・ten・
AMBER PRZYSZŁA POMÓC Pope'owi w pracy. Założyła na siebie fartuch z napisem ,,Heyward", związała włosy w wysokiego kucyka i ruszyła w stronę grilla.
Co roku pomagała rodzinie Pope'a przygotowywać ostrygi na noc świętojańską. Na której Snoby pili wódkę i rozmawiali o sprawach biznesowych, a ich żony ubrane w sukienki za tysiące, plotkowały o innych. Amber patrzyła wtedy na nich z zazdrością, bo ona musiała im wtedy usługiwać, a oni nawet nie potrafili powiedzieć ,,dziękuję".
– Przepraszam Pana mamy sami je obierać? – zapytała jakaś dziewczyna. Pope i Amber najpierw złapali kontakt wzrokowy i posłali sobie zmęczone spojrzenia po czym obrócili głowy w stronę dziewczyny. – Pobrudzę sobie sukienkę.
– No to by było słabe – odpowiedział Pope już z uśmiechem, zbijając sobie piątkę z Kie.
– Musisz popracować nad akcentem – wtrąciła się Amber, zbijając żółwika z brunetką.
– Widzieliście tyle Snobów na raz? – spytała Kiara, oglądając się za siebie.
– Tak, co roku.
– Macie jakieś wieści od JJ'a? – zapytał Pope po chwili ciszy.
– Nie – odpowiedziała Amber, spuszczając wzrok.
Nikt nie wiedział co się z nim dzieje od czasu aresztowania. Blondynka czuła dziwną pustkę gdy nie miała go przy sobie i nie słyszała jego głosu lub śmiechu. Dołowało ją to bardzo, dlatego cieszyła się, że może pomóc Pope'owi, bo to sprawiło, że mogła odciąć się od przygnębiających myśli.
– Ma instynkt przetrwania karalucha – pocieszyła ją Kie, kładąc rękę na jej ramieniu. – Będzie dobrze.
– To moja wina – powiedział chłopak, kręcąc głową.
– Nie prawda, Topper prawie cię zabił, pamiętasz?
Amber i Pope wzdrygnęli się na wspomnienie o "bójce". Od tamtego czasu blondynka naprawdę nienawidziła swojego chłopaka, a tym bardziej jego przyjaciela Rafe'a.
Kiedy usłyszeli brawa przerwali rozmowę i przenieśli spojrzenia na rodzinę Cameronów, która wyszła do ogrodu. Amber skupiła wzrok na Sarah, która miała ubraną białą zwiewną sukienkę, a na głowie miała wianek zrobiony z żywych kwiatów. Czasami jej zazdrościła, też chciała ubrać się w takie rzeczy i dostawać szacunek od każdego. Była, jednak druga strona tego, córka Warda była Snobem i Amber za nic nie chciała nim zostać. Kusiła ją myśl mienia bardzo dużej ilości pieniędzy, ale chyba wolała zostać Płotką z pewnością, że to wszystko jest prawdziwe.
– Proszę, proszę idzie Lord Kapitał i Wyzyskiwacze – powiedziała Kie, klaszcząc z niechęcią.
– Wybije komuś tym oko – Pope wskazał brodą na wielką ozdobę na głowie Rose Cameron.
Gdy wszyscy znowu wrócili do rozmów, Kiara musiała odejść do swoich rodziców, za to Pope i Amber zostali przy grillu, przygotowując ostrygi.
Zapadł wieczór, a ciemność rozświetlały lampki. Większość osób przeniosła się na parkiet, a prawdziwi biznesmeni zostali przy wysokich stołach, aby ponegocjować. Pope odszedł od grilla kilkanaście minut temu i jego przyjaciółka zaczęła się zastanawiać gdzie on jest. Postanowiła poszukać go wzrokiem co nie było trudne, bo oni jako jedyni było ubrani w brudne fartuchy podczas gdy inni nosili dzieła mody.
Odeszła od grilla, bo go zauważyła. Czarnoskóry z kimś rozmawiał, ale nie zdążyła zobaczyć kto to, dlatego, że przed nią pojawił się brązowowłosy chłopak.
– Jak masz na imię? – zapytał na co blondynka uniosła brwi.
– Amber – odpowiedziała, zakładając ręce na piersi.
– Lucas – brunet uśmiechnął się do niej czego ona nie odwzajemniła.
Ominęła chłopaka i zobaczyła Pope'a idącego w jej stronę. Już z nikim nie rozmawiał, ale miał zadowolony wyraz twarzy, co wydało się Amber podejrzane.
Oboje wrócili do grillowania, a gdy blondynka pytała się co się stało, Pope odpowiadał, że niedługo się dowie.
– Pope...no błagam, powiedz chociaż z kim gadałeś – poprosiła dziewczyna, nie mogąc dłużej wytrzymać.
