynajmniej próbowała. Muszą wiedzieć prawdę.

Nikt więcej nie protestował, bo każde z nich było lekko przerażone zachowaniem Johna B. Brunet wysiadł z auta, zostawiając czwórkę przyjaciół samych.

– Pope, daj trochę! – krzyknęła Amber do przyjaciela.

– Nie dam ci nic. Palisz całe życie, a ja pierwszy raz, pozwól mi się nacieszyć tą chwilą – odpowiedział chłopak, szeroko się uśmiechając.

– Dupek. 

Po tych słowach nikt więcej się nie odezwał. Amber ze zmartwioną miną wyglądała za okno. Przerażało ją to co stało się na lotnisku, że to wszystko zrobił Rafe. Gdyby nie on, Ward pewnie by siedział już w więzieniu, a ona i jej przyjaciele byli by szczęśliwi, że jakaś sprawiedliwość na tym świecie jeszcze jest, ale niestety nie istniała. A blondynka miała się przekonać, że jeszcze długo jej nie będzie.

– Kie, odpalaj! – nagle krzyknął John B, biegnąc w stronę auta.

Dziewczyna jedynie obróciła głowę i zdezorientowanym wzrokiem się na niego patrzyła.

– Uruchom silnik!

– Co? John B? – zapytała lekko zdenerwowana Kie gdy brunet szybko wszedł do auta. – Coś ty narobił?

– Po prostu jedź! – wrzasnął chłopak kiedy jedna z policjantek starała się otworzyć drzwi, które on przytrzymywał.

– Jadę! Przepraszam!

Kiara ruszyła, ale nie na tyle szybko, żeby zostawić w tyle policjantów.

– Otwierać! – krzyknęła kobieta, waląc w szybę równocześnie biegnąc za nimi.

– Co ty zrobiłeś?!

– Otwórz je – powiedział Pope, a John B się go posłuchał i zrobił to, a policjantka trzymająca drzwi upadła na ziemię.

Odjechali, starając się uspokoić swoje oddechy. John B czuł na sobie wzrok swojej siostry. Wiedział, że się martwi, ale nie miał ochoty jej więcej opowiadać. Sam się bał, ponieważ nie miał pojęcia co przyniesie przyszłość. Miał tylko obawy, że nie będą to pozytywne rzeczy.

・✧・✧・✧・✧・✧・

Amber siedziała na tylnych siedzeniach auta rodziców Kiary i słuchała radia. Pomiędzy nią siedział Pope i Kiara. Za to JJ i John B siedzieli z przodu, na wysuniętych fotelach do tyłu tak, żeby trudniej ich było dostrzec.

Dobre wieści dla mieszkańców OBX. Według Dominion Power, podwodna linia przesyłowa ma przywrócić prąd na 90 procent obszaru już za 24 godziny – mówił mężczyzna z radia, a w tym czasie JJ się podniósł, bo usłyszał policyjne syreny. – Nie złapano sprawcy, który zastrzelił szeryf Peterkin. Policja stanowa podała szczegóły na temat podejrzanego. To nieletni z...

W tej chwili zdenerwowana Kiara wyłączyła szybko radio.

– Czyli tak, może wiecie coś więcej i mi powiecie komu uwierzą gliny?Wardowi Cameronowi czy nam? – zapytał Maybank na co Amber przewróciła oczami. – Oskarża nas wielki deweloper, pan całej wyspy. Ma potężnych przyjaciół do pomocy, a oskarżony to John B, który jest w sumie bezdomnym szesnastolatkiem.

– Dzięki – mruknął brunet, a Amber miała ochotę nakrzyczeć na JJ'a za to co mówi.

– Słuchaj, Jukatan to jedyna opcja – zwrócił się blondyn do Johna B.

W tym czasie Pope przeklinał pod nosem, Amber patrzyła się przybitym wzrokiem przed siebie, a Kiara oglądała to co się dzieje na dworzu, przez szyby samochodu.

– Przestań pieprzyć o tym Meksyku, Sarah mnie uratuje – przerwał JJ'owi John B.

– Wszystko widziała – poparła go Kiara.

– Dzięki.

– I wsypie swojego brata? – zapytał, nie wierząc Pope.

JJ gdy to usłyszał podniósł się i wyjął blanta z buzi, mówiąc do Johna B:

– Nie ma szans, stary. Musimy wydostać się z wyspy.

– Prom to jedyna opcja – dodał Pope.

– Tak, zmywasz się stąd póki się jeszcze da. Zanim zamkną całą wyspę.

– Schowajcie się – przerwała mu Amber, bo usłyszała policyjne syreny.

Wszyscy się bardziej skulili na siedzeniach, a JJ zakrył twarz czapką.

– Sarah nie jest płotką, John B – kontynuował Pope.

– Tak, nie możesz tu zostać.

Blondynka miała ochotę się rozpłakać, słysząc to. Myśl, że jej brat miał wyjechać i prawdopodobnie miałaby przez najbliższe parę lat go nie zobaczyć, niszczyła ją. Chciała pobiec na policję i wyjaśnić im wszystko, ale potem twierdziła, że to głupi pomysł, bo kto uwierzy siostrze oskarżonego?

・✧・✧・✧・✧・✧・

Słońce ogrzewało wszystkich mieszkańców Outer Banks. Przyjemny wiatr dawał poczucie świeżości, a śpiewające ptaki ukojenie.

Przy tablicy ogłoszeń stał chłopak, który ze zmartwioną miną obserwował dwie nowe kartki, które zostały przyczepione do tablicy. Jedna informowała o tym, że prom jest nieczynny. Na drugiej kartce widniał wielki czarny napis ,,poszukiwany", a poniżej tego znajdowało się zdjęcie. Fotografia przedstawiała przyjaciela chłopaka, który przeklął pod nosem, po czym szybko wyrwał kartkę z tablicy.

– Dobra, mam złe wieści – powiedział do brunetki, wsiadając do auta. – Prom nieczynny i jeszcze to...

Pope podał kartkę dziewczynie, która z przerażoną miną ją obserwowała.

– Co to jest? – zapytał John B, widząc jak Kie podaje przedmiot JJ'owi.

– Przynajmniej dobre te zdjęcie – skomentował blondyn, po czym pokazał swojemu przyjacielowi kartkę.

Amber spojrzała na nią kontem oka i od razu rzucił jej się w oczy wielki napis POSZUKIWANY i zdjęcie Johna B. Nie zorientowała się kiedy jej oczy zaszły łzami. Wzięła głęboki wdech i przymknęła powieki. Nie wierzyła, że jej starszy brat jest poszukiwany. Zdawała sobie sprawę, że na to nie zasługiwał, bo był bardzo dobrą osobą i nigdy by nikogo nie skrzywdził. Czuła również irytację, ponieważ nie rozumiała dlaczego policja uwierzyła od razu Wardowi zamiast wysłuchać obu stron.

– Więc cała wyspa szuka Johna B – podsumował wszystko Pope.

・✧・✧・✧・✧・✧・

Wiem, że bardzo nieregularnie pojawiają się rozdziały, ale w roku szkolnym ciężko u mnie z weną, dlatego tak rzadko ukazują się kolejne części.

Mimo, że czasami mam problem z pisaniem tej historii, bardzo się cieszę, że jest taki pozytywny odbiór. Dziękuję za każde wyświetlenie, gwiazdkę i komentarz!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top