Chłopak otworzył usta, żeby coś odpowiedzieć, ale w tej samej chwili ludzie nagle ucichli i zrobiło się małe zamieszanie. Amber przeniosła wzrok na drzwi wejściowe do willi i ujrzała w nich JJ'a, który był podtrzymywany przez policjanta. Zamrugała parę razy, nie mogąc uwierzyć, że to naprawdę jej przyjaciel. Mimo wszystko uśmiechnęła się szeroko i podeszła bliżej zupełnie ignorując to, że zaraz ostrygi się spalą. Dziwił ją tylko fakt, że JJ ubrany był w strój kelnera i wyszedł z willi, a ona go wcześniej nie zauważyła.
– Mam nogi. Potrafię sam chodzić, ślepy jesteś? Doceniam to co tam zrobiłeś, naprawdę dziękuję, ale teraz sobię poradzę! - krzyknął JJ do ochroniarza, który zaczął nim szarpać. Gdy zbliżyli się do staruszka, stojącego obok stołu dodał. – Panie Dunleavy widzę, że dostał pan drinka, może dokończę?
Blondyn uśmiechnął się do zszokowanego mężczyzny po czym wyzerował jego drinka, podczas tego ochroniarz przepraszał innych za zachowanie JJ'a.
– Dziękuję za dyskrecję, Daryl – szepnął chłopak, odkładając szklankę na stół. Chwilę potem zaczął krzyczeć, zwracając uwagę wszystkich, na sobie. – Już wszystko dobrze! Proszę nie panikować. Mundurowi nad wszystkim panują. Brawo!
– Rose! – JJ wskazał na kobietę, cicho się śmiejąc. – Jak Statua Wolności.
Żona Camerona spojrzała się na Warda zdenerwowanym wzrokiem, który tylko przeklnął pod nosem, nie wiedząc co zrobić.
– Nie może pan go wyrzucić! Zaprosiłam go! Jestem członkinią! – nagle krzyknęła Kie, unosząc rękę do góry.
– Kiara, cicho – uciszała ją jej matka.
JJ, czując jak ochroniarz poluzował uścisk na jego ramieniu odepchnął go w taki sposób, że mężczyzna wylądował na czyimś stoliku przy okazji zbijając kilka szklanek.
– Ups, przepraszam za mocno - przeprosił blondyn po czym dodał głośniej. – Dobra! Pijacki Twister u Rixona, Kie. Pope ty też!
Chłopak przerwał i ze skupieniem na twarzy zaczął się rozglądać jakby szukając właściwej osoby. Gdy zobaczył uśmiechniętą blondynkę poczuł coś w rodzaju ulgi.
– Amber ty też!
Dziewczyna znowu poczuła się szczęśliwa mimo, że nic szczególnego się nie zdarzyło. Po prostu świadomość, że jej najlepszy przyjaciel ma się dobrze, sprawiała jej przyjemność.
Na przeciwko JJ'a stanął John B, który krzyczał z radości.
– Pułkowniku.
– Misja wykonana, kapitanie - blondyn mu zasalutował, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
Reszta ich przyjaciół, domyślając się co teraz należy zrobić, po prostu rzuciła swoje tymczasowe zajęcia i podbiegła do JJ'a i Johna B. Kiara ignorując błagania rodziców jedynie ich przeprosiła. Pope nie zważając na to, że później jego ojciec będzie na niego zły rzucił fartuch na ziemię, Amber postanowiła zrobić to samo.
Podbiegła do JJ'a, który rozkładał w jej stronę ręce. Kiedy wpadła w jego ramiona, on objął ją mocno w pasie po czym podniósł ją, obracając się w okół własnej osi. Blondynka zaśmiała się głośno, a chłopak znowu poczuł to uczucie w brzuchu gdy usłyszał jej śmiech.
– Nara, frajerzy.
Przyjaciele postanowili, że rozpalą ognisko w pobliskim lesie. Amber siedziała obok JJ'a i obserwowała płomienie. Kilka minut później Pope zaczął mówić, więc każdy zwrócił na nim swoją uwagę.
– Ojciec i tak mnie zabije, więc mówcie po co te spotkanie?
– Może ty im powiedz zanim nas nadzieją – powiedział JJ, wymieniając spojrzenie z Johnem B.
Kiara spojrzała się lekko przerażona na Amber, która jedynie zmarszczyła brwi i przeniosła wzrok na swojego brata.
– Gotowi? – zapytał brunet.
– Tak – odpowiedziały dziewczyny.
– Więc...złoto nie zatonęło ze statkiem...
– O boże, znowu to samo – przerwał mu Pope, wywracając oczami.
Amber również chciała coś dodać, ale widząc jak JJ otwiera usta, aby coś powiedzieć, jednak się powstrzymała.
– Zaczekaj wysłuchaj go – poprosił JJ.
Dziewczyna stwierdziła, że skoro jej przyjaciel wierzy Johnowi B to wysłucha swojego brata, nie uciszając go.
– Było tu cały czas, jest na wyspie – dokończył ze spokojem John B.
Blondynka patrzyła ze zdziwieniem na jego zachowanie, wydawało jej się, że nie widziała jeszcze jej brata aż takiego spokojnego.
– Mówisz poważnie? O mój boże – Kiara patrzyła się na bruneta z uśmiechem.
– Chcę wyrazić mój sceptyzm – oznajmił Pope.
– Jasne Pope, ale pozwól, że przedstawię wam moje dowody – John B wstał i kontynuował. – Dobra w plecaku mam list Denmarka Tanny'ego.
– Kto to? – zapytała Kiara.
– To niewolnik, który ocalał z katastrofy Royal Merchanta. Zobaczcie – brunet podał Kie kartkę. – Lista członków załogi pomija niewolników, ale mój i Amber tata znalazł kompletną listę, to ważne odkrycie. No, więc Tanny dzięki złotu z Merchanta kupił sobie wolność, a potem kupił farmę...Werble proszę, bo ta farma to...
Kiara i JJ zaczęli uderzać rękoma o swoje kolana, budując napięcie. W tym czasie Pope razem z Amber obserwowali swoich przyjaciół, układając sobie wszystko w głowie.
– Plantacja Tanyhill.
– Tannyhill? – zapytała z niedowierzaniem Kiara.
– Tannyhill? Naprawde? – spytała blondynka nie wierząc, że jej brat mógł wymyślić coś aż tak głupiego.
– Tak. Potem za swoje pieniądze uwolnił resztę niewolników i sprzedał tony ryżu, co wkurzyło białych plantatorów, więc postanowili go zlinczować. W dniu, w którym do niego szli napisał list pożegnalny do syna i w ostatniej linijce tekstu zostawił zakodowaną wiadomość z miejscem ukrycia złota – wyjaśnił John B, łapiąc kontakt wzorowy z każdym.
– Gdzie?
– ,,Zbieraj pszenice w działce dziewiątej, blisko wody". Tylko pszenica nie istnieje, bo pszenica oznacza złoto. Potrzebna nam tylko oryginalna mapa posesji i znajdziemy złoto – dokończył chłopak, ciesząc się.
Amber zaczęła łączyć wszystkie kropki w głowie, a gdy doszła do tego czemu jej brat ostatnio spędził kilka dni z Sarah Cameron miała ochotę jednocześnie się śmiać i płakać.
– Dobra jest cień szansy, że to prawda – przyznał Pope, oglądając list.
Za to dziewczyna zupełnie nie wiedziała co myśleć o sytuacji ze złotem. Po paru sytuacjach, które udowodniły, że znalezienie skarbu może się wiązać z niebezpieczeństwem blondynka wolała się nie zbliżać do złota, w porównaniu do jej brata.
John B był szczęśliwy, bo w końcu dotarł do tego gdzie może być złoto. Cieszył się, bo wiedział, że może dokończyć dzieło jego ojca i przy okazji stać się bogaty.
JJ podszedł do bruneta i mocno go przytulił, podnosząc nad ziemię.
– Hej, uważaj, bo się oparzysz.
– Jestem z ciebie dumny – powiedział blondyn, puszczając chłopaka.
– Miło z twojej strony – John B z uśmiechem poklepał swojego przyjaciela po ramieniu.
– To jaki jest plan? – zapytał Pope, drapiąc się po głowie.
– Dobre pytanie. Sarah Cameron da nam dziś mapę katastralną – szybko odpowiedział John B, nie chcąc podkreślać z kim się dzisiaj zobaczą.
– Czekaj, czekaj. Sarah? Czemu Sarah?
– To będzie dobre – powiedział cicho JJ, śmiejąc się.
– Ona zaprowadziła mnie wczoraj do archiwum w Chapel Hill, stąd mam ten list – wyjaśnił brunet.
– Byłeś w Chapel Hill z Sarah Cameron? – zapytała ze zdziwieniem Kie.
Zdenerwowało ją to, bo jej przyjaciel dobrze wiedział, że Sarah była jej przyjaciółką i nie chciała mieć z nią nic wspólnego.
– Tak... - przyznał John B, unikając wkurzonego wzroku brunetki.
– Podrywał ją – podsumował JJ.
– Zakochał się – dodała Amber, uśmiechając się złośliwie do Johna B. Wiedziała, że pogarsza sytuację, robiła to specjalnie. Ciągle nie mogła uwierzyć, że naprawdę jej brat zostawił ją dla Snobki.
– Nie podrywałem jej! I nie zakochałem się! Potrzebowałem tylko jej dostępu.
– Powiedziałeś jej o skarbie? – zapytała się Kiara.
– Chciałem się tam dostać!
– Czyli tak!?
– Pominąłem szczegóły!
– Że co!? Zdradziłeś Snobowi nasze tajemnice!? A co z Życiem Płotek i firmą produkującą koszulki?
– Wykorzystałem ją dla informacji.
– Jakoś ci nie wierzę.
– Muszę zapalić – szepnęła Amber do JJ'a. Miała dość dzisiejszego dnia, marzyła już tylko o spaniu w swoim ciepłym łóżku.
– Nie, bo się uzależnisz.
– Wydaje mi się, że oboje jesteśmy uzależnieni – stwierdziła blondynka, zbliżając swoją twarz do jego.
JJ wiedział, że Amber nie chodziło tylko i wyłącznie o marihuanę. Częściowo chodziło też o nich, sami codziennie coraz bardziej przekonywali się, że są w pewien sposób uzależnieni od swojego towarzystwa.
Chłopak, widząc szeroki uśmiech swojej przyjaciółki poczuł ciepło w brzuchu i sam się uśmiechnął. Za to Amber miała ochotę zrobić coś czego od razu by pożałowała, więc traciła resztki swoich sił na to, aby się przed tym powstrzymać.
– Chcę żebyśmy byli bogaci, żebyśmy spłacili łódź, posłali cię do szkoły krojenia ludzi i badania martwych. Znacie mnie, czy wyglądam na kogoś kto zakocha się w Sarah Cameron? – kontynuował John B.
– Tak – odpowiedziała szybko Amber, odsuwając się od JJ'a.
– Nie pytałem ciebie.
– Mam prawo głosu...
– Amber jesteś moją siostrą i nawet w takiej chwili nie chcesz mnie wspierać! Jesteś na mnie obrażona jakbym naprawdę coś poważnego zrobił! To, że byłem z Sarah nie powinno cię obchodzić, nie muszę zawsze spędzać z tobą czasu, bo nie jesteś pępkiem świata! – wybuchł brunet, a reszta przyjaciół zamilkła, nie chcąc się narażać na wkurzoną dwójkę bliźniaków.
– Nawet w takiej chwili?! John B zawsze cię wspieram, więc nie mów w sposób jakbym nigdy tego nie robiła! Jestem na ciebie wkurzona, bo nie znasz Sarah. Spędziłeś z nią dwa dni podczas, których nawet do mnie nie zadzwoniłeś! To nie ją znasz od urodzenia, to nie ona jest twoją rodziną! Więc to, że spędziłeś ze Snobką tyle czasu, zapominając o swojej rodzinie coś znaczy!
Brat Amber nic na to nie odpowiedział, więc blondynka tylko parsknęła śmiechem i zupełnie wszystkich ignorując, ruszyła w stronę auta.
Przez całą drogę panowała grobowa cisza. Nawet JJ nie podśpiewywał nic pod nosem, bo sam nie miał za dobrego humoru. W końcu John B zatrzymał się nie ściszając głośnej muzyki. Stanęli niedaleko wierzy widokowej na której czekała Sarah z mapą.
– Ruszamy!
– Zwiad!
JJ otworzył drzwi i już miał wychodzić, ale nie pozwolił mu na to jego przyjaciel. Brunet z niepewnością wymalowaną na twarzy zaczął mówić:
– Wiecie co, chyba poradzę sobie sam.
– Serio? – zapytała Kie wywracając oczami.
– Co?
- Nic – rozczarowana brunetka oparła się jedynie o siedzenie, nie mówiąc nic więcej.
– Nie chcę straszyć Sarah tą ekipą.
– Ja tylko nie rozumiem dlaczego ją do tego mieszamy – dodała.
– Kie, nie mieszam jej, to jak spotkanie w interesach – wytłumaczył John B. – Da nam co trzeba i się jej pozbędziemy.
– W takim razie obiecaj mi, że między wami nic nie ma – zarządziła Kiara, patrząc na niego lodowatym spojrzeniem.
– Nic między nami nie ma.
– Nie chodzi o mnie czy o nas, chodzi o nią. Sarah namiesza ci w głowie, więc mówię poważnie, obiecaj – poprosiła brunetka, widząc uśmiech Johna B.
– Obiecuje.
Amber nie słuchała dalej, bo założyła słuchawki i puściła głośno muzykę. Położyła się na siedzeniach i wystukiwała rytm palcami. Zauważyła tylko niezadowoloną i rozczarowaną minę Kie, więc to jeszcze bardziej ją zirytowało. Blondynka nie rozumiała, dlaczego jej brat mieszał w tą sprawę Sarah Cameron, która była Snobką i mogła wszystko powiedzieć swojemu ojcu. Była niesamowicie zdenerwowana na Johna B, więc starała się odgonić myśli o nim, aby nie denerwować się na innych.
Gdy dziewczyna zobaczyła, że jej brat sobie poszedł zdjęła słuchawki i założyła bluzę.
– J, możemy pogadać na zewnątrz? – zapytała, a blondyn widząc jej spojrzenie pokiwał głową.
Pope i Kie złapali kontakt wzrokowy przez co razem się uśmiechnęli. Widzieli co się dzieje między tą dwójką, nawet Kiarze, która kierowała się zasadą Płotek w tym przypadku sobie odpuszczała.
JJ ze zmartwioną miną spojrzał na swoją przyjaciółkę, która ze zdenerwowania przygryzała wargę. Kiedy oboje usiedli na piasku z dala od auta blondyn zadał pytanie:
– Co się dzieje słońce?
– To ja ci powinnam zadać te pytanie, co się dzieje J? – spytała Amber, całkowicie obracając głowę w jego stronę.
Wtedy chłopak zobaczył jej zaszklone oczy i zrozumiał o co chodzi. Jemu łzy cisnęły się na powieki gdy o tym myślał, ale ciągle sobie powtarzał, że musi się powstrzymać.
– Nie ukryjesz tego przede mną, widziałam to od początku, ale nie chciałam psuć nikomu humoru. Teraz chyba jest to dobra chwila, więc proszę powiedz, dlaczego masz te rany na twarzy? – zapytała siostra Johna B, spoglądając ze łzami w oczach na rany jej przyjaciela. JJ spuścił wzrok i tylko westchnął pod nosem. – To znowu on?
Blondyn pokiwał głową, więc Amber pokręciła głową i przytuliła chłopaka.
Siostra Johna B wiedziała co się dzieje u jego przyjaciela w domu. Wiedziała, że jego ojciec jest pijakiem i potrafi być bardzo agresywny. Zawsze pomagała JJ'owi dbać o rany, które wyrządził mu jego ojciec. Czasami, jednak nie potrafiła powstrzymać łez, blondynka nie umiała sobie wyobrazić jak okropnym człowiekiem trzeba być, żeby krzywdzić swoje dziecko.
– Jak się czujesz? – spytała, głaszcząc go po plecach. Słyszała jak JJ wstrzymuje oddech tak, żeby nie słyszała, że on się rozkleił, ale ona czuła jego łzy na swojej bluzie.
– Chciałem go zabić. Celowałem w niego bronią – odpowiedział łamliwym głosem. – Jestem złym człowiekiem, naprawdę nie powinienem z tobą rozmawiać.
– Hej, JJ nie mów tak! – Amber szybko się od niego odsunęła i posłała stanowcze spojrzenie. – Jesteś dobrym człowiekiem, który nie wie co zrobić. Powinieneś ze mną rozmawiać, bo jestem twoją przyjaciółką i mi możesz powiedzieć wszystko.
– Celowałem do niego Amber, jestem potworem, ja...ja chciałem zabić własnego ojca – mówił JJ, unikając jej wzroku.
– Spójrz na mnie.
Blondyn złapał kontakt wzrokowy z siostrą Johna B i na chwilę zapomniał o wszystkim. Zatonął w oczach dziewczyny, czując znajome ciepło.
– Jesteś dobrym człowiekiem. Troszczysz się o innych, pomagasz im, zrobisz wszystko dla swoich przyjaciół, więc nie mów, że jesteś potworem. Po prostu nie wiesz co robić i działasz pod wpływem emocji. Kolejną rzeczą, która udowadnia to, że jesteś dobry jest to, że nie strzeliłeś. Jakkolwiek to zabrzmi to tylko celowałeś, ale nie puściłeś spustu, a mogłeś – wyjaśniła Amber, łapiąc go za rękę. – Jesteś dobry, bo teraz masz wyrzuty sumienia i tego żałujesz. Nie jesteś potworem J.
Chłopak chwilę bił się z myślami i patrzył w oczy blondynce, która głaskała kciukiem jego dłoń.
– Dziękuję – tylko tyle zdołał z siebie wydusić JJ.
Amber się uśmiechnęła i jeszcze raz go przytuliła. Trwali tak w uścisku do chwili gdy usłyszeli krzyki i łamanie się drewna. Oboje szybko się od siebie odsunęli i spojrzeli w stronę miejsca skąd dochodził dźwięk. Dziewczyna zauważyła połamane belki, więc od razu zaczęła się modlić w duchu, aby to nie był jej brat.
Dwójka przyjaciół podbiegła do miejsca zdarzenia, Amber, widząc znajome rysy twarzy zakryła dłonią usta i patrzyła wielkimi oczami na nieprzytomnego Johna B.
– John B...obudź się – obok bruneta klęczała Sarah, która zapłakana trzymała jego rękę i prosiła, aby się obudził.
– Kto to zrobił? – zapytała przerażającym głosem Amber.
– Topper...Topper go popchnął – odpowiedziała Sarah na co blondynka zacisnęła pięści.
Dziewczyna obróciła się w stronę wieży widokowej chciała znaleźć Toppera i mocno go spoliczkować za wszystko co ostatnio zrobił. Siostra Johna B czuła już do niego tylko i wyłącznie nienawiść, wcześniej miała do niego neutralne podejście, ale po ostatnich sytuacjach miała go serdecznie dosyć i nie chciała go widzieć.
– Nie pozwole ci tam iść, jest burza i to jest niebezpieczne – przed nią stanął wysoki blondyn. Złapał ją za ramiona i obrócił z powrotem w stronę Johna B. – On jest ważniejszy.
Dziewczyna pokiwała głową i ze łzami w oczach podeszła do swojego brata.
Obok chłopaka zebrali się już wszyscy oprócz Toppera i Pope'a, który pobiegł po pomoc. Amber przytuliła Kie, która również była załamana. Dziewczyna starała się zasłonić Kiarze cały widok na jej bliźniaka, ponieważ nie chciała, żeby brunetka widziała jak Sarah całuje Johna B.
・✧・✧・✧・✧・✧・
Amber siedziała na szpitalnych krzesłach, czekając aż Ward Cameron wyjdzie z sali na której leżał John B, by móc z nim porozmawiać w cztery oczy.
Blondynka przez ostatnią dobę nic nie jadła i nie spała. Nic jej nie przechodziło przez gardło przez to, że jej żołądek był ściśnięty od stresu. Amber pokłóciła się ze swoim bratem przed tym wypadkiem i ogromnie tego żałowała. Chciała go przeprosić i właśnie nastała okazja, bo Ward i Sarah wyszli z sali.
– To widzimy się niedługo – powiedział mężczyzna, zostawiając otwarte drzwi do sali.
Blondynka zobaczyła twarz swojego brata i się uśmiechnęła. Weszła do sali po czym zamknęła drzwi.
– Hej.
– Hej.
– Przepraszam, nie powinnam być na ciebie aż taka zła. Jestem twoją siostrą i powinnam cię wspierać w każdej sytuacji, więc w tej też ciebie zacznę. Przepraszam jeszcze raz – powiedziała na jednym wydechu.
– Spokojnie Amber, ja też przepraszam, bo nie powinienem na ciebie krzyczeć.
Brunet objął dziewczynę ramieniem i się uśmiechnął.
– I między mną a Sarah...
– Już się nie broń, wszyscy widzieli jak cię całowała kiedy leżałeś nieprzytomny. Ja mam z tym luz, ale Kie będzie zła – przerwała mu Amber lekko się uśmiechając.
・✧・✧・✧・✧・✧・
Trójka osób podjeżdżała właśnie na parking posiadłości Warda Camerona, John B patrzył z lekkim szokiem na wielką willę, a Amber za to przewróciła oczami, widząc w jak wielkim domu będą mieszkać.
Blondynka czuła się niekomfortowo z myślą, że ma ze swoim bratem zamieszkać u Snobów, tym bardziej Cameronów. Bała się Rafe'a, ale jego ojciec przerażał ją tak samo, więc obawiała się, że przez większość nocy nie będzie spać. Gdy co kilka minut przypominała sobie z kim będzie mieszkać miała ochotę wykrzyczeć Johnowi B, że jest idiotą. Przez to, że chłopak był starszy od Amber, bliźniaczka nie miała nic do gadania. Jednak od wyzywania powstrzymywała ją jedna rzecz - pomoc społeczna. Miała jej dość i przynajmniej poczuła częściową ulgę, bo mogła o niej zapomnieć.
Ward zaparkował pod białą willą, więc rodzeństwo wysiadło. Amber stanęła w ciszy przed budynkiem jedynie posyłając lekki uśmiech Johnowi B.
– Witajcie w domu – mężczyzna również uśmiechnął się do rodzeństwa.
Chwilę później dołączyła do nich Sarah, która oprowadziła dwójkę po ich nowym "domu". Wszystko było posprzątane, a na półkach nie było żadnego kurzu. Na co dzień dziewczynie przeszkadzał bałagan, ale w tej chwili naprawdę jej go brakowało.
Córka Warda pokazała pokój Amber po czym zostawiła ją i poszła pokazać pokój Johnowi B. Blondynka usiadła na łóżku i odetchnęła z ulgą, bo nareszcie była sama i nie musiała przebywać w towarzystwie Snobów.
Jej pokój miał jedną ścianę różową, a pozostałe były pomalowane na żółto. Sofa była biała tak samo jak fotel stojący obok niej. Blondynce nie podobał się ten pokój, ale postanowiła wyciszyć te myśli i skupić się na szczęściu swojego brata.
Dziewczyna zostawiła torbę na łóżku i już miała wychodzić gdy do jej pokoju wszedł Ward Cameron.
– Jak się masz? Podoba ci się pokój? – zapytał.
– Tak, jest w porządku – odpowiedziała unikając jego wzroku.
– To dobrze, idę zajrzeć do twojego brata – powiedział, wychodząc, więc Amber odetchnęła z ulgą.
・✧・✧・✧・✧・✧・
– Gdzie mieszkasz? – zapytał, nie dowierzając JJ.
– Na Tanyhill – odpowiedziała dziewczyna, opierając głowę o ręce i odchylając się na krześle.
– Z Rafe'm i Sarah?
– Tak.
– Mieszkamy tam tylko dlatego, że to jest lepsze niż rodzina zastępcza – wtrącił się John B, podchodząc do nich razem z Kie, która podała wszystkim napoje.
– Jesteście teraz członkami klubów? – zapytał Pope.
– Nie wiem, Pope – odpowiedział John B, siadając.
– A te wózki golfowe, którymi jeżdżą. Macie taki? – spytał JJ.
– Dają go z polarem czy musisz sam dokupić? – dorzucił Pope.
– Obiecałeś – przerwała im Kiara, opierając ręce na stole. – Mówiłeś, że między wami nic nie ma.
– Przyznaj to, przyłapała cię – dodał Maybank za co dostał kuksańca od Amber.
– Jeśli chcesz z nią być, w porządku, ale na mnie nie licz, nie zbliżam się do niej – oznajmiła Kiara.
– Widzicie ją tutaj? – zapytał John B zirytowany zachowaniem przyjaciół. Nikt nie odpowiedział, więc westchnął. – No właśnie, może wreszcie się skupmy. Mamy mapę, tak?
– To jakiś bełkot, gość rysował ją na haju – powiedział JJ, pokazując na mapę, która leżała rozłożona na stole.
– Bo wybrzeże się zmieniło – wyjaśniła Kiara.
– Więc szukamy miejsc, które się nie zmieniły.
– A stare forty? – zapytał John B.
– Battery Jasper – powiedziała Kie jakby ją olśniło.
・✧・✧・✧・✧・✧・
Wszyscy stali teraz na kamieniach, raz patrząc na mapę a raz na widok który był przed nimi. Tak naprawdę to robili to Pope, John B i Kiara, bo Amber chciała odpocząć od myślenia. Jej brat zmuszał ją do tego by chodziła do szkoły. Mówił, że jest starszy i nie chce, żeby Amber popełniła te same błędy co on, więc chodziła do niej co roku. Uważała, że to niesprawiedliwe, ale John B nie brał jej zdania pod uwagę.
– Działa dziewiąta musi być gdzieś na północnym wschodzie – poinformował ich Pope.
– Gdzieś tam? – zapytała Kie, wskazując na jakieś miejsce.
– Tak.
– Tam? To nie jest Tannyhill, to parcelacja – wtrącił się JJ.
– Cała wyspa była plantacją - wyjaśnił John B. – Później sprzedano ją na mniejsze części.
– Więc szukamy starego kamiennego muru – podsumował Pope.
Przyjaciele jechali autem, Pope trzymał przed sobą rozłożoną mapę i mówił Johnowi B gdzie ma jechać. Reszta siedziała z tyłu co chwilę uderzając się o coś, przez brata Amber, który zdecydowanie nie powinien mieć prawa jazdy.
– Droga powinna się tu rozdzielać – powiedział Pope po kilku sekundach, dodając. – Dobra, skręć w lewo.
Z piskiem opon skręcili, a Amber uderzyła się w głowę przez JJ'a, który na nią wpadł.
– John B! Następnym razem ja prowadzę! – krzyknęła, trzymając się za głowę.
– To wygląda jak kamienny mur – John B zaparkował przy wielkiej działce.
– To tutaj!
– Tylko nie dom Crain – powiedziała Amber, patrząc z przerażeniem w oczach na niebieski dom.
Wszyscy stanęli przed kamiennym murem, obserwując budynek. Niebieska farba już schodziła i widać było jedynie pozostałości po niej. Ogród był zarośnięty, więc obok domu latało mnóstwo owadów.
– Żarty sobie ze mnie robicie – odparła Kie.
– Gorzej być nie może – stwierdził zrezygnowanym tonem Pope.
– Czemu akurat tutaj? Jest tyle miejsc.
– Słyszałem, że pani Crain zakopała głowę swojego męża na posesji – powiedział JJ na co bliźniaczka Johna B tylko przełknęła ślinę.
Grupa szła gęsiego w stronę domu, omijając różne posągi i dziwne rośliny. Amber co chwilę oglądała się za siebie bojąc się, że nie będzie tam jej brata.
– Co słyszałaś? – zapytał JJ, doganiając Kie.
– Że zabiła męża siekierą i od tamtej pory nie wychodzi. Kiedy jest pełnia można zobaczyć ją w oknie – odpowiedziała Kiara, śmiejąc się na końcu.
– To nie jest śmieszne, bo to prawda. Przysięgam, że to wszystko prawda, znałem Hollis.
– Znałeś Hollis Crain? – zapytał zdziwiony Pope.
– Tak.
– Stary, niby skąd ją znałeś?
– Była moją opiekunką – odpowiedział JJ. Wszyscy się zatrzymali i czekali aż blondyn skończy swoją historię. – Powiedziała mi prawdę o swojej matce i o tym co tu zaszło. Jako dziecko słyszała opowieści, że jej matka zabiła ojca, że to morderczyni i tak dalej. Hollis nie wierzyła, aż do tamtej nocy.
– Jakiej nocy? – spytał szybko John B.
– Ożyły wspomnienia. Kiedy miała sześć lat, usłyszała kłótnię rodziców na parterze. Zeszła na dół i zobaczyła swoją matkę jak myje ręce w zlewie całym we krwi, jej matka powiedziała, że się skaleczyła. Rano stwierdza, że rozwodzi się z mężem, ale Hollis coś zauważyła. Jej matka ciągle chodziła do salonu na okrągło z plastikowymi workami. Mijały tygodnie, Hollis poszła do Latryny. Kiedy jej używała, spojrzała w dół, a na samym dnie patrzyła na nią głowa jej ojca – opowiedział chłopak.
– Boże co za brednie – Pope jedynie wywrócił oczami.
– Przysięgam, stary.
– Wezwała policję? – zapytał chłopak.
– Nie miała czasu – odpowiedział JJ, widząc jak John B idzie dalej zaczął krzyczeć. – Czekaj, czekaj!
– Co? – spytał stając John B.
– Chcesz to zrobić? Ona morduje siekierą, ty masz gips.
– Mam w dupie czy morduje siekierą, jasne? Nie mam nic do stracenia, prawda? Idziecie?
– Chodźcie.
Znowu zaczęli iść, a Amber czuła się coraz gorzej, bo w jej głowie ciągle brzmiały słowa JJ'a.
– Plan jest taki. Szukamy pszenicy blisko wody, tak jak napisał Denmark – szepnął brunet.
– Dobra, jakiej wody? Sadzawki? – dopytał Pope.
– Nie wiem, wspominał tylko o wodzie – odpowiedział John B.
– Co za głupia tajna wiadomość – powiedziała Kiara po czym ignorując resztę zaczęła iść przed siebie.
Przyjaciele się rozdzielili i zaczęli szukać wody. Bał się każdy, nawet John B, który za bardzo nie wierzył w te historyjki. Te miejsce po prostu przyprawiało o dreszcze. Kilka minut później bliźniak Amber zauważył szczelinę, która prowadziła do jakiegoś pomieszczenia. Zawołał resztę po czym wszedł do piwnicy.
– Na dole Pani Crain, Głowy trzyma ścięte, U góry w słonku, Krew powoli schnie – śpiewał JJ, oglądając różne przedmioty, które znajdowały się w pomieszczeniu.
– JJ! Przestań! – krzyknęła Amber lekko zirytowana postawą swojego przyjaciela.
Ten dom przerażał ją coraz bardziej, patrzyła na stare kołyski lub inne rzeczy, które pokryte były pajęczyną albo kurzem. Miała dreszcze gdy skrzypiała pod jej stopami podłoga. Blondynka naprawdę uwierzyła w to co mówił JJ.
– Widzicie jakąś wodę? – zapytała Kie.
– Nie.
– Nawet w rurach nie ma wody – zauważył Pope, dotykając rur.
– Żadnej kropli.
– A wiecie czemu? Zła karma – powiedziała Kie, patrząc z wyrzutem na Johna B.
– Boże, znowu zaczyna – brunet wywrócił oczami.
– Dobrze nam było razem, a potem dokopałeś Barbie i trop się urwał. Przypadek? Nie sądzę. – Kiara zbliżyła się do chłopaka.
– Właśnie dlatego nie chciałem ci mówić o Sarah.
– Tak?
– Tak. O co chodzi między wami? – zapytał chłopak, właściwie nie wiedząc o co tak naprawdę chodzi.
– O nic.
– O nic? Pocałowałem cię, o to chodzi? – spytał brat Amber na co Kie jedynie uniosła brwi i lekko się zaśmiała.
– Dajesz mi pięć dolarów jeżeli Kie spoliczkuje zaraz mojego brata – szepnęła Amber do JJ'a, który nucił coś pod nosem.
– Dobra – uścisnęli sobie dłonie po czym wrócili do obserwowania dwójki przyjaciół.
Chwilę później stało się dokładnie to co mówiła Amber. Znała Kiarę bardzo dobrze i wiedziała, że nie ma obsesji na punkcie Johna B.
– Skąd wiedziałaś? – spytał JJ.
– Po prostu mam to coś – zaśmiała się Amber, wyciągając rękę po swoje pieniądze.
– Przestań traktować mnie jakbym była dziewczyną z obsesją na twoim punkcie. Zacznij lepiej myśleć, że jestem twoją najlepszą przyjaciółką, która po prostu o ciebie dba – powiedziała Kiara.
– Uderzyłaś mnie? – spytał John B, nie dowierzając.
– Komar – odpowiedziała dziewczyna, pokazując ręke na której był zabity komar.
– Komar?
– Widzisz?
– Dajesz mi kolejne pięć dolców jeżeli John B uderzy Kie – szepnęła znowu Amber.
– To jest nie możliwe, więc zgoda.
Sekundę potem brunet uderzył dziewczynę w policzek na co JJ westchnął zrezygnowany.
– Amber, nie wiem jak ty to robisz.
– Mój brat jest głupi i żeby to wiedzieć nie potrzebna ci jest intuicja – wyjaśniła.
John B i Kiara zaczęli się uderzać i na siebie krzyczeć, w tym czasie Pope znalazł być może coś w czym była woda. Zaczął odsuwać drewniane deski po czym zaświecił latarką w środek studni.
– Cicho Pope! – Amber szybko do niego podbiegła i pomogła mu odsuwać deski.
Kilka sekund później piątka przyjaciół pochylała się nad studnią z uśmiechem.
– Zbudowali tę część domu nad nią – szepnęła Kie.
– Tutaj chowała ciała – wtrącił się JJ.
– Stary uspokój się – uciszył go Pope lekko, uderzając blondyna.
– Pewnie nawet nie wie, że tu jest – stwierdziła Amber, łapiąc kontakt wzrokowy ze swoim bratem.
– No to znaleźliśmy wodę – podsumował Pope.
– Potrzebna nam będzie długa lina – powiedział John B, uśmiechając się szeroko.
・✧・✧・✧・✧・✧・
N O T A T K A
Rozdział był kilka dni wcześniej, sorry miss click.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top